sobota, 31 grudnia 2022

,,Oko snajperki" Kate Quinn

Tytuł oryginału: The Diamond Eye

 ,,Oko snajperki" to kolejna porywająca książka Kate Quinn, której bohaterką jest kobieta postawiona naprzeciw straszliwym wydarzeniom i pokazująca swoją siłę i hart ducha. Tym razem jest to radziecka studentka historii, bibliotekarka Mila Pawliczenko, która w obliczu ataku III Rzeszy na Związek Radziecki na bok odkłada książki i karierę naukową, zamiast tego bierze do ręki karabin i zostaje jedną z najbardziej skutecznych snajperek. Jej sukcesy i osiągnięcia zostają wykorzystane do działań propagandowych. Razem ze specjalną delegacją zostaje wysłana na tournee do Stanów Zjednoczonych by tam zabiegać o poparcie Amerykanów i przekonać ich do otwarcia drugiego frontu w Europie.

Zaskakujące jest to, że Mila Pawliczenko jest postacią historyczną. Z pewnością żyła, z pewnością cieszyła się sławą skutecznej snajperki, która miała na koncie ponad 300 trafień. Co jednak było prawdą a co radziecką propagandą? Dziś już tego chyba nie rozstrzygniemy. Jednak na podstawie faktów historycznych postała fascynująca, napisana z rozmachem powieść o miłości i przyjaźni w trakcie najkrwawszej z wojen. Po raz kolejny Quinn wyciągnęła na pierwszy plan kobiety, pokazując ich rolę i doceniając odwagę. Mila nie jest także typową bohaterką, nie zabiega o sławę, nie dąży do zaszczytów. Swoje działania podporządkowuje obowiązkowi względem kraju, rodziny oraz towarzyszy broni. Niezwykłe jest, że nawet w obliczu krwawych starć, dramatycznych wydarzeń nadal pozostaje przede wszystkim matką, przyjaciółką czy kochanką. Bycie najskuteczniejszą snajperką nagle odchodzi w cień.

Czytając ,,Oko snajperki" miałam spory dylemat moralny. Powieść koncentruje się na okresie II wojny światowej gdy podziały polityczne były zupełnie inne niż obecnie. Świat miał innych wrogów i gdzie indziej przebiegała granica związków i układów. Jednak pewne rzeczy się nie zmieniły. Stany Zjednoczone stoją gdzieś z boku i przyglądają się wykrwawiającej się Europie. Zaatakowane kraje ruszają w trasę by zdobyć poparcie i wołać o pomoc. Czy nie dokładnie to samo obserwujemy dzisiaj? Czy nie to samo robi Ukraina zaatakowana przez Rosję? Mimo, że pewne rzeczy się zmieniły, doszło do znaczących przetasowań, to nadal są rzeczy stałe i niezmienne. I mimo, że ,,Oko snajperki" to porywająca powieść, napisana z ogromną dbałością o szczegóły, posiadająca bohaterów zapadających w pamięć to jednak kontekst może przytłoczyć. Z pewnością nie da się przejść obok niej obojętnie! Polecam!

piątek, 30 grudnia 2022

,,A song for you. Moje życie z Whitney Houston" Robin Crawford

Tytuł oryginału: A Song For You. My Life With Whitney Houston

 Muzyka Whitney Houston to moje dzieciństwo i wczesne lata nastoletnie. Tylko, że ja i moi rówieśnicy poznawaliśmy Whitney nie tylko dzięki genialnym piosenkom ale także przez pryzmat jej burzliwego związku z Bobbym Brownem. Kolejne doniesienia o awanturach, pobiciach, uzależnieniach odsuwały w cień wszystko inne. Gdzieś coraz bardziej umykała dziewczyna z promiennym uśmiechem, która w latach osiemdziesiątych zawładnęła sercami słuchaczy i osiągnęła coś o czym inni mogli tylko marzyć i która przetarła szlaki dla wielu czarnoskórych artystek.

Robin Crawford to nazwisko, którego zupełnie nie kojarzyłam w kontekście Houston. Ale przełom lat 90 i dwutysięcznych, gdy zasłuchiwałam się w jej piosenkach to chyba jeden z bardziej burzliwszych okresów. Brown i Houston pojawiali się na nagłówkach tylko w kontekście kolejnych zerwań, powrotów, awantur i narkotyków. Crawford, najstarsza i najwierniejsza przyjaciółka, zeszła na dalszy plan a plotki o ich homoseksualnej relacji, zeszły wreszcie na dalszy plan.

