środa, 30 sierpnia 2023

,,Mów mi Win" Harlan Coben

Tytuł oryginału: Win

 Win, czyli Windsor Horne Lockwood III, to jedna z wielu postaci literackich, które uwielbiałam. Tajemniczy milioner, przyjaciel Myrona Bolitara, ma specyficzne poczucie humoru i pojawia się zawsze tam gdzie są kłopoty. Wiecznie w cieniu, do konca nie wiadomo czy jest dobry czy zły. Człowiek-zagadka. Harlan Coben w swoich powieściach z cyklu o skłonnym do pakowania się we wszelkie tarapaty Myronie, doskonale rozgrywał postać Wina. Budził on ciekawość i zainteresowania poprzez to czego czytelnik nie wiedział. Teraz gdy seria dobiegła do swojego naturalnego końca czas by oddać głos Winowi. Tylko czy to naprawdę dobry pomysł?

W apartamentowcu zostają znalezione zwłoki tajemniczego mężczyzny. Mimo, że mieszkał tam od wielu lat, nikt go nie znał. Zawsze wychodził w środku nocy a samo mieszkanie przemienił w swoisty magazyn zbieracza. Jest tam tam mnóstwo śmieci ale policja znajduje także dwa przedmioty, które jednoznacznie łączą się z Winem Lockwoodem i jego rodziną. Zaginęły przed laty w tragicznych, niejasnych okolicznościach. Teraz znowu się pojawiły i otwarły drzwi do sekretów, które na zawsze powinny pozostać w ukryciu. Win zaczyna drążyć aby dotrzeć do prawdy i dowiedzieć się co łączy jego rodzinę z zamachem terrorystycznym sprzed ponad 40 lat.

,,Mów mi Win" to z jednej strony cudowna niespodzianka dla fanów serii o Myronie, a przede wszystkim Wina, jak również spore rozczarowanie. Bo Win był idealny jako partner stojący w cieniu, trochę szalony psychopata, hedonista  korzystający z życia garściami, przeciwwaga dla rozsądnego i bardzo zwyczajnego Myrona. Wtedy się uzupełniali, byli tandemem skrzącym się humorem ale i partnerami zwalczającymi zło i przeciwności losu. Siła Wina tkwiła w niedopowiedzeniach, i tym co sobie wyobrażamy. Gdy to on został bohaterem pierwszoplanowym nagle opadł. Niby nadal jest sobą. Nadal jest inteligentnym, bezwzględnym, wyrachowanym facetem, który wymierza sprawiedliwość po swojemu ale brakuje tej tajemniczości i enigmatyczności. Jest zbyt dosłowny a przez to traci swoje najlepsze atuty.

Poznajmy również pełną zawirowań, tragedii i tajemnic historię jego rodziny. Pewne jest, że jak każda bogata, stara rodzina tutaj także poupychane są trupy po szafach i tylko czekają żeby wypaść. A Win jak to on, wygrzebie je, oglądnie a potem ... zakopie jeszcze głębiej przy okazji skopiąc kilka tyłków i zaliczając kilka kobiet.

,,Mów mi Win" to rozrywka na jaką od dawna czekałam. Pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, rodzinnych sekretów, bandziorów i niebezpieczeństw. Każda postać ma swoje własne interesy, chce ugrać jak najwięcej równocześnie ukrywając własne brudy, a pośrodku tego jest on - król życia, sławny Win. Jedynie żałuję, że aby to wszystko mogło się zdarzyć to trzeba Wina wyciągnąć z cienia i postawić w centrum akcji a to zabiera mu mroczną aurę tajemniczości i niebezpieczeństwa, którymi zawsze się otaczał.  

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 54,8 cm - 3,1 cm = 51,7 cm.    

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

,,Pokój z widokiem. Lato 1939" Marcin Wilk

 


Ta książka przyciągnęła mój wzrok na półce w bibliotece. A skoro, że nadal trwają wakacje to wydawało mi się, że może być to odpowiednia lektura. Ale jakże inne jest to lato, o którym opowiada od współczesnego.

