piątek, 29 października 2021

,,Dzień rozrachunku" John Grisham

Tytuł oryginału: The Reckoning

Absolutnie nie jestem obiektywna. Uwielbiam Grishama. A takiego jak w ,,Dniu Rozrachunku" szczególnie.

Lata czterdzieste XX wieku, południe Stanów Zjednoczonych. Małym, sennym miasteczkiem wstrząsa gdy gdy szanowany plantator, bohater wojenny, z zimną krwią, w biały dzień zabija pastora. Mężczyzna, bez oporów, oddaje się w ręce sprawiedliwości, jednak nie zamierza udzielać się żadnych wyjaśnień. Nie zgadza się także na linię obrony opartą na chwilowej niepoczytalności. Proces z zabójczą prędkością zmierza w kierunku najwyższego wymiaru kary - kary śmierci. Jednak sam wyrok nie jest rozwiązaniem. Dopiero później zacznie się prawdziwa walka o utrzymanie rodzinnego majątku i poznanie prawdy.

Grisham zbudowało opowieść kompletną. Zagadka kryminalna, thriller z salą sądową w tle a na dodatek pokazany fragment II wojny światowej z perspektywy Stanów Zjednoczonych. I to nie tej historii, którą znamy z europejskich lekcji historii. Ważnym elementem opowieści, budującej charakter postaci są walki na Pacyfiku, o których trochę zapominamy z europejskiej perspektywy. I to nie wszystko. Grisham tak snuje historię, że czujemy nadciągającą, nieuchronną katastrofę, czujemy napięcie i emocje targające bohaterami - tłumione ale wciąż kipiące pod powierzchnia wychowania jakie wszczepiono w powojenne pokolenie. Napięcie cały czas narasta, kumuluje się, skrywana, nieznana tajemnica przytłacza i infekuje wszystkich, niszcząc ich życia.

,,Dzień rozrachunku" to powieść nieodkładalna. Czyta się to jednym tchem. I takiego Grishama - nie tylko mistrza thrillera prawniczego ale także celnego obserwatora społecznego uwielbiam.

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 20,9 cm - 3,2 cm = 17,6  cm.     

 

,,Urwane ślady" Janusz Szostak

 

Bardzo często spotykamy się z komunikatami z poszukiwań zaginionych osób. Większość znajduje się w ciągu kilku dni od momentu publikacji ogłoszenia. Na szczęście, większość odnajduje się żywych. Niestety, jest też wiele osób jest już martwych ale udaje się zlokalizować ich ciała i ustalić co się wydarzyło. Istnieje jednak pewien procent zaginięć, które nie mają ani szczęśliwego finału ani odpowiedzi. Rodzą tylko milion pytań, wątpliwości, na które trudno powiedzieć czy kiedykolwiek znajdzie się odpowiedź.

Janusz Szostak w swojej pracy koncentruje się na kilku śledztwach, które rozpalały społeczeństwa. Tajemnicze zaginięcia młodych ludzi, dziwne okoliczności, motający się i zmieniający zeznania świadkowie, niejasne tło. Wszystko to sprawiało, że tymi zaginięciami a potem śledztwami żyła cała Polska, by tylko wspomnieć sprawę Ewy Tylman sprzed kilku lat czy ciągle wracającą jak bumerang sprawa uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Jednak niewyjaśnionych spraw jest więcej. I chociaż zatarły się w społecznej pamięci wiele rodzin nadal czeka na poznanie prawdy. W miarę lektury sprawdzałam postępy śledztw, i chociaż od wydania książki minęło ponad dwa lata, tylko jedno z opisanych śledztw znalazło swój finał i został zanotowany realny postęp, a bliscy mogli poczuć realną ulgę.

Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że prawdziwe życie to nie kryminał. Na końcu nie będzie rozwiązania. Śledztwa nie zawsze są prowadzone przez zaangażowanych śledczych, nie zawsze na czas widzi się ślady, świadkowie nie zawsze mówią prawdę. Statystki są bezwzględne. Wiele śledztw nie znajdzie swojego finału. Ale ważne, żeby mówić o tych sprawach, by bez przerwy przypominać a nuż kiedyś będzie jednak nam i przede wszystkim ich bliskim poznać odpowiedzi co naprawdę stało się z zaginionymi.

czwartek, 28 października 2021

,,Ukryty geniusz" David Adam

Tytuł oryginału: The Genius Within: Smart pills, brain hacks and adventures in intelligence
 

Inteligencja to jeden z tych elementów człowieczeństwa, który nawet nie uświadamiany odgrywa ogromną rolę w społeczeństwie. Czy tego chcemy czy nie jesteśmy oceniani przez pryzmat osiągnięć za którymi w dużej mierze stoją właśnie możliwości naszego mózgu. I nie ważne czy chodzi o osiągnięcia intelektualne, sportowe, zawodowe, manualne, zachowanie społeczne. Wszędzie tam czai się mózg i sekrety jakie skrywa.

,,Ukryty geniusz" to praca wciągająca. Autor wychodząc od własnej inteligencji próbuje określić czy są metody aby w krótkim czasie maksymalnie zwiększyć jej potencjał. Eksperymentuje na sobie, równocześnie snując opowieść o mechanizmach sterujących ludzkim intelektem, o jego postrzeganiu na przestrzeni wieków, o środkach i metodach jakie stosowano by poprawić koncentrację czy też pamięć. Jest to nie tylko opowieść o sukcesach i jasnych stronach. To także przerażająca opowieść o nietolerancji, pogardzie i wyższości jaką miało zapewniać posiadanie wyższej inteligencji. Teraz, trochę pomijając to milczeniem, obserwujemy trend odwrotny. Już nie osoby o wyższym IQ budzą podziw, powoli staje się to powodem do zawstydzenia czy ukrywania inteligencji jaką się posiada.

I może samo IQ straciło na znaczeniu to nadal ludzkość walczy by zrozumieć co stoi za procesami jakie zachodzą w mózgu. Jakie środki czy metody mogą pozwolić na osiągnięcie przewagi nad przeciwnikiem o magiczne setne sekund, ułamki punktów. Nie da się tego nadal zbadać i dlatego jest to tak fascynujące, dlaczego jedne osoby posiadają słuch absolutny, potrafią przywołać z pamięci każdą datę z przyporządkowanym mu dniem tygodnia, mnożą i dzielą wielkie liczby, z łatwością uczą się kolejnych języków. Czy decyduje o tym genetyka, środowisko, wychowanie, czy może jest to zupełnie niezależny splot okoliczności i czynników? Gdybyśmy poznali odpowiedzi na te pytania, prawdopodobnie byłby to pierwszy krok w stronę programowania cech przyszłych pokoleń. Straszna i przerażająca wizja.

,,Ukryty geniusz" czyta się jak najciekawszą powieść. To ciekawe, fascynujące przejście przez to co wiemy o inteligencji i jak wiele ona znaczy. To opowieść o niezwykłych możliwościach jakie kryje w sobie umysł i poszukiwaniu sposobów by poprawić to co dała natura. Trudno się oderwać. Polecam!  


p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 23,1 cm - 2,2 cm = 20,9  cm.     

,,Święto ognia" Jakub Małecki

 

Chyba wystarczy przeczytać jedną powieść Jakuba Małeckiego by się zakochać. Zakochać w jego opowieściach, zwyczajnych ale skrywających w sobie magię. Niby takich jakich miliony rozgrywa się obok nas. Jednak on z mistrzostwem i niesamowitym wręcz wdziękiem wyłuskuje z tej przeciętności to co najważniejsze. Z czułością i delikatnością pochyla się na problemami i bezbłędnie uwypukla bolące miejsce.

Dokładnie tak jest w jego najnowszej powieści - opowieści ,,Święto ognia". Tym razem bohaterami jest trzyosobowa rodzina. Najmłodsza córka, Anastazja, urodziła się z porażeniem mózgowym. Opiekują się nią ojciec i starsza siostra, Łucja - tancerka Baletu Polskiego. Autor po kolei każdego z bohaterów dopuszcza do głosu. To pozwala lepiej poznać zarówno historię pozbawionej matki rodziny, jak i lepiej zrozumieć wzajemne relacje pomiędzy bohaterami. Pomimo wzajemnej troski, panuje pomiędzy wiele niedomówień, niezrozumienia, opuszczenia. Każdy próbuje na swój sposób radzić sobie z życiem, nie próbując nawet szukać wsparcia.

