poniedziałek, 29 maja 2023

,,Mroczne archiwa" Megan Rosenbloom

Tytuł oryginału: Dark Archives: A Librarian's Investigation Into the Science and History of Books Bound in Human Skin

 Jaka będzie Wasza pierwsza reakcja gdy powiem Wam, że na świecie, w bibliotekach istnieją książki oprawione w ludzką skórę? I nie, nie powstały jako efekt szalonego mordercy, prawdopodobnie nie wykonali ich też naziście. (jakoś do nich ta idea jakoś makabrycznie pasuje). I nie, książki w oprawie z ludzkiej skóry to nie science fiction czy słaby horror. Tak, istnieją biblioteki które mają coś takiego w swoich zbiorach i zgodziły się by fakt ten potwierdzić (albo częściej zdementować) ale są i takie, które coś takiego podejrzewają ale na razie żadne badania nie zostały przeprowadzone. Jedną z osób, którą szczególnie interesuje ten temat jest autorka Megan Rosenbloom, która przemierza Stany Zjednoczone i Europę w poszukiwaniu tych makabrycznych i mrocznych artefaktów kultury. A ,,Mroczne archiwa" to prezentacja i podsumowanie dotychczasowych odkryć.

Co mnie już na wstępie zaskoczyło, to fakt, że książki oprawione w ludzką skórę są stosunkowo młode. Najwięcej udokumentowanych i potwierdzonych egzemplarzy pochodzi z XIX wieku i nigdy (a przynajmniej tego nie stwierdzono) za taką oprawą nie stoi żadna żądza krwi czy bestialstwo. Co do przestępstwa to sprawa bardzo dyskusyjna. Książki w takiej oprawie bardzo silnie powiązane są z zawodem lekarza i dlatego cała książka staje się nie tylko opowieścią o szokujących woluminach ale także o rozwoju zawodu lekarskiego i jego etyki. Częstym powodem wykorzystania ludzkiej skóry było po prostu odhumanizowanie pacjenta, przestanie traktowania go jako osobę, zamiast obiektu badawczego. Dlatego sporo miejsca poświęca się różnym nieetycznym działaniom, które paradoksalnie przyspieszały rozwój nauki.

Ale oprawy z ludzkiej skóry są nie tylko z medycyną powiązane. Do tego także wykorzystywano przestępców skazanych za najcięższe zbrodnie. Jest to wręcz niewyobrażalne ze współczesnej perspektywy ale egzekucje były traktowane jak wydarzenia kulturalne, po których zabierało się pamiątkę. Fragment ciała skazańca był idealny a jego relacja oprawiona w jego własną skórę jeszcze lepsza. Makabra w czystej formie.

,,Mroczne archiwa" to absolutnie fascynująca opowieść o książkach, zbiorach i bibliofilach. To opowieść o ludziach, szukających opraw tak unikalnych jak żadne inne. Mam wrażenie, że oprawienie w ludzką skórę było dla tych bibliofilów formą najwyższej afirmacji książki.  Próbą stworzenia czegoś najrzadszego i najbardziej unikatowego a nie formą patologii czy degeneracji. Szokujące, prawda? Dlatego, dla mnie jako bibliotekarza i bibliofila, była to fascynująca podróż poprzez książki pokazujące zupełnie zaskakujące ich oblicze, mroczne ale równocześnie pełne pasji. Mam nadzieję, nigdy nie zobaczyć na własne oczy czegoś takiego ale z przyjemnością o tym czytałam i odkryłam zupełnie nowe oblicze bibliotek, książek i kolekcjonerów książek. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 96,9 cm - 2,6 cm = 94,3 cm.    

 

sobota, 27 maja 2023

,,Babel czyli o konieczności przemocy" R.E. Kuang

Tytuł oryginału: Babel, or The Necessity of Violence: An Arcane History of the Oxford Translators' Revolution

 ,,Babel" to chyba jedna z głośniejszych książek, które przetoczyły się ostatnio przez instagramowy, internetowy świat książek. Czytali ją prawie wszyscy i właściwie co osoba to inne zdanie. Jedni się zachwycają bo ,,Babel" nie zostawia suchej nitki na Wielkiej Brytanii i XIX-wiecznym kolonializmie, drudzy - narzekają, bo za długa, za bardzo przegadana, za bardzo bazuje na banałach. Tak, ,,Babel" to powieść, która wywołuje kontrowersje, powieść, jeśli się już po nią sięgnie, obok której nie można przejść obojętnie. Można się zachwycać, może rozczarowywać ale z pewnością nie można pozostać w 100% obojętnym.