,,Pokój z widokiem. Lato 1939" to książka łącząca w sobie cechy reportażu, wspomnień z relacjami prasowymi. Akcja koncentruje się do dwóch wakacyjnych miesięcy ostatniego lata przed wybuchem II wojny światowej. Autor dotarł do relacji świadków tamtych wydarzeń. Bohaterowie, dziś już osiemdziesięcio-, dziewiedziesięciolatkowie cofają się pamięcią do dzieciństwa by opowiedzieć o atmosferze, nastrojach albo po prostu anegdotach z tego okresu. Ich relacja jest uzupełniona dokumentami źródłowymi oraz relacjami prasowymi. Całość zbudowana jest na kontraście. Z jednej strony prawie cały czas przebija wypieranie ze świadomości zbliżającej się wojny, jak najdłużej chce się zachować poczucie normalności. Ludzie korzystają z wakacji, wyjeżdżają na wypoczynek, odwiedzają rodzinę, dzieci nadal są dziećmi, trwa wystawa światowa, na którą Polska przygotowuje swój pawilon. Ale równocześnie pojawia się coraz mocniejsze przeświadczenie, że trzeba się przygotowywać. Trwa gorączkowe zabieganie o pieniądze na zbrojenia, rośnie poczucie, że Polska nie odda ani kawałka ziemi, zaczyna się przygotowanie zapasów.

,,Pokój z widokiem. Lato 1939" zaczyna się pogodnie i z optymizmem jak właściwie, każde wakacje. Jednak z każdą stroną narasta poczucie nieuchronnego zagrożenia. Mimo, że letnie słońce rozluźnia, to Polacy w 1939 nawet gdy korzystali z jego uroków to cały czas mieli świadomość, że coś się zbliża. To opowieść poruszająca, wstrząsająca chociaż napisana pozornie z bardzo lekki, przyjemny sposób. Jednak tam cały czas czai się czujność, mobilizacja, przygotowanie. Korzystano z ostatniego lata z pełną świadomością, że przed nimi straszna niewiadoma. To co miało nadejść okazała się tak drastycznie różne, bardziej przerażające, że żadne podjęte kroki nie okazały się wystarczające. Ta książka, jest wstrząsającym świadectwem, pełnym kontrastów ale bardzo autentycznym i mocno oddziałującym na czytelnika. To nie tylko opowieść o przygotowaniach do wojny ale także o pokoleniu, które zostało ograbione z radości lata, które musiało się zderzyć z wojną, które widziało śmierć, zniszczenie, dramat.

Myślę, że jest to jedna z tych książek, które powinno się przeczytać. Dużo pisze się o samej wojnie ale mniej o tym jak wyglądały ostatnie chwile przed. Jak reagowało społeczeństwo, jakie panowały nastroje, jak zachowywała się prasa. Marcin Wilk daje tego posmak. Odtwarza klimat, oddając głos tym, którzy to przeżyli. Ich relacje są słodko-gorzkie a przez to bardziej prawdziwe. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 57,5 cm - 2,7 cm = 54,8 cm.    

 

czwartek, 24 sierpnia 2023

,,Jeździec bez głowy" Jack Hartnell

 Tytuł oryginału: Medieval Bodies: Life and Death in the Middle Ages

 Seria ZROZUM od Wydawnictwa Poznańskiego to moje zeszłoroczne odkrycie i wiem jedno, chcę więcej i będę sięgać w ciemno po każdy tom jaki tylko wpadnie mi w ręce. Tym razem razem z serią odbyłam fascynującą podróż do średniowiecza aby poznać co nasi przodkowie wiedzieli o ludzkim ciele i jakie mieli do niego podejście.

Autor przechodzi przez całe ludzie ciało od głowy aż po stopy. Opowiada nie tylko o tym co widoczne na pierwszy rzut oka ale także o zmysłach, sercu, wnętrznościach, układzie rozrodczym czy nawet wydalniczym. Każdy kolejny element staje się dla autora punktem wyjścia nie tylko do rozważań natury czysto biologicznej czy medycznej ale sięga znacznie głębiej. Opowieść o ciele nabiera szerszego znaczenie i staje się opowieścią o kulturze, historii, o społeczeństwie, religii i symbolice jaką wiązano z poszczególnymi elementami ciała. Zaskakujące jest, że ludzie średniowieczni wiedzieli całkiem sporo o tym jak zbudowany jest i jak funkcjonuje organizm człowieka czego dowodem są liczne ilustracje zawarte w książce.