 Crawford chce opowiedzieć o swoim życiu ale tym prowadzonym równolegle do życia Whitney i dlatego zaczyna swoją opowieść mniej więcej w tym samym okresie gdy się poznały jako nastolatki. I praktycznie na samym początku rozwiewa wszelkie plotki, domysły i niedopowiedzenia. Tak, ona i Whitney miały romans. Były sobie bliskie nie tylko jako przyjaciółki ale także jako partnerki i kochanki. Czy to było tylko nastoletnie poszukiwanie siebie? Okres eksperymentów? Chyba nigdy nie poznamy jednoznacznej odpowiedzi bo Houston wkrótce po tym zaczęła swoją wielką drogę do świetlanej kariery i musiała wyprzeć się samej siebie.

Nie chcę tutaj streszczać czy opisywać o czym jest to opowieść. Bo właściwie to dwie równoległe historie: Robin i Whitney. Dopóki biegły razem i się przeplatały można mówić o pewnej równowadze i szczęściu. Gdy zaczęły się rozdzielać (a nastąpiło to bardzo szybko) to o ile jedna była wyboista, pełna wzlotów i upadków to jednak biegła w jakimś kierunku; to druga okazała się dramatycznym spadaniem w dół. Przejmujące i przerażające jest to jak bardzo Whitney była okradana z siebie, swoich pieniędzy, swojego czasu, energii i talentu. Pasożytowano na niej, karmiono ją narkotykami i zmuszono do rezygnacji z siebie i swoich marzeń, właściwie od samego początku jej kariery. Nie była traktowana jak osoba ale rzecz, narzędzie do produkcji pieniędzy. Jej ogromny talent został zniszczony i zmarnowany. A najstraszliwsze i wywołujące ciarki na plecach jest to, że nie znalazła się ani jedna osoba, która by próbowała to radykalnie powstrzymać. Robin próbowała ale została skutecznie odsunięta.

Crawford nie opowiada tylko o Whitney ale także o sobie i swojej drodze. To opowieść o zmianach jakie zaszły  w społeczeństwie na przestrzeni lat. To opowieść o rasizmie, poszukiwaniu samej siebie, o zmianach jakie zaszły w stosunku do osób chorych na AIDS czy homoseksualnych, o uzależnieniach. Właściwie wszystkiego tego musiała doświadczyć na swojej skórze. Po kolei traciła bliskich, przyjaciół i uczyła się co jest w życiu najważniejsze.

,,A song for you" to nie jest typowa biografia. Nie jest to także pośmiertna laurka. To książka smutna, poruszająca i dająca wiele do myślenia. Chyba inaczej teraz będę patrzeć na Whitney. Już nie będzie tylko genialną piosenkarką ale przede wszystkim strasznie skrzywdzoną kobietą. Jest to także książka o przyjaźni, która nie uzdrawia, nie zwycięża wszystkiego, nie przenosi gór. Czasem nawet największa, najszczersza przyjaźń musi się poddać i przyznać, że nie zło jest silniejsze. Pozostaje wtedy tylko smutek i garść dobrych wspomnień. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Agora SA!

środa, 28 grudnia 2022

,,Mój książę" Julia Quinn

 


,,Mój książę" to rozpoczęcie serii romansów historycznych, w których kolejno bohaterami są członkowie licznego rodzeństwa Bridgertonów. Chyba dawno żadne romanse historyczne nie zyskały takiej popularności jak tak, dzięki serialowi na platformie streamingowej. Przyznaję, że sama dawno temu wpadłam na kilka tomów tej serii ale nigdy nie czytałam jej we właściwej kolejności i ze świadomością jakie są powiązania pomiędzy poszczególnymi postaciami. Teraz postanowiłam to nadrobić i zacząć jak trzeba od pierwszego tomu.

