niedziela, 29 stycznia 2017

,,Portret w sepii" Isabel Allende

Tytuł oryginału: Retrato en sepia

Są pisarze, którzy z najbanalniejszej i najbardziej prostej historii wyciągają wszystko co tylko możliwe, nadając im drugie dno i sprawiając, że trudno się oderwać. Z pewnością powieść Isabel Allende ,,Portret w sepii" jest tego doskonałym przykładem.

Przenosimy się początkowo do San Francisco końca XIX wieku by tam ponownie spotkać się z bohaterami znanymi z ,,Córki Fortuny" - Pauliną del Valle i Elizą Sommers. Ale to nie te dwie silne kobiety stają się główną bohaterką ale ich wnuczka Aurora. To kolejna w szeregu kobieta, która będzie musiała stawić czoła losowi. Żyje w trudnych czasach, przemieszczając się z miejsca na miejsce obserwując zmieniający się świat. Kryjąc się za obiektywem aparatu fotograficznego powoli odkrywa skomplikowaną, pełną sekretów, trudnych miłości i tragedii, historię rodzinną, przy okazji szukając własnej tożsamości i dążąc do odtworzenia własnego dziedzictwa pamięci.

Aurora, mimo że skrajnie różna niż jej babki, tak samo jak one będzie musiała wiele przejść by znaleźć swoje miejsce w świecie i zrozumieć co jest dla niej najważniejsze. Jej historia zazębi się z trudną, pełną wojen i konfliktów zbrojnych historią Chile. Na tym tle rozgrywać się będzie pełna namiętności, pasji i paradoksalnie tętniąca życiem opowieść.

,,Portret w sepii" z jednej strony nastraja nostalgicznie - jest pełen powrotów, rozstań i pożegnań ale równocześnie szaleńczy, pełen pasji bieg po życie. Niezwykłym jest to jak misternie Allende łączy ból z radością, miłość z wojną, śmierć z życiem. Pokazuje, że pozorne paradoksy są ze sobą nierozerwalnie złączone i to co jawi się jako sprzeczność to tak na prawdę jedna wielka całość. Tylko marginalnie zaznaczony jest charakterystyczny dla pisarki realizm magiczny ale cały czas czuje się klimat wyjątkowej narracji. Spokojna niczym rzeka narracja zaskakuje co rusz, z każdym kolejnym zakrętem objawiając swoje prawdziwe piękno i bogactwo, każdy kolejny szczegół dodaje jej głębi i sprawia, że powoli poznajemy je sekrety.

Każdy, kto choć raz zetknął się z prozą Allende wie, że warto do niej wracać. Ja jestem pod wrażeniem jej kunsztu i wszystkim ją gorąco polecam!

p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 153,9 cm - 3,0 cm =  150,9 cm         

czwartek, 26 stycznia 2017

,,Niebezpieczne kobiety" Patryk Vega

Mam bardzo mieszane odczucia, teraz gdy skończyłam czytać ,,Niebezpieczne kobiety". Z jednej strony ciekawe jest zajrzenie za kurtynę i sprawdzenie jak kobiety odnajdują się w twardy, brutalnym i zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Pokazanie jak wygląda rzeczywistość w jakiej funkcjonują. Co muszą poświęcić, jakie wybory podjąć, jak są odbierane. Ale gdzieś w całej swej wymowie jest to bardzo smutna i tragiczna książka.

Każdy kolejny wywiad (chyba tylko ostatni się różni) pokazuje, że praca w policji dla kobiety to równia pochyła. Zdrady, dramatyczne rozstania i rozwody, prywatne konflikty, niezrozumienie przez otoczenie oraz ciągła walka, nie tylko z przestępcami ale i w policyjnym środowisku by okazać się lepszą, a przynajmniej nie gorszą niż mężczyźni. Nie umiałam sobie żadnej z rozmówczyń wyobrazić jako dziewczynę w sukience i szpilkach. Obraz jaki się wyłania to trochę wulgarne, twarde, wręcz żelazne baby. Rozumiem, że muszą być zdecydowane i nieustępliwe w swoich działaniach bo od tego zależy życie i bezpieczeństwo wielu osób ale gdzieś w tym wszystkim gubi im się delikatność i empatia.