,,Jeździec bez głowy" to solidna porcja wiedzy podana w bardzo przystępnej formie. Liczne ciekawostki, anegdoty, ilustracje odczarowują epokę, którą niesłusznie nazywa się ,,wiekami ciemnymi". Znajdziemy tu znacznie bogatszy, bardziej fascynujący obraz średniowiecza pokazany przez przyznam ciała. Pozwoli nam przez chwilę spojrzeć na organizm tak jak patrzyli nasi przodkowie, zrozumieć ich punkt widzenia, szczególnie, że autor mocno posiłkuje się zachowanymi tekstami źródłowymi oraz dostrzec w ciele coś więcej. Bo dla ludzi średniowiecza każdy element miał swoją symbolikę, znaczenie, więcej mówił o całym społeczeństwie niż indywidualnej jednostce. Jest to fascynująca lektura, od której ciężko się oderwać. 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 60,1  cm - 2,6 cm = 57,5 cm.    

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

,,Galeria umarłych" Chris Carter

 

Tytuł oryginału: The Gallery of Dead

Lato to chyba dla mnie najlepszy okres na uzupełnianie serii, które kiedyś zaczęłam. Tym razem sięgnęłam po cykl Chrisa Cartera o detektywach ze specjalnej jednostki policji działającej w Los Angeles. Hunter i Garcia nie są takimi zwyczajnymi policjantami, ich działkę stanowią najtrudniejsze sprawy, najbardziej brutalne a w szczególności te dotyczące seryjnych morderców.

Nową sprawę, która została im przydzielona cechuje z pewnością brutalność, okrucieństwo i bestialstwo. Młoda modelka zostaje w wymyślny sposób zabita i upozowana. Na jej plecach morderca zostawia enigmatyczną wiadomość po łacinie. Zaczyna się śledztwo jednak brak punktów zaczepienia nie pozwala mu się na dobrą sprawę rozwinąć. Wtedy właśnie okazuje się, że nie była to pierwsza zbrodnia. Ten ktoś już działał w całym kraju i FBI doskonale o tym wie. Dlatego łączą siły ze śledczymi z LA, bo jedno jest pewne, morderca popełnił pierwszy błąd w swoim misternym planie atakując w LA.

,,Galeria umarłych" nastawiona jest na szokowanie. Brutalne, pełne krwi, okrucieństwa i bezwzględności morderstwa, zbrodniarz dla którego człowiek to nie istota myśląca a obiekt, dehumanizacja. Tutaj spełniają się najstraszniejsze koszmary i krwawe wizje. Morderca umieszcza ciała ofiar w swojej chorej, zniekształconej wizji świata. I właśnie tą chorą, zdegenerowaną wizję próbują zrozumieć i wyprzedzić Hunter i Garcia. Przedzierają się przez błędne tropy, nieliczne poszlaki, rozkładają na czynniki pierwsze to co zastają na miejscu zbrodni aby dotrzeć do umysłu psychopaty i spróbować uprzedzić jego kroki. Jest niebezpiecznie, a nie łatwe śledztwo utrudnia jeszcze nie do końca przyjacielska współpraca z FBI.

Generalnie powieści Chrisa Cartera traktuję jak kolejne odcinki serialu. Ma być szybko, emocjonująco i zamknąć się w 40 minutach. Tutaj zasadniczo tak jest chociaż finał mnie rozczarował. Do rozwiązanie doprowadziło coś tak banalnego i oczywistego, że myślę ze większość śledczych zrobiłaby to jako jedną z pierwszych czynności. A tutaj najlepszy śledczy na świecie miotali się bez celu by dopiero ok 90 rozdziału dostać olśnienia. Zepsuło to finał, który mógłby być emocjonujący i zaskakujący a tak okazał się bezużytecznym wyczerpaniem energii.

