środa, 30 listopada 2022

,,Wymarzony narzeczony" Tessa Dare

Tytuł oryginału: When a Scot Ties the Knot

 Każdej dziewczynie chyba zdarzyło się trochę naciągnąć rzeczywistość opowiadając o adoratorach, chłopakach, sympatiach. Jednak Maddie Gracechurch zdecydowania wysuwa się na prowadzenie. Nieśmiała dziewczyna aby uniknąć sezonu w Londynie opowiada wszystkim o narzeczonym, którego poznała w Bath. Staje się on idealnym pretekstem aby pozostać w domu. Narzeczony jest przystojny, męski, jest żołnierzem i został wysłany na kontynent. ,,Zakochana" dziewczyna przez lata pisze do niego listy i wszystko byłoby idealne gdyby nie fakt ... że jest on tylko jej wymysłem zrodzonym pod wpływem strachu. Jakież jest zaskoczenie gdy kilka lat później narzeczony staje na progu jej domu i oświadcza, że przybył się z nią ożenić.

Lubię romanse Tessy Dare chyba najbardziej za to, że nawet nie próbuje udawać jakiejkolwiek prawdy historycznej. Tło historyczne jest tylko sceną, na której toczy się bardzo współczesna komedia romantyczna ubrana w pewne baśniowe elementy. Jest zabawnie, irracjonalnie i lekko. Humor przeplata się z problemami, które nie są aż tak wielkie, łatwo da się jej przezwyciężyć a na koniec miłość wszystko załatwia. To idealna baśń dla dorosłych czytelniczek, taka przy której można się zrelaksować a potem bez wyrzutów sumienia o niej zapomnieć.

Czytałam zdecydowanie lepsze romanse historyczne. Tego nie ratują nawet bohaterowie, który momentami są trochę .. dziwni i czasem mamy ochotę walnąć się w czoło z zażenowania ale mimo wszystko składa się to wszystko na absurdalny humor. Jeśli ktoś tak jak ja, od czasu do czasu ma ochotę na odrealnione, słodkie opowieści ubrane w kostium historyczny, to jest to pozycja obowiązkowa. Wszyscy pozostali mogą sobie odpuścić :)

poniedziałek, 28 listopada 2022

,,Miłość i wojna" Max Czornyj

 

Franciszek Brilke wchodzi w dorosłość w trudnym momencie historii. Jest 1938 rok, w Łodzi nadal panuje spokój. Interesy się kręcą, bogaci nadal są bogaci a sztuką, którą handluje Brilke i jego ojciec nadal jest w cenie. Mimo pozorów normalności, w powietrzu czuć, że coś wkrótce musi się zmienić. Póki co zmienia się życie chłopaka gdy w drzwiach ich galerii sztuki staje tajemnicza kobieta, przedstawiająca się jako Ewa. Pojawienie się Ewy to dopiero pierwsza z szeregu zmian, które dokonają się w życiu Franciszka. Zobaczy zupełnie inny świat, będzie musiał dokonać ważnych decyzji i nawet nie zauważy kiedy rzeczywistość, w której się wychował przejdzie do historii.

,,Miłość i wojna" Maxa Czornyja to opowieść, której nie umiem sklasyfikować, ocenić ani nawet streścić. Z jednej strony przegadana, rozwleczona i właściwie o niczym ale równocześnie nie można powiedzieć, że nudna bo ponad 500 stron tekstu znika w oka mgnieniu. Musiałam ją przetrawić i przemyśleć nie dlatego, że jest szokująca czy poruszająca ale głównie dlatego, że jest nijaka i bezsensowna. I może to jest najlepsze podsumowanie zarówno wojny jak i powieści Czornyja. Pokazuje, że II wojna światowa to nie zawsze bohaterskie działania, poświęcenie czy zuchwałe czyny. Czasem bo przypadkowe spotkania, niezrozumienie i szare, nijakie życie, które pozwala przetrwać. To co się dzieje nie ma żadnego sensu i trzeba sobie z tym poradzić. Franz właściwie przemyka przez II wojnę światową nie angażując się w nic, nie rozumie dramatyzmu świata w którym przyszło mu żyć, jest nijakim pionkiem, który poddaje się działaniom innych. Jest bezwolną marionetką, która nic nie odczuwa i nic nie robi.