Również Patryk Vega w tym przypadku nie jest dobrym rozmówcą. Zamiast skupiać się na pracy, z upodobaniem babrze się w najgłębszych, prywatnych relacjach swoich rozmówczyń. Wyciąga najbardziej popaprane sprawy niszcząc to co chyba miał zamiar pokazać. Już nie wiadomo czy to o kobietach w policji, czy o ich życiu erotycznym. Nakreślenie tła osobistego jest ważne ale tutaj mamy do czynienia z ewidentnym przekroczeniem granicy.

,,Niebezpieczne kobiety" słabiej wypadają niż ,,Złe psy". Vega chciał sprowadzić chyba wszystko do wspólnego mianownika ale zupełnie mu nie wyszło. Ta książka odstrasza i zniechęca. Za mało w niej opowieści o prawdziwej pracy - zamiast tego sporo fanfaronady, wulgarności i grzebania w prywatności. Nie umiem tego jednoznacznie ocenić. Dobrze, że choć trochę przybliżono ten temat ale brakuje dystansu w jego potraktowaniu. Psuje to odbiór i raczej nie służy ociepleniu wizerunku.

wtorek, 24 stycznia 2017

,,Póki starczy nam książąt" Tessa Dare

Tytuł oryginału: Any Duchess Will Do

Przyznawać się kto nie lubi Kopciuszka? Albo ,,przypadkiem" trafia po raz któryś na ,,Pretty Woman"? No właśnie! Wiem, wiem, głośno żadna nie chce się przyznać, że wierzy w baśnie gdzie przystojny książę zakochuje się w służącej. Bo jak to tak? Ale przecież nie ma nic złego w baśniach. A ,,Póki starczy nam książąt" to całkiem udany tego przykład.

Po raz kolejny wracamy do maleńkiej nadmorskiej miejscowości Spindle Cove pełnej starych panien. Griffin, książę Halfort zostaje porwany przez matkę i dowieziony tam tylko w jednym celu. Ma wybrać sobie żonę i to już. Jego wybór pada na Pauline Simms, służącą w gospodzie. Chce w ten sposób zrobić na złość matce. Nie wie jednak, że największy numer to wywinął sam sobie. Bo Pauline jest ... idealna.

Powieść Tessy Dare to zgrabne połączenie romansu historycznego i komedii romantycznej. Od pierwszych stron można wyczuć inspirację nieśmiertelnym filmem z Julią Roberts i Richardem Gere'm - pewne sceny i zabiegi są wręcz skopiowane z niewielkimi przeróbkami. Czy to wada? Dla mnie nie tak wielka. Świetnie się bawiłam obserwując perypetie głównych bohaterów. Zapewnili mi sporo śmiechu, wzruszeń i chwil odprężenia. Od początku doskonale zdawałam sobie sprawę z tego jak potoczy się fabuła. Tessa Dare sprawiła, że nawet to co znane nabrało świeżości, lekkości i trudno było się oderwać. Zdecydowanie polecam, bo dobrze mi się wraca do Spindle Cove.a

poniedziałek, 23 stycznia 2017

,,Taki wstyd" Joanna Jagiełło


 Urlop na Helu postanawiają wspólnie spędzić Marta i Olgierd. Kiedyś byli małżeństwem, teraz próbują udawać przyjaciół i po cichu każde z nich liczy na odbudowanie łączącej ich więzi. Dystans, który zrodził się między nimi próbują zapełnić zwiedzaniem i spacerami. Przypadkowo dowiadują się o tajemniczym zabójstwie chórzysty. Pod wpływem impulsu zaczynają prowadzić własne śledztwo i odkrywają prawdziwe, wstydliwe oblicze małych miasteczek oraz prawdę o tragicznej historii kilku pokoleń kobiet.

,,Taki wstyd" Joanny Jagiełło to pomimo wysuniętego na pierwszy plan zagadkowego zabójstwa, nie jest kryminał. To bardziej opowieść o ludziach i więzach ich łączący. Pokazuje skomplikowane relacje kilku  osób: małe błędy, które doprowadzają do wielkich tragedii, osobiste dramaty, błędne koło wzajemnych zależności oraz zaślepienie uczuciami, czasem bardzo patologicznymi. Ale to także opowieść o samotności, niezrozumieniu, wyobcowaniu oraz o tym co może spowodować błędne postrzeganie świata. Mocno i dobitnie pokazuje jak trudno jest się wyrwać ze spirali wstydu i strachu.

