niedziela, 30 grudnia 2018

,,Lustra miasta" Elif Şafak

 Tytuł oryginału: Şehrin Aynaları

,,Lustra miasta" to powieść, której nie da się jednoznacznie ocenić. Wymyka się przyjętym kanonom, zwodzi, zadziwia, zaskakuje ale i wymaga od czytelnika czegoś więcej. To magiczna, pełna niezwykłych zdarzeń opowieść o ludziach, mieście i historii. Fabuła przeplatana jest filozoficznymi rozważaniami i zdarzeniami, które skrywają swoje podwójne alegoryczne czy wręcz mistyczne dno.

Zaczyna się bardzo spokojnie. Początkowo jest to opowieść o rodzinie Pereirów, których zawistna sąsiadka wydaje Świętej Inkwizycji. Wtedy jeszcze jest to historia, podobna do wszystkich innych. Pełna zawiści, nienawiści do inności, odkrywania i wystawiania na światło dzienne grzechów innych oraz pokazująca, że najczęściej to niewinni cierpią.
Druga część książki jest dużo bardziej skomplikowana. Przeplatają się w niej fantazyjne wizje, proroctwa, wiary i nadzieje. Wszystko to sprawia wrażenie majaku, obrazu nakreślonego przez szaleńca. W krótkich impresjach, niczym w lustrach odbija się dusza człowieka. To co skrywa najgłębiej w sercu. Jest niczym puste życie, w którym tylko od czasu do czasu pojawia się coś ważnego co wyrywa z marazmu. Gmatwanina myśli i obrazów, historii i emocji tworzy kolaż, prawie nieczytelny i tylko w kilku momentach wyraźny i zrozumiały.

Elif Safak stworzyła powieść trudną, pełną niuansów i emocji. Powieść, w której bardzo łatwo się zgubić. Opowieść, gdzie filozofia styka się z rzeczywistością, dopełniając ją i wydobywając na światło dzienne wszystkie te stany, które próbuje się ukryć.

czwartek, 27 grudnia 2018

,,Damy Złotego Wieku. Prawdziwe historie" Kamil Janicki


,,Damy Złotego Wieku" to książka, która łączy w sobie cechy reportażu, skryptu z powieścią. Koncentruje się na ostatnich latach panowania dynastii Jagiellonów wysuwając na pierwszy plan kobiety wchodzące w skład tego roku.

Niewątpliwie pierwszoplanową i najważniejszą bohaterką jest Bona Sforza. To jej poświęcono najwięcej miejsca oraz bardzo drobiazgowo przygotowano jest portret jako wyjątkowej, silnej i ambitnej kobiety. Prześledzono całe jej życie od narodzin, zaręczyn z Zygmuntem Starym, przez przybycie do Krakowa oraz cały jej okres panowania. W portretu tego wyłania się inteligentna, zdeterminowana władczyni, skoncentrowana na budowaniu potęgi rodu. Robiła wszystko w sposób bardzo nowoczesny i doskonale znany z dworu włoskiego ale zupełnie odbiegający od tego co było znane w Polsce. Jej skuteczne ale często agresywne działanie nie znajdowały poparcia ani u męża, możnych polskich czy nawet u syna, który głównie jej zawdzięczał to, że założył koronę. Janicki tworzy pełny, złożony portret królowej, która osiągnęła bardzo wiele w polityce. Ale nie koncentruje się tylko na jej działaniach publicznych, próbuje także odtworzyć charakter i zachowanie Bony. Nie miała ona łatwego charakteru. Jako osoba ambitne i żądna władzy była także zazdrosna, surowa, skoncentrowana na sobie.

Bladziej przy Bonie wypadają inne bohaterki książki czyli Elżbieta Habsburżanka, Barbara Radziwiłłówna, Katarzyna Habsburżanka, Barbara Giżanka (żony i kochanki Zygmunta Augusta) oraz Anna Jagiellonka (córka Bony). Są zaledwie tłem, na którym wyraźniej widać siłę Bony i słabość oraz bezradność panowania Zygmunta Augusta.

Cała książka to ogromna bomba informacyjna o ostatnich Jagiellonach. Autor nie koncentruje się tylko na osobach. Dużo miejsca poświęca także realiom zarówno tym politycznym jak i społecznym przez co łatwiej jest zrozumieć wydarzenia oraz podjąć się samodzielnej próby oceny wydarzeń. Nie jest to jednak prawdziwy skrypt historyczny a dobrze przygotowana książka popularyzująca historię. Fakty historyczne mieszają się w niej w pogonią za sensacją oraz prywatną interpretacją zdarzeń przez autora. Jej dodatkową zaletą jest lekkość stylu i łatwość opowiadania o nawet najbardziej skomplikowanych politycznych impasach. Dzięki temu XVI wiek nabiera życia, kolorów i barw. A postacie historyczne stają się ludźmi z krwi i kości a nie tylko nazwiskami w tabelach historycznych.

piątek, 21 grudnia 2018

,,Nie pora na łzy" Edyta Świętek


Bardzo przyjemnym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że Edyta Świętek postanowiła rozpocząć nowy cykl, który powiązany jest ze ,,Spacerem Aleją Róż" - serią, która była moim pozytywnym odkryciem. Cykl ,,Nowe czasy" przenosi nas do Krakowa lat 90-tych - okresu barwnego, dynamicznego, gdzie rodziny się sukcesy i rozgrywały dramaty. Autorka nadal kontynuuje swoją przygodę z rodziną Szymczaków i Pawłowskich, skupiając się jednak na ich niewielkim wycinku jaki stanowi najmłodsze pokolenie.

Głównymi bohaterami nowej powieści stają się dzieci Karola Pawłowskiego - Marek, Adrian i Wiolka oraz rodzina Pawła Szymczaka. Młody Pawłowskim wiedzie się bardzo różnie, Adrian i Wiolka zakładają kapelę disco polo i odnoszą spektakularny sukces. Natomiast Marek po odbyciu zasadniczej służby wojskowej zderza się z nową rzeczywistością próbując znaleźć pracę pośród szalejącego bezrobocia. Najlepszym odbiciem sukcesów i porażek lat 90-tych jest Paweł Szymczak, drobny przedsiębiorca, krętacz, łapiący się wszystkich możliwych na szybki zarobek. Natomiast jego żona Andzia to schematyczna bizneswomen, przykład prywaciarza bezwzględnie wykorzystująca pracownice. W rodzinie Szymczaków odbija się rodzący kapitalizm oraz doskonale widać mentalność tych co w końcu dorwali się do pieniędzy i nie widzieli niczego poza nieustanną pogonią za zarobkiem.

Seria Edyty Świętek byłaby jednak niepełna gdyby nie pojawił się wątek romansowy. Miłość oczywiście się pojawia. Trudna, skomplikowana, trochę naiwna i ślepa. Nic nie jest takie jak powinno być. Są emocje: wybuchy namiętności, smutki i tęsknoty wybijające się z codziennej bieganiny i sprawiający, że nawet ci najbardziej racjonalni zachowują się nieracjonalnie.

Już nie mogę doczekać się kontynuacji. Wiele wątków zostało otwartych i już chciałabym dowiedzieć się jak to dalej się potoczy. Cóż pozostaje czekanie i nadzieja, że historia znajdzie swoje szczęśliwe zakończenie.

czwartek, 20 grudnia 2018

,,Rachab" Francine Rivers

 Tytuł oryginału: Unashamed: Rachab

Rachab to jedna z pięciu kobiet wymienionych w pierwszym rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza, gdzie przywołany jest rodowód Jezusa. Ta postać, trochę tajemnicza skrywa niezwykłą historię, która może stać się inspiracją także współcześnie.

Rachab przedstawiona jest jako nierządnica żyjąca w Jerychu. Mimo swojego zajęcia wykazała się ogromną wiarą i odwagą gdy ukryła wywiadowców wysłanych przez Jozuego do Jerycha. Jej czyn został nagrodzony, ona i jej bliscy byli jedynymi, którzy ocaleli z zagłady jaka spotkała całe miasto.

Francine Rivers stworzyła fascynującą i mądrą opowieść o kobiecie, która uwierzyła w Jedynego Boga i zapragnęła odmienić swoje życie. Autorka wykorzystując biblijny przekaz tchnęła życie w bohaterów. Przestali być symbolami a stali się pełnymi emocji, skomplikowanymi postaciami, postawionymi w obliczu trudnych decyzji i decydujących zdarzeń. Bohaterowie muszą wykazać się silną, niezachwianą wiarą. Okazać, że ufają i są pewni Boga, który ma plan i realizuje to co obiecał. Mimo, że rzeczywistość po ludzku wydaje się ustalona i mocna, Bóg działa i pokazuje swoją moc.

Mimo mocnego i niezaprzeczalnego religijnego wydźwięku, jest to opowieść z której każdy może wiele wyciągnąć. Przybliża mało znaną opowieść z Biblii ale też pokazuje zachowania ludzi wystawionych na ekstremalne zdarzenia. Ciekawym rozwiązaniem jest także dołączony dodatek pozwalający samodzielnie przeanalizować tekst biblijny i wyciągnąć z niego dla siebie uniwersalne wartości.

wtorek, 18 grudnia 2018

,,The Earl Next Door" Charis Michaels


Piety Grey to młoda, pełna życia Amerykanka, która pewnego dnia wprowadza się do zrujnowanego domu na Henrietta Place w Londynie. Dziewczyna opuściła Nowy Jork uciekając przed zachłanną rodziną, która zrobi wszystko by przywłaszczyć sobie majątek, który dziewczyna odziedziczyła po ojcu. Jedynym planem jaki przychodzi jej do głowy by ocalić swoją własność jest zakup zrujnowanego domu i udawanie, że utopiła wszystkie środki w jego remont. Los sprawia, że bezpośrednim sąsiadem Piety zostaje Trevor Rheese. Mężczyzna niedawno odziedziczył tytuł lordowski a teraz ma w planach wyprzedać cały majątek i wyruszyć możliwie jak najdalej od Londynu. Wcześniej wiele lat spędził w Grecji, gdzie m.in. był architektem. Dla Piety sąsiad-architekt to dar od losu a to, że jest bardzo niechętny do współpracy wcale nie stanowi dla niej przeszkody.

,,The Earl Next Door" to kolejna książka, którą czytam w myśl rozwijania mojej znajomości języka angielskiego. Lekka, przyjemna, niepozbawiona szczypty humoru i odrobiny dramaturgii opowieść właściwie  dzieli się na dwie części. W pierwszej pierwsze skrzypce gra Piety - energiczna, żywiołowa, pełna optymizmu pannica w mig zawojuje skostniałych mieszkańców Henrietta Place. A gdy je życiu zacznie zagrażać niebezpieczeństwo okaże się, że już znalazła przyjaciół na których może liczyć. W drugiej połowie na pierwszy plan wysuwa się Trevor - lepiej poznajemy jego mroczną przeszłość oraz widzimy jaka przemiana zaszła w nim pod wpływem Piety. Przez całą książkę oczywiście przewija się najważniejszy, romansowy wątek. Jest on poprowadzony całkiem zgrabnie, zapewniając wiele emocji: są momenty i do wzruszeń i do śmiechu.

,,The Earl Next Door" to bardzo przyjemna lektura, która pomimo moich zmagań z angielskim zapewniła mi także wiele chwil relaksu. Mam nadzieję, że uda mi się także zdobyć i przeczytać pozostałe tomiki cyklu bo bardzo chętnie jeszcze wrócę na Henrietta Place po to by przeżyć nową przygodę oraz jeszcze raz poobserwować barwne postacie drugoplanowe.

poniedziałek, 17 grudnia 2018

,,Świadek" Robert Rient


,,Świadek" to poruszająca, bardzo intymna opowieść non-fiction. Odbiera się ją i interpretuje na wielu płaszczyznach, z których każda jest bardziej dobitna. To nie tylko reportaż o Świadkach Jehowy - zasadach jakimi kieruje się wspólnota, wzajemnych relacjach i ich sposobie postępowania. To przede wszystkim przejmujący, momentami wręcz ekshibicjonistyczny, obraz człowieka poszukującego własnego ,,ja", próbującego się wyrwać, zrozumieć to co w nim drzemie.

Łukasz Zamilski wyrastał w rodzinie Świadków Jehowy. Od zawsze czuł, że jest inny. Początkowo swoje rozterki kieruje w stronę Boga i coraz głębiej wnika w struktury wspólnoty. Wzrasta jego ranga, a gdy wchodzi coraz bardziej widzi coraz lepiej dwulicowość, obłudę, fałsz, manipulację jakimi kierują się starsi zboru. Równocześnie z odkrywanie coraz więcej o Świadkach Jehowy dochodzi w nim do buntu osobistego. Zaczyna eksperymentować z seksem, narkotykami, szuka własnej drogi. Brutalnie i bezpośrednio na kartach książki coraz bardziej odsłania i rozrywa swoje ,,ja" jako Łukasz by móc na nowo narodzić się jako Robert.

To opowieść jest trudna do przełknięcia. Gdyby tylko ujawniała prawdę o Świadkach Jehowy byłaby kontrowersyjna ale ona jeszcze dodatkowo bardzo głęboko wnika w psychikę człowieka. Grzebie, babrze się w najgłębszych, najbardziej pierwotnych instynktach, odsłania najbardziej skrywane myśli i tajemnice. Co dla Roberta (Łukasza) jest procesem przejścia i ważnym krokiem by móc na nowo żyć to dla czytelnika jest szokiem. Zostajemy postawieni twarzą w twarz z czymś nieoczywistym, innym, kontrowersyjnym, czymś co budzi niepokój i rujnuje spokój. Bo mówi otwarcie o wykluczeniu, inności, homoseksualizmie, o tym jakim bolesnym procesem jest poszukiwanie.

,,Świadek" to trudna do przyjęcia i zrozumienia opowieść. Mimo to warto po nią sięgnąć.

czwartek, 13 grudnia 2018

,,Bracia z Vestland" Jan Guillou

 Tytuł oryginału: Brobyggarna

Kto mnie już trochę zna, ten wie, że wszelkiego rodzaju sagi rodzinne, rozgrywające się na przestrzeni wielu lat to jeden z moich ulubionych rodzajów książek. A właśnie trafiłam na kolejny cykl, co do którego jestem pewna, że będzie towarzyszył mi przez kilka najbliższych lat. Już po pierwszym tomie wiem, że będę wracać i poznawać dalsze losy bohaterów.

Bracia Lauritzen są synami norweskiego rybaka. W dzieciństwie stracą ojca i zostają oddani do terminu. Wtedy, zupełnym przypadkiem zostaje odkryty ich nadzwyczajny talent inżynierski. Chłopcy na koszt miasta Bergen zostają oddani do szkoły a potem wysłani na studia do Niemiec, do Drezna by po ich skończeniu w ramach spłaty zaciągniętego długu wybudować kolej z Bergen do Kristianii. Drezno stanie się punktem przełomowym w ich życiu. Z trzech młodzieńców, tylko jeden wróci do Norwegii by odpracować dług honorowy. Pozostali kierowani wstydem lub miłością wybiorą inne ścieżki.

Pierwszy tom koncentruje się na losach dwóch z pośród braci. Lauritza, który wrócił do Norwegii i Oscara rzuconego przez los do Afryki. Bracia, mimo, że na przeciwnych końcach świata i w ekstremalnie różnych warunkach robią to samo: budują mosty, tunele by mogły poruszać się po nich pociągi. Ich praca naznaczona jest licznymi trudami i przeszkodami, walczą z pogodą, intruzami, próbują zdobyć szacunek oraz uznanie. W końcu im się to udaje, wysiłek jaki wkładają w to co robią zaczyna przynosić efekty. Zyskują wysoką pozycję społeczną oraz gromadzą majątek. Gdy wszystko wydaje się być już ułożone wybucha I wojna światowa, która burzy złudzenia, że XX wiek, w którym wreszcie ludzkość zapomni czym jest wojna.

Autor z ogromnym rozmachem kreśli losy braci Lauritzen. Stawia ich w kontrastowych sytuacjach, co doskonale uwypukla ich cechy ale i pokazuje bardzo szeroki obraz początków XX wieku. Dzięki zastosowanym skrajnością widzimy dwa zupełnie różne światy: schyłek kolonializmu w Afryce oraz początek państwa norweskiego. Świetnie uchwycone jest rozwarstwienie społeczne oraz gwałtownie następujące zmiany w sferze mentalnej, społecznej i kulturowej. Doskonale też widać jakimi ofiarami okupiony był postęp cywilizacji i jak zupełnie inne było spojrzenie na kwestie, które obecnie uważamy za oczywiste.

Mimo wielu wątków pobocznych ,,Bracia z Vestland" to także pasjonująca opowieść o ludziach, ich emocjach, uczuciach, zwyczajnych kolejach losu - czasem lepszych, czasem gorszych. To opowieść o głupim szczęściu, szaleńczej odwadze, ciężkiej pracy i determinacji oraz wierze, że uda się to co się założyło ale także o traceniu złudzeń i dostosowywaniu się do sytuacji.

Jan Guillou  stworzył opowieść, od której ciężko się oderwać i gdzie z niecierpliwością czeka się by sięgnąć po kolejny tom.

środa, 12 grudnia 2018

,,Nie odpuszczaj" Harlan Coben

 Tytuł oryginału: Don't Let Go

Harlan Coben nieodwracalnie kojarzy mi się z okresem licealnym kiedy to w ilościach hurtowych pochłaniałam jego powieści, szczególnie te z serii o Myronie Bolitarze. Teraz rzadko zdarza mi się sięgać po jego książki, wydaje mi się, że trochę z nich wyrosłam. ,,Nie odpuszczaj" miało być przyjemnym powrotem. Coś jednak poszło nie tak.

Nap Dumas to małomiasteczkowy gliniarz. Chroni pokrzywdzonych, wymierza sprawiedliwość, ściga przestępców. Od lat jedna rzecz nie daje mu spokoju. Jego obsesją jest noc gdy zginął pod kołami pociągu jego brat bliźniak wraz ze swoją dziewczyną a jego własna ukochana, Maura, zniknęła. Po piętnastu latach nieoczekiwanie na miejscu innej zbrodni pojawiają się odciski placów Maury. Nap jest zdeterminowany i nie odpuści aż nie pozna prawdy, która składa się z całego mnóstwa mniej lub bardziej ważnych detali i dopiero dotarcie do samego końca może naświetlić cały obraz.

,,Nie odpuszczaj" zaczęło się nieźle. Było mocno, bezpośrednio, nieoczywiście, okraszone zostało to męski (w większości mało śmiesznym) humorem. Chociaż nie wiedziałam jeszcze czego powinnam się spodziewać byłam zaintrygowana. Niestety emocje szybko się wypaliły a każdą kolejną stroną miałam wrażenie, że brnę coraz bardziej w amerykańską paranoję na temat spisków, tajnych baz i wojskowych eksperymentów. Przedzierając się przez te otchłanie niczego oraz zbędnego gadania i kręcenia się w kółko w pewnym momencie liczyłam chociaż na kosmitę - coś by mnie zaskoczyło. Bo zakończenie mnie nie zaskoczyło, chyba już po jednej trzeciej miałam podejrzenia jak to się może rozwiązać a finał tylko to przypieczętował.

W sumie ostatni rozdział i rozwiązanie wypadają dobrze w porównaniu do całości. Logicznie i z dużym sensem łączą cały chaos i bezsens powieści, sprawiają, że każdy szczegół nabiera znaczenia a nawet to głupie zafiksowanie się na jeden temat jest uzasadnione. Ale nawet dobre zakończenie nie sprawi, że przestanę myśleć o tej powieści jako o jakiejś wpadce Cobena. Wręcz nie przystoi, żeby jeden z lepszych autorów thrillerów zaprezentował dziełko tak słabe, chaotyczne i totalnie wyprane z napięcia.

sobota, 8 grudnia 2018

,,Lwowski ptak" Piotr Tymiński


Piotr Tymiński to pisarz, z którego książkami miałam wcześniej już do czynienia. Na kanwie autentycznych, czasem bardzo dramatycznych wydarzeń historycznych tworzy poruszające powieści historyczne. Przywołuje trudne dzieje oraz opowieści o bohaterskich zwykłych ludziach, nie pozwalając im popaść w zapomnienie.

Tak też i tym razem. Za tło swojej najnowszej powieści autor obiera Lwów w listopadzie 1918 roku. Data, która wszystkim kojarzy się z radościom, szczęściem, ma swoje drugie, bardziej dramatyczne oblicze. Oblicze, które zostało zepchnięte obecnie na dalszy plan i powoli jest wypierana z ogólnopolskiej świadomości. W momencie gdy cała Polska świętowała odzyskanie niepodległości, Lwów został nieoczekiwanie zaatakowany przez wojska Ukraińskie. Rozpoczęła się dramatyczna walka o wyzwolenie miasta. Tragizm i dramatyzm tych wydarzeń tym jest większy, że do boju musieli stanąć najmłodsi, młodzież i dzieci, dziewczęta i chłopcy, wychowani w duchu patriotyzmu niezłomnie walczyli by zachować Lwów dla narodowości polskiej.

Tońka, jest jedną spośród wielu, która stanęła na wezwanie i nie ulęgła się ukraińskiego okupanta. Dziewczyna, ścięła włosy, ubrała stary mundur brata i stanęła do walki. Przerzucana pomiędzy różnymi punktami dowodzenia widzi krwawą walkę, zniszczenia a przede wszystkim obserwuje swoich towarzyszy, który dzielnie stają do walki a potem bohatersko giną. Dzięki zabiegowi jakim jest narracja pierwszoosobowa można obserwować jak wielkim i okrutnym doświadczeniem jest walka dla tak młodych osób. W umysłach jeszcze dziecięcych i bardzo niewinnych, dochodzi do zderzenia wzniosłych ideałów z brutalną, odartą z honoru rzeczywistością. Nie ma etosu żołnierza, jest tylko bestialstwo i bezwzględność. Tońka nie raz musi się z tym mierzyć, próbując zrozumieć i usprawiedliwić oraz psychicznie poradzić sobie z tym co widzi, robi i doświadcza.

,,Lwowski ptak" to powieść niezwykłą. Autor umiejętnie łączy w niej drobiazgowość historyka próbującego odtworzyć to co stało się w Lwowie ale i staje się gawędziarzem przybliżającym zwyczajne żołnierskie losy, tym razem robi to z perspektywy młodej dziewczyny, przez co całość nabiera ostrzejszego i bardziej dobitnego brzmienia. Tam gdzie powinna być łagodność i delikatność wdziera się brutalność, okrucieństwo, bezwzględność, twardość. Wyraźniej widać jak wiele kosztowała niepodległość, jest boleśnie została okupiona.

Cieszę się, że powieść postała i została wydana w okresie gdy cieszymy się ze 100-lecia odzyskania niepodległości Polski. Dobrze, że przypomina o tym, o czym obecnie zapominamy. Polecam gorąco!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi!
  
 
p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 1,4 - 2,9 cm = -1,5 cm.

piątek, 7 grudnia 2018

,,Pocałunek miłości" Shana Galen

 Tytuł oryginału: I Kissed a Rogue

Lila i Brook poznali się przed kilku laty. On był w niej wtedy szaleńczo zakochany i pomimo swojego niższego statusu społecznego zaryzykował oświadczyny. Ona, córka księcia, wyśmiała jego uczucie i odtrąciła go, sprawiając, że od tego momentu żywił do niej urazę i wrogość. Teraz, starsi bardziej doświadczeni życiowo znowu się spotykają. Ktoś zagraża jej życiu a jedynym zdolnym zapewnić jej bezpieczeństwo jest on, zdolny choć cyniczny detektyw. Gdy do intrygi wmiesza się jeszcze ojciec Lili, który wyczuł możliwość wydania za mąż dwudziestopięcioletniej starej panny możemy być pewni, że nic nie przebiegnie tak jak powinno. Lila i Brook zmuszeni do przebywania razem i cóż.. okażą się kolejną parą, która potwierdzi stare porzekadło, że od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok.

Chociaż opis sugeruje romans historyczny z wątkiem przygodowym to ten wątek zagrożenia i przygody ledwie jest nakreślony i dosyć szybko zostaje przytłoczony romantyczną opowieścią o dwójce totalnie różnych osób, które za sobą zbytnio nie przepadają a przez zewnętrzne intrygi zmuszone zostają do dzielenia egzystencji. Jak można się spodziewać jest wybuchowo, emocjonująco a dodatkowo jest to potraktowane z lekkim przymrużeniem oka. Początkowo obserwujemy dosyć emocjonujące starcia słowne, utarczki emocjonalne, które w którymś momencie naturalnie przechodzą w uniesienia natury fizycznej.

,,Pocałunek miłości" to dosyć typowy romans historyczny. Lekki, przyjemny, zapewniający relaks po ciężkim tygodniu. Idealny by schować się pod kołdrą z kubkiem herbaty i przenieść się w mało skomplikowany świat, gdzie oczywiście dobro i miłość zawsze zwyciężają i pokonują wszelkie przeciwności losu.

wtorek, 4 grudnia 2018

,,Naturalista" Andrew Mayne

 Tytuł oryginału: The Naturalist

Byłam święcie przekonana, że dawno minęły te czasy kiedy fikcja, i nie ważne czy literacka czy filmowa, wywoływała ciarki u mnie na plecach i sprawiała, że niepewnie rozglądałam się dookoła. Myliłam się! ,,Naturalista" wywołał u mnie dreszczyk niepewności oraz sprawił, że to co oczywiste przestało choć na chwilę takie być.

Profesor bioinformatyki Theo Crane zostaje głównym podejrzanym o zabójstwo swojej dawnej studentki na podstawie tego, że w tym samym czasie przebywali w podobnej okolicy. Szybko zostaje oczyszczony z zarzutów jednak coś nie daje mu spokoju. Sam na własną rękę zaczyna śledztwo, początkowo bazując tylko na własnych przeczuciach oraz poszlakowych danych statystycznych. Tam gdzie służby widzą tylko ataki zwierząt, on dostrzega coś więcej. Krok za krokiem wgłębia się w sprawę i odkrywa coraz bardziej przerażające i niepokojące zdarzenia.

,,Naturalista" potrafi wytrącić z równowagi nawet najbardziej cynicznego czytelnika (za którego sama się miałam:). Sprawnie poprowadzona fabuła zaskakuje. Postępujące wnikanie w intrygę wywołuje mrowienie włosków na karku i budzi niepokój. Autor perfekcyjnie stopniuje napięcie, kontroluje poziom niepokoju, powoli odsłaniając karty i nie pozwalając aby można było za wcześnie poznać rozwiązanie. Wręcz przeciwnie, aż do samego finału trzyma nas w niepewności jak wszystko się potoczy. Przyznam, że wielokrotnie czułam palące pragnienie by zerknąć na koniec i już, w tej chwili dowiedzieć się co będzie dalej. Całe szczęści, że powieść się czyta bardzo szybko bo dzięki temu nie złamałam się i wytrwałam. Nie żałuję, bo przyznaję że zakończenie mnie zaskoczyło i nastawiło aby z niecierpliwością czekać na kolejny tom.

,,Naturalista" to thriller prawie idealny - krwawa, szybka akcja, wyrazisty, zdeterminowany ale i trochę szalony bohater, mroczne, niepokojące tło. Po takiej lekturze to strach gdziekolwiek wychodzić. Polecam!

piątek, 30 listopada 2018

,,Lord John i sprawa osobista" Diana Gabaldon

 Tytuł oryginału: Lord John and the Private Matter

Stęskniłam się za Dianą Gabaldon i cyklem ,,Outlander" a skoro istnieje duże prawdopodobieństwo, że nowy tom pojawi się w przyszłym roku, to póki co zadowolę się namiastką czyli ,,opowiadaniem", w którym głównym bohaterem jest dobrze znany lord John Grey. Ten cudzysłów przy słowie opowiadanie nie jest przypadkowy. Gadaldon jako pisarka nie zna umiaru, u niej króciutkie opowiadanie to pełnowymiarowa powieść u wielu innych autorów.

Fabuła skupia się na śledztwie, które zostało zlecone Johnowi. Ma znaleźć szpiega oraz odzyskać skradzione dokumenty, zawierające ważne plany armii. Dodatkowo Grey wplątuje się z skomplikowaną prywatną i bardzo delikatną sprawę. W pewnym momencie oba zadania zaczynają się łączyć i prowadzą go w najbardziej szemrane rejony Londynu. Pozna kilka niewygodnych tajemnic oraz przekona się, że prawda jest dużo bardziej skomplikowana niż można się spodziewać.

W tym wydaniu proza Gabaldon jest bardzo przyjemna. Autorka nie sili się na drobiazgowość i skupianie się na szczegółach, które to są jej znakiem rozpoznawczym. Nie buduje bardzo realistycznego tła, nie wnika bardzo głęboko w relacje międzyludzkie.Tutaj koncentruje się na rozrywce, przygodzie, tajemnicy. Ten zabieg powoduje, że historia nabiera lekkości, wręcz sama się czyta, nie przytłacza ogrom detali czy bohaterów. A i sam John Grey wreszcie na szansę trochę rozwinąć skrzydła, wykazać się inteligencją, zaradnością, przenikliwością, wychodzi z cienia Jamiego Frasera i staje się wreszcie samodzielną postacią. Fakt, tu też cień Jamiego się przewija ale bardzo odlegle co z pewnością jest smaczkiem dla fanów cyklu a nie irytującą manierą.

,,Lord John i sprawa osobista" to idealny przerywnik w okresie oczekiwania na dziewiąty tom. Chociaż nic nie wnosi nowego do głównego wątku cyklu, daje poczuć ten charakterystyczny klimat. Ja bawiłam się świetnie czytając go. Dostałam wszystko to co najlepsze: humor, przygodę, tło historyczne, wciągającą akcję oraz emocjonującą zagadkę i przede wszystkim choć na chwilę zerknęła co słychać i niektórych z bohaterów. Polecam!

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 3,5 cm - 2,1 cm = 1,4 cm.

wtorek, 27 listopada 2018

,,Raj nie istnieje" Michael Robotham

 Tytuł oryginału: The Secrets She Keeps

Gdy zaczynałam czytać książkę byłam przekonana, że trafiłam na coś podobnego do wydanej również przez wydawnictwo HarperCollins Polska ,,Zostać panią Parish". Tutaj, podobnie jak tam, mamy historię opowiedzianą z dwóch perspektyw: kobiety, która ma ,,udane" życie oraz tej, która tego życia zazdrości i zrobi wszystko by wydrzeć jej to szczęście. Szybko jednak przekonałam się, że intryga zupełnie inaczej jest rozplanowana a to co się stało się dużo bardziej niepokojące i trzymające w napięciu.

Dwie kobiety. Meghan i Agatha. Obie w ciąży, obie po trzydziestce. Meghan ma ułożone życie rodzinne: cudowny mąż, dwójka udanych dzieci, ładny dom i przyjazna okolica. Trzecie dziecko wprawdzie nie planowane i początkowo budzące niepokój, jest kochane i oczekiwane. Życie Agathy to zupełnie przeciwny koniec skali: samotna singielka, po kilku poronieniach, pracująca dorywczo w supermarkecie. Ich ścieżki przypadkowo się przecinają. Tylko, że w tej historii nie ma przypadków. Ktoś już ją wyreżyserował i zaplanował co będzie dalej.

Od momenty gdy zaczęłam podejrzewać, że nie jest to kolejny thriller oparty na motywie podszywania się pod kogoś czy próbie zawładnięcia czyimś życiem czytało mi się powieść ,,Raj nie istnieje" bardzo dobrze. Autor stopniuje napięcie pokazując dwa przeciwległe plany. Zaglądamy do prywatnych i bardzo skomplikowanych stref w życiach zarówno Meghan i Agathy. Iluzja sukcesu i szczęścia szybko pryska a dramat, do którego dochodzi tylko obnaża słabości. Wnikamy na obie strony i widzimy szczegóły, szczególnie te psychiczne. Rozumiemy motywacje bohaterek a także w jednym przypadku obserwujemy do czego popycha desperacja pomieszania z inteligencją i szaleństwem. Autor od pierwszej do ostatniej strony gra na emocjach, powoli uwalnia kolejne dawki dramatyzmu, prowadząc tak intrygę, że do samego końca nie mamy pewności jak to się skończy.

Powieść to dobry, wciągający, elektryzujący, wręcz bardzo prawdopodobny thriller psychologiczny.

niedziela, 25 listopada 2018

,,Oskarżenie" Remigiusz Mróz


Gdy dziś kończyłam czytać ,,Oskarżenie" uświadomiłam sobie, że poprzedni tom serii czytałam prawie rok temu. Cały rok bez Chyłki i Zordona był idealną perspektywą by świeżym okiem spojrzeć na powieść oraz rzeczywistość jaką wykreował Remigiusz Mróz.

,,Oskarżenie" zaczyna się po niewielkim skoku czasowym w stosunku do poprzedniego tomu. Chyłka nadal jest w ciąży, na szczęście atak, który zakończył poprzedni tom nie miał jakichś większych konsekwencji oprócz tego, że Zordon nie zdał egzaminu aplikacyjnego. Ale to już przeszłość. Obecnie najważniejsza jest nowa, bardzo emocjonująca i zagmatwana prawa. Chyłka ma bronić dawnego opozycjonisty oskarżonego o cztery brutalne zabójstwa. Dodatkowo wszystko się jeszcze bardziej komplikuje bo Oryński zostaje oskarżony o dokonanie eutanazji na swojej matce. Chyłka musi działać na kilku frontach, próbując ogarnąć to co nie jest do ogarnięcia. Wszystko wywraca się do góry nogami a czas ucieka.

Mniej więcej w podobnym czasie jak podczytywałam sobie ,,Oskarżenie" nadrabiałam też zaległości w serialu ,,Suits". No i tak się zupełnie przypadkiem zdarzyło, że w serialu Harvey Specter robi wszystko by wyciągnąć Micka z więzienia i dokładnie to samo robi Chyłka. Nie, nie mówię, że mamy do czynienia z plagiatem ale cóż.. tok myślenia jest całkiem podobny. Bo jedno trzeba przyznać Remigiuszowi Mrozowi. Jest dobry obserwatorem rzeczywistości popkulturalnej. Miesza wszystko co jest popularne i na czasie i wkłada w jedną całość. Wiem, że czytał ,,Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?", oglądał ,,Suits", pewnie też przeglądał kwejka czy demotywatory lub joemonstera, przez co jego historia trafia do czytelnika. Jest aktualna, kontrowersyjna, budzi ciekawość, jest sprawnie napisana, utrzymana w szybkim tempie. Tylko, że ja się chyba starzeję (sorry panie Mróz, wiem że w tym samym czasie egzamin gimnazjalny pisaliśmy ;) bo dla mnie ciągłe przerzucanie się przez bohaterów popkulturowymi odzywkami jest nużące. Sprawia wrażenie sztuczności i niewiele wnosi do akcji. Wolałabym więcej kluczenia i emocji w samej akcji, która tutaj jest całkiem niezła i naprawdę mnie wciągnęła, tak, że czekałam z niecierpliwością na to jak wszystko zostanie rozwiązane.

,,Oskarżenie" jest niezłe i z pewnością pozostanę wierna serii z Chyłką ale momentami za bardzo przegadane. Mniej gadania w więcej działania i będzie idealnie. 

sobota, 24 listopada 2018

,,Pekin i Szanghaj. Dwie głowy chińskiego smoka" Adrian Geiges

Tytuł oryginału: Gebrauchsanweisung für Peking und Shanghai

Jednym z moich odkryć tego roku jest seria Mundus Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest to seria reportaży prezentująca bardziej lub mniej niezwykłe miejsca (MUNDUS MIEJSCA) lub koncentrująca się na ludziach (MUNDUS LUDZIE). Jest dla niej charakterystyczne nieoczywiste spojrzenie i prezentowanie szerszej, bardziej wnikliwej perspektywy niż to co dostarczają przewodniki turystyczne.

Tym razem zostałam przeniesiona do Chin bo z perspektywy Niemca, Adriana Geigesa zobaczyć dwa najważniejsze miasta Państwa Środka: Pekin i Szanghaj. W obu mieszkał przez pewien czas, oba poznał dokładnie. Oba miasta dostarczyły mu całej gamy wrażeń. Oba także ulegają nieustannym przeobrażeniom, zmieniając się w każdej chwili. Mimo, że zewnętrzny obserwator znajdzie wiele punktów wspólnych, mieszkaniec będzie widział tylko różnice. A są to ogromne, wyraźne różnice. Życie w obu miastach kształtuje mnóstwo czynników ale o różnicach decydują kultura, mentalność, położenie oraz spełniana rola. Autor próbuje zderzyć te dwa światy i pokazać barwną mozaikę, na którą składa się historia, położenie geograficzne, kultura, ludność, polityka, jedzenia, sposób przemieszczania się po mieście a nawet to w jaki sposób oba miasta prezentowane są w kinematografii. Po kawałku wyciąga to co w jego najbardziej charakterystyczne i poprzez to konfrontuje Pekin z Szanghajem. Sam ze swojej strony nie daje odczuć, że któreś z miast jest lepsze lub gorsze od drugiego. Wręcz przeciwnie na tej podstawie buduje skomplikowany, pełen kontrastów obraz całych Chin.

,,Pekin i Szanghaj" to zaledwie wycinek, maleńki z całego skomplikowanego i nieustannie zmieniającego się obrazu Chin. Trudne tematy zostały zaledwie zasygnalizowane, bardziej skupiono się na tym co pozytywne lub odnoszące się do życia przedstawiciela chińskiej klasy średniej czy obcokrajowca. Fakt, w większości jest to zaledwie zbiór anegdot z życia Niemca w Państwie Środka ale przyznać trzeba, że tym poziomie bardzo wnikliwy i ciekawy. Geiges lekko i z pełnym zaangażowaniem opowiada wciągając czytelnika w codzienne, społeczne życie. Nie sili się na filozofowanie, mówi prosto, pokazuje co zna i czego doświadczył, przez co choć trochę można się poczuć jakby samemu się tam mieszkało.

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 5,1 cm - 1,6 cm = 3,5 cm.

czwartek, 22 listopada 2018

,,Klasztor zapomnienia" Bożena Gałczyńska-Szurek


Klara, młoda Polka, po latach wraca do Grecji pomóc w śledztwie prowadzanym przez agenta Interpolu i miejscową policję po śmierci jednego z mnichów zamieszkujących półwysep Athos. Sprawa od początku budzi wątpliwości, które jeszcze bardziej są potęgowane przez niedostępność miejsca oraz zagadkowe zachowanie zmarłego. Krok za krokiem, Klara wraz z przyjaciółmi próbuje rozwiązać zagadkę zagmatwaną niczym węzeł gordyjski. Zanim jednak pozna rozwiązanie sprawy będzie musiała złamać przyjęte zasady oraz zmierzyć się z własną przeszłością.

,,Klasztor zapomnienia" to przyjemna lektura na jesienno-zimowe wieczory. Lekka fabuła osnuta wokół jednego z ostatnich prawdziwie niedostępnych miejsc w Europie, tajemniczego i przepełnionego mistycyzmu klasztoru na półwyspie Athos daje poczucie egzotyki oraz niesamowitości. Przyjemne wrażenia zapewniają także migawki kulturalne, społeczne z Gracji. Wręcz można poczuć ciepłe słońce, uroczy wakacyjny grecki klimat oraz specyfikę charakterów mieszkańców Hellady. Wydaje się wręcz, że tajemnicza zbrodnia w niewielki stopniu wpłynęła na życie społeczeństwa. To jakby dwa oddzielne, w bardzo niewielkim stopniu stykające się światy.

Co do samej zagadki to była ciekawa i wciągająca do pewnego momentu. Potem nie wiem dokładnie jak to się stało trochę się rozmyła przez skupienie się na wątkach osobistych bohaterów by na koniec wypłynąć ponownie już rozwiązana. Brakuje też napięcia oraz jakiegoś dreszczyka emocji. To wszystko sprawia, że nie jest to powieść sensacyjna - raczej przyjemna opowieść obyczajowa, rozgrywająca się w urokliwej scenerii z delikatną nutką tajemniczości i zagadki kryminalnej.

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 6,9 cm - 1,8 cm = 5,1 cm.

wtorek, 20 listopada 2018

,,Dama w bieli" Dörthe Binkert

 Tytuł oryginału: Weit übers Meer

,,Dama w bieli" to jedna z tych opowieści, które wyrosły z ziarna autentycznych zdarzeń. W 2004 znajomy autorki znalazł notkę w prasie z przed stu lat o tajemniczej kobiecie, która wsiadła na statek pasażerski bez biletu. Kobieta ubrana była w piękną, białą, wieczorową suknię. Otaczała ją także aura tajemniczości. Niespotykane zdarzenie stało się dla autorki pretekstem to poszukiwań a potem samodzielnego stworzenia swojej wersji zdarzeń. W ten sposób wyrasta pozornie prosta, momentami naiwna opowieść, która jednak gdzieś skrywa głębszy wydźwięk.

Pasażerski statek ,,Kroonland" płynący w lipcu 1904 roku z Antwerpii do Nowego Jorku staje się mikrokosmosem, w którym zderzają się losy kilku zupełnie przypadkowych osób. Ich koleje losu, decyzje i nawet wyobrażenie samych o sobie zostaje zweryfikowane przez świeże spojrzenie jakie sami na siebie rzucają. Pojawienie się na pokładzie pięknej i tajemniczej kobiety łamie utarte schematy, burzy rutynę oraz wymusza dialog. Dzięki temu wszyscy bohaterowie muszą stanąć twarzą twarz ze swoimi tajemnicami, obawami, zmierzyć się ze swoimi decyzjami oraz na nowo zrewidować plany. Zwyczajna, kilkudniowa podróż staje się wyprawą w obliczu której nikt nie pozostanie taki sam.

Według mnie o sile tej powieści decyduje jest prostota, spokojna narracja oraz tajemnica, chowająca się za niedopowiedzeniami i milczeniem. I jak to w życiu zwykle bywa rozwiązanie jest bardzo zwyczajne a dopiero niepewność i zagadka napędzają wyobraźnię, pokazując dużo bardziej fantazyjny i ciekawszy obraz. Autorka nie sili się na zaskakiwanie czy szokowanie czytelnika. Wręcz przeciwnie, pokazuje, że normalność i spokój są wartością, którą należy cenić i o którą warto zabiegać. Może sprawiać to wrażenie nudy ale czyż normalne życie nie jest nudne?

,,Milczysz, moja śliczna" Rhys Bowen

 Tytuł oryginału: Tell me, pretty Maiden

Zaczęła się zima w Nowym Jorku. Firma detektywistyczna prowadzona przez Molly Murphy w końcu zaczyna działać intensywniej. Dziewczyna wręcz nie może opędzić się od zleceń. Ma sprawdzić pewnego kandydata do małżeństwa, dowiedzieć się co straszy w teatrze, odnaleźć zaginionego krewnego znajomej a jeszcze w trakcie zabawy w Central Parku wraz z Danielem odnajdują tajemniczą młodą kobietę, która pod wpływem szoku straciła głos. Opór, ciekawość oraz solidność jakimi cechuje się ta rezolutna młoda Irlandka nie pozwala jej porzucić lub zlekceważyć, którekolwiek ze zleceń. Nieoczekiwanie zadania zaczną się krzyżować, prowadząc do nieoczekiwanych i zaskakujących wniosków, co oczywiście musi skutkować kłopotami w jakie wpakuje się Molly.

Siódmy tom serii to kolejna wspaniała, relaksująca oraz zapewniająca całą gamę wrażeń podróż do Nowego Jorku początku XX wieku. Po raz kolejny autorka przemyca do fabuły autentyczne postacie oraz ważne wydarzenia i problemy społeczne. Tym razem jest trochę o rodzącej się Cosa Nostrze oraz o problemie leczenia psychicznego, które wtedy nadal było w powijakach. Wszystkie ważne wątki są tak wplatane, że nie zakłócają pełnej zwrotów akcji i toku zdarzeń, wręcz przeciwnie - nadają jej głębi oraz sprawiają, że jest tylko ciekawsza.

Oczywiście, nie tylko wątki kryminalne i społeczne stanowią atut powieści. Równie ciekawie jest móc po raz kolejny obserwować nietypowy krąg przyjaciół Molly oraz obserwować powoli rozwijający się jej związek z Danielem. Molly jako kobieta nowoczesna i świadoma swojej wartości nie daje się podporządkować starym regułom rządzącym światem. Uczy innych szacunku do kobiet i tego co one robią. Jest feministką w bardzo mądry i przyjemny sposób.

Każdemu, kto jeszcze nie zna Molly to gorąco ją polecam. 

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 10 cm - 3,1 cm = 6,9 cm.

wtorek, 13 listopada 2018

,,Człowiek, który widział więcej" Éric-Emmanuel Schmitt

 Tytuł oryginału: L'Homme qui voyait à travers les visages

Narratorem powieści ,,Człowiek, który widział więcej" jest dwudziestokilkuletni Augustin. Chłopak, żyje na marginesie społeczeństwa - odbywa bezpłatny staż w czasopiśmie, mieszka na squacie, jest totalnie niewidzialny dla większości ludzi. Posiada jednak jeden niezwykły czas - może widzieć zmarłych oraz dostrzega w jaki sposób wpływają na oni na żywych. Jego samotnicze życie radykalnie zmieni się w dniu gdy stanie się świadkiem zamachu terrorystycznego.

Schmitt porusza w swojej powieści-paraboli wiele ważnych i nurtujących współcześnie ludzkość problemów. Chce przeniknąć treść trzech najważniejszych ksiąg - Starego i Nowego Testamentu oraz Koranu i zrozumieć zamysł Boga, jako ich autora. A z tego wyciągnąć dalsze wnioski o istotę przemocy, wolność człowieka, rolę Boga w świecie oraz o poszukiwanie drogi, która mogłaby doprowadzić do jednej uniwersalnej prawdy. Opowieść, oczywiście nie daje i dać nie może, jednoznacznej odpowiedzi ale wypowiada przemyślenia, które mogą gdzieś kołatać się po głowie. Zmusza do refleksji dlatego jest tak a nie inaczej, co można zrobić by to zmienić, a co jeśli ktoś jest obok nas, kto kieruje naszymi działaniami i tak naprawdę nigdy nie jesteśmy wolni?

Ciekawym zabiegiem jest też sama forma książki. Schmitt chowa się za bohaterem, dopuszcza go do głosu i nawet sam pojawia się na kartach powieści jako bohater. Sprawia to, że trochę odrywamy się od spojrzenia przez pryzmat filozofowania Schmitta a skupiamy się na bohaterze i tym co chce on nam pokazać.

,,Człowiek, który widział więcej" to opowieść z mocną puenta oraz całą garścią refleksji. Daje do myślenia, zmusza do poszukiwań oraz wykroczenia poza własny utarty światopogląd. Czepia się mocna idei humanizmu właśnie w schmittowskim wydaniu. Wiem, że nie do każdego to przemówi ale na mnie mocno zadziałało. Polecam!

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 12,9 cm - 2,9 cm = 10,0 cm.

niedziela, 11 listopada 2018

,,Tatuażysta z Auschwitz" Heather Morris

 Tytuł oryginału: The Tattooist of Auschwitz

,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia oparta na faktach autentycznych, przybliżająca pobyt Lalego Sokołowa w obozie Auschwitz-Birkenau. Jest to opowieść trudna, kontrowersyjna, budząca sprzeczne emocje, niepoddająca się jednoznacznej ocenie.

Lale jako dwudziestokilkulatek trafił do obozu koncentracyjnego. Dzięki sprytowi, umiejętności lawirowania pomiędzy nazistami, więźniami i robotnikami oraz pracy obozowego tatuażysty udało mu się stworzyć dla siebie i kobiety, w której się zakochał w miarę wygodne (jak na te straszne realia) miejsce do życia. Handluje, wykorzystuje każdą szanse, zbiera łupy po zmarłych ale i próbuje pomagać, załatwia jedzenie, chroni nielicznych. Nie da się go jednoznacznie ocenić. Jest i tym złym bo współpracuje z nazistami a potem z Rosjanami, staje się wręcz sutenerem ale i tym dobrym bo chce pomagać. Nie poddaje się zwątpieniu, cały czas myśli pozytywnie i wierzy, że uda mu się wyjść z obozu, zachować życie, przezwyciężyć trudności.

Mam całe mnóstwo zastrzeżeń do książki ale cieszę się, mimo wszystko pojawiła się na rynku. Przede wszystkim pokazuje, że II wojna światowa nie była czarno biała. Żydzi, mimo, że najbardziej pokrzywdzeni nie byli aż tak nieskazitelnymi ofiarami i męczennikami. Przykład Lalego pokazuje, że i w ich przypadku instynkt samo przetrwania dochodził do głosu sprawiając, że decydowano się na działania wątpliwe moralnie. Był moment gdy kilka lat temu głośno było o działalności Polaków szabrujących mienie po zamordowanych Żydach. A opowieść Lalego dowodzi, że oni sami robili to samo - czasem w imię wyższych wartości a czasem dla swojej własnej korzyści.

Powieść niesie całą gamę przemyśleń, refleksji. Nie jest to opowieść o heroizmie raczej o sprycie i kombinatorstwie, które próbuje się usprawiedliwić. Nie można z Lalego tworzyć herosa, jest on zwyczajnym słabym, przebiegłym człowiekiem, który próbował przeżyć a w tym celu łapał się wszystkich możliwych środków. Mam nadzieję, że każdy kto ma choć podstawową wiedzę o okresie II wojny światowej będzie umiał z niej wyciągnąć właściwe wnioski. I chyba ważne jest by pokazywać w miarę obiektywnie całą gamę szarości, z których składał się tragiczny okres.

wtorek, 6 listopada 2018

,,Denar dla szczurołapa" Aleksander R. Michalak

Uwielbiam przygodówki, w których mieszają się tajemnica, historia a przygoda z każdą stroną tylko się rozpędza. ,,Denar dla szczurołapa" to właśnie taka wybuchowa mieszanka, stworzona przez debiutanta.

Aleksander R. Michalak zabiera czytelnika w niezwykłą, do reszty pochłaniającą wyprawę po współczesnej Europie w ślad za mroczną, zagrażającą wielu legendom. Jego punktem wyjścia jest doskonale wszystkim znana opowieść o szczurołapie z Hammeln. Opowieść o uprowadzeniu dzieci za zdradę rajców nabiera nowej, mrocznej i przerażającej głębi. Legenda ożywa i zaczyna zagrażać. Osobą, która postanawia odkryć co dokładnie kryje się za enigmatycznymi przekazami oraz zebrać w całość wędrujące przez wieki strzępki wiedzy jest węgierski uczony Gabor Horthy. W poszukiwaniu prawdy przemierzy Europę i Bliski Wschód by na koniec stanąć oko w oko ze Złem.

Gabor Horthy to naukowiec w typie Indiany Jonesa. Dobrze czuje się i w bibliotece i w pubie. Każda okazja jest dobra by poszerzać wiedzę oraz nie straszne mu żadne sekrety. Odważny, brawurowy, inteligentny. Ma dodatkowo mistrzowski talent do pakowania się w kłopoty by potem w wielkim stylu z nich wychodzić.

,,Denar dla szczurołapa" to świetna powieść. Bardzo dobrze skonstruowana, przemycająca sporo różnorakiej wiedzy oraz wykorzystująca popularną baśń by na jej kanwie stworzyć trzymającą w napięciu zagadkę. Idealnie równoważy się w powieści to co realne z tym co nierealne nie pozwalając na oderwanie się od lektury. I przede wszystkim nie widać w powieści, że została napisana przez debiutanta - styl jest lekki, wciągający. Każde przejście, wątek, zdarzenie dogłębnie przemyślane, pasujące do całości choć na wyjaśnienie niektórych trzeba czekać do końca. Ale dzięki temu cały czas czytelnik może cieszyć się zagadką i domysłami. I przede wszystkim Michalak nie stosuje zabiegów jak krótkie,poszarpane rozdziali w celu stopniowania napięcia. Akcja w jego powieści jest płynna, dynamiczna ale równocześnie emocje cały czas narastają. Ogromny plus ode mnie za to, bo nie wielu się to udaje.

Gorąco polecam a sama już czekam na kolejną cześć przygód doktora Horthy'ego.

wtorek, 30 października 2018

,,Szwajcaria i naziści" Stephen P. Halbrook

 Tytuł oryginał: The Swiss and the Nazis: How the Alpine Republic Survived in the Shadow of the Third Reich
 
,,Szwajcaria i naziści" stanowi próbę spojrzenia na sytuację oraz postawę Konfederacji Szwajcarskiej w trakcie II wojny światowej. Zawsze fascynowało i ciekawiło mnie to jak możliwe było aby państwo znajdujące się w centrum ogarniętej wojenną zawieruchą Europy pozostało neutralne oraz nie zostało wciągnięte w konflikt. Obiegowa legenda mówi o współpracy Szwajcarii z nazistami i przechowywaniu tam zrabowanego złota, przez co ten alpejski kraj stał się nazistowskim bankiem. Przystępując do lektury przede wszystkim kierowała mną ciekawość by właśnie ten mit zweryfikować. Niestety, co to tej - chyba najciekawszej i owianej tajemnicą kwestii - nie znajdziemy odpowiedzi bo autor nie porusza takiego tematu w swoim opracowaniu ale na pewno trochę zmienia moje negatywne (wynikające z kwestii prywatnych) spojrzenie na Szwajcarów.

Utrzymanie neutralności przez Szwajcarów w trakcie II wojny światowej nie było łatwym zadaniem. I chociaż nie musieli na co dzień ryzykować życia ani przelewać krwi za ojczyznę to i tak wszyscy mężczyźni prawie od pierwszego dnia zostali zmobilizowani oraz skierowani do służby wojskowej. Mili stać w pogotowiu na wypadek przekroczenia granicy przez któregokolwiek z zaangażowanych konflikt państw (wersja oficjalna), choć tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że wszystkie działania skierowane są w stronę III Rzeszy.

Autor dużo miejsca poświęca by codzienności wojennej - życiu zwykłych Szwajcarów, ich trudach oraz nieustannemu poczuciu niepewności oraz zagrożenia. Opisuje cały skomplikowany system obronny oraz szwajcarską gotowość do największych poświęceń, wskazuje jak pełna niuansów i balansowania na linie była polityka dzięki której udało się zachować neutralność oraz nie dopuścić do wkroczenia obcych wojsk na teren kraju. Próbuje też zaprezentować nazistowskie plany w stosunku do Szwajcarii oraz plany podboju jakie były przygotowywane. Pokazuje też tą heroiczną stronę nieoficjalnej działalności Szwajcarów takiej jak pomoc humanitarna, ratowanie Żydów, internowanie wojsk, zwalczanie piątej kolumny oraz walkę z nazizmem poprzez humor i wolność słowa.

Opracowanie mocno oparte jest na źródłach historycznych ale w moim odczuciu jest to prezentacja Szwajcarii w bardzo pozytywny sposób. Dużo mówi się o pozytywnych aspektach, prześlizgując się lub pomijając trudne kwestie. A osobiście bardzo mnie irytowało wychwalanie heroizmu i waleczności Szwajcarów tylko przez pryzmat GOTOWOŚCI do walki. Doceniam sam szwajcarski system przygotowania i opracowania systemu bojowego ale jest on czysto teoretyczny. Patrząc z polskiej perspektywy (i większości państw europejskich) wręcz śmieszne czy niestosowne. Naziści zagrażali Konfederacji ale nigdy jej nie zaatakowali i nie można było się przekonać czy to co świetnie sprawdza się w teorii ma rację bytu w praktyce.

Opracowanie dało mi punkt wyjścia do dalszych poszukiwań oraz rozwijanie mojej wiedzy. Teraz chciałabym coś prezentującego bardziej kontrowersyjny punkt widzenia by móc wyrobić sobie zdanie i wreszcie dowiedzieć się jak to możliwe, że Szwajcaria nie została zaatakowana.

piątek, 26 października 2018

,,Zielona Mila" Stephen King

 Tytuł oryginału: The Green Mile

Tak, Stephen King potrafi budować nostalgiczne, zapadające w pamięć i chyba wręcz stające się kultowymi powieści. Jedną z takich na pewno jest ,,Zielona Mila". Książkę polecało i zachwycało się nią wiele osób. A jak nie książkę to z całą pewnością film (którego nie widziałam, bardzo rzadko oglądam cokolwiek ale postaram się to nadrobić przy najbliższej okazji).

Akcja powieści rozgrywa się w 1932 roku w jednym z więzień gdzieś na amerykańskim południu. Narrator, szef bloku śmierci opowiada o jednym, wyjątkowym skazańcu oraz całym ciągu wydarzeń jakie wywołało jego pojawienie się na tytułowej Zielonej Mili, czyli odcinku bloku, który pokonuje skazaniec w drodze na egzekucję.

King, jak na mistrza przystało, maluje całościowy obraz skupiając się na wszelkich aspektach dzięki czemu jego opowieść nabiera głębi i niezwykłej wymowy. Historia łagodnego olbrzyma porusza i wzrusza. King bazuje na znanych motywach, umiejętnie w nie wplatając wątki znane z horroru, daje poczuć mocy cudu oraz oplatając wszystko otoczką niezwykłości i magiczności. Jego opowieść to historia zwyczajnych, przeciętnych facetów, którzy nagle stają twarzą w twarz z czymś co przekracza ich pojmowanie świata, dotykają czegoś niezwykłego, co na nich wpływa i ich zmienia. Jednak konfrontacja z realnym światach jest brutalna i stawia ich w obliczu wręcz niemożliwego.

Cieszę się, że w końcu przeczytałam ,,Zieloną Milę" i chociaż nie wzruszyłam się tak jak myślałam gdy czytałam i słuchałam opinii ale opowieść na pewno chwyciła mnie za serce i zapadła w pamięć. Jest niezwykła, niecodzienna i pobudzająca całą gamę emocji. Wzruszenie miesza się w niej z smutkiem, śmiech ze złością, pogarda z zachwytem, niepokój z radosnym oczekiwaniem, zgroza z podekscytowaniem. Nie każdy autor umie wymieszać tak ten chaos by powstało coś dobrego. King to zrobił. I dlatego warto spędzić kilka wieczorów z powieścią.

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 15,6 cm - 2,7 cm = 12,9 cm.

wtorek, 23 października 2018

,,Urobieni" Marek Szymaniak


Nie jestem zbyt obiektywna jeśli chodzi o taki tym reportaży. Sama miałam trochę szczęścia w życiu i nie narzekam na swoją pracę czy zarobki. Nie znaczy to, że zarabiam tyle, że nie mam żadnych zmartwień. Jest ok ale wiem, że jakiekolwiek wahnięcie gospodarki czy załamanie mojego zdrowia czy jakikolwiek inny przypadek może sprawić, że wylecę z hukiem z mojej bańki pozornego spokoju. Mam też mnóstwo znajomych i krewnych, którzy pracują w różnych innych branżach i doskonale zdaję sobie sprawę, że to że mam punktualnie wypłatę, urlop oraz spokojnie mogę wyjść po ośmiu godzinach jest sporym sukcesem, który choć powinien być czymś oczywistym dla wielu ludzi nie jest.

Zdaję sobie sprawę, że nasz rynek sprawy jest niesprawiedliwy, wykorzystuje słabszych - i nie chodzi mi tu wcale o ludzi mniej zaradnych czy w jakiś sposób ograniczonych. Słabszym jest każdy kto zaczyna pracę i nie ma za sobą jakichś unikalnych umiejętności. A to chyba większość. Pracodawca wykorzystuje pracownika bo przecież na jego miejsce stoi 20 innych, zdolnych pracować więcej za mniej. To zawsze przypomina mi o mocnych scenach z ,,Gron Gniewu" Steinbecka, którzy opisał sytuację z czasu Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych.

Gdy czytałam w reportażu o sytuacji pań sprzątających, ochroniarzy, serwisów call center, pracowników hipermarketów to szlag mnie trafiał. Chyba dla każdego polityka, który w kampanii wyborczej rzuci hasło ,,Taniego państwa" lektura reportażu M.Szymaniaka  oraz ,,Gron Gniewu" powinna być lekturą obowiązkową. Dopiero gdy się uwypukli i naświetli całość to widać, że nie jest dobrze. Widać, że każde oszczędności zawsze w pierwszej kolejności zaczynają się do ludzi. Pierwszy pomysł - obciąć pensje i dać umowę na zlecenie. I nikt nie zastanowi się jak ten hipotetyczny Kowalski ma za to przeżyć, opłacić rachunki.

I mimo, że ogólnie wydźwięk reportażu jest pesymistyczny to sama gdzieś powoli w swoim środowisku obserwuje niewielki zmiany. W wielu sektorach zaczyna brakować pracowników i to oni zaczynają mieć głos. Czasem niewielkie doświadczenie i chęć do pracy stają się pierwszym krokiem do poprawy. Wiem, że jest to zaledwie promyk i może jeszcze dla wielu niewidoczny ale daje nadzieję, że kiedyś i w Polsce będzie normalnie i większość będzie w stanie żyć spokojnie nie martwiąc się o przyszłość. Co nie oznacza, że reportaż Szymaniaka nie jest potrzebny. Jest ważnym i dobitnym głosem w ogólnokrajowej dyskusji, którą trzeba zacząć. Ważne, że ktoś zobaczył człowieka w całym procesie pracy a nie tylko wynik finansowy. 

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 17,4 cm - 1,8 cm = 15,6 cm.

niedziela, 21 października 2018

,,Wystrzałowa dziewiątka" Janet Evanovich

 Tytuł oryginału: To The Nines

Uwaga! Nie wybuchł ani jeden samochód! Poważnie! Wszystkie całe! Ale za to czterech współpracowników zostało poturbowanych! Ależ gdzie tam?! 

Stephanie Plum nie miała z tym nic wspólnego. Ona tylko realizowała swoje cele zawodowe. Tym razem o dziwo nie miała odnaleźć niestawiającego się NSA ale Hindusa, któremu kończy się wiza pracownicza i który rozpływa się nagle w powietrzu. Standardem jest, że nawet proste zadanie w przypadku panny Plum staje się skomplikowane a gdy dodamy jeszcze do tego psychopatycznego adoratora wysyłającego kwiaty, szaloną wyprawę do Las Vegas, Lulę na diecie, skomplikowaną sytuację domową rodziny Plum oraz pełne napięcia orbitowanie w przestrzeni Morelli - Komandos to możemy być pewni, że nuda nam nie grozi.

Evanovich rozwaliła system tym tomem. Idealnie wymierzyła dawkę humoru (ogromna!), sensacji (sporo!), romantycznych sytuacji z Morellim w roli głównej (idealnie!) oraz zmysłowego magnetyzmu w relacji z Komandosem (więcej!). Dzięki temu postała szałowa, zabawna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i nie podobna do niczego powieść, która zapewnia przyjemne i odprężające spędzenie czasu w niedzielne popołudnie. Autorka prezentuje najwyższą formę i nie jestem pewna czy można utrzymać tak wysoki poziom na dłużej. Ja jestem usatysfakcjonowana i wszystko mnie boli od śmiechu. Polecam!

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 20,2 cm - 2,8 cm = 17,4 cm.

,,Ostatnia noc jej życia" Maureen Jennings

Tytuł oryginału: Except The Dying

Nie będzie chyba dużym zaskoczeniem, że uwielbiam wszelkiego typu kryminały retro. Dlatego z tym większą przyjemnością dokładam do listy przeczytanych pierwszy tom serii przygód kanadyjskiego detektywa Williama Murdocha.

Zimowe Toronto końca XIX wieku. Na ulicy zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, jak się szybko okazuje służącej z zamożnego domu. Nikt nie wie dlaczego młoda kobieta opuściła rezydencje i dokąd chciała się udać. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że każda osoba z którą rozmawia detektyw Murdoch, stara się jak najbardziej zaciemnić śledztwo i ukryć jak najwięcej szczegółów. Zaczyna się mozolne, bardzo dokładne zbieranie poszlak, wskazówek oraz przedzieranie się przez niedopowiedzenia by dotrzeć do prawdy.

,,Ostatnia noc jej życia" to bardzo klimatyczny kryminał. Autorka umiejętnie odmalowuje tło, kreśli bardzo realistyczny obraz miasta, przepełnionego biedą, gdzie ludzie chwytają się każdych możliwych sposobów by przeżyć. Pośród całej gamy barwnych indywiduów lawiruje Murdoch - bardzo nieszablonowy śledczy, z jednej strony oddany swojej pracy ale równocześnie potrafiący przymknąć oko, by nie krzywdzić już i tak tych pokrzywdzonych. Cechuje go drobiazgowość oraz upór w dążeniu do poznania odpowiedzi. Sprawa, która mu obecnie przypadła także nie jest oczywista. Pozwala mieszać się środowiskom, wywleka na światło dzienne wiele mrocznych, skandalicznych szczegółów, może zranić postronnych. Murdoch jednak tak ją prowadzi aby zapewnić jak największy szacunek i ochroną tym, którzy jej potrzebują.

Zatonęłam w klimacie, nastroju oraz samej zagadce. Z pewnością jeszcze nie raz wrócę do detektywa Murdocha. Polecam!

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 22,6 cm - 2,4 cm = 20,2 cm.

czwartek, 18 października 2018

,,Lissy" Luca D'Andrea

 Tytuł oryginału: Lissy

Marlene, młoda kobieta, nagle i bez uprzedzenia porzuca bogatego męża i dostatni dom. Zamiast tego decyduje się na szaloną wyprawę przez Alpy w nieznane. W krok za nią rusza nasłany przez męża zabójca. Ma ją wytropić i zabić. Marlene jednak nie dociera tam gdzie chciała, rozbija samochód, tylko przypadek sprawia, że nie ponosi śmierci. Zostaje ocalona przez tajemniczego, zamieszkującego góry starca. Trafia to gospodarstwa, w którym wydaje się, że czas stanął. Wszystko jest tam takie jak przed wiekami - jego mieszkańcy od zawsze przepisują Biblie oraz hodują świnie.

,,Lissy" to powieść, w której baśniowość miesza się z makabrą i horrorem. Niczym w klasycznej baśni pojawiają odwieczne motywy. Jest bezbronna księżniczka, dzielny ale prosty obrońca, złowieszczy władca oraz bezwzględny myśliwy. Do głosu zaczyna dochodzić odwieczna walka dobra ze złem, w której wydaje się, że wszystkie ruchy są już zaplanowane i wszystko wiemy. Czekamy tylko najważniejszą rozgrywkę, mającą za zadanie uwypuklić najważniejsze zachowania, wyraźnie oddzielić dobro od zła oraz zapewnić poczucie odwiecznej równowagi.

Gdy już zaczynamy czuć się pewnie do baśniowego świata zaczyna przenikać horror. Początkowo nieśmiało, delikatnie, budząc nienazwany, niewypowiedziany niepokój. Wszystko zaczynają przenikać cienie, zostaje powoli odsłaniana, nowa, mroczniejsza strona. Autor cały czas stopniuje napięcie, co rusz to mocniej burzy ustalony porządek, potęguje poczucie zaniepokojenia, niepewności, nierealności wymieszanej z przebłyskami szaleństwa. Z każdą stroną coraz bardziej zaciernia się obraz, staje się mroczniejszy, bardziej gęsty coraz bardziej wnikający w stylistykę horroru. Jedno jednak pozostaje niezmienne - musi dojść do ostatecznej rozgrywki, tylko teraz już nie wiadomo kto wyjdzie z niej cały i gdzie przebiega linia oddzielająca dobro od zła.

,,Lissy" to elektryzujący, wciągający thriller. W odizolowanym górskim środowisku, autor pokazał trzymającą w napięciu aż do ostatniej strony rozgrywkę. Używając bardzo prostych środków oraz baśniowej, magicznej stylizacji zbudował opowieść, która bazuje na pierwotnych ludzkich instynktach. Pozwala dojść do głosu, temu co czai się w podświadomości oraz zagłuszane jest przez gwar społeczeństwa. Dopiero cisza i odosobnienie pozwalają się tym instynktom wyrwać na wolność.

Nie da się odłożyć ,,Lissy" wcześniej niż dotarłszy do ostatniej strony. Polecam!

środa, 17 października 2018

,,Przed zmierzchem" Nora Roberts

 Tytuł oryginału: Come Sundown

Już chyba kiedyś mówiłam, że rok bez Nory Roberts to rok stracony. Lubię jej styl, lubię to w jaki sposób buduje kreacje bohaterów i ich związki z otoczeniem. Często czytając mam wrażenie, że sama przeniosłam się do świata jej powieści i sama krzątam się w gdzieś w tle: gotując, przekomarzając się, obserwując. I chyba dlatego, że lubię autorkę i przeczytałam sporo jej powieści lepiej i wyraźniej widzę, że powoli staje się takim wężem zjadającym swój ogon. Na potęgę kopiuje swoje wcześniejsze pomysły, miesza dobrze znane wątki i zamiast nowej, lekkiej opowieści otrzymujemy trochę nużący zbitek wszystkiego.

Jedna z ostatnich jej powieści jakie się ukazały ,,Przed zmierzchem" jest opowieścią o młodej kobiecie Bodine, która odpowiada za prowadzenie rodzinnej firmy. Po latach nieobecności na jej drodze staje młodzieńcza miłość, kowboj Callen. Bohaterowie dosyć szybko dostrzegają łączącą ich nić uczucia i zaczyna rozwijać się ich związek, który bardzo szybko przeskakuje fazę zauroczenia a wręcz ekstremalnie szybko staje się dojrzałym, poważnym związkiem. Jedyną perturbacją jaka w niewielkim stopniu zakłóca sielankę jest odnalezienie zaginionej przed wielu laty ciotki Bodine, która była przetrzymana przez psychopatę. W tym samym czasie również ktoś zabija dwie młode kobiety.

Nora Roberts przedobrzyła. W standardowej długości powieści upchnęła całe może wątków, problemów i bohaterów. Spłyciła i potraktowała po łebkach to co zawsze było największym atutem jej powieści. Zmieściła całe morze bzdurnych niepotrzebnych i nic nie wnoszących dialogów, za bardzo skupiła się na detalach tła zapominając o tym co ma być kwintesencją powieści (przykład: doskonale wiemy czym zajmują się bohaterowie w sensie zawodowym, znamy ich plan dnia ale pary rodzą się od pstryknięcia palcem i totalnie niezrozumiałe jest czemu za kilka stron są już oświadczyny). Nie wspomnę już, że stworzyła trzy pary ale każdą historię zupełnie przeskoczyła, ledwie tylko sygnalizując początek i koniec. I może przeżyłabym jeszcze bardzo, bardzo słaby wątek obyczajowy gdyby chociaż kryminalno-sensacyjny był lepszy. Każdy kto choć trochę ma wyczucia od razu domyśli się co się stanie a finał jest po prostu żenująco słaby.

Jest mi smutno bo lubię Norę. Jej książki towarzyszą mi od wielu lat i zawsze sprawiały, że gubiłam przy nich poczucie czasu oraz były relaksem idealnym. Ta jest jednak totalnym niewypałem. Słaba, przegadana, nudna i bez pomysłu.

wtorek, 9 października 2018

,,Złodziej cieni" Elizabeth Hoyt

 Tytuł oryginału: Thief of Shadows

,,Złodziej cieni" to czwarty tom serii romansów historycznych autorstwa Elizabeth Hoyt. Ta część poświęcona jest jednej z najbardziej tajemniczych postaci, przewijającej się nieustannie w tle poprzednich części - Duchowi St.Giles. Za maską tajemniczego obrońcy i mściciela okazuje się kryć spokojny i zrównoważony wychowawca w przytułku - Winter Makapeace.

Winter jest wcielenie stoicyzmy, rozsądku, spokoju. Poświęcił wiele by zapewnić byt i w miarę bezpieczny dom osieroconym i porzuconym dzieciom. Teraz to wszystko może runąć przez kaprysy pań z towarzystwa. Jedyną nadzieją są ...lekcje dobrych manier, udzielane przez lady Isabel, która nieoczekiwanie działa mu na nerwy i wyzwala w nim emocje jakich sam po sobie by się nie spodziewał. Zadanie Wintera jeszcze bardziej się komplikuje gdy również jego potajemne działania dużo bardziej się skomplikują.

Polubiłam romanse Hoyt bo oprócz stereotypowego wątku uczuciowego - bardzo szczegółowo opisanego oraz okraszonego całą masą szczegółów - buduje ona także bardzo rozbudowane tło, zapełniając je żywiołowymi bohaterami oraz banalne schematy uzupełnia o wątki obyczajowe i społeczne. Szczególnie widoczne jest to w tym tomie. Jej okryta złą sławą dzielnica Maiden Lane staje się jeszcze bardziej mroczna i niebezpieczna szczególnie dla najmłodszych jej mieszkańców. Ważnym tematem jest wykorzystywanie dzieci do niewolniczej pracy ale także w życiu głównych bohaterów rozterki znacznie wykraczają poza standardowe miłosne nieporozumienia. Wszystkie te zabiegi budują trochę bardziej mroczny i ciężki klimat niż w klasycznym romansie.

Hoyt brutalnie i bez przeciągania ujawniła tajemnicę, która intrygowała w pierwszych trzech tomach a teraz na jej podstawie tworzy kolejne opowieści. Czekam na czwarty tom, który ma dodać kolejny element do tego obrazu.

 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 25,5 cm - 2,9 cm = 22,6 cm.

poniedziałek, 8 października 2018

,,Miasto Świętych Mężów" Luis Montero Manglano

 Tytuł oryginału: La ciudad de los hombres santos

Nie lubię się żegnać z bohaterami, a szczególnie takimi, którzy tak jak Tirso angażują mnie całą w swoje przygody. Gdzie co krok czeka nowa tajemnica do odkrycia a każdy krok jest krokiem na nieustającym szlaku poszukiwań.

Trzeci, finalny tom trylogii ,,Poszukiwacze" bo szalona, pełna niesamowitych zwrotów akcji jedna wielka Przygoda. Zaczyna się spokojnie. Tirso uczy się żyć jako agent Interpolu, ale niezawodny instynkt Poszukiwacza bardzo szybko daje o sobie znać i mężczyzna po raz kolejny ruszy na ratunek cennym artefaktom, chociaż tym razem już nie pod skrzydłami Narodowego Korpusu Poszukiwaczy. Przyjdzie mu jeszcze raz zmierzyć się, tym razem już w bezpośrednim starciu, z bezwzględną korporacją Voynich oraz spróbować jeszcze raz zagadki, z którymi mierzył się w poprzednich dwóch tomach.

,,Miasto Świętych Mężów" to rasowa, pobudzająca wyobraźnię i sprawiająca, że krew w żyłach szybciej pędzi, powieść przygodowa. Łączy w sobie to co najlepsze: wartką akcję, zagadki historyczne, mnóstwo odniesień kulturowych, trochę zmyśleń i przeinaczeń oraz niepewność tego co zdarzy się na kolejnej stronie. Bo każda strona przynosi odpowiedź na jedno pytanie oraz pięć nowych tajemnic, po rozwiązanie których trzeba dopiero wyruszyć. Jak przystało na gatunek to co prawdziwe miesza się z tym co wymyślone, tworząc misterny kolaż, pełen różnorodnych cieni i niuansów. Całość dopełniają pełnokrwiści, wielowymiarowi bohaterowie oraz niewymuszone ale bardzo dobrze rozłożone akcenty humorystyczne.

Jak już mówiłam ciężko mi się rozstać. Mam nadzieję, że jednak Tirso jeszcze kiedyś powróci chociaż z krótką opowieścią i znów spróbuje odkryć coś co dawno ukryto.
 
 p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 29,8 cm - 4,3 cm = 25,5 cm.