Przyzwyczailiśmy się do heroizmu w opowieściach o II wojnie światowej. A jeśli już nie heroizm to chociaż czyste zło. W każdym razie oczekujemy silnych emocji, silnych przeżyć, możliwości opowiedzenia się, po którejś ze stron. Pokochania lub znienawidzenia kogoś. Tutaj nie ma nic. Jest nijakość, letniość, byle jakie przetrwania. I to szokuje ale przecież takie oblicze też miała wojna. I to też trzeba zaakceptować.

sobota, 26 listopada 2022

,,Rowerem po Amazonce" Piotr Chmieliński


Książki podróżnicze, szczególnie te dotyczące Ameryki Południowej, zajmują szczególne miejsce w moim czytelniczym serduchu. Uwielbiam wszystko co łączy się z pasją, pomysłem i nieszablonowym podejściem do wędrówki. W tym roku czytelniczo wędrowałam już po Boliwii, Peru i Brazylii razem z dwoma innymi Polakami, który wyruszyli w szalone podróże przez ten kontynent.(tutaj 1 oraz tutaj 2). Wydawałoby się, że ta trzecia, obecna podróż, będzie najbardziej ekscytująca i rozbudzająca wyobraźnie. Sam pomysł już jest szalony - podróżowanie od źródeł Amazonki do jej ujścia na rowerze. Pomysł szalony, wykonanie jeszcze bardziej wariackie a jednak po odłożeniu książki pozostaje ogromny niedosyt.

Dwóch braci, dwa rowery i jedna potężna, wręcz mistyczna rzeka - Amazonka. Czy w tej opowieści, w tej przygodzie może być coś nie tak? Chyba wiele Nawet najlepiej przygotowana, zaplanowana i przeprowadzona wyprawa może zderzyć się z problemami, które nadadzą jej charakteru, wyróżnią i zapadną w pamięć. Bo Amazonki nie da się przepłynąć czy przejechać ot tak. Nie na darmo nazywana jest królową. I jak królowa stawia wyzwania i sprawdza śmiałków. Dwóch braci w 2015 podjęło rękawice i z ułańską fantazją zdecydowali się pokonać trasę od źródła do ujście na rowerach. Początkowo klasycznie a potem już na rzecze na specjalnie przez siebie zaprojektowanych i zbudowanych ,,rowerach amazońskich". I jak każda wyprawa, także i ta była pełna wyzwań, wzlotów, upadków, niebezpiecznych sytuacji czy zaskakujących spotkań. Dla chłopaków była to także okazja do poznania samych siebie i próba uporządkowania swoich prywatnych spraw.

,,Rowerem  po Amazonce" byłoby reportażem idealnym. Fascynującym, rozbudzającym wyobraźnię, budzącym żądzę przygód gdyby opowiadali to sami bracia. Przymykam oko na niedostatki językowe czy prostotę przekazu jeśli z treści bije autentyczność i prawdziwe emocje. Tutaj tak nie ma. jest suche podsumowanie przygotowane i napisane przez Piotra Chmielińskiego, który był koordynatorem i opiekunem wyprawy. Siedząc spokojnie i bezpiecznie w Stanach Zjednoczonych czuwał na bohaterami reportażu przedzierającymi przez amazońską dżunglę. I to niestety jego myśli, spostrzeżenia i emocje widać w reportażu. Adrenalina, która musiała buzować w chłopakach, energia, która ich napędzała, wszystko to trafia do czytelnika przez filtr Chmielińskiego już zaledwie letnie. Rozmywają się emocje, gubi autentyczność przeżyć. Wszystko jest tak bardzo z drugiej ręki. Ucieka poczucie, że to właśnie im towarzyszymy w wyprawie.

Nie chcę oceniać wyprawy. Z pewnością była jedyna, wyjątkowa i niezapomniana oraz zmieniła ogrom w życiu chłopaków. Przeszkadzała mi forma książki, która spychała ich na drugi plan, filtrowała im przeżycia i tłumiła to co powinno być największym atutem - autentyczność. Dlatego tylko 5/10. 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  4,6 m - 2,2 cm = 2,4 cm.     