,,Galeria umarłych" to rozrywka, z rodzaju tych mroczniejszych i bardziej brutalnych, ale nadal rozrywka. Prezentuje bardzo podkręconą, krwawą i makabryczną stronę ale równocześnie potwierdza, że dobro musi zwyciężyć, źli zostają pokonani, a niewinne ofiary pomszczone. A mściciel ma chwilę przerwy przed kolejną czekającą rozgrywką.

sobota, 19 sierpnia 2023

,,Mentalista" Camilla Läckberg, Henrik Fexeus

 

Tytuł oryginału: Box

Camille Lackberg znam i nawet lubię, choć ostatnio gdzieś nam nie po drodze. Miałam dokończyć czytanie serii o Fjalbacke ale  przecież jest tyle innych książek do czytania, więc te nadal czekają. Ale może po ,,Mentaliście" spróbuje także tam wrócić. No właśnie, ,,Mentalista" - zupełnie nowa seria kryminalna, tworzona przy współpracy prawdziwego mentalisty, czyli osoby, która (w bardzo dużym uproszczeniu) na podstawie obserwacji zachowań potrafi odczytać myśli innej osoby oraz przewidzieć jej zachowanie. Brzmi fantastycznie ale na podstawie wiedzy psychologicznej, behawioralnej jest to prawdopodobne i możliwe.

Bohaterami nowej serii jest policjantka Mina oraz mentalista i iluzjonista Vincent. Ich zawodowe ścieżki przetną się gdy Mina podejmie się nowego śledztwa. Jest ono dziwne, nietypowe i mocno zahacza o świat magii i iluzji. Każda z dotychczas odnalezionych ofiar mordercy zostaje wystylizowana na jedną ze klasycznych sztuczek iluzjonistycznych. Jedyną osobą, która może pomóc policji wyjść z impasu w jakim się znaleźli jest wsparcie kogoś, kto to środowisko zna od podszewki. Dlatego Mina zwraca się po pomoc do Vincenta. Razem zaczynają nietypowe dochodzenie, które mocno wchodzi w ich życie prywatne, równocześnie prowadząc wyścig z czasem bo jedno jest pewne, morderca nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Przyznam, że ,,Mentalista" to bardzo dobre otwarcie nowej serii i przełamanie schematu jakim była seria o policjantach z Fjallbacki. Tutaj jest mroczniej, bohaterowie nie są tacy sielscy i bliscy. Mina i Vincent to postacie obarczone tajemnicami, traumami i problemami, z którymi próbują sobie radzić, nie zawsze we właściwy sposób. Ich osobiste doświadczenie mocno odciskają się na śledztwie, co mocno komplikuje już i tak skomplikowane dochodzenie. A sama sprawa jest także mocno nietypowa. Wchodzimy w świat magii i iluzji, które przestają być fikcją. Ktoś przenosi je w rzeczywistość w najbardziej chorej, zdegenerowanej, niebezpiecznej formie. Tropy się plątają, nic nie jest oczywiste, iluzja miesza się z rzeczywistością, przeszłość odciska piętno na teraźniejszości. Przyznaję, że już w połowie książki miałam przeczucie, kto może za tym wszystkim stać i się nie pomyliłam ale i tak czekałam do samego końca aby poznać wszystkie odpowiedzi by zamknąć najważniejsze wątki. A jest na co czekać.

,,Mentalista" to bardzo sprawnie poprowadzony kryminał. Wszystko ma tam gdzie powinno być: niejednoznaczni bohaterowie, wciągające tło, zagmatwana sprawa. Spokojnie mogę polecić.

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 65,3 cm - 5,2 cm = 60,1 cm.    

 

wtorek, 15 sierpnia 2023

,,Operacja Seegrund" Volker Klüpfel, Michael Kobr

Tytuł oryginału: Seegrund

 Lubię sięgać po przypadkowe książki, po których zupełnie niczego się nie spodziewam. W przypadku ,,Operacji Seegrund"  przekonały mnie niemieckie tajemnice z czasów II wojny światowej. Dotychczas z niemieckimi kryminałami miałam mało do czynienia. Oczywiście czytałam kilka ale były to zaledwie epizody w moim czytelniczym życiu i trudno mi właściwie określić jakiś charakterystyczny dla nich rys. A nawet gdybym umiała wskazać jakąś wspólną cechę to ta powieść zręcznie się wymyka uogólnieniom.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Nieopodal jeziora Alat zostaje znalezione ciało nurka. Początkowo wydaje się, że człowiek jest martwy, szybko jednak okazuje się, że został tylko ciężko ranny. Śledztwo prowadzi komisarz Kluftinger, w którym kumulują się cechy statystycznego Niemca w średnim wieku. Jest on przekonany o swojej wyższości a równocześnie bardzo nieporadny w wielu sytuacjach co prowadzi do wielu pomyłek, nieporozumień i sytuacji rodem z komedii slapstickowej. I mimo pozornej nieporadności, dzielnie, krok po kroku razem ze współpracownikami brnie w kierunku rozwiązania zagadki nie tylko nurka ale i jeziora, które chowa w sobie skarb sięgający swoimi korzeniami czasów II wojny światowej.