Imperium Brytyjskie, Kanton, XIX wiek. Osierocony chłopiec zostaje zabrany przez tajemniczego profesora Lowella z rodzinnego domu do Anglii by tam przygotowywać się do studiów na Oxfordzie w osławionym instytucie translatoryki zwanym ,,Babel". To właśnie tam bije realne serce Imperium. Tam słowa nabierają mocy a przekłady decydują o sile i upadku całego imperium. Jego siłą są sztabki srebra napędzane siłą słów i siłą przekładów. Młodzi ludzie z różnych zakątków świata przybywają tam (czasem bez własnej woli) by stać się cegiełką w ogromnej machinie napędzającej bogactwo tylko dla jednej grupy - prawdziwych Anglików.

,,Babel" jest powieścią fantasy, którą autorka za bardzo chciała wpasować w ramy realnego świata. Chyba to jest jej największych błąd. Zamiast pozwolić sobie na metaforykę i swobodę jaką daje jej powieść fantasy wiele elementów potraktowała zbyt dosłownie i przez to stłumiła wydźwięk, który chciała nadać tekstowi. A przecież to właśnie on powinien być mocny i dobitny. Opowieść o pół-Chińczyku, który przybywa do Anglii by studiować a przy okazji poznaje od podszewki jak funkcjonuje Imperium i jak bardzo jego bogactwo skąpane jest we krwi poddanych z odległych zakątków. Sam ten pomysł jest mocny i nie potrzebuje dodatkowych tłumaczeń, a autorka wszystko tłumaczy, wszystko wyjaśnia i wszystko podkreśla. Jakby chciała żeby czytelnik na pewno tego nie przeoczył. To tylko drażni, irytuje i odciąga od głównej osi powieści, którą powinno być poznawanie prawdy i dążenie do rozmontowania zła od wewnątrz.

Bohaterowie, Robin i trójka jego przyjaciół w pewnym momencie staną się świadomi polityki Babel i przyjmą wobec jej różne postawy. Będą musieli podjąć ostateczne decyzje, które zaważa na ich życiu i zmienią wiele. Jednak czy ich desperackie kroki są w stanie zmienić świat? Czy zawsze jedynym wyjściem jest przemoc?

,,Babel" to zdecydowanie inne spojrzenie na kolonializm. Zdecydowanie więcej jest literatury, która ten straszny okres romantyzuje i usprawiedliwia angielskie panowanie na  światem. Powieść Kuang patrzy z tej drugiej strony i pokazuje jego drastyczne, bezwzględne i okrutne oblicze. Jest to powieść zmieniająca perspektywę i mówiąca o tym co normalnie zamiata się pod dywan. Rozlicza się w sposób bezpośredni z kolonializmem i innymi formami stawiani jednego człowieka ponad drugim. To powieść, która nie bawi się w gładkie słówka, czy mgliste metafory. Pokazuje, że czasem nie istnieje droga pokoju czy dyplomacji a jedynym sposobem by dać o osobie znać jest wejście na drogę przemocy. Warto spróbować przeczytać ,,Babel" aby wyrobić sobie własne zdanie oraz po prostu spróbować znaleźć w tym dobrą opowieść fantasy, pełną akcji i zwrotów akcji a na większość wyjaśnień spróbować przymknąć oko.

poniedziałek, 22 maja 2023

,,Mitologia. Przewodnik dla lubiących rozkminiać bez bólu" Kathleen Sears

Tytuł oryginału: Mythology 101: From Gods and Goddesses to Monsters and Mortals, Your Guide to Ancient Mythology

 Chyba nie da się być współczesnym Europejczykiem i nie wiedzieć czym jest mitologia oraz nie znać kilku mitów. Mitologia grecko-rzymska pojawia się w edukacji bardzo wcześnie i nic dziwnego bo jest fundamentem, na którym opiera się cała kultura. ,,Puszka Pandory", ,,syzyfowa praca", ,,pięta Achillesa" to tylko maleńki przykład związków frazeologicznych, które zawsze się gdzieś przewijają. Jednak mity to nie tylko wyrażenia, które na zawsze weszły do języka, mity to cały zbiór opowiadań i legend, w których jak w zwierciadle odbijają się ludzkie wady i zalety, to opowieści, które kiedyś miały tłumaczyć zmiany w świecie i być usprawiedliwieniem dla zdarzeń. To opowieści o najbardziej ludzkich emocjach, potrzebach, pragnieniach i namiętnościach. Królują seks, zdrada, miłość, nienawiść, chciwość, spryt, mądrość, wyrachowania czy przebiegłość. Mogą być zarówno pochwałą jak i przestrogą. Mity są uniwersalną pigułką, która zbiera w jedną całość wszystko co ludzkie oraz co ludzi otacza.

