środa, 27 kwietnia 2022

,,Boliwia. Narzeczona, więzienie i cudze wesele" Paweł Wilk

 


Boliwia to dla mnie miejsce wyjątkowe. Byłam tam zaledwie dwa i pół tygodnia w 2016 roku ale gdyby to było możliwe jeszcze raz bym tam pojechała i odwiedziła wszystkie te miejsca, których nie widziałam. Póki co pozostaje wędrowanie palcem po mapie i oglądanie lub czytanie relacji innych.

Paweł Wilk odwiedził Boliwię trochę wcześniej, bo w 2014. Jednak jego wyprawy, nie da się nazwać czysto turystyczną. Szalony impuls pchnął do odbycia półrocznego stażu jako wolontariusz w boliwijskim więzieniu. Jest to zdecydowanie niezwykłe doświadczenie, które pokazało mu ten południowoamerykański kraj z absolutnie nieznanej perspektywy. Poznaje ludzi i słyszy historie, do których zdecydowanie żaden inny obcokrajowiec nie ma dostępu. Poznaje kulturę i mentalność Boliwijczyków absolutnie od podszewki. Ale nie tylko samą pracą, żyje człowiek. Poza więzieniem, zwiedza, poznaje, doświadcza, smakuje kraj z jego plusami, mocnymi stronami, absurdami, specyficznym podejściem do wielu kwestii oraz niezwykłą kulturą. Wilk nie jest tylko obserwatorem - on jest w centrum zdarzeń i może dużo powiedzieć nie tylko o tym jak wygląda życie cudzoziemca w Boliwii ale także jak wygląda  normalna codzienność.

Wilk nie jest pisarzem, nie jest nawet zbyt dobrym gawędziarzem ale jego opowieść ma to coś w sobie co sprawia, że przykuwa uwagę. Jest autentyczna i pełna pasji. To nie jest relacja znudzonego wędrowca, który już wszystko przeżył i wszystko doświadczył. To historia młodego chłopaka, który wyrwał się z Polski by działać, poznawać. Po drodze napatoczyła mu się dziewczyna  i trochę przygód, zobaczył kawałek świata, otwarły mu się oczy na świat i właśnie to chce pokazać i przekazać dalej. W swój prosty sposób wysyła w przestrzeń mnóstwo pozytywnej energii i motywuje do działania. I to jest najlepsze i dlatego polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  104,3 cm - 1,9  cm =  102,4 cm.     

 

niedziela, 24 kwietnia 2022

,,Antropocen. Twój i mój świat" John Green

 

Tytuł oryginału: The Anthropocene Reviewed

Gdy zaczynałam czytać, cała moja wiedza na temat autora to była informacja, że kilka lat temu był mega popularny, szczególnie wśród nastolatków, za sprawą książki ,,Gwiazd naszych wina". Przyznaję, że nie czytałam bo wtedy miałam już trochę więcej lat i nie uważałam się, za osobę, do której powieść jest skierowana. I chyba ten wstęp najlepiej oddaje moje nastawienie przed rozpoczęciem ,,Antropocenu". Byłam przekonana, że mam w rękach coś lekkiego ale jednak poniżej mojej grupy wiekowej. Jakże się myliłam...

 ,,Antropocen. Twój i mój świat" to zbiór felietonów, dowcipnych recenzji ... prawie wszystkiego. Autor koncentruje się czasem na pozornych błahostkach, rzeczach tak oczywistych, że mijamy je bez ani jednej refleksji ale mimo to udaje mu się wyciągnąć znacznie głębsze wnioski. Bo co może powiedzieć o nas trawnik, klimatyzacja, szept czy klawiatura qwerty. Korzystamy z tego codziennie, zajmuje to nasz czas, skupiamy uwagę chyba tylko w sytuacjach gdy nie działa a gdy wszystko przebiega płynnie nie zauważamy. Jednak nawet takie małe rzeczy w czegoś wynikają, coś mówią o nas jako społeczeństwie, prześledzenie trendów i zmian dużo mówi o nas jako ludzkości i o tym jak bardzo ingerujemy w świat, który nas otacza.

I w pewnym stopniu to jest nadrzędny temat tej książki, tych felietonów. W sposób lekki, dowcipny, przystępny dla każdego pokazać największe problemy na linii człowiek-wszechświat. Coraz mocniej rzeczywistość jest podporządkowywana człowiekowi, próbuje on za wszelką cenę uporządkować, zawładnąć światem i często mu to wychodzi ale wszystko odbywa się jakimś kosztem. Książka powstawała w pierwszej fazie pandemii Covid-19 gdy świat na chwilę się zatrzymał a my, jako ludzkość, uświadomiliśmy sobie, że nie panujemy nad wszystkim. To był doskonały moment aby skupić swoją uwagę na czymś innym i zastanowić się dlaczego tak jest. To, że zmieniamy i kształtujemy świat jest dobre ale trzeba uświadomić sobie co za tym stoi i często skalkulować rachunek zysków i strat. I John Green właśnie to robi - wychodzi o szczegółu by pokazać ogół. Sięga po teksty, przykłady, statystyki by pokazać znacznie szerszy obraz i zmusić do zastanowienia się. Niby dowcipkuje, opowiada anegdoty ale za nimi stoją poważne, aktualne pytania. Chyba żadnego tekstu nie da się przeczytać w taki sposób żeby na koniec nie zadać sobie pytania: że chyba w tym coś jest? I nie ważne czy zgadzamy się czy nie, ważne, że zaczynamy widzieć problem.