,,Operacja Seegrund" ma jedną zasadniczą wadę. Jest zdecydowanie za długa. Przez co rozmywa się zagadka a w kółko wałkowany temat gapowatości i przywar osobowości komisarza Kluftinera zaczyna męczyć. Początkowo jest to może trochę śmieszne ale im dalej tym bardziej irytuje. Bo komisarz to zbiór przywar narodowych Bawarczyka, które są wyśmiane i wyolbrzymione. Co nie zmienia faktu, że to one prowadzą go do odkrycia prawdy, która chowała się w nurtach jeziora przez ponad sześćdziesiąt lat. Sama zagadka jest intrygująca. Odsłania pewien epizod z okresu II wojny światowej i pokazuje go z zupełnie innej perspektywy. Tym razem nie patrzymy z perspektywy aliantów ale samych Niemców. To oni rozprawiają się ze swoją historią i wykorzystują do tego czarny humor.

,,Operacja Seegrund" nie jest kryminałem złym ale też daleko jej do tych wybitnych czy chociaż zapadających w pamięć. Jest przeciętna, lekko rubaszna, okraszona swojskim humorem i bardzo poprawnie przeprowadzająca od zagadki do rozwiązania. Jej chyba największym atutem jest tło, piękna Bawaria i jej specyficzny klimat. Komisarz Kluftinger ze swoimi przywarami męczy ale pozwala pośmiać się z sąsiadów. Właściwie to bardzo prosta, nie wymagająca zbyt wiele rozrywka przemycająca w tle opowieść o tajemniczych nazistowskich działaniach.

niedziela, 13 sierpnia 2023

,,Niepowtarzalny urok likwidacji" Piotr Lipiński, Michał Matys


 Chyba żadna dekada nie cieszy się taką popularnością jak lata 90-te XX wieku. Obrosły swoją własną mitologią, pierwsza dekada wolności, szalony czas zmian, zachwytu tym co jeszcze chwilę wcześniej było nieosiągalne, czas wielkich szans i wielkich problemów. Wspominamy z nostalgią muzykę, kulturę, modę. Wszystko wydaje się lepsze, ciekawsze, łatwiejsze, bardziej przystępne z dzisiejszej perspektywy. Ale właściwie jakie były lata 90-te?

,,Niepowtarzalny urok likwidacji" to zbiór kilkunastu reportaży , które powstały w latach 90tych i wtedy też pojawiły się na łamach ,,Gazety Wyborczej". Nie są to współczesne wspomnienia ale autentyczne teksty z epoki. Tematy ich jest różna, właściwie to trochę takie ,,mydło i powidło", szaleństwo tematów, treści, miks powagi i ciekawostek. Od astrologii i pierwszych wyznawców teorii new Age, przez Pierwszy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, handlarzy z bazarów, Stadion Dziesięciolecia, akwizytorów sprzedających najbardziej kultowy odkurzacz Rainbow aż po problemy sądownictwa i prywatyzację oraz likwidację państwowych przedsiębiorstw.

Rozrzut tematyczny ogromny i,tak jak same lata 90te, nie dający się jednoznacznie zaszufladkować. Jest trochę na lekko, z fantazją i brawurą, jaka cechowała ostatnią dekadę XX wieku ale jest i na poważnie o problemach, które właściwie nie zostały rozwiązane do dziś. Ale przede wszystkim czuć klimat lat 90tych, klimat zmian, trochę niepewności, trochę optymizmu. Widać to pierwsze zachłyśnięcie się Zachodem ale i czerpanie garściami z szans jakie się otwierały. Na kilka godzin reportaże przenoszą nas w przeszłość, znowu jest barwnie, ciekawie, ciężko i niepewnie ale widać chęć by iść do przodu.