czwartek, 24 listopada 2022

,,Wymazana granica" Tomasz Grzywaczewski


Nie ukrywam tego, że okres Dwudziestolecia Międzywojennego i II Rzeczpospolitej mnie fascynuje. Lubię czytać o tym okresie i często takie właśnie książki wybieram. Jednak dopiero ta uświadomiła mi coś ważnego. Zazwyczaj to po co sięgam koncentruje się wokół centrów takich jak Kraków, Warszawa, Lwów. I w przypadków tych dwóch pierwszych raczej zmiana granic nie wiele zmieniła w społeczeństwie oprócz pewnych społecznych przesunięć. O Lwowie raczej pisze się w duchu nostalgii i poczucia oderwania czegoś co było ważne. Jednak wybuch II wojny światowej a potem radykalne zmiany granic nie były tylko korektą na mapie. Przyniosły ogromne zmiany, o których obecnie zapominamy, szczególnie gdy na Polskę patrzy się z perspektywy miejsc, które ,,zawsze" były polskie, jak np. ja z perspektywy Krakowa i okolic.

Tomasz Grzywaczewski zabiera nas w fascynująca, nostalgiczną i bardzo poruszającą podróż wzdłuż granic II Rzeczpospolitej. Zaczyna na Zachodzie, nad morzem w Dąbkach by posuwać się w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara i poszukiwać śladów świata, który znika w drastycznym tempie. Ostatni świadkowie odchodzą a razem z nimi wspomnienia o zupełnie innej rzeczywistości. Wystarczyło osiemdziesiąt lat by zatrzeć ślady materialne ale podskórne animozje, różnice nadal trwają.

Chyba pierwszym skojarzeniem o granicy i II Rzeczpospolitej są Kresy. Odebrane, odcięte, utracone. Jednak autor nie idzie tylko tym tropem. On pokazuje też tereny dodane do Polski. Pokazuje ludzi, którzy tam żyli. Pokazuje także tych co przyszli i tych co odeszli. Jego opowieść to nie tylko Ukraina, Białoruś i Litwa ale także Śląsk, Czechy i Rumunia. Miejsca gdzie przenikały się społeczności, kultury, religie. Miejsca, gdzie ludzie nie byli Polakami, Czechami, Niemcami ale byli ,,stąd". Nowy ład po wojnie nagle ich rozdzielił, dorobił etykiety, kazał się przeprowadzać, emigrować. To opowieść o ranach w społeczeństwach i miejscach, które dopiero teraz powoli się zabliźniają. Jednak to nie jest opowieść smutna czy depresyjna. Ma też momenty gdy z uśmiechem patrzy się na fantazję i kreatywność tych, którzy próbowali jak najlepiej wykorzystać moment dziejowej zawieruchy np. powołując do życia efemeryczne państwo.

,,Wymazana granica" to fascynujący reportaż. Pełen nostalgii i szacunku dla świata, który zniknął. Poszukuje odpowiedzi i wskazówek aby zachować pamięć o ludziach, miejscach, zdarzeniach. Pokazuje świat, który się zmieniał, dostosowywał i nadal próbuje dopasować się do współczesności. To świat gdzie niekoniecznie da się prosto określić przynależność narodową. I chyba, najbardziej poruszające i chwytające za serce są głosy tych, który widzieli, doświadczyli, pamiętają a których może już osobiście nie ma a ta publikacja zachowała ich pamięć na zawsze. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  7,5 m - 2,9 cm =4,6 cm.     

 

niedziela, 20 listopada 2022

,,Zaświaty. Historie prawdziwe" Ed i Lorraine Warren, Cheryl A, Wicks

Tytuł oryginału: Ghost tracks

 Ludzkości od zawsze towarzyszy świat niewytłumaczalny. Wiele z tego nauka wyjaśniła, wytłumaczyła i zracjonalizowała. Została jednak przestrzeń, która wymyka się racjonalnym wyjaśnieniom. Często łączy się ze śmiercią, przeszłością i gwałtownymi, złymi wypadkami. Czy demony, duchy i zło istnieją? Wiele religii, w tym i katolicyzm, mówią jednoznacznie tak. Istnieje coś więcej niż to co możemy zmierzyć, zważyć, dotknąć. Jest uniwersum, zamieszkałe przez istoty niematerialne, także te złe.