Autorka na banalnym wątku kryminalnym zbudowała bardzo powieść poruszającą wiele ważnych i aktualnych tematów. W pewnej chwili miałam wrażenie, że tego jest aż za dużo co wpłynęło na spłycenie ich odbioru. Mimo, to ,,Taki wstyd" to ciekawa i dobrze napisana współczesna powieść obyczajowa.

p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 155,8 cm - 1,9 cm =  153,9 cm         

niedziela, 22 stycznia 2017

,,Łańcuch Proroka" Luis Montero Manglano

Tytuł oryginału: La cadena del Profeta

Poszukiwacze wrócili. Narodowy Korpus Poszukiwaczy jest trochę nadszarpnięty, sponiewierany, zmęczony ale po wszystkich przygodach, które doprowadziły do znalezienia Stołu Króla Salomona nadal działa. Ale chyba komuś bardzo zależy na tym aby nie trwało to długo. Wszyscy członkowie zostali zmuszeni do pracy biurowej i śmiertelnie się nudzą. Szczególnie Tirso. Nie jest więc zaskoczeniem, że wykorzystuje pierwszą nadarzającą okazję i wyrusza na kolejną wyprawę. Tym razem w poszukiwaniu skarbu, który gdzieś w Mali ukrył tajemnicy Zielony Prorok.

Obok cyklu o Poszukiwaczach nie da się przejść obojętnie bo to Przygoda z najwyższej półki. Dynamiczna, zaskakująca, umiejętnie mieszająca fikcję z autentycznymi faktami oraz docierająca do najskrytszych marzeń. Bo któż nie chciałby odkryć zapomnianego skarbu, wyjść cało z porwania przez piratów, przechytrzyć Interpol i .... dalej nie mówię. Gdzieś w każdym schowane są marzenia o przygodach rodem z Indiany Jones'a a Luis Montero Manglano sprawia, że choć przez chwilę możemy wyruszyć na ich poszukiwanie.

Oprócz Przygody ogromny atutem opowieści jest Tajemnica. Razem z Tirso pędzimy przez kontynenty aby odkryć sekrety zapomnianych ludów. Ale cały czas mamy poczucie, że za naszymi plecami coś się czai. W tej części uchylony zostaje rąbek przeszłości ale zdecydowanie więcej rodzi pytań niż udziela odpowiedzi.

Ja dałam się porwać Poszukiwaczom i nie żałuję ani jednej minuty. Teraz pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na trzeci tom trylogii. Polecam!

czwartek, 19 stycznia 2017

,,Route 66 nie istnieje" Wojciech Orliński


Należę do tych osób, które na siedzeniu pasażera w samochodzie mogłyby przejechać cały świat. Uwielbiam patrzeć i obserwować śmigający za oknem krajobraz. Chyba nie będzie zaskoczeniem, że nie mogłam przepuścić okazji przejechania jako pasażer legendarną Route 66, nawet jeśli siedziałam wygodnie na fotelu w Polsce.

Moim kierowcą był Wojciech Orliński, na co dzień dziennikarz Gazety Wyborczej. Przyznaję, że początkowo podróż była trudna. Orliński to gaduła denerwujący, chwalący się tym, że jemu podróż sponsorował pracodawca a ja muszę się zadowolić ,,tanią" wersją, trochę arogancki, przeświadczony o swojej wyjątkowości i tym, że on wie lepiej. Start z Chicago, nie obył się bez falstartu. Miałam ochotę zrezygnować ale myśl, że w końcu to TA droga, biegnąca przez całe Stany, więc może jednak warto dać szansę.

Potem było już lepiej. Piękne widoki, ciekawe historie, niesamowite miejsca i trochę nawiązań do muzyki i filmów. Ale liczyłam na więcej. Chciałam pędzić szosą po horyzont, wsłuchana w klasyczny amerykański rock. Nie wiele z tego wyszło, bo gdy już robiło się ciekawie i pasjonująco, gdy zaczynało liczyć się na więcej, wszystko nagle się ucinało. Narracja przypominała samą drogę, pocięta, zrujnowana i czasem zagubiona w przestrzeni. Ni to przewodnik z cenami i listą noclegów, ni to opowieść podróżnika, ni zbiór luźnych myśli. Czasem prozaiczność zabijała legendę i niszczyła to co pociągało najbardziej.