,,Niepowtarzalny urok likwidacji" to zbiór ciężki do ocenienia. Jest nostalgicznym powrotem w przeszłość ale takim w wersji light. Zaprezentowane reportaże nie są najwybitniejszymi przykładami. Nie poruszają żadnych ważnych tematów a jeśli już to robią to w wersji lekkiej, trochę anegdotycznej, pokazują pewien wąski obraz problemu. Nie ma tu nagłaśniania żadnej wielkiej afery ale spojrzenie z innej strony na problemy, którymi żyli wszyscy w latach 90tych. Jest to pewne delikatniejsze spojrzenie na to co spędzało sen z oczu wszystkim i było codziennością. Teraz, po prawie 30 latach, jest tylko ciekawostką. I właśnie do kategorii ciekawostki i anegdoty najbliżej temu zbiorowi reportaży. W przystępnej formie pokazują nieoczywistą, trochę mniej popularną czy już zapomnianą stronę lat 90tych oraz przybliżają jak wtedy pisało się teksty, przez to najlepiej czuć atmosferę tamtego okresu i jego autentyczność i oryginalność. I to najbardziej mnie przekonało i dlatego polecam!

środa, 9 sierpnia 2023

,,Ghostland" Colin Dickney

 Tytuł oryginału: Ghostland: An American History in Haunted Places


W książkach chyba najbardziej lubię gdy mnie zaskakują. Pożyczam z biblioteki, otwieram na Legimi czy kupuję mając pewną wizję tego co znajdę w środku. Najczęściej się to pokrywa. Jednak czasem trafiam na pozycje, które są zdecydowanie czymś innym. Sięgając po ,,Ghostland" miałam nadzieję na prostą rozrywkę, opowieści o duchach, nawiedzonych domach, hotelach czy szpitalach w duchu mojego ulubionego serialu ,,Supernatural". Miało być lekko, łatwo, przyjemnie ale z dreszczykiem. Nic bardziej mylnego. Nie ma prostej rozrywki ale jest zdecydowanie lepiej.

,,Ghostland" to nietypowa opowieść o duchach i nawiedzonych miejscach. Nie straszy a przynajmniej nie w oczywisty sposób. Straszne opowieści, legendy o powracających duszach czy nawiedzone domy to dopiero punkt wyjścia do snucia dużo głębszej i zdecydowanie poważniejszej opowieści o współczesnej Ameryce i Amerykanach. Zamieszkały przez duchy dom nie jest miejscem grozy czy zbrodni ale otwiera dyskusję o innym rodzaju strachu - braku przywiązania do miejsca, braku tożsamości i chwilowości. Nawiedzona plantacja mówi sporo o rasizmie. Powracające duchy pokazujące się w domach publicznych pokazują moralność mieszkańców Nowego Kontynentu a opustoszałe szpitale psychiatryczne prezentują historię rozwoju badań nad zdrowiem szczególnie psychicznym. Tak wiele wypływa z pozornie banalnych opowieści.

Dla Dickneya nie są one jednak strachami i bajaniami ale objawem i syndromem pewnych uniwersalnych, nie wypowiadalnych prawd i więcej mówią o samych świadkach. Jego ,,Ghostland" to fascynująca podróż przez społeczeństwo amerykańskie. Unikalna możliwość spojrzenie na ich problemy, lęki, zachowania i motywacje z zupełnie nieoczywistej strony. Z tej strony, która najlepiej odsłania to jacy naprawdę są. Bo właśnie opowiadając straszne historie najbardziej się odsłaniają, pokazują oblicze, które na co dzień chowają pod maską powagi. Znaczące jest również z jak wielkim szacunkiem Colin Dickney podchodzi do każdej ze strasznych historii. Z łatwością mógłby je rozłożyć na czynniki pierwsze, wyśmiać i pokazać ich absurdalność. Mimo, że są mu one potrzebne tylko jako punkt wyjścia i w pewien sposób je neguje to jednak daje czytelnikowi możliwość własnej oceny. Nie ocenia ani na tak ani na nie. Płynnie za to przechodzi dalej by pokazać szerszy kontekst i pokazać ich społeczne oddziaływanie oraz by snuć głębszą historię.

,,Ghostland" jako reportaż o Ameryce i Amerykanach zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Byłam przygotowana na tanią rozrywkę a dostałam opowieść, która dużo bardziej zapadła mi w pamięć i zmusiła mnie do spojrzenia na wiele rzeczy z zupełnie nowej perspektywy. To reportaż społeczno-antropologiczny, z gatunku tych jakich chce więcej czytać. Dlatego bardzo gorąco polecam!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 68,2 cm - 2,9 cm = 65,3 cm.    