,,Mitologia. Przewodnik dla lubiących rozkminiać bez bólu" to bardzo skondensowana forma prezentacji mitologii. Bardziej przypomina skrypt lub notatki. W formie krótkich rozdziałów i wypunktowań przedstawieni są najważniejsi bogowie zarówno greccy jak i rzymscy, opowiedziane najważniejsze wydarzenia oraz zaprezentowane odniesienia w kulturze. Wszystko w bardzo skrótowej a przez to łatwej i przyjemnej formie. Nie jest to mitologia sensu stricte. Nie zachwycimy się rozmachem opowieści raczej przypomnimy sobie najważniejsze konotacje, powiązania czy wątki. Bardzo ogólnie zarysuje całościowy kontekst całej mitologii i zachęci do dalszych poszukiwań.

Przyznaję, że mitologię czytałam po raz ostatni w czasach licealnych i sporo rzeczy mi już uciekło z pamięci więc z przyjemnością je sobie teraz odświeżałam. Raczej nie dowiedziałam się niczego, (chociaż zaskoczył mnie ogrom gwałtów) ale i tak spędziłam przyjemny dzień z greckimi bogami i boginiami oraz mogłam sobie uporządkować wiedzę. Bo właściwie to dokładnie tak jak podkreślono w tytule ,,przewodnik", przeprowadzający czytelnika przez zawiłość połączeń, niuasów i pokazujący to co najważniejsze. Jednocześnie nie zanudza. Równomiernie łączy najważniejsze dane z trochę sensacyjnym, plotkarskim brzmieniem. Dzięki temu wiedza sama wpada do głowy i jest przyjemniejsza. Polecam bo to z pewnością bardzo atrakcyjna forma systematyzowania wiedzy i oswajania z ogromnym, zagmatwanym tematem.  

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 99,3 cm - 2,4 cm = 96,9 cm.    

piątek, 19 maja 2023

,,Serce jak smoła" Robert Galbraith

Tytuł oryginału: The Ink Black Heart

 Chyba jak każdy z mojego pokolenia, czytałam Harry'ego Pottera ale daleko mi do nazwania się wielką fanką. Przeczytałam, było miło i bez żalu oddałam do biblioteki. Już wtedy było wiadomo, że J.K. Rowling ma niesamowitą umiejętność sprawiania, że tysiącstronnicową cegłę pochłania się w kilka dni. Właściwie ten tysiąc stron to było mało i chciało się więcej. I dokładnie tak samo jest w przypadku serii o Cormoranie Strike'u. Tysiąc stron i chce się więcej.

,,Serce jak smoła" zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu gdzie skończyła się ,,Niespokojna krew".  Strike i Robin są na urodzinowej kolacji, która nie kończy się w sposób jaki by oczekiwali i to od razu narzuca ton ich relacji na cały bieżący tom. Jest niezręcznie i dziwnie między nimi a przecież ich zawodowa dynamika także się ostatnio zmieniła. Nie są już pracodawcą i podwładną ale dwoma równorzędnymi partnerami, którzy powinni mieć do siebie pełne zaufanie. Jednak gdy kolejna sprawa zapuka do ich drzwi, po raz kolejny staną twarzą w twarz z wyzwaniem. Tym razem w świecie internetowego hejtu i prześladowań.

Gdy w drzwiach agencji staje twórczyni popularnej internetowej kreskówki, Robin musi odprawić ją z kwitkiem. Nie zajmują się cyberprzestępczością a poza tym znowu cierpią na brak rąk do pracy. Jednak gdy krótko po tym wydarzeniu Edie zostaje zaatakowana i zabita, Strike i Robin podejmują zlecenie odkrycia internetowego trolla, Anomii, który stoi za szeroko zakroją akcją internetowego nękania, którego finałem był atak.

Akcja ,,Serca jak smoła" łączy w sobie internetowe śledztwo z klasycznym dochodzeniem. Strike i Robin to nowicjusze w cyberprzestrzeni ale doskonale radzą sobie z ludźmi i łączeniem tropów. Internetowy hejt i nękanie przestaje się ograniczać do ram wirtualnego świata. On mocno wychodzi na zewnątrz i zagraża kolejnym osobą, które staną na drodze tajemniczemu Anomii. Detektywi wchodzą nie tylko w cyberświat ale także wewnątrz komuny artystów, z której wywodziła się ofiara. A tam każdy ma ukryte cele, własne ambicje, ciemne sprawki oraz tajemnice, których lepiej żeby nikt nie przejrzał. To śledztwo zupełnie inne od dotychczasowych, które mocno odbije się na życiu wielu osób, w tym i samych detektywów.

Tysiąc stron to ogrom jeśli mamy na myśli kryminał, który w domyśle powinien utrzymać w napięciu czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Uczciwie trzeba przyznać, że Rowling się to nie udało. Sama miałam moment zwątpienia tak w 2/3 książki, kiedy wydawało mi się, że wszyscy zapędziliśmy się w kozi róg. Śledztwo właściwie utknęło, prywatne relacje pomiędzy Strikiem i Robin zrobiły się dziwne a czegoś co przełamałoby impas nie widać. No ale to Rowling więc zaserwowała nam nieoczekiwany zwrot akcji i nagle wszystko logicznie zaczęło przyspieszać i nabierać tempa, którego oczekiwaliśmy.

Chyba główną myślą przewodnią powieści jest internetowy hejt. Niby wszyscy mamy świadomość jego istnienia ale nie do końca zdajemy sobie sprawę jak potężna i niszczycielska jest to siła. Internet daje możliwość łączenia ludzi o podobnych poglądach, równocześnie pozwalając by pozostali anonimowi. Jednak co gdy ta bezimienna masa skieruje swoją energię, przeciwko konkretnej osobie? ,,Serce jak smoła" wchodzi do wewnątrz takiej grupy i pozwala zajrzeć za kulisy. Odsłania część mechanizmów i motywów jakie kierują tymi osobami. Jest fikcją literacką, która bardzo łatwo może stać się rzeczywistością.

,,Serce jak smoła" czytało mi się rewelacyjnie i czekam z niecierpliwością na kolejny tom. Mogę być pewna, że ta seria jeszcze na wielu płaszczyznach nas zaskoczy i zachwyci. Polecam!

 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 104,4 cm - 5,1 cm = 99,3 cm.    

 

wtorek, 16 maja 2023

,,W pogoni za Cassandrą" Lisa Kleypas

Tytuł oryginału: Chasing Cassandra

 Przerwy na romanse historyczne ciąg dalszy. Tym razem powrót do Lisy Kleypas, której opowieści uwielbiam. Cykl ,,Ravenels" czytam bardzo chaotycznie i nadal nam kilka pierwszych do nadrobienia ale to w niczym nie przeszkadza w lekturze. Odkrywa się nowych bohaterów i cóż.. tylko lubi się ich bardziej.

,,W pogoni za Cassandrą" to opowieść nietypowa. Rozgrywa się według zupełnie innego schematu niż większość romansów historyczny, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Dodatkowo pierwsza połowa powieści rozgrywa się na tle wydarzeń z wcześniejszych książek. Cassandra, najmłodsza z sióstr Ravenel i Tom Severin po raz pierwszy spotykają się na ślubie jej siostry bliźniaczki. Mężczyzna od pierwszej chwili jest zauroczony dziewczyną i dokładnie w tym samym momencie się jej oświadcza. Tylko, że każdy uważa, że jest to najgorszy z możliwych scenariuszy. Cassandra jest romantyczką, która chce wyjść za mąż z miłości a Tom to pragmatyk, twardo stąpający po ziemi i wszystko robiący z pobudek zdroworozsądkowych. W jego słowniku nie istnieje coś takiego jak miłość. Mimo, że jego oświadczyny zostają odrzucone w przyszłości wydarzy się wiele a oni będą ciągle na siebie wpadać i w końcu zostaną zmuszeni do przyznania sami przed sobą, że istnieje coś co ich wzajemnie do siebie przyciąga.