Czy warto się wybrać z Orliński na szlak? Można, da lekki przedsmak ale pozostawi z dużym niedosytem. Chyba tylko sprawi, że samemu postanowi się odkryć to do czego on nie dotarł.

środa, 18 stycznia 2017

,,Przybić piątkę" Janet Evanovich

Tytuł oryginału: High Five

Szalony ekspress znany jako Stephanie Plum wcale nie zwalnia. Wręcz przeciwnie, chociaż w Trenton panuje stagnacja i zaczyna brakować niestawiających się, ona jak magnez przyciąga kolejne kłopoty. Tym razem do swojego CV może dopisać poszukiwanie zaginionego wujka Freda, bycie szoferem pewnego szejka oraz pracę w firmie sprzątającej. Ale niech was nie zmyli pozorna nuda, w końcu nie bez kozery otrzyma przydomek ,,Bombowej Łowczyni Nagród". Tam gdzie Stephanii tam zawsze się dużo dzieje a i wybuchy ... śmiechu gwarantowane. Atmosferę podgrzewa jeszcze dodatkowo dwóch przystojniaków.

Czy potrzeba lepszej rekomendacji, żeby sięgnąć po ,,Przybić piątkę"? Chyba nie. Każdy, kto choć raz spotkał się z szaloną ferajną z Trenton (tak jak ja) będzie tam wracał. Tutaj także Evanovich kopiuje triki z poprzednich części ale wszystko umiejętnie doprawia dużą dawką humoru i akcji. Nowi bohaterowie, którzy pojawiają się na horyzoncie idealnie wpasowują się w ramy powieści i dodają fabule świeżości oraz nowej dawki dziwnych zdarzań.

Uwielbiam Stephanie Plum. Każda kolejna część jest dla mnie niczym kolejny odcinek ulubionego serialu. Już nie mogę doczekać się ,,Szóstki". Zachęcam!

poniedziałek, 16 stycznia 2017

,,Człowiek obiecany" Paweł Majka

Po raz drugi trafiamy do Krakowa A.D. 2033. Krucha stabilność świata stworzonego po Pożodze w Nowej Hucie rozpadła się po ataku Króla. Nie ma Federacji, a Kombinat ledwo dycha. Ale nadal ludzkość ma świadomość, że to jeszcze nie koniec. Na Wawelu jest coś groźniejszego i bardziej niebezpiecznego niż Król, ma też większą moc oddziaływania i przyciąga do siebie Ewę i jej nienarodzone dziecko. W szaleńczą misję ratunkową wyrusza za nią Marcin.

,,Człowiek obiecany" to bezpośrednia kontynuacja ,,Dzielnicy obiecanej". Wiele wątków z poprzedniej części znajduje tutaj swoje zakończenie i wyjaśnienie. O ile ,,Dzielnica..." dosyć szeroko i ciekawie opisywała świat po pożodze, to jak ludzie się podzielili, nowe gatunki zamieszkujące powierzchnię, tutaj to znacznie zostało ograniczone. Akcja z okolic Nowej Huty przesuwa się bardziej do centrum, w stronę Wawelu ale brakło mi konkretnego zaczepienia lokalizacyjnego. Można domyślać się, że trafiamy gdzieś w podziemia Rynku ale cały ten wątek jest poprowadzony zdawkowo i praktycznie urywa się w połowie.

Nową i ciekawą lokalizacją okazuje się być klasztor w Tyńcu. Tam rozpoczyna się drugi ważny wątek powieści. Przyznaję, że bardziej mnie ten zainteresował, niż mozolna wędrówka z Huty. Dużo tutaj akcji i nowych pełnokrwistych bohaterów. Oni także kierują się na Wawel. Dużo się po nich spodziewałam bo taki potencjał szkoda by zmarnować. Cóż, finał jest zaskakujący i nieoczekiwany, równocześnie rodzi więcej pytań niż wyjaśnia. Mam więc nadzieję, że to nie ostatnia wizyta w Krakowie A.D. 2033.

niedziela, 15 stycznia 2017

,,Syn" Jo Nesbø

Tytuł oryginału: Sønnen

,,Syn" to trzymający w napięciu już od pierwszych stron kryminał i elektryzujący thriller policyjny.