Ed i Lorraine Warren byli doświadczonymi demonologami i badaczami zdarzeń nadprzyrodzonych. W trakcie swojej ponad pięćdziesięcioletniej kariery spotkali się z wieloma zdarzeniami, które nie udało się inaczej wytłumaczyć, niż tylko działaniem istot nadprzyrodzonych. ,,Zaświaty. Historie prawdziwe" to swoiste podsumowanie ich pracy i zarazem ostrzeżenie. Odnoszą się do swoich najbardziej znanych spraw jak rozsławiona przez filmy sprawa domu w Amityville by pokazać, że złe duchy i demony to nie tylko wymysł przemysłu filmowego ale to realne zagrożenie. Opętania, nawiedzenia zdarzają się i mogą stać się źródłem zagrożenia i cierpienia. Warrenowie zdają sobie sprawę, że współczesność wiele z tych kwestii bagatelizuje, spycha w obszary fikcji i zupełnie wypiera ze świadomości, równocześnie stając się słabszą i bardziej podatną na ataki.

Trudno mi oceniać ,,Zaświaty" to właściwie produkt finalny, podsumowanie pewnej długoletniej kariery i próba postawienia kropki nad i. I o ile pewne aspekty i wskazówki mogę, jako osoba wierząca, przyjąć i zaakceptować to pojawiają się też wątki (jak sprawa Wielkiej Stopy), które zahaczają o absurd. Z pewnością działalność Warrenów była czymś niezwykłym i budzącym emocje u postronnych. Jednak czy wszystko rzeczywiście było dziełem istot nadprzyrodzonych? A może działała fizyka, wyobraźnia, przypadek, choroba psychiczna? Myślę, że na wiele z tych pytań nie poznamy odpowiedzi a może wystarczy sobie uświadomić, że nasza rzeczywistość jest znacznie szersza i bardziej zatłoczona niż nam się wydaje. Warto sięgnąć i samemu spróbować wyrobić sobie swoje własne zdanie.

środa, 16 listopada 2022

,,Ogień i lód" Joanna Wtulich


Sięgnęłam po ,,Ogień i lód" zachęcona bardzo entuzjastycznymi opiniami. Szczególnie, że wszelkiego rodzaju powieści historyczne czy romanse historyczne to jeden z gatunków, po który sięgam najczęściej. Początek był obiecujący. Lwów, początek XX wieku. Młoda szlachcianka z charakterkiem wpada w oko zdecydowanemu pułkownikowi. Ona ma silny, zadziorny charakter on nie pozostaje jej dłużny a gdy jeszcze na horyzoncie pojawi się ten trzeci a w tle zaczyna się dziać Wielka Historia ... No jasne, że powinny iskry lecieć, pioruny walić a strony same przeskakiwać. I tak jest do mniej więcej dwóch trzecich powieści.

Zaczęło się bardzo dobrze. Było wszystko żeby usatysfakcjonować każdego. Malownicze tło Lwowa, bale, podwieczorki, przestawienie teatralne przepełnione wizjami niepodległościowymi ale także, a może przede wszystkim młodymi ludźmi w których żyłach kipi krew i pulsują emocje. Czuło się klimat innego świata, świata który odszedł i żyje tylko we wspomnieniach. I w to tło idealnie wpasowali się bohaterowie - przepełnieni ideami, silni, zdecydowani i uparcie stawiający na swoim. Każde spotkanie Anny i Michała było pełne energii i z ciekawością obserwowało się co jeszcze może się wydarzyć i jak potoczy się ich relacja. Jednak przed końcem wszystko się urwało. Autorka poszła trochę po linii najmniejszego oporu, uprościła i spłyciła to co budowała i zostawiła nas z niedosytem i wrażeniem, że coś poszło nie tak.

,,Ogień i lód" otwiera trylogię lwowską. Nie jest to złe otwarcie. Dużo obiecuje, nieźle wprowadza w klimat, ma swój wyjątkowy nastrój i pozostawił dużo otwartych pytań. Ma swoje niedociągnięcia, które mam nadzieję zostaną naprawione w dalszych częściach bo mimo wszystko jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów, szczególnie, że zazębiają się z coraz ciekawszymi dziejami Polski.

niedziela, 13 listopada 2022

,,Czas zapłaty" John Grisham

Tytuł oryginału: Sycamore Row

 Wydawać by się mogło, że po spektakularnym sukcesie jakim był proces oskarżonego o morderstwo ojca, drzwi do kancelarii Jacka Brigance'a nie będą się zamykać a on nie będzie wstanie opędzić się od klientów. Jednak to były tylko złudzenia. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej prozaiczna. Jednak trzy lata później Jack znowu znajdzie się na ustach wszystkich a sprawa, którą dostanie, zupełnie przypadkiem, stanie się sensacją.