Serię rozpoczyna opowieść o Daphne. Sympatycznej, dobrze wychowanej pannie, czwartej w kolejności z rodzeństwa, która notuje kolejny sezon w Londynie i nadal nie może znaleźć właściwego męża. Nie to, że nie jest popularna czy za bardzo wybrzydza. Potencjalni kandydaci traktują ją bardziej jak koleżankę, miłą towarzyszkę rozmów niż realną kandydatkę na żonę. Wszystko się zmienia gdy do miasta wraca po kilkuletniej podróży nowy książę Hastings. Simon nie chce żony i nie chce być atakowany przez zdesperowane córki i ambitne matki. Razem z Daphne zawierają układ, który ma przynieść korzyści im obojgu. Jednak jak to w romansach bywa, ich własna intryga obraca się przeciwko nim i znajdują coś czego żadne z nich się nie spodziewało.

,,Mój książę" właściwie w niczym nie odbiega od schematów, do których przyzwyczaił nas ten gatunek literacki. Główna para jest oparta na sprzecznościach i to właśnie ona będą magnesem, który przyciąga bohaterów do siebie. Muszą pokonać kilka przeciwności losu, zmierzyć się z własnymi lękami i demonami przeszłości by na koniec z mocą móc pokazać, że miłość zwyciężyła. Zdecydowanym plusem tego wydania jest epilog, który pokazuje losy głównych bohaterów za kilkanaście lat. Bardzo przyjemne ponowne spojrzenie za zasłonę i zobaczenie, że nadal tam jest miło i kochająco.

Chyba nie mogę powiedzieć, że ta powieść czymkolwiek się wyróżnia na tle innych (oprócz hitowej ekranizacji). Jest schematyczna ale przyjemna, przewidywalna ale urocza, romantyczna i banalna. Czyli ma właściwie wszystko czego się od niej oczekuje by uprzyjemnić grudniowy wieczór.

piątek, 16 grudnia 2022

,,Emma i ja" Elizabeth Flock

 

Tytuł oryginału: Me & Emma

Temat przemocy w stosunku do dzieci jest chyba najgorszym z możliwych. I wcale nie mam tutaj na myśli jakości pisarstwa. Bo nie ważne czy książka jest dobra czy zła, czy lepiej czy gorzej napisana. Zawsze przypomina, że gdzieś tam na świecie dzieje się krzywda jakiemuś dziecku i ktoś na to nie reaguje. Nie da się do tego podejść na spokojnie, trudno jest powiedzieć sobie, że to tylko fikcja literacka i spokojnie odłożyć książkę na stolik. Zawsze pojawia się niepokój.

I właśnie przemoc wobec dzieci jest głównym tematem powieści ,,Emma i ja". Główna bohaterka, Carrie, to nad wiek dorosła ośmiolatka, która mieszka z mamą i ojczymem oraz młodszą siostrą Emmą. Ojciec dziewczynek zginął kilka lat wcześniej, jako ofiara napadu. Po jego śmierci, niezaradna życiowo matka związała się z człowiekiem, który miał jej i dziewczynkom zapewnić środki do życia. Ojczym okazał się jednak człowiekiem leniwym, okrutnym, skorym do przekrętów, niebędącym w stanie utrzymać żadnej pracy i o swoje niepowodzenia obwiniającym innych. Własne frustracje, niepowodzenia i gniew wyładowuje na tych, których ma najbliżej. Przemoc narasta by w końcu doprowadzić do tragedii oraz zaskakującego finału.

Obserwacja tragedii rodzinnej z perspektywy dziecka jest szczególnie bolesne i trudne. Carrie próbuje łagodzić to co się wokół niej dzieje ale działa efekt przeciwny i wszystko napiera mocniejszego efektu. Przez czytelnika przetacza się cała gama emocji: bezradność, że tylko może być biernym obserwatorem, gniew na niezaradność, oziębłość i bezradność dorosłych, niedowierzanie, że nikt nic nie widział i nie zareagował. Carrie próbuje sobie radzić na tyle, na ile umie. Chce znaleźć trochę spokoju i radości z dzieciństwa dla siebie i siostry. Ale jest bezustannie odzierana nawet z tej namiastki. To sprawia, że już od pierwszych stron czujemy jej bezradność i nienawiść do ojczyma i wiemy, że to musi zakończyć się źle. Jak na szpilkach czeka, niestety, się na dramat, którym musi się rozegrać.

Trudno ocenić powieść. Może i jest w pewien sposób schematyczna i przewidywalna ale równocześnie uwalnia całe morze przemyśleń i emocji. Burzy spokój i pokazuje świat, o którym najchętniej byśmy zapomnieli. Mimo, wszystko jest bardzo mocna i dobitna. I dlatego warto po nią sięgnąć. Polecam!