 

niedziela, 6 sierpnia 2023

,,Ognisty medalion" Carla Montero

 

Tytuł oryginału: El medallón de fuego

Ana  Garcia-Brest powraca! Wydawać by się mogło, że poprzednia przygoda, poszukiwanie obrazu ,,Astrologa" to była zaledwie jednorazowa akcja. Potem miała nastąpić normalność. Jednak nic nie jest takie jak powinno. Wielka miłość gdzieś się rozdrobniła, kariera nie wystartowała a i nastrój gdzieś podupadł. Jednak przeszłość nie daje tak łatwo o sobie zapomnieć. Zagadki historii czekają żeby je rozwiązać. Ana chcąc czy nie chcąc zostaje wplątana w intrygę, która stanie się śmiertelnym zagrożeniem oraz pokaże jej obraz przeszłości jakiego zupełnie się nie spodziewała. Tajemniczy Martin ponownie pojawi się w jej życiu i razem podejmą się poszukiwać ,,Ognistego medalionu" - antycznego artefaktu, który ma mieć mistyczną moc. Ich poszukiwania skoncentrują się na Berlinie w ostatnich dniach II wojny światowej gdzie los rzuci trójkę pozornie przypadkowych ludzi: młodego Hiszpana Ramona, niemieckiego naukowca Erica, sowiecką żołnierkę Katję. Ich tropem podąża ktoś jeszcze, ktoś kto jest zabójczo zdeterminowany.

,,Ognisty medalion" to kontynuacja ,,Szmaragdowej tablicy" która kilka lat temu była wydawniczym hitem. Przyznam, że wtedy ta powieść jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła. Lubię jednak styl Carli Montero więc teraz, po kilku latach, nie wahałam się żeby powrócić do bohaterów, chociaż, nie pamiętałam zbyt dokładnie fabuły pierwszego tomu. Ale to zupełnie nie przeszkadza aby doskonale spędzić czas z ,,Ognistym medalionem". Po raz kolejnym Montero umieszcza swoją powieść na dwóch planach czasowych: współczesnym i w przeszłości a dokładnie w Berlinie podczas wiosny 1945 roku. I ten drugi plan jest zdecydowanie ciekawszy. Bardzo plastycznie przestawia chaos i niepewność tego okresu. Niemcy już upadli, Sowieci wkroczyli do miasta. Wszędzie panuje marazm, niepewność jutra, zagrożenie oraz powolne przyzwyczajanie się do nowej rzeczywistości. Żadna ze stron nie do końca wie co powinna zrobić. I to pogrążone w chaosie miasto staje się areną gdzie jedni próbują się chować a drudzy na nich polują. Szaleństwo przeplata się trwogą. I właśnie tam spotyka się trójka młodych ludzi, których losy splatają się z tajemniczym artefaktem. Mają go chronić tak jak robili to inni przed nimi. Jednak ich śladem idzie ktoś jeszcze, ktoś ogarnięty manią i zdeterminowany do wszystkiego.

Carla Montero stworzyła niesamowitą opowieść gdzie historia, przygoda, tajemnica oraz porywy uczuć przeplatają się ze sobą. Nic nie jest oczywiste i nikt nie jest do końca tym za kogo się podaje. Główna bohaterka zostaje wciągnięta w intrygę zaplanowaną i poprowadzoną przez strony dużo potężniejsze i bardziej bezwzględne. Musi kluczyć,  manewrować pomiędzy nimi, nie mając pewności komu i na ile może zaufać. Zadanie nie ułatwia jej fakt, że obok niej miejsce zajmuje dwóch mężczyzn, których uczucia i motywacje nie są tak przejrzyste. To opowieść, którą czyta się jednym tchem. Więc jeśli ktoś lubi opowieści o tajemnicach z przeszłości, mrocznych cieniach sterujących teraźniejszością i bystrych bohaterkach po środku to będzie usatysfakcjonowany. Idealna powieść na urlop!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 71,8 cm - 3,6 cm = 68,2 cm.    