Ciężko chory Seth Hubbard postanawia sam odebrać sobie życie. Zanim jednak to zrobi, zmienia testament i wysyła kilka listów. Jeden z nich po jego śmierci trafia właśnie w ręce Jacka. Zza grobu dostaje zlecenie od Setha by obronić i doprowadzić do wykonania testament, w którym mężczyzna zapisuje cały majątek, prawdziwą fortunę, czarnoskórej gosposi. Zaczyna się batalia, w której wszystkie chwyty są dozwolone a wysokość spadku tylko jeszcze bardziej podgrzewa emocje.

,,Czas zapłaty" to zupełnie inna opowieść niż wcześniejszy ,,Czas zabijania". Zupełnie inny typ procesu, bardziej biurokratyczny i pozornie nudniejszy. Jednak Grisham wyciąga z tego wszystko co najlepsze. Ani przez chwile nie czuć biurokracji czy papierologii, która powinna towarzyszyć tego typu sprawą. Tutaj, nawet zwykłe składanie wniosków staje się wyścigiem, wyzwanie i okazją do pognębienia strony przeciwnej. Przedzieranie się przez przepisy, tony akt i dokumentów dostarcza zupełnie nowych tropów, ujawnia kolejne sekrety i rodzi pytania, na które pozornie nie ma odpowiedzi, bo ten kto je zna, zabrał je do grobu. Cały proces to gra, próba prześcignięcia przeciwnika, wystrychnięcia go na dudka i takiego lawirowania by jak najwięcej zyskać. Grisham bawi się przepisami, zachowaniami prawników, ośmiesza ich i pokazuje ich pazerne oblicze i jest w tym mistrzem.

Tutaj także jak w ,,Czasie zabijania" pojawia się wątek rasizmu i segregacji rasowej. Ma on dużo słabszy wydźwięk, jest znacznie złagodzony ale mimo wszystko przypomina, że ten problem w Stanach Zjednoczonych istniał bardzo długo i nigdy na dobre nie pozwolił się wykorzenić. Nadal społeczeństwo jest podzielone uprzedzeniami i pogardą a wyznacznikiem jest tylko kolor skóry.

,,Czas zapłaty" to wszystko to za co uwielbia się Grishama zebrane w jedną spójną, pełną emocji i napięcia całość. Jeszcze raz udowadnia, że nie bez kozery jest mistrzem thrillera prawniczego. Nie ważne jaki proces, jedno jest pewne - sala sądowa będzie płonąć. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  12,1 m - 4,6 cm = 7,5 cm.     

 

czwartek, 10 listopada 2022

,,Suka" Pilar Quintana

 Tytuł oryginału: La Perra

Miłość nie jedno ma imię, pragnienie nie jedno ma imię, tęsknota nie jedno ma imię, i macierzyństwo nie jedno ma imię.

Damaris mieszka w małej wioske, zagubionej gdzieś w Ameryce Południowej. Jej życie to praca i telenowele. Chociaż wyszła za mąż bardzo młodo, pomimo wszelkich podjętych starań, wypełnienia wszystkich zabobonów i przesądów nigdy nie została matką. Teraz po przekroczeniu trzydziestki jest już za stara. Jednak wygaszona tęsknota nadal w niej tkwi. Skrzętnie skrywane uczucia dochodzą do głosu gdy przygarnia suczkę. Traktuje ją jak córkę, której nigdy nie miała. Uczucia jednak ulegają zmianie gdy okazuje się, że suczka będzie miała szczenięta. Paradoksalnie kobieta zaczyna czuć zazdrość do zwierzęcia, z któremu z łatwością przychodzi to czego ona jest pozbawiona.

W ,,Suce" pulsują emocje. Zarówno te widoczne na pierwszy rzut oka jak i te skrywane głęboko, przygaszone, ukryte przed światem. Wręcz każda strona jest nimi nasiąknięta. Pojawienie się zwierzęcia, suczki, burzy świat pozorów, który wybudowała wokół siebie bohaterka. To w zwierzęciu skumulowało się to przed czym zawsze uciekała - poczucie wstydu, że nie ma dzieci, bycie inną niż wszyscy naokoło i ogrom uczuć, których wcześniej nie miała na kogo przelać. Jednak jej miłość, tak samo jak pojawiła się nagle i gwałtownie tak samo gwałtownie zmieniła się w nienawiść i zawiść. Jest to tak mocne, że doprowadza do tragedii.

