czwartek, 29 czerwca 2023

,,Na zakręcie" Nicholas Sparks

 

Tytuł oryginału: A bend in the road

Nicholas Sparks nie raz pokazał, że miłość i inne uczucia może pojawić się nieoczekiwanie i zupełnie zmienić życie człowieka. Nie ma jednej prostej drogi do szczęścia, a gdy już wydaje się, że upragniony cel został osiągnięty, nagle wychodzi na jaw coś co wywraca wszystko do góry nogami. Tym razem właśnie taką opowieść serwuje nam ,,król romantycznych opowieści".

Miles i Sarah to dwoje doświadczonych ludzi. On przed dwoma laty stracił żonę w wypadku, którego okoliczności do dziś nie udało się wyjaśnić. Ona przeszła bolesny rozwód po tym jak mąż porzucił ją z dnia na dzień po tym gdy dowiedział się, że nie może urodzić dziecka. Tych dwoje ludzi spotyka się, aby początkowo pomóc synkowi Milesa ale szybko okazuje się, że zaczyna rodzić się między nimi coś więcej. Ostrożnie podchodzą do siebie, stopniowo przełamują lody aby potem rzucić się na łeb na szyję. Tylko że w najbardziej delikatnym momencie kształtowania się ich związku wychodzi na jaw tajemnica, która może zniszczyć życie kilku osobom.

,,Na zakręcie" to bardzo typowa dla Sparksa opowieść. Delikatna historia o miłości rodzącej się po przejściach i o zwykłych ludziach, którzy muszą zmierzyć się z czymś co ich przerasta. Chyba każdy kto zna styl prozy Sparksa odnajdzie tutaj dokładnie to co dla niego charakterystyczne: zwyczajność, delikatność, wrażliwość ukrytą pod pozorną szorstkością, patrzenie na uczucia z męskiej perspektywy. Jego bohaterzy nie są nadludziami, są przeciętni dlatego każdy może się w nich odnaleźć i dlatego te historie ta bardzo mocno oddziałują. Sama przyznaję, że są moim dorocznym ,,guilty pleasure" bo mimo, że bardzo uproszczone i momentami naiwne niosą ogrom emocji. Można się spłakać, wzruszyć lub po prostu uśmiechnąć absolutnie bez żadnych wyrzutów sumienia. I dlatego warto raz na jakiś czas do nich wracać. 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 81,9 cm - 2,7 cm = 79,2 cm.    

wtorek, 27 czerwca 2023

,,Sąsiednie kolory" Jakub Małecki

 


Jakub Małecki ma wyjątkowy dar do opowiadania o zwykłym codziennym życiu i zwykłych sprawach w niezwykły sposób. Pozornie normalne życie, prozaiczna rzeczywistość w jego opowieściach nabiera nowego wymiaru, zaczyna dziać się magia. Jego historie wnikają głęboko pod skórę i wydobywają to co chce się ukryć albo o to, czego się nawet nie uświadamia. Dokładnie tak jest i w tym przypadku.

XX-lecie międzywojenne, Koło. Krystian dostaje zlecenie wykonania trumny, dla kobiety która podobno umarła z tęsknoty. Kobieta, której nigdy ne spotkał staje się jego nemezis i wnika w jego myśli i trwa tam nieustannie niczym drzazga. Krystian zatapia się coraz bardziej w swoim świecie, nie dostrzegając, że wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które w jakiś sposób łączą się ze zmarłą.

,,Sąsiednie kolory" to opowieść bardzo kameralna o depresji, tęsknocie, wyrzutach sumienia i miłości, która nie ma szans na realizację. Każdy z bohaterów skrywa jaką tajemnicę i nie jest dokładnie tym za jakiego chce uchodzić. Jedni próbują się dostosować do sztywnych reguł społecznych, chowając głęboko skrywane pragnienia i tęsknoty, równocześnie duszą się nie mogąc się realizować. Inni odchodzą - przez śmierć, wędrówkę lub zapadnięcie się w siebie. To opowieść pokazująca jak bolesny i straszny jest brak celu ale i brak radości w życiu. Małecki po raz kolejny opisuje zwyczajnych ludzi, zwyczajne problemy, odziera ich ze skorup w jakie obrośli ale zostawia iskierkę magii, dzięki czemu daje im nadzieję.

