Bardzo skaczę po serii kryminalnej z komisarzem Williamem Wistingiem. Poprzednio czytałam bieżące tomy i trochę dziwnie było wrócić do początków historii a przecież ,,Felicia zaginęła" to właściwie początek, bo drugi tom.
Punktem wyjścia jest znalezienie szkieletu w trakcie prac przy budowie drogi. Dosyć szybko śledczy powiążą szczątki ze sprawą zaginięcia młodej kobiety sprzed dwudziestu pięciu lat. Ta zagadka będzie musiała jednak ustąpić miejsca aktualnemu przestępstwu. Wisting zaczyna wyścig z czasem, ma zaledwie kilka dni zanim stara zbrodnia się przedawni a instynkt podpowiada mu, że istnieje związek z tym co dzieje się współcześnie.
W serii o Williamie Wistingu cenię przede wszystkim skrupulatność i autentyzm. Horst, sam były komisarz policji, dba o to aby jego opowieści były mocno ugruntowane w prawdziwych realiach. Dlatego wszyscy bohaterowie, wszystkie zdarzenia są bardzo prawdziwe i prawdopodobne. Tak samo jest i tutaj. Horst nie żongluje faktami, raczej opiera się na metodycznym zbieraniu dowodów, łączeniu porozrzucanych śladów i drążeniu, bo wie, że gdzieś, w tym chaosie, jest ukryta prawda, którą ktoś za wszelką cenę chce ukryć. Komisarz Wisting obserwuje, pyta, rozmawia i dzięki temu ma szanse znaleźć rozwiązane zagadki. Jak zawsze polecam bo to prawdziwy, rasowy kryminał, od którego ciężko się oderwać.
p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 49,8 cm - 2,7 cm = 47,1 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz