wtorek, 31 sierpnia 2021

,,Idź, postaw wartownika" Harper Lee

Tytuł oryginału: Go Set a Watchman

,,Idź, postaw wartownika" to, jakby to patetycznie nie zabrzmiało, powieść rozbijająca ideały. I nie robi tego nikt inny jak sama Harper Lee, która te ideały stworzyła. ,,Zabić drozda" czytałam dziesięć lat temu ale do dziś pamiętam emocje jakie mi wtedy towarzyszyły. Atticus Finch - ostatni sprawiedliwy, obrońca uciśnionych, głos prawdy, symbol odwagi i prawości. Taki był i takim widziała go wtedy kilkuletnia Skaut. Czas jednak mija, dziecko dorasta, wzrok nabiera ostrości. I nie wszystko jest takie jak chciałoby się to pamiętać a ludzie nie są bez wad.

,,Idź, postaw wartownika" to z jednej strony bardzo nostalgiczna powieść przywołująca dobre jak i trudne wspomnienia i zmuszająca dorosłą Skaut do konfrontacji z nimi. Jeszcze raz może przeżyć dzieciństwo i spróbować na nowo je ocenić. Ale to także bolesny, jednak konieczny krok w procesie dorastania kiedy uświadamia sobie, że jej wzór do naśladowania, ideał, na którym chciała zawsze się wzorować Atticus, nie jest jednak tak nieskazitelny jak chciała by go widzieć. Jest nadal sprawiedliwy, podążający za literą prawa i ceniących ludzi ale jest też odbiciem poglądów starego świata. Między nim i Skaut, która jest przyszłością i nowoczesnością musi dojść do konfrontacji. Te dwa przeciwne głosy muszą się zmierzyć by można było ruszyć naprzód.

Po genialnym i jednoznacznym ,,Zabić drozda" drugą powieść Harper Lee można interpretować bardzo dowolnie. Nie daje ona prostych i jasnych odpowiedzi, raczej stawia pytania i podważa to, co tak jasno nakreśliła w poprzedniej. Burzy stworzony przez siebie obraz, zostawiając jednak miejsce w którym mogą znaleźć się nowe racje. Nadal jest mocno antyrasistowska w wymowie ale tym razem czuć ten moment zawahania, moment gdy dopuszcza do głosu przeciwną stronę i zostawia czytelnika z przestrzenią na jego wnioski. Pewnie nie takiej kontynuacji ,,Zabić drozda" oczekiwaliśmy ale ta jest bliższa, mniej idealna, mniej heroiczna, bardziej ludzka.  

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 52,3 cm - 2,5 cm = 49,8  cm. 

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

,,Cyrk polski" Dawid Krawczyk

 

Sezon 2019/2020 był zdecydowanie jednym najgorętszych w ciągu ostatnich lat w polskiej polityce. W przeciągu dwunastu miesięcy miały miejsce trzy duże, znaczące kampanie polityczne: do parlamentu europejskiego, Sejmu i Senatu i kończąca, rozgrywająca się w cieniu pandemii, prezydencka. Wszystkie miały ogromne znaczenie dla partii rządzącej i opozycji oraz bardzo dużo powiedziały o nastrojach jakie panują wśród Polaków.

Zaczęło się niewinnie od kampanii do Parlamentu UE. Wtedy jeszcze można było obserwować typowe przepychanki na linii PiS - opozycja. Jedni obiecywali dużo, drudzy straszyli. Nic niezwykłego i chyba to był przykład standardowej nudnej, kampanii, której jednak PiS nie wygrał taką przewagą jakiej oczekiwał. Kampania parlamentarna, to już trochę inny obraz, bardziej agresywny ale to nic w porównaniu do czego doszło w starciu Duda-Trzaskowski. Wzajemne oskarżenia, ataki na mniejszości i budowania poparcia na nienawiści pomiędzy Polakami.

Dawid Krawczyk podróżował z różnymi sztabami w trakcie tych trzech kampanii po Polsce. Rozmawiał z ludźmi przychodzącymi na wiece. Obserwował kandydatów i sztaby. No i za dużo z tego nie wyniósł. Jego reportaż ma potencjał, który częściowo zostaje zmarnowany. Sucha relacja zagłusza emocje. Kampanie z jego relacji są typowe, nudne i pozbawione iskry. A chyba od dawna zdajemy sobie sprawę, że polityka jest pełna absurdów. Tutaj jest ich jednak mało w porównaniu nawet to typowego posiedzenia. Brakuje tego wszystkiego co pamiętamy z doniesień medialnych a co pozwala jednoznacznie powiedzieć, że rozgrywał się ,,cyrk". Trzeba oddać Krawczykowi, że stara się być bezstronny i wszystkich pokazywać obiektywnie. Jest chociaż przez chwilę z każdą partią, każdym ważniejszym kandydatem na prezydenta. Rozmawia ze zwolennikami i przeciwnikami ale nie są to rozmowy wiele wnoszące i pokazujące co dokładnie decyduje o wyborze. Raczej pokazuje to co z czego zdajemy sobie sprawę, że mało znamy się realnie na władzy a o wygranej decyduje szum jakiego narobi się w kampanii.

,,Cyrk polski" jest poprawnym reportażem, obiektywnym i momentami nudnym. Wydaje mi się, że został trochę przytłoczony ogromem tematu i obawą, żeby nie ,,przegiąć". Kto choć trochę orientuje się w polskiej polityce to wie, że politycy sami bardzo dobrze dbają o to by miano ,,cyrk polski" nie znikało i naprawdę nie trzeba było tego aż tak łagodzić. Może za jakiś czas gdy emocje opadną, zmienią się nastroje i wszystkie te kampanie odejdą w zapomnienie inaczej będzie się odbierać książkę. Póki co mocno przeciętna.

czwartek, 26 sierpnia 2021

,,Tomek na Alasce" Alfred Szklarski, Maciej J. Dudziak


 Zamknij oczy i wyobraź sobie, że znowu to ostatnie dni wakacji przed rokiem szkolnym 2000/2001. Masz dwanaście lat, za chwilę wsiądziesz na rower i pojedziesz do biblioteki żeby oddać ,,Tomka u źródeł Amazonki" i pożyczyć kolejny tom by dowiedzieć się jak skończy się przygoda w Ameryce Południowej. Masz dwanaście lat i seria z Tomkiem jest furtką, przez którą poznajesz świat. Zwiedzasz, eksplorujesz, poznajesz. Bo ,,Tomki" to wszystko. Przygoda, awantura i nauka w jednym. Czujesz wiatr we włosach jak pędzisz na rowerze do biblioteki, pamiętasz te ciepłe promienie słońca, czujesz tą beztroskę wakacji?

Tak, ,,Tomki" to jedne z moich najlepszych czytelniczych wspomnień. Zaczytywałam się nimi jako kilkunastolatka. Z wypiekami na twarzy sięgałam po kolejne tomy i pochłaniałam je na raz. Jeszcze w zeszłym roku, w trakcie pierwszego lockdownu, kłóciłam się z przyjacielem, które tomy były najlepsze :) I chyba logicznym jest, że gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo MUZA wydaje kolejny tom, napisany wprawdzie przez innego autora niż Alfred Szklarski ale na podstawie jego notatek, to absolutnie musiałam go mieć. Koniecznie! Wyłączyłam mój krytycyzm, ignorowałam absurdy, uproszczenia i po prostu byłam znowu małą Basią zaczytaną, zakochaną w Tomku.

Akcja powieści toczy się ok. 1912 roku. Tomek dostaje propozycję wzięcia udziału w wyprawie badawczej na Alaskę. Bez wahania podejmuje się zadania a towarzyszyć mają mu żona Sally i kapitan Nowicki. Po dotarciu na Alaskę okazuje że cel misji uległ zmianie. To już nie wyprawa badawcza ale misja ratunkowa.

Patrząc na ,,Tomka" z perspektywy trzydziestolatki widzimy jak ta opowieść się zestarzała. Może nie jest tak pasjonująca, tak skomplikowana czy zapewniająca tyle emocji co inne współczesne serie. Ale ma swój klimat. To jak spotkanie z przyjaciółmi po latach. Mimo, że upłynęło wiele czasu, zmieniliśmy się, to odnajdujemy skrawki tego co kiedyś sprawiało radość. Maciej Dudziak całkiem zgrabnie odtworzył styl Szklarskiego i dał bohaterom dalsze życie a nas upewnił w tym, że jest im dobrze. Dał odczuć czym jest prawdziwa przygoda. Chyba największą wadą jest brak Wilmowskiego seniora i Smugi. Bo poza tym ,,Tomek na Alasce" to dla mnie sentymentalny powrót do dzieciństwa 

 

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 54,0 cm - 1,7 cm = 52,3  cm. 

 

środa, 25 sierpnia 2021

,,Harda" Elżbieta Cherezińska


Co to była za historia!! W tym momencie, uwierzcie, pluję sobie w brodę, że ,,Harda" leżała 5 lat na moim stosie wstydu i nie przeczytałam jej wcześniej. Ale przeczytałam ją teraz, chociaż przeczytałam to złe słowo. Ja ją pochłonęłam.

Świętosława to młodsza siostra Bolesława Chrobrego i córka Mieszka I. Od dziecka, wraz z bratem, obserwowała działania i uczyła się polityki. Wydana za mąż za szwedzkiego króla Erika nie jest posłuszną marionetką w rękach możnych. Sama zaczyna decydować o swoim losie i odpowiednio pociągać za nitki by osiągnąć własne cele. Wie, że dążenie do władzy nie obędzie się bez poświęceń. Ona kocha i pragnie tylko jednego mężczyznę ale jego właśnie musi poświęcić.

,,Harda" to pasjonująca, pełnokrwista opowieść o Świętosławie czyli skandynawskiej królowej Sigridzie. Historycy spierają się czy rzeczywiście była piastowską księżniczką. Ale czy to prawda historyczna czy fikcja literacka nie ma znaczenia bo Cherezińska stworzyła przekonująca opowieść, która wręcz tętni emocjami i namiętnościami. Żądza władzy, pożądanie, pragnienie bogactwa i ścierające się ze sobą światy: świeżego chrześcijaństwa i odchodzących ale wciąż walecznych starych bogów. Wszystko to kłębi się i kotłuje w powieści. Intryga goni intrygę wespół z misterną i delikatną sztuką manipulowania innymi. To opowieść żyjąca własnym życie, nieprzewidywalna, mocna, trochę wyrachowana by za chwilę wybuchnąć powstrzymywanymi namiętnościami. Powieść, która się czyta bez odłożenie. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 57,6 cm - 3,6 cm = 54,0  cm. 

 

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

,,Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy" Katarzyna Kobylarczyk

 

Podobno Krakusem nie można się stać. Albo się urodziło Krakusem albo nie. Koniec kropka. I nie ważne ile lat mieszka się w Krakowie. Zasada jest jasna. A jak jest w przypadku Nowej Huty? Tą najmłodszą dzielnicę Krakowa, długo traktowaną jak osobne miasto budowali przyjezdni. Młodzi ludzie, którzy przyjechali z całej Polski. Jedni w poszukiwaniu pracy, przygody albo zmotywowani partyjnymi i ideologicznymi przemowami. Wrył się obraz mieszkańca Nowej Huty najpierw jako robotnika, potem zakapturzonego kibola. Ale czy to jedyne oblicze Nowej Huty? Czy naprawdę to miasto zbudowali tylko młodzi, zdeterminowani robotnicy? A co z kobietami?

Katarzyna Kobylarczyk postanawia odpowiedzieć na te pytania. Zbiera materiały i poszukuje pierwszych kobiet jakie zamieszkały w Nowej Hucie i odcisnęły trwałe piętno na jej rozwoju. To te co własnymi rękami pomagały budować kombinat, projektowały osiedla, były suwnicowymi. Budowały, opiekowały się, karmiły, próbowały wyciągnąć coś więcej z tego socjalistycznego krajobrazu. Jedno jest pewne. Wszystkie cechowała niesamowita siła, determinacja, pomysłowość. Uparte, zaradne i zdecydowane. Chyba tak najkrócej można je opisać. Potrafiły sobie radzić nie tylko w świecie zdeterminowanym przez mężczyzn ale i w świecie sterowanym centralnie. Łączyły pracę z troską o rodzinę. Walkę o zapewnienie podstawowych potrzeb z walką o wolność. Zwykłe, niezwykłe. Nowohuckie heroski.

Opowieść Katarzyny Kobylarczyk sprawia wrażenie trochę niepełnej. Jest w niej kilka portretów różnych kobiet, które zajmowały różne stanowiska. Jednak jak sama autorka przyznaje za późno zdecydowała się podjąć ten temat. Wiele osób już zabrało, wiele nie chciało rozmawiać. Przez to kobiety obraz Nowej Huty jest niepełny. Brakuje wielu szczegółów aby ta opowieść mogła nabrać kolorytu i charakteru. Sprawia wrażenie ledwo szkicu. Ciekawego, pasjonującego, wciągającego i rozbudzającego apetyt na więcej. To zaledwie wstęp do fascynujących, pełnych dramaturgii wydarzeń jakie skrywają bloki i ulice w najmłodszej krakowskiej dzielnicy. Historie kobiet czyta się szybko i niczym powieść i tylko żałuje się, że tak mało wiemy o tych, którym przyszło tworzyć najnowszą historię. Polecam!

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 59,7 cm - 2,1 cm = 57,6  cm. 

 

sobota, 21 sierpnia 2021

,,Córka zegarmistrza" Kate Morton

Tytuł oryginału: The Clockmaker's Daughter

Elodie, młoda archiwistka z jednego z londyńskich archiwów, znajduje tajemniczy notatnik z XIX wieku a wraz z nim zdjęcie młodej, pięknej kobiety. Zaskoczona, odkrywa, że notatnik i zdjęcie łączą się z historią o tajemniczym domu, której słuchała jako dziecko z ust matki. Zafascynowana i zaciekawiona postanawia odkryć sekrety portretu i notatnika. To jest furtka do odkrycia fascynującej opowieści, która przenika czas i łączy wielu zupełnie różnych ludzi, splatając ich dzieje w jedną ponadczasową opowieść.

,,Córka zegarmistrza" to fascynująca, wciągająca opowieść zawieszona ponad czasem. Autorka bawi się w niej koncepcję rzucają czytelnika na różne, wzajemnie przenikające się plany czasowe. To opowieść o zwykłych ludziach, zwykłych rozterkach i namiętnościach wplątanych w wydarzenia niezależne od nich. Opowieść skrywająca sekret i sprawiająca, że oddziałuje on na wiele różnych osób. Jednych rujnuje i doprowadza do rozpaczy, innym daje nadzieję i wsparcie w trakcie wojennej zawieruchy. I chociaż głównymi bohaterami są ludzie to ma się wrażenie, że w pewnym momencie schodzą oni na drugi plan a ich miejsce zajmuje posiadłość przesiąknięta gotyckim nastrojem. I chyba to w tej powieści jest najlepsze - spokojny, prowincjonalny klimat jednak zabarwiony nutą tajemnicy, mroku, ledwo wyczuwalnego zagrożenia i niesamowitości. To miejsce sprawia, że nabiera się wiary, że wszystko jest możliwe a życie to nie tylko fizyczna egzystencja.

Wielu denerwuje koncepcja powieści z przeplatającymi się wątkami. Dla mnie było to idealne dopełnienie historii. Z każdą kolejną stroną obraz nabiera jaskrawości, pojawiają się nowe szczegóły a całość nabiera znaczenia. Trzeba czekać do finału by poznać odpowiedzi ale jest to czekanie emocjonujące i pełne niepewności. Wydarzenia, które początkowo toczą się powoli nabierają tempa. Koło się zamyka i wszystko nabiera nowego znaczenia. ,,Córka zegarmistrza" to powieść jakie lubię nasiąknięta angielską prowincją z jej sekretami, przepełniona nostalgicznym klimatem okresu, który odszedł w przeszłość, pełna niespełnionych nadziei, marzeń i błędów, które kształtują przyszłość. Ja przepadłam :)

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 63,1 cm - 3,4 cm = 59,7  cm. 

 

czwartek, 19 sierpnia 2021

,,Białe płatki, złoty środek" Paweł Piotr Reszka

 

 

Mówi się, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. I coś w tym jest. Ileż to razy po tym gdy dochodzi do tragedii w mediach pojawiają się wypowiedzi znajomych, sąsiadów którzy z szczerym zaskoczeniem mówią jaka dobra, spokojna rodzina to była. Właśnie ,,była" z wierzchu, pozornie i taka jaką inni chcieli ją zobaczyć. Paweł Piotr Reszta zabiera jednak czytelnika pod powierzchnię. Zdrapuje fałsz, obłudę i pokazuje co naprawdę kryje się wewnątrz. Bo z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach.

Zbiór ,,Białe płatki, złoty środek" nie jest wielki objętościowo. Trochę ponad 200 stron. Kilkanaście krótkich reportaży. Pozornie coś co można przeczytać w jeden-dwa wieczory. Ale to nie jest fikcja literacka, to nie przyjemna odskocznia od rzeczywistości. To wyciągnięte na światło dzienne ogromne pokłady cierpienia, ludzkie dramaty, samotność, niezrozumienie i ból, często wynikający z tego, że tak bardzo chce się kogoś pokochać i błędnie mu się ufa. To dramaty ludzi pozbawionych nadziei, pomocy, oddartych z poczucia bezpieczeństwa i skazanych na życie w ciągłym zagrożeniu w miejscu, które ma je zapewniać - we własnym domu. Tych historii nie da się przeczytać i odłożyć. One zostają w czytelniku i zmuszają do refleksji kim właściwie jesteśmy jako społeczeństwo. Czy panuje już tylko znieczulica, niezrozumienie, obojętność? Czy tak bardzo wrosło przekonanie, że to są ,,wewnętrzne, prywatne" sprawy rodziny i nie powinno się reagować? Czy nie widzi się depresji, cierpienia, głodu?

Czytanie tego zbioru boli. Boli bo to nie jest zamierzchła przeszłość, to nie jest trzeci świat. To nasze podwórko, nasza rzeczywistość, nasza codzienność. Obok tego codziennie przechodzimy, codziennie to mijamy. Z tym wszystkim możemy się zetknąć i tylko od nas zależy co zrobimy i jak zareagujemy. Polecam!

wtorek, 17 sierpnia 2021

,,Ostatnia iskra nadziei" Magdalena Wala


Dwie kobiety, dwie epoki i dwie historie, które nieoczekiwanie zaczęły na siebie oddziaływać.

Kolejna odsłona historii Adriany i Agnes. Adriana pod wpływem opowieści starszej sąsiadki zaczyna zastanawiać się nad sobą i nad swoim małżeństwem. Powoli zaczyna nabierać odwagi i chęci by zawalczyć o siebie. Poznajemy też lepiej jej własną historię i to co sprawiło, że znalazła się w takim a nie innym punkcie swojego życia. Zagubiona, przerażona, zastraszana i żyjąca w wiecznym poczuciu winy młoda kobieta zaczyna się budzić i dostrzega do dokładnie poszło nie tak.

Natomiast opowieść Agnes staje się dużo bardziej dramatyczna. Wojna wkracza w decydującą fazę, zaczyna brakować żywności, Niemcy stają się bardziej bezwzględni. Każdy zmuszony jest do walki o przetrwanie. Aby przeżyć trzeba podejmować dramatyczne, sprzeczne z własnym sumieniem decyzje oraz czasem wbrew własnej woli zgodzić się na ustępstwa względem wroga.

,,Ostatnia iskra nadziei" to dużo bardziej przejmująca opowieść. Życie obu kobiet wkracza w decydującą fazę. Obie zmuszone są do podjęcia radykalnych działań. Znajdują się na rozdrożu i to jakich wyborów dokonają zdecyduje jak potoczą się ich dalsze losy. Obie powoli odnajdują drzemiącą w nich siłę i pokazują swoje zupełnie nowe oblicze. Widać jak wzajemna przyjaźń i opowieść Agnes wpływa motywująco na Adrianę, które wreszcie decyduje się wyzwolić z klatki, w którą tak naprawdę sama siebie wtrąciła. Jeszcze długa droga przed dziewczyną i wiele musi się zdarzyć by mogła odnaleźć upragniony spokój i szczęście ale dobrze widzieć, że wykonała pierwszy krok we właściwym kierunku.

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom aby dowiedzieć się jak zakończą się obie historie: zarówno ta z okresu wojny jak i współczesna.

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 6,5,8 cm - 2,7 cm = 63,1  cm. 

 

środa, 11 sierpnia 2021

,,Arystokratka na królewskim dworze" Evžen Boček

 Tytuł oryginału: Aristokratka u královského dvora

 

Właśnie sobie uświadomiłam, że minęło już pięć lat od kiedy zaczęłam przygodę z serią ,,Arystokratka". Czy w moim życiu się coś zmieniło? Dużo. A czy w zamku Kostka coś uległo zmianie? Jeszcze więcej, chociaż tam upłynął może rok.

,,Burdel w kuchni" zwany także ,,Portretem służącej", cel fajtłapowatych złodziei z poprzedniego tomu, wrócił do swoich prawowitych właścicieli, czyli królowej Holandii. I to za darmo!! Jak można się domyślać hrabia Kostka nie jest z tego powodu szczęśliwy. Tyle straconych pieniędzy. A nadciągają kolejne wydatki. W ramach podziękowania delegacja zamku zostaje zaproszona do Amsterdamu, na królewski dwór. Po naradach, przemyśleniach mają jechać Maria, matka i ...pani Cicha. Z takim zestawem będzie się działo! A to dopiero początek bo zakończenie dopiero sugeruje burzę!!

 ,,Arystokratka" to jedna z moich ulubionych serii. Lekka, zabawna, pełna specyficznego humoru i zaskakująca. Nie do każdego może trafiać ale dla mnie jak ulał jako odskocznia od innych lektur. Trochę mało tym razem pana Spocka i Józefa oraz Deniski ale pani Cicha nadrabia. Zmiana otoczenia także nieźle wpływa na fabułę. Nie ma wprawdzie przepraw z muflonami ale królowa Beatrycze także daje radę. Uśmiałam się, zrelaksowałam i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny tomik. Oj będzie się działo :)

wtorek, 10 sierpnia 2021

,,Dziennik śmierci" Chris Carter

Tytuł oryginału: Written in Blood

Młoda złodziejka, Angela Wood, zupełnie nie spodziewała się tego co znajdzie w torbie, skradzionej jednemu z bywalców baru. Zamiast gotówki, kart kredytowych czy elektroniki trafia na notes, właściwie dziennik. Dziennik, w którym opisane są przerażające zbrodnie. Spanikowana przekazuje anonimowo go policji. Tak trafia na biurko Roberta Huntera. Ten, od razu, orientuje się, że ma do czynienia z seryjnym zabójcą, który przez kilka lat działał zupełnie niezauważony w Los Angeles. Teraz jednak wszystko się zmienia. Morderca chce odzyskać swój dziennik a jego kolejnym celem będzie właśnie Angela.

Powieści Chrisa Cartera to właściwie odcinki popularnych seriali sensacyjnych jak CSI, Hawaii Five-O, NCIS, tylko w wersji drukowanej. Dokładnie te same zabiegi, tak samo granie na czas i żonglowanie emocjami i zagadkami aby jak najdłużej utrzymać czytelnika w niepewności a w finale maksymalnie zaskoczyć. Jeśli jeszcze do tego dodamy całe mnóstwo brutalności, okrucieństwa wszelkiego rodzaju i bezwzględności w stosunku do postaci to właściwie mamy standardową powieść spod pióra Cartera. I normalnie nie narzekam. Tego szukam, to znajduje. Tutaj jednak czegoś brakło. Wydaje się, że powieść jest właściwie duplikatem wcześniejszych. Wręcz powtarza w dokładniej kolejności te same zachowania co poprzednio. Tak samo wróg numer 1, brakuje mu tego pierwiastka zła i motywacji, które normalnie odnajdujemy u przeciwników Huntera. A i sam Hunter jakiś taki przygaszony, wycofany i mało spostrzegawczy. Całość ratuje Angela Wood - wnosi trochę świeżości, zadziorności i nowej energii do dobrze już znanej i niestety przewidywalnej serii.

Czy jestem rozczarowana? Trochę tak ale mam świadomość, że w długich seriach nie wszystkie tomy są sobie równe. A ten dodatkowo był pisany w trudnym dla autora okresie, po śmierci jego partnerki, więc chyba zrozumiałe jest, że nie wszystko mogło pójść tak jakby się chciało. Mam nadzieję jednak, że to chwilowe spowolnieni tempa i w kolejnej części wróci elektryzujący, trzymający w napięciu thriller, który będzie wywoływał ciary na plecach i zmuszał do niecierpliwego przewracania stron.

niedziela, 8 sierpnia 2021

,,Nora" Katarzyna Puzyńska

 

Zbuntowana nastolatka Berenika po raz kolejny znika. Tym razem jej dłuższa nieobecność budzi zaniepokojenie wśród przyjaciółek. Zmuszają one matkę dziewczyny do zgłoszenie zaginięcia na policję. Policjanci z Lipowa zaczynają poszukiwania. Prawie równocześnie w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu w dziwnych okolicznościach traci życie inna młoda kobieta Valentine Blue a w okolicach Lipowa, w nieczynnym lunaparku zostają odkryte zwłoki trzeciej młodej kobiety. Czy te sprawy się łączą ze sobą? Pozornie wydaje się, że nie ale im bardziej wchodzimy w śledztwo to niczym w przedstawieniu teatralnym, na scenie, jako podejrzani, pojawiają się cały czas ci sami aktorzy.

Dziewiąta odsłona serii o policjantach z Lipowa zapewnia mnóstwo emocji. Kilka wątków, wąskie grono podejrzanych, miotanie się pomiędzy poszlakami oraz prywatnymi problemami i animozjami bohaterów, które nie ułatwiają skupienie się na śledztwie, które zaczyna sięgać coraz głębiej w przeszłość i zahacza o tajemniczy wypadek sprzed dwudziestu lat.

Dużo tego.. Ale trzeba przyznać jedno Puzyńskiej, nie sposób się nudzić. Tak manewruje poszlakami i bohaterami, że dopiero w finale poznajemy rozwiązanie ale i tak nie jesteśmy do końca usatysfakcjonowani bo wiele pytań nadal pozostało bez odpowiedzi a wiele nowych się pojawia. Jedno jest pewne, w Lipowie nigdy nie będzie nudno.

,,Lipowo" to seria, po którą sięgam w ciemno. Wiem czego się spodziewać i dokładnie to tam znajduję. Chyba nie ma drugiego aż tak zbrodniczego miasteczka na mapie Polski. I tak, wiele wątków jest absurdalnych i lekko naciąganych ale autorka mimo wszystko umiejętnie je wplata w realia. Miesza w życiu bohaterów, nie ma litości dla nikogo, działa z zaskoczenie i bezwzględnie, dzięki temu wkuwa w fotel i nie pozwala na odłożenie książki przed finałem. Z każdą kolejną stroną emocje i ciekawość rosną. Tym razem nie sięga po miejskie legendy aby zbudować tło. Tutaj koncentruje się na ludziach i to z nich wyciąga to co najgorsze. A trochę tego jest. Warto sięgnąć by samemu się przekonać.

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 69,7 cm - 3,9 cm = 65,8  cm. 

 

sobota, 7 sierpnia 2021

,,Aleja samobójców" Marek Krajewski, Mariusz Czubaj


 Luksusowy, nadmorski dom spokojnej starości. Jego pozorna idylla zostaje zburzona gdy jeden z pensjonariuszy zostaje znaleziony martwy w swoim pokoju a drugi znika. Grozy zbrodni dodaje fakt, że zabity został oskalpowany. Początkowo na miejsce zbrodni zostaje wezwany doświadczony śledczy Jarosław Pater. Jednak szybko zostaje odsunięty a sprawę przejmuje ABW. Pater jednak się nie poddaje, postanawia sam na własną rękę dowiedzieć się co właściwie wydarzyło się w ,,Edenie". Prywatne śledztwo prowadzi go w zupełnie nieoczekiwane rejony i odkrywa tajemnice, które wiele osób chciałoby zachować uśpione.

,,Aleja samobójców" to właściwie kryminał na jedno popołudnie. Stosunkowo krótki, o bardzo zwartej konstrukcji, skupiający się właściwie wokół dwóch ofiar. Ma momenty gdy skręca w bardzo nieoczekiwane kierunki i poprzez to próbuje zbudować otoczkę mistyki i nadać zbrodni inny wymiar. Jest to bardzo dobry wybieg by zamotać czytelnikiem i jeszcze bardziej przykuć go do opowieści. Ale tak naprawdę to bardzo klasyczny kryminał opierający się na mozolnym zbieraniu śladów i docieraniu do kolejnych świadków, z których każdy ma coś na sumieniu i coś ukrywa. Pater umiejętnie między nimi lawiruje i w finalnie udaje mu się złapać wszystkie nitki, które doprowadzą go do zaskakującego rozwiązania.

,,Aleja samobójców" nie jest specjalnie wybitnym kryminałem. Ma momenty wciągające i hipnotyzujące ale jest też wiele które nużą i niepotrzebnie wydłużają akcję. Jednak dopiero w finale widzimy, że miało to swoje uzasadnienie. Krajewski i Czubaj stworzyli mroczny, duszny, trochę przytłaczający klimat w swojej powieści, który idealnie sprawdza się w upalne, letnie popołudnia. 


  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 71,5 cm - 1,8 cm = 69,7  cm. 

środa, 4 sierpnia 2021

,,Firefly Lane" Kristin Hannah

 Tytuł oryginału: Firefly Lane

Są momenty w życiu, które zapadają w pamięci na zawsze. Są ludzie, którzy zostają w życiu na zawsze. Pierwsze zauroczenia, związki, małe radości, sukcesy. Wszystko smakuje najlepiej gdy obok jest osoba, która rozumie i wspiera. Najlepszy przyjaciel.

,,Firefly Lane" to opowieść może bez spektakularnych zwrotów akcji ale mimo to wciągająca i zapadająca w pamięć. Opowieść niezwykła w swej zwyczajności. Historia trzydziestu lat przyjaźni - prawdziwej przyjaźni, której nie ominęły wzloty i upadki, sukcesy, radości ale także zazdrość, złość i nieporozumienia odcisnęły na niej swoje piętno. Mimo to trwała i najważniejszych momentach pokazała swoją siłę.

Bohaterki powieści, Tully i Kate, poznały się jako nastolatki. Chociaż były swoim przeciwieństwem to więź, która je połączyła pokazała, że ich różnice wzajemnie się uzupełniają. Ich wady stają się zaletami, braki siłą. Jedna jest motorem napędowym a druga spokojną przystanią. Razem pokonywały przeciwności, zwalczały przeszkody i chociaż w rezultacie wybrały inne drogi to zawsze znajdowały czas by być razem.

,,Firefly Lane" to dobra, wzruszająca opowieść o sile przyjaźni. O radościach i smutkach jej towarzyszących. Bardzo bliska każdemu czytelnikowi i pozwalająca się w niej odnaleźć. To nie opowieść o herosach ale o zwyczajnych ludziach, z ich problemami i troskami. O ludziach trochę pogubionych, nieporadnych, popełniających błędy ale podnoszących się i mogących zawsze odnaleźć spokój pod bezpiecznym dachem przyjaciół. Bez patosu czy przesadnej koloryzacji przedstawione jest zwyczajne życie, które i tak może skrywać w sobie magię. I uczące, że najważniejsze nie są pozycja, sława, pieniądze ale zwykłe, małe momenty i ludzie, z którymi można je dzielić.

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 75,3 cm - 3,8 cm = 71,5  cm. 

 

niedziela, 1 sierpnia 2021

,,Kraina snów" Maria Paszyńska


 Drogi, ocalonych z pożogi II wojny światowej, bliźniczek Elżbiety i Stefanii rozdzielają się w Iranie. Zadawnione pretensje, ukryta nienawiść i powracające jak bumerang wspomnienia doznanych krzywd dochodzą do głosu i sprawiają, że dziewczęta, teraz już młode kobiety w dramatycznych okolicznościach rozdzielają się. Stefania wykorzystuje to co umie najlepiej czyli własną urodę i urok by zapewnić sobie odpowiednio wygodne miejsce w irańskiej społeczności. Dużo bardziej dramatyczne są koleje losu Halszki. Dziewczyna jednak nie poddaje się łatwo i przy wsparciu życzliwych sobie ludzi próbuje znaleźć własną drogę w życiu. Los jednak jest przewrotny i Iran, kraina snów, jeszcze nie raz je zaskoczy, zarówno w ten najlepszy jak i najgorszy sposób.

,,Kraina snów" to kolejny epizod opowiadający o tułaczych losach Polaków po II wojnie światowej. Chociaż mocno akcentowane są dzieje głównych bohaterek to są ona jedynie namiastką tego co naprawdę przeżyli polscy uchodźcy. Tym razem dzieje dziewcząt nie są już tak traumatyczne jak w pierwszym tomie. Nadchodzi czas względnego spokoju i stabilizacji, przyzwyczajania się do nowej ojczyzny i zwyczajów w niej panujących. Iran to kraj skrajnie różny, przesycony egzotyką, pełen różnorodnych zwyczajów, przepełniony zapachami i smakami, które autorka przemyca na karty powieści. I chociaż w życiu bohaterek panuje względna stabilizacja to jest ona doskonałą okazją dla nich do dorośnięcia, dowiedzenia się jak najwięcej o sobie samych i podjęcia decyzji. Doskonale także widać ich wady i zalety, mocne i słabe strony ich charakterów. Coraz bardziej pogłębiający się kontrast pomiędzy bliźniaczkami pokazuje, że pojednanie (jeśli kiedyś do niego dojdzie) będzie trudne i bolesne.

,,Krainę snów" czytałam jednym tchem. To powieść, od której trudno się oderwać. Jest bardzo mocno osadzona w konkretnym okresie historyczny i dzięki temu przybliża mało znane epizody z okresu tuż po zakończeniu II wojny światowej. Ale o także wciągająca powieść obyczajowa. Każdy wątek budzi emocje i rozpala wyobraźnie. Cóż, nie zostaje mi nic innego jak sięgnąć po kolejne tomy.

 

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 77,5 cm - 2,2 cm = 75,3  cm.