Z Lisą Kleypas i je powieściami jest tak, że jak już się przeczytało jedną to chce się tylko więcej. Chce się więcej uśmiechu, wzruszeń, romantyzmu, westchnień. Bo ona jak nikt opowiada proste, wręcz banalne historie z niepodrabialnym urokiem i czarem a w tle przemyca nieoczywiste historie. Tym razem jest znowu o rewolucji industrialnej i jej ofiarach ale także o literaturze i o tym jak oddziałuje ona na czytelnika. Lisa Kleypas to pewniak, że czas spędzony z jej powieściami będzie przyjemny i zapewni relaks i odprężenie. Polecam!

sobota, 13 maja 2023

,,Diabeł wcielony" Loretta Chase

 Tytuł oryginału: The Last Hellion

Gdy ostatnio byłam w bibliotece i wędrowałam między półkami w poszukiwaniu czegoś do czytania, stwierdziłam, że bardzo dawno nie czytałam żadnego romansu historycznego. Kiedyś zaczytywałam się w tym a teraz jakoś zeszedł na dalszy plan. Jako odskoczni od tego czytam ostatnio zdecydowałam się na Lorettę Chase. Nazwisko dla mnie nowe. Dotychczas jeszcze nie sięgałam po jej książki więc zbytnio nie widziałam czego mogę się spodziewać.

,,Diabeł wcielony" to czwarty i ostatni tom serii ,,Rozpustnicy". Lekko odwołuje się do poprzednich i wywołuje pewien niepokój ale właściwie można bez większych problemów czytać jako osobną powieść. Głównym bohaterem jest książę Ainswood, który zupełnie nieoczekiwanie otrzymał tytuł książęcy. W przeciągu krótkiego odcinka czasu prawie cała jego rodzina umiera i ten, który wydaje się najmniej odpowiednią osobą, musi wziąć na swoje ramiona odpowiedzialność. Cóż, on nadal udowadnia, że nie nadaje się na księcia, pogrążając się coraz bardziej w pijaństwie i rozpuście. Wszystko zmienia się w momencie gdy w ciemnym zaułku napotyka młodą zdecydowaną i upartą dziennikarkę. Nie wiadomo kiedy zostaje wplątany w intrygę, która na zawsze odmieni jego życie.

,,Diabeł wcielony" jest całkiem niezłym przedstawicielem gatunku. Lekki, słodko-gorzki romans, który czyta się przyjemnie i przerwach od innych książek. Może nie ma w sobie nic takiego, co wyróżniałoby go na tle innych ale także nie irytuje. Miesza z sobą wątki w odpowiednich proporcjach dostarczając trochę smutku, trochę radości i odrobinę pikanterii. Z pewnością nie zapadnie mi w pamięć ale wcale nie żałuję spędzonego czasu. To po prostu zwyczajne ,,guilty pleasure".

 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 107,1 cm - 2,7 cm = 104,4 cm.    

 

czwartek, 11 maja 2023

,,Pod dalekim niebem" Sarah Lark

Tytuł oryginału: Unter fernen Himmeln

 Sarah Lark to pisarka, po której książki sięgam z ogromną przyjemnością. Fakt, po przeczytaniu kolejnej można dostrzec schematyzm fabuły, budowania postaci i wykorzystywanych motywów ale to wcale nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności ze zwyczajnej, relaksacyjnej lektury.

,,Pod dalekim niebem" jest wyjątkową powieścią w dorobku Lark. To pierwsza, w której zastosowane zostały dwa plany fabularne. Akcja rozgrywa się współcześnie w Niemczech i Nowej Zelandii oraz w XIX wieku w Nowej Zelandii w trakcie wojen z Maorysami. Stephanie, to młoda niemiecka dziennikarka kryminalna. Od zawsze nie pamięta pierwszych sześciu lat swojego życia. Eksperyment hipnotyczny, któremu poddaje się w ramach zadanie zleconego przez przełożonego sugeruje, że w poprzednim wcieleniu mogła być maoryską księżniczką. To dziwnie pokrywa się z jej przeszłością. Zaintrygowana wyrusza do Nowej Zelandii aby odkryć prawdę o sobie i poznać zagmatwane losy Maramy, dziewiętnastowiecznej Maoryski, której historia splata się z przeszłością Stephanie.

W pewien sposób ,,Pod dalekim niebiem" przypominało mi ,,Kobiety Maorysów". Obie w planie XIX-wiecznym rozgrywają się z tym samym momencie, czy powstaniu i upadku wioski Maorysów, Parihaki. W obu pojawia się walka Maorysów o swoje prawa i brutalność tłumienia powstania powstania przez Brytyjczyków. W ,,Pod dalekim niebem" opowieść koncentruje się na bolesnych losach jednej osoby, Maramy, która została boleśnie doświadczona i najlepiej poznała dwulicowość Brytyjczyków. W wątku współczesnym mamy zagadkę kryminalną połączoną z wędrówką po Nowej Zelandii by odkryć swoją historię i zrozumieć przeszłość by móc samodzielnie kształtować przyszłość.