Małecki jak zawsze jest oszczędny w słowach. Tutaj także nie potrzeba ozdobników czy wielu opisów by oddać osamotnienie bohaterów, ich przytłoczenie czy chorobliwą, mogącą doprowadzić do tragedii ambicję. Autor kolejny raz pięknie opowiada o zwyczajnych ludziach. Bez nadęcia, z prostotą. Stają się oni dzięki temu bardziej bliscy a nich problemy wręcz namacalne. To kolejna opowieść, którą nie tylko się czyta ale także przeżywa. Polecam!

poniedziałek, 25 października 2021

,,Pół roku na Saturnie" Małgorzata Sidz


Główna bohaterka zupełnie nieoczekiwanie dostaje od losu pół roku wolnego czasu. Powinna studiować ale wykładowcy nie opłaca się otwierać dla niej kursy. I tak nagle jest na stypendium w Seulu, ma zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie, ma środki na własne potrzeby. Może robić co chce. Dlatego podejmuje karkołomne zadanie - w ciągu tego pół roku chce poznać jak najlepiej samą siebie. A gdzie najlepiej zacząć szukać informacji? Oczywiście, na YouTubie.

,,Pół roku na Saturnie" to powieść szalona, chaotyczna, pełna przeskoków ale paradoksalnie spójna. W tym szaleństwie jest metoda. Tylko tak można pokazać milenialsa z jego naturalnym środowisku i to autorce udaje się perfekcyjnie. Pozornie jest komicznie, może groteskowo i przerysowanie ale sama łapałam się wiele razy w trakcie czytania na podobnych zachowaniach do bohaterki. Jest śmiesznie ale ten humor jest smutny a refleksje pesymistyczne. Wyraźnie czuć pęd do wiedzy, ciekawość świata ale także bezsilność młodych ludzi postawionych przed faktem, że nie będą w stanie nigdy ogarnąć całości. Zawsze będą ścigać króliczka, ale nie jednego bo w zasięgu wzroku pojawia się ich miliony i nie można skoncentrować się na jednym. To tragizm posiadania świata na własność, bycia częścią multikulturowej społeczności połączony z samotnością, brakiem własnego miejsca i poczuciem tymczasowości. Bo wszystko jest tylko na chwilę: rzeczy, ludzie, miejsca, idee. Bohaterka miota się pomiędzy kolejnymi pomysłami, zadaniami, które sama sobie narzuca nie umiejąc się zdecydować co jest dla niej ważne. Jednego dnia pochłaniają ją idee ratowania świata by za chwilę toczyć zacięte boje w grze internetowej. Jej świat jest otwarty na nowości, eksperymentowanie. Ma poczucie, że za chwilę może się skończyć, dlatego chce to maksymalnie przedłużać.

Czy ,,Pół roku na Saturnie" może stać się głosem pokolenia? Nie wiem i nie mnie to oceniać. Ale autorka w prostej opowieści uchwyciła najważniejsze wątki i problemy. Nie bagatelizowała ale i nie moralizowała. Nie tworzyła otoczki i niezwykłości. Pokazała ludzi szukających, podejmujących wyzwania ale mimo to zagubionych. Dała im głos, pokazała co nimi kieruje. To tragikomiczna opowieść o nowym pokoleniu z nowymi możliwościami, które targają tak naprawdę te same, znane ludzkości od zawsze, problemy i wątpliwości.

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prószyński i s-ka!

 

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 25,2 cm - 2,1 cm = 23,1  cm.     

 

,,Pi razy oko" Matt Parker

Tytuł oryginału: Humble Pi: A Comedy of Maths Errors

Matematyka - królowa nauk! Każdy od małego spotykał się z tym stwierdzeniem. I chyba im stajemy się starsi coraz lepiej zdajemy sobie z tego sprawę. Liczby, działania, prawa matematyczne otaczają nas każdego dnia i czasem boleśnie dają o sobie znać. I o ile źle przemyślany i obliczony budżet da się jakoś obejść to jest wiele dziedzin gdy zignorowanie albo zbyt nonszalanckie podejście do praw matematyki może mieć znaczenie wręcz na wagę życia i zdrowia.