W więzieniu zwanym Państwem znajduje się nietypowy więzień. Nie interesują go rozboje, walki o władzę czy batalie o uniewinnienie. Wręcz przeciwnie przyjmuje za innych kolejne wyroki oraz wysłuchuje wyznań innych współwięźniów. Jego egzystencja kończy się w momencie gdy jedna taka ,,spowiedź" wyjawia mu prawdziwe okoliczności samobójstwa ojca. Od tego momentu chłopak zrobi wszystko aby pomścić najbliższych. Wejdzie na szlak pełen krwi i trupów, a jego działania mogą zaszkodzić wielu wysoko postawionym osobą.

Jo Nesbo  wyszedł poza ramy cyklu o Harry'm Hole'u ale i bez swojego sztandarowego bohatera trzyma poziom. ,,Syn" elektryzuje od pierwszych stron, a z każdą kolejną stroną napięcie tylko rośnie. Nie ma tutaj krystalicznych bohaterów, idealnych herosów. Każda z postaci ma za sobą bagaż doświadczeń i wiele błędów, które decydują o ich zachowaniu oraz wymuszają spłacanie zaciągniętych długów. Wszystko osnute jest w mrocznej i złowrogiej atmosferze Norwegii, pełnej skorumpowanych policjantów, gdzie ten najmniej winny musi zacząć wymierzać sprawiedliwość.

,,Syn" to taka lektura, która nie pozwala na przerwę. Pędzimy razem z akcją i próbujemy nie pogubić się w morzu niuansów, zdążyć uciec i zabić, zanim nas złapią i zabiją. Zapewnia wszystko czego oczekujemy po dobrym kryminale. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 158,6 cm - 2,8 cm =  155,8 cm         

sobota, 14 stycznia 2017

,,Opowiem Ci o wolności" Wacław Holewiński


Dwie młode kobiety, Maria i Walentyna, pełne życia, energiczne, z głowami pełnymi planów na przyszłość. Wszystko to przekreśla wybuch II wojny światowej. Każdą do konspiracji i pracy dla podziemia zbrojnego wciągnie brat. Będą przenosić meldunki, rozkazy, bibułę konspiracyjną. Nie zważając na zagrożenie, codziennie i cicho będą walczyć o niepodległość. Marii uda się przejść bez większych szkód wojnę, Wala trafi do obozu. Spotkają się dopiero w ubeckim więzieniu, do którego trafią po wojnie.

,,Opowiem Ci o wolność" to poruszająca powieść. Autor wykorzystując rzeczywiste losy dwóch kobiet, stworzył prawdziwą historię o wojnie. Na ich przykładzie dał odczuć koleje losu tych, którzy walczyli zarówno w czasie wojny jak i po jej oficjalnym zakończeniu. Oszczędnie i w prostych słowach buduje opowieść, o której nie da się oderwać. Jej trudny i bolesny wydźwięk oddziałuje mocno na wyobraźnię i więcej mówi niż najlepsze podręczniki historii. Bo jest tam wszystko: miłość, cierpienie, chwile radości przeplatają się z tygodniami trwogi i zagrożenie, jest i bestialstwo oprawców i niewidoczna pomoc, są trudy i przeciwności ale pojawia się też spokój.

Wacław Holewiński nie napisał swojej powieści tak aby na pierwszy plan wysuwać patos ale przez pozorną prostotę pokazał co znaczy prawdziwy patriotyzm i ile trzeba dla Ojczyzny poświęcić. Polecam gorąco!

środa, 11 stycznia 2017

,,Rewers" praca zbiorowa


,,Rewers" to antologia opowiadań. Jedenastu najpopularniejszych i najpoczytniejszych współczesnych autorów zdecydowało się napisać opowiadanie do tego zbiorku. Każde z nich rozgrywa się w innym z polskich miast. Rozrzut czasów fabularnych też jest spory. Są opowiadania odnoszące się do czasów PRL-u jak i do współczesności.