Króciutka powieść. Kilkadziesiąt minut czytania a ciężar treści przytłacza. Budzi niepokój, zaburza równowagę, uwalnia emocje i kotłuje myśli. Nie, nie jest to lektura przyjemna. To opowieść, którą trzeba przetrawić, przemyśleć. Musi zaboleć. Polecam!

poniedziałek, 7 listopada 2022

,,Grek Zorba" Nikos Kazantzakis

 

Tytuł oryginału: Βίος και πολιτεία του Αλέξη Ζορμπά

To kolejna książka, którą czytam w tym roku, która przeleżała lata u mnie na półce zanim ją przeczytałam. Kiedyś podjęłam próbę, dotarłam nawet to jednej trzeciej treści i odłożyłam na bok. Wtedy zupełnie nie trafił do mniej jej przekaz, jej forma. Nie rozumiałam fabuły i nie mogłam zrozumieć o co w niej chodzi. Teraz, po latach, podjęłam kolejną próbę i tym razem zaskoczyło praktycznie od początku.

,,Grek Zorba" to opowieść jakiej już się nie pisze. Nie ma tutaj za wielu zwrotów akcji. Jest raczej zwyczajne życie takie jakim je postrzegano jeszcze na początku XX wieku. Śmierć przeplata się z życiem, radość ze smutkiem, chwile sukcesów z dramatami. Wszystko to stanowi jedną integralną całość, z której trzeba wyciskać jak z cytryny to co najważniejsze. Tego wcieleniem jest prawie siedemdziesięcioletni prosty robotnik Aleksis Zorba, który staje się mentorem i przewodnikiem swojego pracodawcy. Ten wykształcony, zatopiony w książkach mężczyzna dopiero obserwując Zorbę uczy się czym jest prawdziwe życie, prawdziwe piękno, miłość, pożądanie kobiety. Dla Zorby życie jest proste - sprowadza się do czerpania z życia pełnymi garściami. Adoruje kobiety, je, tańczy, gra na santuri i śpiewa. Jego świat to wszystko to co da się zmieścić w rękach. To co mówi i robi jest zgodne ze sobą, bardzo uniwersalne i przejmujące do głębi.

,,Grek Zorba" to przejmująca i poruszająca opowieść o wolności i prostym życiu w zgodzie z sobą. Jej uniwersalnizm i piękno wynikają głównie z tego, że nie sili się na wielkie metafory, doniosłe czyny czy dążenie do podziwu u innych. Mówi, że najważniejsze jest życie w zgodzie z samym sobą i korzystanie z tego co w danym momencie daje los. Miłość, piękno, sukces przychodzą i odchodzą. Można rozpamiętywać i żyć przeszłością a można wykorzystać swoją chwilę a potem bez żalu ruszyć na poszukiwanie kolejnej szansy. To piękna opowieść o prostocie życia, prostocie miłości, męskości przepełniona hedonizmem. Polecam i przyznaję, że nie da się jej czytać o tak z marszy, trzeba do niej doróść, musi na nią przyjść czas i moment aby móc w pełni zrozumieć jej przesłanie. 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  14,1 m - 2,0 cm = 12,1 cm.     

niedziela, 6 listopada 2022

,,Nigdy nie zapomnisz" Kathryn Croft

 Tytuł oryginału: The Girl with No Past

Leah prowadzi samotnicze życie. W ciągu dnia pracuje w bibliotece, czasem pomaga starszym osobą i poza książkami, które gromadzi w ilościach hurtowych nie ma nic więcej w jej życiu. Kilkanaście lat temu razem ze znajomymi brali udział w zdarzeniu, które skończyło się tragedią. Teraz młoda kobieta nadal żyje z poczuciem winy i ucieka od wszelkich relacji. Wszystko zmienia się gdy spontanicznie pod wpływem koleżanki z pracy zakłada konto na portalu randkowym. Poznaje kogoś i powoli między nimi zaczyna rodzić się relacja. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Prawie równocześnie otrzymuje tajemniczą kartkę - ktoś wie co zdarzyło się przed laty i chce zemsty. Wiadomości zaczynają się powtarzać, coraz bardziej ingerują w życie Leahi. Osaczona młoda kobieta podejmuje próbę by dowiedzieć się kto jest jej prześladowcą i odzyskać chociaż namiastkę swojego życia.