,,Sąsiednie kolory" są piękną opowieścią, widać w niej doskonale styl i kunszt Małeckiego ale nie poruszającą. Ma w sobie tajemnicę, której rozwiązanie trzyma uwagę czytelnika ale brakło czegoś co sprawiłoby, że właśnie ta historia zapadłaby na zawsze w pamięć. Jest bardzo poprawna, zachowawcza i czuć, że w pewnym momencie zabrakło pomysłu jak przekonująco zamknąć wątki, równocześnie przekazując jakiś morał. Czyta się ją przyjemnie ale za chwilę odejdzie w niepamięć.

niedziela, 25 czerwca 2023

,,It ends with us" Colleen Hoover

Tytuł oryginału: It ends with us

 Colleen Hoover to jedna z popularniejszych współczesnych pisarek. Dosyć często w internecie spotykam się z zachwytami nad jej prozą. Najczęściej widziałam opinie, że są to emocjonujące opowieści, podczas czytania których najlepiej mieć pudełko chusteczek pod ręką. Wprawdzie wpisuje się w nurt ,,young adult" ale nawet starsi czytelnicy (a przede wszystkim czytelniczki) rozpływały się, dlatego postanowiłam sama sprawdzić o co właściwie chodzi z powieściami Hoover.

,,It ends with us" to historia dwudziestokilkuletniej Lily Bloom. Poznajemy ją gdy jeden z najgorszych dni w jej życiu łączy się (jak wtedy jej się wydaje) z najlepszym. W dniu pogrzebu ojca, z którym miała trudną relację, zakrada się na dach pobliskiego bloku by tam znaleźć spokój. Jednak zamiast spokoju trafia na coś innego, a właściwie kogoś. Wtedy właśnie zaczyna się jej skomplikowana, trudna i bolesna relacja z Rylem, utalentowanym neurochirurgiem, która tylko z wierzchu przypomina bajkę. Jedyną osobą, która zdaje się dostrzegać prawdę jest Atlas, przyjaciel Lily z okresu nastoletniego.

Mam problem z tą powieścią. Wkurzała mnie, denerwował jej styl i naiwność. Łatwo powiedzieć ,,przynajmniej porusza ważny temat jakim jest przemoc w związku". Niby to prawda ale jakoś ta opowieść nie przekonuje. Bohaterowie zostali nakreśleni bardzo powierzchownie i  zupełnie nie czuć ich emocji. Może to przemawia do młodszego czytelnika, może właśnie dla niego takie opowieści są potrzebne ale do mnie zupełnie nie trafiła. Miałam wrażenie, że mam do czynienia z romansem, który na siłę próbuje być czymś więcej. Nie, nie jest to powieść psychologiczna. Dobrze, że autorka nie próbuje ani gloryfikować ani demonizować pewnych zdarzeń ale mimo wszystko bardzo je upraszcza. Jej historia jest bardzo słodko-cukierkowa i idealna przy równoczesnej próbie bycia przestrogą. Do mnie takie opowieści nie przemawiają ale także nie czuję się targetem, do którego została ta książka skierowana.

Nie wiem jak wygląda reszta prozy Hoover ale ta historia do mnie nie trafiła. Nie rozumiem przekazu, według mnie to takie ,,guilty pleasure" ale niby z morałem. Wydaje mi się, że trochę na siłę łączy się dwa zupełnie odrębne gatunki ale, w sumie, mi nie musi się wszystko podobać. Może jeszcze sprawdzę inne powieści Hoover ale chwilo nie ma chemii między nami. 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 84,2 cm - 2,3 cm = 81,9 cm.    

piątek, 23 czerwca 2023

,,Historia naturalna przyszłości" Rob Dunn

 Tytuł oryginału: A Natural History of the Future

Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że otaczające nas środowisko naturalne i przyroda ulega codziennie przemianom i ewolucji. Czy zachodzące zmiany są dobre czy złe, czy spowodowała je działalność człowieka czy nie, czy efekt cieplarniany istnieje czy nie? Nie chce w to wchodzić bo wiem, że dla wielu jest to punkt zapalny dyskusji. Ale nawet najbardziej oporni potwierdzą, że natura cały czas ulega przeobrażeniom a razem z nią człowiek. Człowiek mocno ingeruje w przyrodę, próbując ją ujarzmić i podporządkować swoim celom. Wydaje mu się, że wszytko da się zaplanować, usystematyzować i ustalić tak aby było najwygodniej. Tylko, że nic bardziej mylnego. I w bardzo prosty i obrazowy sposób opowiada o tym Rob Dunn w książce ,,Historia naturalna przyszłości".