środa, 14 grudnia 2022

,,Wiara skazanych" Katarzyna Borowska


Więzienie to chyba ostatnie miejsce, które może kojarzyć się z wiarą. Przemoc, nienawiść, zło, poczucie beznadziei, kara czy w ostateczności sprawiedliwość. To zdecydowanie bardziej są pierwsze skojarzenia. Zupełnie nie bierze się pod uwagę, że w więzieniu może być też miejsce na wiarę i Boga.

,,Wiara skazanych" to druga część tryptyku Katarzyny Borowskiej. Zamysł całości odnosi się do trzech cnót boskich: wiary, nadziei i miłości. Miłości poświęcona była pierwsza część, a druga, którą właśnie miałam przyjemność przeczytać, odnosiła się do wiary. Trzecia o nadziei jest w przygotowaniu.

Autorka próbuje pokazać więzienie, skazanych i ludzi tam pracujących z zupełnie innej strony niż ta, którą znamy z utartych stereotypów. Chce je przełamać. Przybliża historie kilku osób (zarówno więźniów jak i pracowników więzienia jak i osób, które podjęły się posługi). Dla nich uwięzienie stało się okazją by się nawrócić, znaleźć Boga a nawet spróbować zmienić swoje życie. Są to historie trudne ale zarazem poruszające. Dotykają wielu bardzo delikatnych aspektów życia. Więźniowie bardzo otwarcie mówią o tym co doprowadziło ich za kraty, o wszystkich co zrobili złego. Szokujące w porównaniu z tym jest wyznanie co doprowadziło do nawrócenia. Najczęściej wcale nie było to żadne spektakularne wydarzenia. Raczej (posługując się metaforą) była to kropla tocząca skałę. Otwarcie, bez niepotrzebnego patetyzmu, bardzo prosto i zwyczajnie mówią też o tym co zmieniło się w ich życiu i dlaczego wiara jest dla nich ważna.

Chyba najbardziej zaskoczyło mnie to jakie nastawienie ma  otoczenie do osób przyznających się do wiary w Boga w więzieniu. To zaskakujące ale jest to bardzo oczywiste i akceptowane. Środowisko, które kojarzy się ze złem, przemocą czy bezprawiem przyjmuje ze zrozumieniem Boga i pozwala mu być tam gdzieś pomiędzy. Jest to szokujące i zastanawiające bo czasem na wolności nie czuć aż takiej swobody.

Wszystkie rozmowy i historie, które się z nich wyłaniają zapadają w pamięć bo bardzo odbiegają od tego co (niestety) znamy z codziennej, często powierzchownej religijności. To wywiady bardzo autentyczne i pełne żarliwości, udowadniające, że Bóg działa nawet tam gdzie człowiekowi jest trudno dotrzeć. Dlatego tym większy jest mój podziw dla ludzi, który decydują się iść do więzienia i głosić wiarę skazanym. A z takimi ludźmi także rozmawia autorka i pokazuje jak wielka siła drzemie w niepozornych osobach. Polecam!

niedziela, 11 grudnia 2022

,,La Santa Muerte" Tomás Prower

 

Kilka lat temu czytałam książkę ,,Santa Muerte. Święta Śmierć" R.Andrew Chesnut. I przyznaję, że wtedy zaintrygował mnie kult Santa Muerte i cała ideologia, którą jest otoczony. Tajemnica, mistyka, tradycja katolicka pomieszana z pierwotnymi wierzeniami. Z punktu widzenia antropologicznego czy socjologicznego jest to niezwykle ciekawe zjawisko. Więc chyba nie dziwi, że gdy dowiedziałam się, że na rynku polskim pojawia się kolejna pozycja poświęcona właśnie temu tematowi to MUSIAŁAM ją przeczytać. Kupiłam, przeczytałam i jestem bardzo rozczarowana. Spodziewałam się rozwinięcia tematu, który rozpoczął R.Andrew Chesnut. Chciałam ciekawego spojrzenia na folklor latynoski (bo tylko tym jest dla mnie ideologia Santa Muerte) a dostałam jakiś specyficzny katechizm i poradnik magiczny(?).

,,La santa muerte" autortwa Tomasa Prowera nie jest niczym innym niż pewną formą agitacji i wprowadzenia nowych członków w ruch. Bardzo mało tutaj jakiegokolwiek kontekstu czy zanurzenia społecznego. Autor jest wyznawcą ruchu i w swojej publikacji chce stworzyć swoisty katechizm ruchu. Opisuje zachowania, modlitwy, rytuały ale nie robi tego obiektywnie i z boku. On w to wierzy, to robi i to próbuje przekazać czytelnikowi.

Wydaje mi się, że mogę czytać wszystko. Jestem otwarta na wiele i lubię czytać o rzeczach nawet odległych mi poglądowo. Jednak nie lubię gdy ktoś na siłę przekazać mi swoje zdanie a dokładnie tak się czułam czytając tę książkę. Może nie jestem docelowym czytelnikiem, bo santa muerte interesuje mnie tylko jako pewna idea czy zjawisko a nie czynnik jaki chciałabym wprowadzić do swojego życia. Odbierałam tę książkę jako bardzo sekciarską, bardzo mocno starającą się wciągnąć czytelnika w obrzędy. Autorowi zabrakło dystansy, zaprezentował swoje poglądy i próbował wciągnąć w nie czytelnika. Większa część książki to rytuały, magia, modlitwy i próby rzucania czarów. Ja jestem zdecydowanie na nie. Chyba pierwszy raz od dawna tak bardzo pomyliłam się co do książki. Nie polecam a nawet odradzam!

czwartek, 8 grudnia 2022

,,Zew nocnego ptaka" Robert McCammon

 Tytuł oryginału: Speaks the Nightbird

Och, co to była za opowieść! Tak wiem, na pierwszy rzut oka przeraża. Cegła na ponad 900 stron. I pierwsza myśl, że będziemy z tym walczyć długo. Jednak gdy już się zacznie to właściwie nie wiadomo kiedy uciekają strony i koniec przychodzi zdecydowanie za szybko.

,,Zew nocnego ptaka" to powieść, która przypomniała mi dlaczego tak kocham czytać. Potężna, wielowątkowa intryga, nasycona szczegółami, które skąpo udzielane dopiero w finale schodzą się w jedną oczywistą całość. Bohater, młody trochę zarozumiały, ciekawski i niesamowicie bystry chłopak, który nie daje się zwieść pozorom i zadaje mnóstwo niewygodnych pytań, nie raz przy tym pakując się w tarapaty. Dodatkowo zagadki, tajemnice, zabójstwa, nocne wyprawy i przede wszystkim ONA. Kobieta podejrzewana o bycie czarownicą i rzucanie czarów na sąsiadów. Małe miasteczko, zagubione gdzieś na amerykańskim wybrzeżu staje się areną, na której zmierzą się wcale nie nadprzyrodzone siły. To będzie walka na spryt i inteligencję i ... niech wygra lepszy.

,,Zew nocnego ptaka" to Powieść. Historia, która tętni życiem, która pochłania i wciąga. Przygoda, niespodzianka, zwrot akcji czy niebezpieczeństwo wyskakują prawie co stronę. I może w innych przypadkach, szczególnie przy takiej objętości, można by czuć przesyt czy znużenie. Tutaj jednak już w pierwszym rozdziale autor intryguje czytelnika, łapie go w sidła jego własnej ciekawości i trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Powieść umiejętnie łączy w sobie elementy horroru, kryminału, powieści historycznej, powieści przygodowej czy lekkiego romansu. Z każdego gatunku wyciąga to co najlepsze i tylko sprawia, że każdy w niej może znaleźć coś dla siebie. Umiejętnie rozłożone wątki podgrzewają atmosferę i intrygują. Dodatkową zaletą są bohaterowie, prawdziwi z krwi i kości ale równocześnie niejednoznaczni, nie dający się wpisać w żadne schematy, skryci i obciążeni przeszłością, która dochodzi do głosu w najmniej spodziewanym momencie, próbując zaciemnić już i tak bardzo zagmatwany obraz. Przez bohaterów przemawiają też emocje. Zaczynając od tych najbardziej pierwotnych jak zawiść, zazdrość, nienawiść, zemsta, pożądanie aż po te dużo bardziej skomplikowane jak miłość, poświęcenie czy sprawiedliwość. Małe miasteczko i jego mieszkańcy stają się uniwersalnym przykładem społeczeństwa z jego wszelkimi zaletami i wadami.