,,Nigdy nie zapomnisz" to dobrze skonstruowany thriller psychologiczny. Rozwija się początkowo powoli. Raczej jest w nim więcej sekretów, niedopowiedzeń, przemilczanych tragedii niż faktów ale dzięki temu narasta poczucie paniki, zagrożenia, osaczenia, które prawie od początku towarzyszy bohaterce. Jest zagubiona i walczy właściwie na dwóch frontach. Musi poradzić sobie sama ze sobą, przełamać poczucie winy i strach, które od lat trzyma ją zamkniętą w klatce oraz skonfrontować się z kimś, kto chce odebrać jej wszystko zaczynając od nikłego poczucia bezpieczeństwa. Tak, Leah jest trochę jak zdesperowane, osaczone zwierzątko i początkowo właśnie w ten sposób reaguje ale potem podejmuje walkę i próbuje wyjaśnić kto stoi za jej prześladowaniem. Równocześnie opowieść powoli odsłania wydarzenia z przed lat. Domysły są szokujące ale dopiero ostatnie strony ujawniają pełnię dramatu, który się rozegrał i z którym Leah nie umie sobie poradzić.

,,Nigdy nie zapomnisz" to z pewnością thriller, który mocno bazuje na emocjach. Opiera się na strachu, wyrzutach sumieniu, kruchym poczuciu bezpieczeństwa. Autorka zaskakuje czytelnika i trzyma go w niepewności do samego końca. Nic tutaj nie jest przewidywalne i proste. To opowieść, którą ciężko odłożyć przed końcem. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  16,2 m - 2,1 cm = 14,1 cm.     

 

sobota, 5 listopada 2022

,,Dewocje" Anna Ciarkowska

 

To nie jest łatwa, prosta czy przyjemna książka. Jest skomplikowana, bolesna, budząca całą gamę uczuć i emocji od wstydu zaczynając. Ale taka też jest polska, katolicka religijność. Z jednej strony zaangażowana, wystawna, przepełniona adoracją i czcią ale gdy spojrzeć bliżej widać jak bardzo puste to może być. Ludzi dzieli się na tych, którzy pasują do obrazka. Razem ze wszystkimi powtarzają formułki, powtarzają te same ruchy i nie ważne, że nie wiedzą co robią ani czemu dokładnie ma to służyć. Każdy kto się wyłamuje jest inny, obcy, budzi strach a tuż za nim idzie ciekawość by na koniec poprowadzić nienawiść.

Anna Ciarkowska ubrała swoją opowieść w formę spowiedzi. Narratorka spowiada się ze swojego życia. Z jednej strony zwyczajnego, trochę pustego, które zmienia się gdy dochodzi do cudu. Wtedy z osoby, której się nie zauważa, przeciętnej dziewczyny staje się sensacją. Jedni ciągną by doświadczyć cudu, wykorzystać dla własnych celów, drudzy widzą w niej zło i starają się wyrwać niczym chwast ze społeczności. Bohaterka nie rozumie tego co się dzieje wokół niej. Może tylko opowiadać po swojemu o Bogu, rodzicach, bliskich, środowisku w którym wyrosła.

,,Dewocje" przypominały mi trochę ,,Kult" Łukasza Orbitowskiego. To kolejna próba zrozumienia i rozłożenia na czynniki pierwsze polskiej powierzchownej religijności. Tym razem patrzymy z perspektywy zagubionej dziewczyny, która nie rozumie co się dzieje i dlaczego jest tak jak jest. Zagubiona, odsunięta od wszystkich ma do wyboru tylko dwa spojrzenia na wiarę: zmarłego ojca - dla którego religijność i pobożność były czymś oczywistym, mechanicznym, na zawsze splecione z jego życiem i jednoznacznie go określające; oraz matki - wiara połączona ze strachem przed śmiercią i życiem. Ani w jednym ani w drugim przypadku nie ma mowy o zrozumieniu. Jest za to małomiasteczkowe społeczeństwo: fałszywe, rozplotkowane, obłudne i głupie.

,,Dewocje" to opowieść, obok której ciężko przejść obojętnie. Jest trochę wyrzutem sumienia. Soczewką w której skupiają się grzechy powierzchownej pobożności. To opowieść, która mogła zdarzyć się wszędzie bo wszędzie ludzie są tacy sami i wszędzie grupa szuka tego najsłabszego aby go upokorzyć, napiętnować i wyrzucić poza nawias po to tylko aby reszta mogła poczuć się lepsza, ważniejsza, by mogła wzrosnąć ich samoocena. 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  18,0 m - 1,8 cm = 16,2 cm.