W prosty, gawędziarski sposób Dunn opowiada o prawach przyrody. Pokazuje rzeczy, które wcale nie są oczywiste na pierwszy rzut oka ale okazują się być kluczowe jeśli chcemy patrzeć w przyszłość i planować długofalowo przyszłość gatunku i cywilizacji. Chyba po każdym rozdziale miałam moment gdy siadałam i myślałam o tym jak zaskakujące i zarazem oczywiste to jest. Bo czy zastanawialiście się ile jest gatunków na kuli ziemskiej? Pewnie w pierwszej kolejności myślicie o zwierzętach, roślinach, owadach może jakichś roztoczach. A przecież są jeszcze bakterie, wirusy, mikrony i całe mnóstwo innych form życia, których może jeszcze nie odkryliśmy i nie poznaliśmy a które znacząco wpływają na nasze życie. I paradoksalnie trzeba o nich pamiętać bo bez nich nie da się na przykład przenieść życia na inną planetę. Także zaskoczył mnie rozdział o nabywaniu odporności, zachowaniu różnorodności gatunkowej czy rozszerzaniu się stref tropikalnych czy o tym jak upał wpływa na organizm. Z jednej strony wszystkie wnioski są logiczne i znajome ale dopiero wypowiedzenie ich na głos uświadamia jak ogromną rolę odgrywają.

,,Historia naturalna przyszłości" to książka, którą w ciemno mogę polecić. Napisana przystępnym językiem, pełna przykładów opowiada o tym co nas otacza i jak to może wpłynąć na przyszłość planety. Pewnie wielu procesów już nie zatrzymamy, ani nie zneutralizujemy ale możemy zabezpieczyć się przed innymi. Jednak do tego potrzebna jest świadomość a ją właśnie propaguje książka Roba Dunna. To kompendium wiedzy, oczywistej i tej trochę mniej oczywistej, ale także i przestroga. Ważne jednak, że sam Dunn patrzy z optymizmem w przyszłość, ucząc jak uniknąć wielu negatywnych skutków działalności człowieka. Polecam!

wtorek, 20 czerwca 2023

,,Ucichły ptaki, przyszła śmierć" Michał Śmielak

 


Co może pójść nie tak w trakcie wieczoru kawalerskiego? Chyba popkultura przekonała nas już, że absolutnie wszystko. A co jeśli wieczór kawalerski to tak naprawdę wędrówka szlakiem beskidzkich duchów i upiorów? No właśnie! Czwórka przyjaciół wyrusza w góry. W kilka dni mają przejść wyznaczony odcinek biegnący na uboczu ogólnie dostępnych szlaków. Ich celem jest odwiedzenie opuszczonych beskidzkich wiosek, zmierzenie się z legendami oraz ostatnie, podlewane alkoholem, kawalerskie szaleństwo. Od początku czuć, że nie jest to zwykła górska wędrówka. Mężczyzn po wejściu do lasu zaczyna otaczać dziwna atmosfera, pojawia się niepokój, piętrzą się dziwne zdarzenia, których kulminacja będzie wręcz śmiertelna.

,,Ucichły ptaki, przyszła śmierć" czytałam w trochę nieoczywistych jak na mnie okolicznościach. Wracałam z podróży i czekałam kilka godzin na dosyć mało wygodnym dworcu. Obce miejsce, chwilowa samotność, wymuszona bezczynność i stan podwyższonej uwagi sprawiły, że dałam się wkręcić w opowieść. Był moment gdy czułam niepokój i sama z siebie podśmiewywałam, że taka stara a znalazła sobie lekturę. Bo powieść Śmielaka może nie jest wybitna ani bardzo oryginalna ale ma to coś co przykuwa uwagę i wywołuje lekką gęsią skórkę na karku. Autor wykorzystuje dobrze znane motywy i zabiegi i powoli podkręca emocje. Kumuluje napięcie wokół bohaterów a ono samoistnie przenosi się na czytelnika. Bawi się zarówno bohaterami jak i czytelnikiem próbując oszukać ich zmysły. Wszystko to prowadzi do dramatycznego, makabrycznego finału, który jest mocno przerysowany i trochę pozbawiony logiki ale paradoksalnie pasuje do całości powieści oraz doskonale wpisuje się w konwencję horroru.

,,Ucichły ptaki, przyszła śmierć" zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Tak, mam mnóstwo miejsc gdzie logika kuleje, są momenty gdzie przewracamy oczami bo przecież to już było i są też takie, które wyraźnie mówią, że jak wydarzyło się A to zaraz będzie B. Mimo to powieść doskonale wpisuje się w stylistykę filmowego slashera, doskonale wykorzystując tło jakim jest Beskid Niski. Jest szybko, intensywnie, niebezpiecznie i tajemniczo. Są trupy i duchy. Są tajemnice i zło czające się tuż obok. Czyta się rewelacyjnie i aż trudno się oderwać. Ciary przelatujące po kręgosłupie gwarantowane. Polecam!

niedziela, 18 czerwca 2023

,,1989. Jesień narodów" Adam Burakowski, Aleksander Gubrynowicz, Paweł Ukielski

 


Należę do tego pokolenia, które urodziło się jeszcze w poprzednim ustroju a czas przemian przypadł na tak wczesne dzieciństwo, że wydarzenia takie jak zburzenie muru berlińskiego czy obrady Okrągłego Stołu to migawki z telewizji i prawdopodobnie z późniejszego okresu. Nie zmienia to jednak faktu, że w trakcie trwania mojego życia zmienił się świat, a przynajmniej Europa Środkowo-Wschodnia. Na naszych oczach został obalony komunizm a wiele krajów weszło w intensywną i mniej lub bardziej udaną fazę transformacji. Gdy chodziłam jeszcze do szkoły, perspektywa zaledwie kilkunastoletnia sprawiała, że jeszcze nikt jednoznacznie nie umiał tego ocenić. Uczyliśmy się najważniejszych dat, pobieżnie omawialiśmy kilka centralnych wydarzeń a potem już na żywo obserwowaliśmy konsekwencje takie jak , w przypadku Polski, wejście do NATO, Unii Europejskiej, otwarcie granic.

Świat się szybko zmieniał. Ale gdzie właściwie zaczęła się ta zmiana? Po ponad trzydziestu latach łatwo powiedzieć, że w 1989 upadł komunizm ale przecież nie stało się to z dnia na dzień. Zapominamy jak skomplikowany i długofalowy był to proces a rok 1989 był zaledwie kulminacją. Jednak była to kulminacja zaskakująca, ewenement na historyczną skalę. Właściwie odbyło się bez przelewania krwi. Prawie równocześnie wszystkie kraje znajdujące się w orbicie wpływów ZSRR postanowiły wyzwolić się spod jego wpływu i wejść na ścieżkę demokracji.

Praca naukowa ,,1989. Jesień narodów" próbuje przybliżyć specyfikę tego okresu. Pokazać całą ścieżkę, która doprowadziła do roku 1989 a potem to co działo się w kolejnych latach. Praca podzielona jest na sześć rozdziałów opowiadających kolejnych omawianym państwom: Polsce, NRD, Węgrom, Czechosłowacji, Rumunii i Bułgarii. Chyba najważniejszy, szczególnie dla Polaków, jest rozdział pierwszy podsumowujący wszystko co zdarzyło się w Polsce praktycznie od czasów II wojny światowej, oczywiście największą uwagę skupiając na końcówce komunizmu i na tym do działo się później. W sposób skondensowany można prześledzić najważniejsze kamienie milowe, które doprowadziły nie tylko do upadku komunizmu ale także ukształtowały współczesną politykę i sytuację kraju. Autorzy próbują nakreślić cały oś czasu dla roku 1989, która właściwie zdefiniowała przyszłość, wykreowała najważniejszych graczy oraz rozłożyła układ sił.

Podobnie jest w przypadku pozostałych omawianych krajów. Nie tylko omawiany jest okres Jesieni Narodów ale sięga się znacznie głębiej pokazując najważniejsze wydarzenia, głównych bohaterów oraz próbuje się podsumować całość, sprawdzając czy to co wtedy chciano zapoczątkować udało się zrealizować. Mimo, że wszystkie omawiane kraje łączy zerwanie jarzma komunizmu to ich drogi były i są zupełnie inne. Towarzyszyła im zupełnie inna dynamika oraz inne podjęły decyzje by finalnie skierować się w zupełnie inne strony. Ale jedno jest pewne był to dla nich dynamiczny okres, który zapoczątkował drogę w stronę pozostałych państw zachodnich.