Zbioru opowiadań nie da się jednoznacznie ocenić. Cóż, krótka forma to bardzo niewdzięczne zadanie dla autora. Bezwzględnie ujawnia wszelkie braki warsztatowe, luki fabularne czy nadmierne wodolejstwo. Wyraźnie widać, którym pisarzom udało się uchwycić to co najważniejsze i zainteresować czytelnika tworząc spójną, logiczną i wciągającą zagadkę.

Nie chce się rozdrabniać ale najlepiej wypadli Chmielarz i Wroński. ,,Babcia Wiśniewska" to prawdziwa perełka - dowcipna, zaskakująca i od pierwszych stron elektryzująca. Mocne otwarcie, które (niestety dla reszty) bardzo wysoko ustawia poprzeczkę. Natomiast Wroński to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie. W ,,Czarciej Łapie" wracamy do dobrze znanego Lublina. Nawet bohaterowie znajomi powraca Zyga Maciejewski ale teraz ma wsparcie w ... Olku Maciejewskim. Wrócił duch przedwojnia choć trochę sponiewierany i znowu pokazał jak pracuje prawdziwy glina. Inni autorzy wypadli słabiej. Mróz - dobrze rozpoczął ale trochę przegadał i przekombinował całość, rozbawiła mnie Sobieszczańska, w opowiadaniu Grzegorzewskiej zabrakło mi jakiegoś szerszego kontekstu, całkiem ciekawy Małecki. Pozostałe niczym specjalnym się nie wyróżniają.

,,Rewers" na pewno zainteresuje, każdego pasjonata kryminałów. Uprzyjemnią kilka wieczorów i przy okazji można poznać twórczość współczesnych autorów. Ja na pewno mam zamiar sięgnąć po tych, których wcześniej nie czytałam. Wierzę, że w tych opowiadaniach nie pokazali wszystkiego co potrafią.

sobota, 7 stycznia 2017

,,Pamiętnik" Nicholas Sparks

Tytuł oryginału: The Notebook

Prawdziwie romantyczna i wzruszająca opowieść nie musi być skomplikowana. Może być prosta. Może opowiadać o ludziach, którzy wracają do siebie po latach rozłąki by uświadomić sobie, że to co kiedyś ich połączyło było jedyne i najważniejsze. Taka opowieść może koncentrować się na dwóch dniach i w ciągu nich pokazać szaleńczy duch namiętności. A może koncentrować się na prawie pięćdziesięciu latach by udowodnić, że prawdziwe uczucie to dużo więcej niż szał, pożądanie czy piękne słowa.

,,Pamiętnik" to debiutancka powieść Nicholasa Sparksa wydana po raz pierwszy prawie dwadzieścia lat temu. Bardzo szybko znalazła się na listach bestsellerów i we wszystkich możliwych rankingach najbardziej romantycznych książek. Film z Ryanem Goslingiem i Rachel McAdams tylko ugruntował jej pozycję. Czy w tym czasie coś się zmieniło? Chyba nie, bo to opowieść bardzo prosta ale taka przemawiająca do najbardziej skrywanych uczuć i marzeń. Opowiada historię jaką każdy przeżył lub chciałby przeżyć w swoim życiu. I mimo, że bazuje na utartych schematach i wyświechtanych frazach robi to tak umiejętnie, że nie sposób nie wzruszyć się. Gdzieś w tej leniwej, spokojnej narracji widzimy promyki dobra i zapomnianych marzeń. Znowu można uwierzyć, że prawdziwa miłość istnieje i nie potrzebuje milionów ozdobników.

Chyba nie muszę nikogo przekonywać do sięgnięcia. ,,Pamiętnik" to idealna lektura na leniwy weekendowy poranek.

p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 160,5 cm - 1,9 cm =  158,6 cm        

piątek, 6 stycznia 2017

,,36 i 6 sposobów na to, jak uniknąć życiowej gorączki" Szymon Hołownia


Czy to jest katechizm? Nie, chociaż widać wyraźne posegregowanie treści według najważniejszych prawd wiary. Kolejno omawiane jest Credo, Dekalog, 5 przykazań kościelnych, 8 błogosławieństw i 7 uczynków miłosierdzia co do ciała ale to nie znaczy, że książka Szymona Hołowni stała się automatycznie katechizmem.