O tej powieści można by dużo mówić, dużo opowiadać. Ale najważniejsze jest to, że to opowieść, która potrafi porwać i rozpalić wyobraźnię. Oderwać od rzeczywistości. Więc jeśli ktoś dokładnie tego szuka to pozostaje mi tylko powiedzieć: polecam gorąco!

środa, 7 grudnia 2022

,,Misery" Stephen King

Tytuł oryginału: Misery

 ,,Misery" to chyba jedna z bardziej znanych powieści Stephena Kinga. Na pewno ogromną rolę w jej rozpowszechnieniu miała ekranizacja z Kathy Bates. Ja już kilka lat zbierałam się do przeczytania i teraz, gdy w końcu mi się to udało, jestem trochę zaskoczona.

,,Misery" nie jest typowym horrorem. Straszy, przeraża, wywołuje ciarki na plecach ale robi to w bardzo specyficzny sposób. King mocno ograniczył scenę, na której rozgrywa się akcja. Jedno pomieszczenie, dwie postacie i właściwie to w nich ogniskuje się całość. To nie tylko walka na linii Annie Wilkes-Paul Sheldon, to także walka Paul Sheldon- uzależnienia. King nie próbuje straszyć korzystając po elementy z zewnątrz. Nie, on sięga mocno do wnętrza człowieka i wywleka z niego wszystko co to najgorsze i najbardziej przerażające. Demoniczna, była pielęgniarka Annie jest tylko katalizatorem, dzięki któremu w Paulu przełamuje się pewna granica i sięga on tam gdzie nigdy by nie podejrzewał. To bardzo dobrze skonstruowany thriller wyciągający na światło dzienne to co najgorsze, najmroczniejsze, najbardziej zdegenerowane.

,,Misery" jest oszczędna w środki i chyba to najbardziej działa na jej korzyść. Przeraża świadomością, że dokładnie to samo może drzemać w każdym człowieku i tylko czekać na sygnał by się uwolnić. Mówi o pierwotnym czystym złu które wcale nie jest czymś nadprzyrodzonym. To opowieść o brutalności, walce i czystej psychozie. Skontrastowana i uwypuklona dodatkowo przez powieść, którą pisze Sheldon w niewoli. Naiwny i ckliwy ,,Powrót Misery" tylko podkreśla szaleństwo i okrucieństwo rzeczywistości, w której jest pisany.

Zdecydowanie wolę Kinga w takiej wersji. Nie sili się na szokowanie formą, wystarczy, że szokuje i straszy przekazem. Powoli się rozkręca by zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Łączy sprzeczności i wyciąga na wierzch to co chciałoby się ukryć. Wywołuje ciarki na plecach, praktycznie z niczego. Jak dla mniej, jest bardzo dobrze. 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 0,6 cm - 1,9 cm = 0 cm.     

wtorek, 6 grudnia 2022

,,Jego krwawe zamiary" Graeme Macrae Burnet

 Tytuł oryginału: His Bloody Project

Ta książka zaskakuje już od pierwszych stron. We wstępie autor sugeruje, że są to autentyczne zapiski oskarżonego o morderstwo kilkunastoletniego wiejskiego chłopaka prowadzone w więzieniu, przez autora tylko zebrane i opracowane. I aż do ostatniej strony autor trzyma się tej konwencji. We wstępie, także zdradza finał. Czytelnik nie czeka na zaskakujące rozwiązanie, nie spodziewa się cudu. Wie, że oskarżony został skazany i poniósł karę. Czytelnik w tej powieści ma inne zadanie. Ma obserwować narastające emocje, które finalnie doprowadzają do zbrodni.

Główny bohater to zwykły wiejskich chłopak, syn małorolnego farmera. Inteligentniejszy i bardziej wrażliwy niż sąsiedzi gorzej znosi upokorzenia i dręczenie, którego ofiarami pada cała jego rodzina. Dodatkowe niepowodzenia na gruncie uczuciowym powodują, że narasta w nim gniew, frustracja i nienawiść. Krok po kroku obserwujemy ciąg zdarzeń, mniejszych i większych ataków, upadków, upokorzeń, które zbierają się w większy i znacznie bardziej tragiczny obraz szkockiej wsi w XIX wieku. Obserwujemy bezradność ofiar. Bezradność w obliczu siły, prawa, niezrozumienia, wyobcowania. To wszystko prowadzi do kumulacji emocji, które muszą wybuchnąć.