Dla mnie ,,1989. Jesień Narodów" było niesamowitym kompendium wiedzy. Uporządkowało mi trochę wiedzę, pokazało przyczyny i skutki oraz uświadomiło, że był to dużo bardziej skomplikowany proces, który wcale nie zamknął się w latach 90-tych ale trwa nadal. Rok 1989 odcisnął trwałe piętno, wywrócił Europę do góry nogami oraz dał szanse, których niestety nie dało się w stu procentach wykorzystać. To była nie tylko zmiana polityczna, to także ogromna zmiana społeczna, które wyznaczyła granicę pomiędzy pokoleniami. Obecnie zaciera się świadomość jak ważne to było i dlatego tym bardziej polecam zapoznać się z tą pracą. Polecam!

środa, 14 czerwca 2023

,,Wawel. Biografia" Kamil Janicki


 Wawel to niewątpliwie jedno z najbardziej znanych miejsc w Polsce. Symbol. Miejsce, obok którego nie można przejść obojętnie. Siedziba królów oraz świadek dziejów. Dzisiaj gdy wchodzimy na dziedziniec arkadowy wydaje nam się, że taki wygląd zamku był zawsze. Nic bardziej błędnego. Wawel zmieniał się, upadał, powstawał, dostosowywał się do dynamicznych czasów ale najważniejsze, zawsze trwał nad Krakowem. Zrujnowany czy w pełnej krasie był symbolem trwałości państwa.

Kamil Janicki zabiera czytelnika w fascynującą podróż przez czas aby poznać koleje jednego z najstarszych i najważniejszych obiektów w Polsce - zamku na wawelskiej skale. Zaczyna od czasów legendarnych, sięgając aż do starodawnego państwa Wiślan, przechodząc przez czasy Piastów, najwięcej miejsca poświęcając okresowi świetności za panowania ostatnich Jagiellonów aż do upadku i ruiny w XVII i XVIII wieku, kończąc na II wojnie światowej. Wawel zawsze odgrywał ważną rolę. Był symbolem władzy, siedzibą władcy, twierdzą, skarbcem. Tam mieściły się najważniejsze urzędy, decydowano o najważniejszych sprawach państwa. Ale był też domem, domem dla króla i świadkiem zmiennych kolei losu państwa polskiego. Janicki barwnie opowiada o kolejnych zmianach, rozbudowach ale i pożarach i niszczeniu, przedstawiając Wawel jako żywy, dynamiczny organizm. Mimo, że obecna forma zamku jest tworem całkiem nowym, to nadal da się odnaleźć ślady przeszłości, zarówno tej dobrej jak i złej. Widać blizny bo ranach zadanych przez kolejnych okupantów, widać braki które przypominają o grabieżach i zniszczeniach, ale jest też pomnikiem przypominającym o okresie świetności i mocy.

,,Wawel. Biografia" czyta się jak najlepszą powieść. To nie suchy przewodnik przeprowadzający czytelnika od komnaty do komnaty. To opowieść pełna dynamiki, zwrotów akcji, pełnokrwistych bohaterów, dramatyzmu i splendoru. To historia nie miejsca ale Państwa, społeczeństwa i ludzi. Pokazuje zupełnie nowe oblicze Wawelu, nadaje mu znaczenia oraz przypomina, że jest to coś zdecydowanie większego niż tylko mury. Z pewnością warto sięgnąć i przeczytać bo to książka od której trudno się oderwać. W bardzo prosty przystępny sposób przybliża wieki polskiej historii. Polecam! 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 89,1 cm - 4,9 cm = 84,2 cm.    

niedziela, 11 czerwca 2023

,,Śladami pierwotnych wierzeń" Leonard J. Pełka

 

Ta seria od wydawnictwa Replika to chyba jedna z ciekawszych publikacji jakie pokazały się w ostatnich latach na polskim rynku. Książki w niej prezentowane wbrew pozorom nie są nowościami. To przypomnienie prac badawczych, które powstawały na przestrzeni lat (pierwsze wydania niektórych to lata 50 i 60te XX wieku) a dotyczyły różnych aspektów kultury, ze szczególnym uwzględnieniem słowiańszczyzny. Już kilka publikacji mam za sobą i sięgając po tą także byłam przekonana, że głównym jej tematem jest przybliżenie religii starodawnych Słowian, szczególnie że projekt okładki dokładnie to sugeruje. Jak później się okazało w trakcie lektury, zakres tematyczny jest znacznie szerszy.