Ta książka przypomina mi rozmowę. Szymon Hołownia celnie, dobitnie, subiektywnie ale w duchu nauczania Kościoła mówi o wielu sprawach. Próbuje je sprowadzić do poziomu bliskiego, każdemu przeciętnemu człowiekowi. Chce pokazać, że nie są to oderwane od rzeczywistości standardy i nierealne cele ale coś co powinno wejść nam w krew i co powinno się praktykować na co dzień. Całość determinowana jest oczywiście przez osobiste doświadczenia, wiedzę i spostrzeżenia autora.

Ja w wielu sprawach mam inne doświadczenia, trochę inaczej odbieram pewne sprawy i nie we wszystkim się zgadzam z Hołownią. Ale to wcale nie oznacza, że jestem gorszym człowiekiem (w końcu nie mnie to oceniać). Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po tę publikację będzie inaczej ją odbierał. Ważne jednak by był otwarty na dyskusję, refleksję a znajdzie w niej wiele wartościowych rzeczy. W pewien sposób pozwoli uporządkować myśli, pomoże znaleźć przestrzeń do dalszego rozwoju.

Nie należy jej traktować jako wyroczni, lecz raczej jako delikatny poradnik czy subiektywny przewodnik po krętej i wyboistej drodze do zbawienia. I jako taki polecam!

wtorek, 3 stycznia 2017

,,Muzyka żab" Emma Donaghue

Tytuł oryginału: Frog Music

,,Muzyka żab" to fabularyzowana opowieść o niewyjaśnionym zabójstwie Jenny Bonnet. Ta młoda kobieta została zastrzelona pewnego upalnego dnia w małym pensjonacie niedaleko San Francisco. Jej przyjaciółka i towarzyszka Blanche podejmie trudną drogę aby ujawnić sprawców. W ten sposób chce odwdzięczyć się Jenny, która wyrwała ją z ram życia burleskowej tancerki i luksusowej prostytutki.

Pierwsze co zwraca uwagę to specyficzny sposób prowadzenia narracji. Jesteśmy w dwóch miejscach na raz. Raz obserwujemy Blanche, tuż po zabójstwie gdy próbuje dociec prawdy, po to by zaraz przenieść się miesiąc wcześniej do początku znajomości obu kobiet. Zabieg ten nasuwa skojarzenia z montażem filmowym a plastycznie i wyraziście zaprezentowane kolejne sceny sprawiają, że z łatwością można sobie wyobrazić tę fabułę na wielkim ekranie. Niestety, równocześnie spłyca to trochę odbiór literacki tekstu. Skupiamy się na obrazkach pomijając i odsuwając na dalszy plan samą akcję, która wypada bardzo blado. Jak na thriller za mało jest tutaj napięcia i bodźców, które byłyby jego siłą napędową. Postacie są monotonne i szare, tylko Jenny jawi się jako kolorowy ptak wybijający się z nudnego tłumu.

Całość ratuje świetnie nakreślone tło społeczno-historyczne. Ciekawie opisane jest XIX-wieczne San Francisco. Dużym plusem jest także umiejętne przetykanie tekstu autentycznymi piosenkami i przyśpiewkami. Ubogacają one powieść i nadają jej wyjątkowy klimat.

,,Muzyka żab" to pod względem historycznym kawał dobrej roboty. Wyraźnie widać wkład autorki w odtworzeniu zdarzeń i jak najbardziej autentycznym zaprezentowaniu postaci. Niestety nie jest to taki thriller na jaki liczyłam ale nie czuję się rozczarowana.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

,,Dzieci Norwegii" Maciej Czarnecki


Norwegia to kraj, który bardzo chętnie wybierają emigranci zarobkowi. Wysokie zarobki oraz dobre zaplecze socjalne sprawiają, że wiele osób decyduje się na wyjazd z całą rodziną. Norwegia, to jednak państwo gdzie opieka społeczna i ingerencja urzędów w życie rodziny ma swoje inne, bardziej surowe i restrykcyjne oblicze. To co spędza sen z oczu wielu emigrantom, w tym i Polakom jest Barnevernet - urząd sprawujący kontrolę nad dziećmi. Jego głównym zadaniem jest pomoc dzieciom aby mogły prawidłowo się rozwijać oraz zapobiegać incydentom czy zdarzeniom, które mogłyby prowadzić do krzywdzenia najmłodszych. Tyle teoria. W praktyce, jak zawsze i ze wszystkim, wygląda to różnie. Barnevernet ma bardzo szerokie kompetencje i często jego interwencje wiążą się z odebraniem dziecka rodzinie.