 

piątek, 4 sierpnia 2023

,,Nadchodzi zima" Garri Kasparow

Tytuł oryginału: Winter Is Coming. Why Vladimir Putin and the Enemies of the Free World Must Be Stopped

 Chyba najbardziej szokująca jest data powstania i publikacji tej książki. Rok 2016! Krótko po zajęciu Krymu przez Rosjan. Zaczęła się destabilizacja Ukrainy, która doprowadziła do tego co od roku obserwujemy na ekranach oraz nagłówkach. Rok temu wybuch wojny zaszokował cały świat. Nagle zapanowało ogólnoświatowe oburzenie. Wydawać by się mogło, że to co się wydarzyło było czymś nieoczekiwanym, niespodziewanym, zaskakującym. Nic bardziej mylnego. Ta książka to dowód, że byli od dawna ludzie, którzy znali politykę i ambicje Putina, zdawali sobie sprawę  z tego do czego jest zdolny i próbowali głośno o tym mówić. Próbowali ostrzegać a przynajmniej nawoływali o większą ostrożność w relacjach z Rosją.

Jedną z takich osób był Garri Kasparow, jeden z najbardziej znanych mistrzów szachowych wszechczasów, który na początku XXI wieku zrezygnował z szachów by zająć się polityką. Próbował głosić i propagować demokratyczne standardy, które przez wiele lat swojej zawodniczej kariery obserwował na całym świecie. By zwrócić uwagę szerszej publiczności na swoją działalność wystartował nawet w wyborach prezydenckich, zdając sobie sprawę, że jest bez szans. Miał jednak nadzieję, że będzie to okazja by spróbować coś zmienić. Jak sobie dobrze zdajemy sprawę po etapie mamienia Zachodu a także swoich obywateli, w pewnym momencie Putin zerwał z iluzją demokracji i wprowadził system, w którym on sam i jego ludzie są niepodzielnymi władcami. Nadzieją na demokrację została pogrzebana a ci, którzy mu się sprzeciwiali musieli opuścić kraj albo liczyć się ze stałym niebezpieczeństwem wiszącym nad nimi i ich rodzinami.

Kasparow także opuścił Rosję ale nie przestało mu zależeć na kraju, dlatego podjął się bardzo szczegółowej analizy systemu, który wprowadził Putin oraz ludzie z nim powiązani. ,,Nadchodzi zima" nie jest tak szczegółowa jak ,,Ludzie Putina", którą niedawno czytałam. Kasparow nie wchodzi tak głęboko aby analizować to co doprowadziło do tego, że cała władza skupiła się w jednych rękach. On pokazuje szerszy kontekst i bardziej uniwersalne mechanizmy. Jako były szachista patrzy na wszystko jak na planszę i przewiduje ruchy przeciwnika. I jak czas pokazał, niestety, nie mylił się. Z perspektywy siedmiu lat jego książka poraża. Bez kompleksów krytykował Zachód a szczególnie USA za ich bierność i naiwność w stosunkach z Rosją. ,,Szczególne zaniepokojenie" zwrot, który się przewija a który nic nie niesie za sobą, teraz brzmi jak kpina, z której Putin nic sobie nie robił. To podkreśla tylko bezsilność oraz łatwowierność prowadzącą do tego, że współcześnie w granicach Europy prowadzi się wojnę. Siedem lat temu Kasparow apelował o wspieranie Ukrainy i wprowadzenie sankcji ekonomicznych, apelował o ograniczenie relacji z Putinem oraz nie dawanie wiary jego zapewnieniom i nie nabieranie się na przyjazne gesty.

,,Nadchodzi zima" po tym krótkim okresie jaki minął od jej powstania brzmi jak wyrzut i tylko podkreśla jak wiele czasu i okazji zostało zmarnowanych. Jak daleko pozwolono posunąć się Putinowi i jak potężna była polityka ustępstw Zachodu, na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Kasparow wytyka błędy zarówno George'owi Bushowi jak i Barackowi Obamie. Obaj dali się nabrać i obaj wycofali się w relacji z Rosją, pozwalając jej robić to co zawsze chciała. Przymykali oczy na łamanie praw człowieka, naginanie reguł, handlowanie bronią i wspieranie terroryzmu. Siedem lat temu była szansa by uniknąć wojny, wystarczyło posłuchać. Dlatego ta książka tak szokuje! Polecam!