,,Śladami pierwotnych wierzeń" to kompleksowy przegląd wiedzy na temat tego jak kształtowały się kulty i religie. Autor wychodzi od najstarszych form kultu jak toteizm czy animizm po to by dojść do współczesnych religii monoteistycznych. Próbuje prześledzić cały proces jaki przeszły cywilizacje. Co mogło być przyczyną takiego stanu oraz pokazać to co najbardziej charakterystyczne dla poszczególnych kultów bądź religii. Mimo, że okładka sugeruje koncentracje na obszarze słowiańszczyzny, zakres jest znacznie szerszy. Jako przykłady autor przywołuje odniesienia do m.in ludów Nowej Zelandii, Afryki, religie Greków i Rzymian. Jest to ciekawe spojrzenie na kulty i wierzenia jako całość procesu. Pokazuje ewolucję wiedzy oraz podejście człowieka do otaczającego go świata.

Pierwsze wydanie te publikacji ukazało się w 1963 roku i są momenty kiedy da się to odczuć w trakcie lektury. Autor, naukowiec pracujący i publikujący w czasach komunizmu, między wierszami przemyca odwołanie właśnie do komunizmu i odrzucenia religii w ogóle. Jednak są to tylko drobne przykłady, które można obecnie potraktować jako dodatkową ciekawostkę historyczną. Nie zmienia ona faktu, że książka jest ciekawym, napisanym prostym, przystępnym przeglądem systemów wierzeń. Segreguje wiedzę i dostarcza wielu nowych informacji, pozwalających trochę inaczej spojrzeć na życie duchowe przodków. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 91,4 cm - 2,3 cm = 89,1 cm.    

 

wtorek, 6 czerwca 2023

,,Matrymonium" Alicja Urbanik-Kopeć


Bajki i filmy Disneya wychowały całe pokolenia w przeświadczeniu, że małżeństwo to jest finał zwieńczony magicznym określeniem ,,i żyli długo i szczęśliwie". Wystarczy się spotkać, zakochać od pierwszego wejrzenia, pokonać złą czarownicę a potem już wszystko idzie płynnie i radośnie. To bajka, piękna ale równie nieprawdziwa. Małżeństwo a nawet sam proces do niego prowadzący są zdecydowanie inne i często, a szczególnie w XIX wiek, mnie radosne.

Współcześnie powoli zmienia się spojrzenie na małżeństwo. Nadal dla wielu jest ono ważne. Są i tacy dla których stanowi cel sam w sobie. Jednak zmieniają się jego funkcje. Powoli w społeczeństwie dojrzewa myślenie, że jest to coś co może nam pomóc i że powinno być zawierane z właściwych powodów. Odchodzimy od czysto materialistycznego spojrzenia bo zyskujemy swobodę ekonomiczną i społeczną, która pozwala na czekanie na właściwą osobę, z którą chcemy spędzić resztę życia. Kiedyś, szczególnie w XIX wieku, było zupełnie inaczej. Małżeństwo było stanem do którego się dążyło. Podnosiło ono rangę społeczną, zapewniało bezpieczeństwo finansowe, uwalniało od wstydu. Jednak nie działo się to wszystko od tak.

,,Matrymonium" Alicji Urbanik-Kopeć to kompleksowa analiza całego procesu małżeństwa nieromantyczne. Autorka zaczyna od anonsów prasowych osób poszukujących męża lub żonę, po to by dalej prześledzić motywy jakimi się oni kierują, następnie zagląda do kieszeni i schowków by przeanalizować finanse, wyprawy ślubne i posagi by finalnie dojść do wzajemnych relacji między małżonkami w tak zaangażowanym małżeństwie. Pozornie jest sucho i racjonalnie. Cały proces zawierania małżeństwa został sprowadzony do prozaicznych i suchych kalkulacji. Małżeństwo miało być formą wsparcia. Kobieta wychodziła z domu rodziców by przejść pod kuratele męża, któremu za to sowicie zapłacono. Jednak co gdy nie miała posagu? Musiała sobie na niego zarobić by stać się dla potencjalnego kandydata atrakcyjną.