Maciej Czarnecki w swoim reportażu głównie koncentruje się na działalności Barnevernetu. Próbuje odnaleźć przyczyny leżące u podstaw panicznego strachu rodziców na samą nazwę urzędu. Dogłębnie analizuje schematy działania, przyczyny oraz skutki. Podkreśla jak dużą rolę ogrywają tutaj różnice kulturowe. To co w Polsce jest dopuszczalne lub przynajmniej akceptowalne społecznie w Norwegii jest odbierane zupełnie inaczej. Odmienny jest też model rodziny i zachowań wewnątrz niej. Wszystko to sprawia, że zderzenie kultur norweskiej i polskiej nie może obejść się bez pewnych tarć. Pomimo tego, że impulsem do rozpoczęcia pracy nad reportażem było odebranie dzieci pewnej rodzinie to Czarnecki nie koncentruje się tylko na czarnej stronie Barnevernetu. Chce być obiektywny i pokazać dobre strony jak i przypadki gdy doszło do tragicznych pomyłek. Prezentuje kilkanaście różnych historii konkretnych osób, które zetknęły się z norweską opieką społeczną. Każdą inaczej się odbiera i można wysnuć z niej zupełnie odmienny obraz tego urzędu.

,,Dzieci Norwegii" to świetny reportaż. Obiektywnie i rzeczowo kreśli najważniejsze cechy i przekazuje najistotniejsze fakty. Próbuje oswoić strach przed Barnevernetem. Na pewno może stać się cennym źródłem danych kulturowych i społecznych dla osób, które zastanawiają się nad emigracją do Norwegii. Polecam!

niedziela, 1 stycznia 2017

,,Śmierć detektywa" Rhys Bowen

Tytuł oryginału: Death of Riley

Z ogromną przyjemnością po raz kolejny spotkałam się z rezolutną Molly Murphy. ,,Śmierć detektywa" to drugi tom serii. Nasza bohaterka powoli oswaja się z Nowym Jorkiem. Pierwszym i najważniejszym zadaniem z jakim musi się zmierzyć jest znalezienie odpowiedniej pracy. Dosyć szybko, że nie nadaje się do żadnej ,,normalnej" pracy więc postanawia zostać detektywem. Dzięki uporowi dostaje stanowisko asystentki burkliwego Paddy'ego Rileya. Gdy pracodawca ginie, dziewczyna stawia sobie za cel rozwiązanie jego ostatniej sprawy a zarazem znalezienie mordercy.

Rhys Bowen i tym razem nie zawodzi. Na kanwie autentycznych zdarzeń zbudowała doskonały i wciągający kryminał retro. Powoli, razem z główną bohaterką, odkrywamy tajemnice nowojorskiej metropolii i zaglądamy z nią do nowych niezwykłych miejsc. Molly dzięki niekwestionowanemu urokowi oraz dużej dawce wrodzonej inteligencji i sprytu jest w stanie przeniknąć do niedostępnych dla policji środowisk i sama rozwiązać skomplikowaną sprawę. Przyjemnie jest jej w tym towarzyszyć oraz łamać sobie głowę nad rozwiązaniem. A tym razem autorka trzyma nas w napięciu do ostatnich stron i dopiero tam dostajemy wyjaśnienie.

,,Śmierć detektywa" nie ustępuje w niczym tomom, które czytałam wcześniej. Widać w niej misterne i wyważone przeplatanie się faktów historycznych oraz powieści kryminalnej na tle barwnie odmalowanego Nowego Jorku początku XX wieku. A i bohaterowie to postaci, do których chce się wracać. Ja na pewno to zrobię a i Was zachęcam. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 163 cm - 2,5 cm =  160,5 cm