Druga część powieści to proces sądowy. Prowadzony tendencyjnie, traktujący oskarżonego jak bezmózgie, bezwolne zwierze. Pozbawiony jakiejkolwiek analizy psychologicznej i próby rzeczywistego dotarcia do źródła prawdy. Szokuje w zestawieniu w pierwszą częścią. Jest odarciem bohatera z godności, uczuć i finalnie także z człowieczeństwa. Zostaje mu odebrane każde prawo a on został sprowadzony do roli kukły. Morderczej, krwawej namiastki człowieka.

,,Jego krwawe zamiary" to interesujące studium człowieka zdesperowanego, okradzionego z praw, upodlonego i dręczonego, który zostaje doprowadzony do momentu, w którym nie obowiązują żadne zasady moralne a gniew zasłania wszelki rozsądek. To smutny, bardzo realistyczny, wręcz naturalistyczny obraz nędzy i rozpaczy. Szokują niektóre sceny, poraża brutalność i bezpośredniość. Ale równocześnie rodzi się litość i smutek. Mimo, że wszystko okazuje się fikcją literacką ma w sobie siłę, która wywołuje cały szereg emocji, przemyśleń i refleksji o istocie zła, jego konsekwencjach i gdzie przebiega granica pomiędzy ofiarą a katem. I z pewnością przez dłuższy czas nie da się wyrzucić jej z pamięci.

piątek, 2 grudnia 2022

,,Niedoręczony list" Sarah Blake

Tytuł oryginału: The Postmistress

 II wojna światowa widziana z zupełnie innej perspektywy. Trzy kobiety rozdzielone oceanem i jeden list, który nigdy nie znalazł swojej adresatki. 1940. Frankie jest młodą, ambitną, amerykańską dziennikarką, której głos miliony rodaków słyszą w domach gdy opowiada o sytuacji w wojennym Londynie. To ona pokazuje im świat tak drastycznie różny od tego co znają. Iris - zostaje naczelniczką poczty w małej nadmorskiej miejscowości. To w jej ręce składa list Will - miejscowy lekarz, który po dramatycznych przeżyciach decyduje się zostawić młodą żonę i wyruszyć do Europy by nieść tam pomoc. I wreszcie Emma - żona, przyszła matka, która czeka na powrót męża. Trzy kobiety, trzy różne spojrzenia i wojna, która zmienia bieg wydarzeń.

,,Niedoręczony list" to taka opowieść bez morału i bez składu. Autorka ma pomysł, całkiem niezły ale za dużo próbuje przekazać i w ten sposób wszystko staje się powierzchowne i miałkie. Jest i bombardowany Londyn, ludzie, którzy giną w bezsensowny sposób, wypędzenia i eksodus przez ogarniętą wojnę Europę, tragedie i ,,głosy cieni". I wszystkie te dramaty zestawione są z zwyczajnym, spokojnym życiem gdzieś po drugiej stronie Atlantyku. Tak myśl o zbrodniach nazistów, ich napadzie jest brana za fantazję i szaleństwo.

Lubię powieści gdzie zarysowane są silne postaci kobiece albo chociaż takie, które niosą z sobą jakich ładunek emocji. Tutaj właściwie oprócz Frankie pozostałe bohaterki są bierne, podporządkowane narzuconym z góry rolom, nie umiejące przełamać impasu, który same sobie stworzyły. Mimo,że Frankie najbardziej się wyróżnia, ona też nie jest idealna. Miota się, szuka czegoś nieuchwytnego, popełnia błędy i jest przepełniona niepewnościami. Dzięki temu można z pewną ciekawością podążać jej śladem. Na początku zupełnie nie rozumie świata, w który chce wejść. Bombardowany Londyn jest straszny ale to zaledwie namiastka okrucieństwa i tragedii, z którymi się zderzy gdy wyruszy na kontynent.

Niestety ,,Niedoręczony list" jest tylko czytadłem na wieczór. Chaotycznym, momentami niespójnym, powierzchownie traktującym wiele tematów i próbującym w najbardziej melodramatyczny sposób grać na emocjach. Ma kilka naprawdę niezłych wątków i gdyby to na nich skupiła się autorka i je pogłębiła mogłaby z tego być opowieść, która wbiła by w fotel i zapadła w pamięć. 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 2,4 m - 1,8 cm = 0,6 cm.