,,Matrymonium" w pewien sposób szokuje, chociaż nie mówi o niczym z czego nie zdawalibyśmy sobie sprawy. System małżeński był biznesem, transakcją w której nie liczył się człowiek, szczególnie kobieta ale ważne były układy, pieniądze, wartość i pozycja. Niezależnie od warstwy społecznej wszędzie decydujące były inne względy niż tylko czyste uczucie. I zdecydowanie częściej stroną słabszą w tej transakcji była kobieta, która wchodziła nieprzygotowana w zupełnie nowy, przerażający świat. Szokujący jest rozdział mówiący o kształceniu kobiet, które obejmowało abstrakcyjne kwestie a zupełnie odrywało je od tak podstawowych zagadnień jak zarządzanie domem. Po ślubie właściwie kobieta okradana była z pieniędzy jak i godności.

,,Matrymonium" jest bardzo drobiazgową analizą, pokazującą małżeństwo od zupełnie innej strony. Odejście od romantyzmu zdecydowanie pozwoliło pokazać szerszy kontekst i zrozumieć dogłębniej zarówno sam proces jak i czasy i ludzi. Lepiej można zrozumieć drogę jaką przeszliśmy do usamodzielnienia się oraz przede wszystkim emancypancji kobiet czy wyrównywania szans pomiędzy różnymi grupami. Już nie trzeba poprawiać swojej pozycji i czy finansów poprzez małżeństwo. Nie jest to już żadna prosta droga. I bardzo dobrze, bo dzięki temu można znowu zacząć wierzyć w to magiczne ,,i żyli długo i szczęśliwie" :)
 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 94,3 cm - 2,9 cm = 91,4 cm.    

 

piątek, 2 czerwca 2023

,,Zamknięte drzwi" Freida McFadden

Tytuł oryginału: The Locked Door

 Nora to trzydziestosiedmioletnia ceniona chirurżka. W pracy jest uosobieniem profesjonalizmu, szybko podejmuje decyzje, precyzyjnie stawia diagnozę i nie raz dzięki temu udało jej się w ostatniej chwili uratować życie pacjenta. Jest jednak jeszcze jeden obraz Nory, który od dwudziestu sześciu lat pilnie strzeże. Dlatego nie dopuszcza nikogo w swoje otoczenie i pilnie strzeże swojej prywatności. To obraz Nory - córki seryjnego mordercy. Jej ojciec w piwnicy domu urządził sobie prywatny ,,warsztat" dokąd zwabiał, torturował i zabijał młode kobiety. Kobieta próbowała odciąć się od swojej przeszłości. Zmieniła nazwisko, zdobyła cenione wykształcenie i zbudowała mentalny mur wokół siebie pozwalający jej w miarę normalnie funkcjonować. Wszystko zmienia się gdy zostają znalezione okaleczone ciało jednej z jej pacjentek. Okaleczone w dokładnie taki sposób jak robił to jej ojciec. Chcą czy nie chcąc Nora musi zmierzyć się z przeszłością i otworzyć drzwi, które na zawsze miały zostać zamknięte.

Przyznam, że mam lekki problem z tym thrillerem. Niby jest tam wszystko co powinno być. Intrygująca zagadka, przeszłość przenikająca się z teraźniejszością, niejednoznaczni bohaterowie i kobieta, która wbrew własnej woli znalazła się w samym środku intrygi. Autorka stopniowo i umiejętnie dawkuje poszlaki i w najmniej spodziewanych momentach serwuje zaskakujące zwroty akcji. Wszystko jest poprawne. Dodatkowo niepotrzebnie nie przeciąga akcji, tak że nie ma szans żeby poczuć znużenie. Jednak mam poczucie, że zakończenie nastąpiło zbyt szybko. W miejscu gdzie inny autor pobawiłby się z czytelnikami jeszcze przez chwilę w kotka i myszkę, McFadden ucina akcję zamiast tego wrzucając czytelnika w bardzo zaskakujący i emocjonujący finał. Z pewnością nikt czegoś takiego się nie spodziewał.

,,Zamknięte drzwi" to idealny thriller na odpoczynek. Właściwe rozmieszczenie emocji, narastające poczucie zagrożenia, zaskakujące zwroty akcji, mroczne rodzinne tajemnice zapewnią rozrywkę na najwyższym poziomie. A przecież o to w tej literaturze chodzi. Polecam!