Eksperyment jakim było połączenie dwóch planów i dodanie wątku kryminalnego zdecydowanie się udał. Powstała ciekawa opowieść, mieszająca przeszłość z teraźniejszością. Kolejny raz Sarah Lark zabiera czytelnika w świat kultury maoryskiej równocześnie przypominając o ciemnych stronach brytyjskiego kolonializmu. Dzięki temu powstała poruszająca opowieść o miłości, zdradzie, pożądaniu i śmierci. Znowu, co charakterystyczne dla Lark, pierwsze skrzypce ogrywają kobiety, które muszą pokazać swoją siłę, która akurat w tej powieści nie jest tak oczywista jak w innych.

Lubię Sarah Lark i jej powieści. Lubię te opowieści, które zabierają nas w podróż w czasie i przestrzeni. Opowiadają o ludzkich emocjach i pozwalają oderwać się od rzeczywistości. Nawet jeśli to tylko czytadła, to te zdecydowanie z wyższej półki. Polecam!

czwartek, 4 maja 2023

,,Siódmy koci żywot" Beata i Eugeniusz Dębscy

 

 

 Chyba najlepsze w książkach i czytaniu jest to, że zawsze pojawi się taka, która nas zaskoczy. Szczególnie gdy chodzi o kryminały. Wydaje mi się często, że większość pomysłów już wykorzystano. Zawsze można próbować zaszokować ale zaskoczenie pojawia się bardzo rzadko. Jednak ,,Siódmy koci żywot" zaskoczył i to nieźle. Niby sztampowy policyjny kryminał ale co gdyby nagle okazało się, że pomocnikiem śledczych jest ... kot, a właściwie kotka, obdarzona bardzo zdecydowanym charakterem.

Jovan, właściciel kotki Sheili zostaje zamordowany w swoim mieszkaniu. Wszystko wskazuje na to, że znał swojego morderce. W ostatnich przedśmiertnych chwilach wypycha swoją kotkę na balkon tak aby nie była świadkiem spotkania. Ta jednak widzi coś co pozwala jej zidentyfikować zabójcę. Wkrótce trafia pod opiekę oficer śledczej, która odpowiada za sprawę Jovana. Kotka Sheila wykorzysta cały swój spryt aby podsunąć jak najwięcej śladów policji by mogli zidentyfikować sprawcę. Zaczyna się śledztwo zupełnie inne niż wszystkie, w którym (prawie dosłownie) ster przejmie kot.

,,Siódmy koci żywot" to kryminał z przymrużeniem oka. Mocno specyficzny. Ja początkowo miałam sporą trudność aby wejść w jego klimat. Wydawałoby się, że powinna to być lekka, wciągająca zagadka kryminalna opowiedziana z perspektywy kotki. Jednak wydaje mi się, że początkowo sami autorzy mieli trudność, żeby złapać odpowiedni rytm opowieści. Dopiero w okolicach połowy opowieść się krystalizuje i można zacząć czerpać z niej rozrywkę. Wątek kryminalny nie jest specjalnie rozbudowany, dosyć szybko pojawiają się podejrzani, potem następuje łączenie wątków by mógł nastąpić wielki finał. Cały czas ogromną rolę odrywa kotka Sheila, część opowieści prowadzona jest z jej, pierwszoosobowej perspektywy. To ona podsuwa wskazówki, co budzi lekką konsternację u policjantki, którą się nią zaopiekowała.

,,Siódmy koci żywot" to zarówno moje pierwsze spotkanie z Beatą i Eugeniuszem Dębskimi, jak i tak specyficzną formą komedii kryminalnej. Jeśli potraktować to w ramach eksperymentu czy żartu to bardzo przyjemny. Lekki, spójny, zaskakujący. Z pewnością bardzo przemawiający do wszelkich kociarzy. Ja koty lubię tylko u kogoś :) więc niespecjalnie jestem grupą docelową i raczej nie wrócę. Ale jako czytadło na pierwsze majówkowe opalanie jak znalazł. 


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Agora SA!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 109,3 cm - 2,2 cm = 107,1 cm.