I właśnie o takich przypadkach jest ta książka. Niestety nie jest tak łatwa, prosta, przyjemna i zabawna (taaa... specyficzny humor matematyków ;) ) ale z pewnością dużo mówi jak ważna rolę matematyka i właściwe do niej podejście wpływa na ludzkie funkcjonowanie. Przywołuje wiele przykładów na to co może się zdarzyć gdy coś zostało niedoliczone, źle policzone albo zupełnie zignorowane. Kołyszące się mosty, źle skupione promienie słoneczne, czy szalone wyczyny excela to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Im dalej jest trochę i śmiesznie i strasznie. Nieuwzględnienie drgań może doprowadzić(i doprowadziło) do zawalenia się mostu, błędy przy odczycie jednostek spowodowały awaryjne lądowania samolotów a błędne wyliczenia zmieniły miliony dolarów w stertę kosmicznego złomu. Straszne i wprawiające w zdumienie.

,,Pi razy oko" to z pewnością nie jest książka dla laika. Jednak aby docenić jej walory i humor ukryty w liczbach, trzeba dysponować odpowiednią wiedzą i wyczuwać ukryte niuanse i smaczki. Ja jestem raczej laikiem, chociaż z matematyką mam wiele do czynienia, ale wydaje mi się, że nie zrozumiałam wszystkiego, tak jak autor chciał to przekazać. Tak, wiele przywołanych przykładów jest fascynujących i podjęto próbę wytłumaczenia ich możliwie jak najprościej ale nie wszystko da się sprowadzić do ,,łopatologicznego" języka. Mimo to czyta się całkiem nieźle a na koniec zostaje zdumienie jak wiele rzeczy zależy od poprawnych wyliczeń. Tak naprawdę nasze bezpieczeństwo i spokój ukryte są w milionie wyliczeń, o których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Polecam!

niedziela, 17 października 2021

,,Zombie" Wojciech Chmielarz

 


Gliwicach zostają odnalezione zwłoki nastolatka. Prokurator Adam Górnik jest pewien, że właśnie nadszedł ten dzień. Wreszcie, po prawie dwudziestu latach, ktoś odkrył ciało szkolnego prześladowcy ,,Korsarza", którego on zabił, gdy miał 15 lat. Górnik ma już wszystko zaplanowane, jak pokieruje śledztwem, żeby spokojnie odłożyć je na półkę z przedawnionymi sprawami. Jakże ogromny będzie jego szok, gdy na miejscu zamiast dwudziestoletnich szczątków chłopca, znajdzie zmasakrowane ciało kilkunastoletniej dziewczynki. Zaraz potem odbierze przerażający telefon. ,,Korsarz" wrócił i jest żądny zemsty. Tylko czy rzeczywiście to jest zabity nastolatek sprzed lat czy ktoś kto się pod niego podszywa. Górnik zmusza Wolskiego do pomocy i razem zaczynają grę z bezwzględnym i zdecydowanym na wszystko mordercą, który nie poprzestanie tylko na jednej zbrodni.

,,Zombie" to drugi tom cyklu gliwickiego. Tom pełen brutalności, bezwzględności, czystego zła w skumulowanego w ludziach. Tutaj nie ma podziału na dobrych i złych, prawda nie walczy z kłamstwem. Biel wymieszała się z czernią tworząc brudną papkę, w której nurzają się bohaterowie. Nikt nie jest bez winy i każdy tak lawiruje by osiągnąć własne cele. Pościg za mordercą także nie jest walką o bezpieczeństwo czy zwalczaniem nieprawości, jest tylko metodą by ukryć swoje winy. Chmielarz wywraca do góry nogami etos, jaki normalnie znamy. I nawet nie próbuje usprawiedliwiać czy wybielać swoich bohaterów. Pokazuje ich takimi jakimi są - małymi, podłymi kreaturami, za wszelką cenę dążącymi do swoich celów. Nie, nie można czuć do nich sympatii ale jednak się im kibicuje, jednak z nimi brnie się przez bagno by na koniec... no właśnie, co? Otrzymać nagrodę? Ponieść klęskę? Znaleźć rozwiązanie i z dumą powiedzieć, że dobro zatriumfowało? Czy ze łzami przyznać że nic tam nie ma? A może wzruszyć ramionami i iść dalej? W przypadku takich bohaterów każde rozwiązanie jest równie prawdopodobne. Ale to już samemu trzeba sprawdzić.

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 28,9 cm - 3,7 cm = 25,2  cm.     

,,Dzień bez teleranka" Anna Mieszczanek


13 grudnia 1981. Chyba tej daty nikomu nie trzeba tłumaczyć. Wprowadzenia stanu wojennego. Ale co dokładnie to oznacza? Chyba w natłoku różnych rocznic i wydarzeń my, pokolenie urodzone już później, gubimy prawdziwy sens i znaczenie. Bo stan wojenny nie miał aż tak dramatycznego przebiegu jak np. Powstanie Warszawskie. Stan wojenny to był rozciągnięty w czasie proces, rozłożony na cały kraj, składał się z wielu mniejszych i większych wydarzeń. Na życiu jednych odbijał się mocniej, z innymi obszedł się trochę łagodniej.

Anna Mieszczanek próbuje przybliżyć cały ten okres właśnie z perspektywy jednostek. Opowiada o normalnych ludziach, na których odbiły się decyzje polityczne. Pokazuje ciąg represji, działań nakierowanych na grupy społeczne i konkretne osoby. Pokazuje ograniczenia, sankcje, obostrzenia. Trochę jest w tym porównania do zeszłorocznej wiosny, gdy nagle Polska i cały świat stanął w obliczu pandemii. Tylko, że ,,pandemia roku 1981" była wywołana decyzjami politycznymi, mającymi na celu zablokowanie działań związkowych, ograniczenie wolności jednostek i zapewnienia ciągłości reżimu politycznego.

Polska z kart reportażu Mieszczanek jest pełna strachu, niepewności, nie do końca wyrażonego zagrożenia, podzielona. Autorka dokładnie prześledziła najważniejsze wydarzenia i skupiła się na ludziach, którzy w nich brali udział. Jak oni to obierali, jak się zachowywali. Podtytuł sugeruje opowieść o codzienności i trochę tak jest ale ta codzienność jest dziwna, niepokojąca, zmuszająca do niestandardowego myślenia i podejmowania niecodziennych zachowań. Poprzez to tworzy się kalendarium z jego najważniejszymi punktami - pacyfikacją kopalni Wujek, internowaniami, zwolnieniami z pracy, roszadami politycznymi, szerzącą się propagandą, niezwykłą mobilizacją ludzi a kończące się zabójstwem księdza Popiełuszki.

,,Dzień bez teleranka" to książka, która daje do myślenia i zmienia obraz. Trochę rozmyło się nasze wyobrażenie o stanie wojennym a ta książka znowu skupia uwagę. Pokazuje całość. Nie tylko od oficjalnych punktów rozpoczęcia i zakończenia ale rozszerza perspektywę. Szuka przyczyn i skutków. Mocno zagłębia się do wnętrza i uwypukla oddziaływanie. Pozwala zrozumieć i odczuć, to co wtedy przechodzili Polacy, szczególnie, że bohaterowie reportażu to osoby, na różnych stanowiskach, w różnych sytuacjach życiowych i zawodowych.

Chyba jedynym minusem jest dla mnie styl w jakim reportaż został napisany. W zamiarze ma być lekko i gawędziarsko a jest chaotycznie i wybija z rytmu. Może taka forma lepiej by się sprawdziła w podkaście lub jako narracja dla materiału filmowego, natomiast w przypadku książki jest męcząca i łatwo można zgubić wątek oraz pogubić się wśród bohaterów. Mimo, to polecam. ,,Dzień bez teleranka" to ogrom wiedzy, faktów i doskonale przybliża ten straszny czas. 
 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MUZA!
 
 
 
p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 32,1 cm - 3,2 cm = 28,9  cm.