Green nie chce mędrkować, uogólniać, prawie za każdym razem odwołuje się do swoich przeżyć, swoich uczuć, emocji, doświadczeń czy przemyśleń. Jest mocno widoczny w tym o czym pisze i bardzo otwarty na temat swojego życia. Przez to staje się bliższy, lepiej rozumiemy jego dylematy, rozmyślania, zachwyty. Dla mnie (a myślę, że też dla wielu troszkę ,,starszych" polskich czytelników) chyba najbardziej uroczym tekstem był ten o Jerzym Dudku i jego ,,Dudek dance" z 2005. Wróciły wspomnienia i tamta radość. I chyba to jest największy plus tej książki, że odnosi się do sytuacji, które doświadczamy, rzeczy, które znamy. Dzięki temu jest bliska, znajoma, codzienna ale jednocześnie zupełnie nieoczywista.

,,Antropocen. Twój i mój świat" daję 7/10 :)

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  106,5 cm - 2,2  cm =  104,3 cm.     

 

wtorek, 19 kwietnia 2022

,,Czarny Wygon. Tom I" Stefan Darda


 Prawie idealnie wstrzeliłam się w oś czasu. Zdążyłam skończyć przed Wielkim Piątkiem. A właśnie Wielki Piątek ogrywa znaczącą rolę w powieści. Nie żebym wierzyła w to co autor próbuje przekazać nam w swojej opowieści ale przyznam, że lubię takie zupełnie przypadkowe zbiegi okoliczności.

2005 rok, przełom marca  i kwietnia. Witold Uchmann, cyniczny dziennikarz zajmujący się zjawiskami paranormalnymi wyrusza na wschód Polski aby spotkać się z informatorem, który ma mu do przekazania niezwykłą historię. Sięga ona korzeniami prawie pół wieku wstecz, do miejscowości o której nikt już nie pamięta, a która tkwi uwięziona w niezwykłej pętli czasu. Jedynie kilku osobą udało się przezwyciężyć ciążącą na mieszkańcach klątwę i uciec do współczesnego świata. Jednak sama ucieczka nie rozwiązuje problemu - za barierą zostało zło, które jeszcze nie pokazało do czego jest zdolne.

,,Czarny Wygon. Tom I" to jak się okazuje właściwie dwa tomy połączone w jedno. Pierwsza część ma zaciekawić, nadać zarys i zaledwie delikatnie wprowadzić czytelnika w to czego można spodziewać się w Starzyźnia. Dużo więcej szczegółów ujawnione zostaje dopiero w drugiej części. Paradoksalnie, ta pierwsza pełna niedopowiedzeń, tajemniczości, nienazwanego niebezpieczeństwa oraz domysłów jest dużo ciekawsza. Dzieje się więcej, bardziej intryguje to czego nie wiemy  i co zaledwie możemy się domyślić. Właściwie zagadka czeka na każdej stronie. Druga część dużo wyjaśnia i dlatego staje się bardziej dosłowna. Niebezpieczeństwo zostaje zidentyfikowane, nazwane, nabiera konkretnego kształtu i zaczyna ziać ... nudą. Właściwie klaruje się jedna możliwa droga postępowania i dokładnie według niej, jak po sznurku podążają bohaterowie. Nadal pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi ale zostaje one odstawione na boczny tor, raczej ustępując miejsca doraźnemu, trochę schematycznemu prowadzeniu akcji.

Początkowo powieść bardzo mnie wciągnęła. Byłam ciekawa, bardzo ciekawa co właściwie się wydarzyło w Starzyźnie i jak można to zneutralizować. Było nieźle do pewnego momentu. Gdzieś jednak została przekroczona granica i zrobiło się nudno, przewidywalnie i schematycznie. Całe napięcie i groza rozmyły się, ustępując miejsca przyzwoitej powieści, chociaż trochę bezkształtnej. Końcówka to takie dociągnięcie na oparach byle by tylko zamknąć niektóre wątki i zostawić możliwości na nowe otwarcie, którym można będzie zapełnić pozostałe części. Prawdopodobnie po nie sięgnę żeby przekonać się czy jeszcze można coś wyciągnąć z tego konceptu czy raczej fajny pomysł został rozmyty i przegadany.

czwartek, 14 kwietnia 2022

,,Miasto z mgły" Carlos Ruiz Zafón

Tytuł oryginału: La Ciudad de Vapor

 Chyba nikt, kto choć raz spotkał się z prozą Zafona, nie pomyli jego unikatowego stylu narracji. Tworzył on opowieści, które pochłaniały, przenosiły w inny świat, były afirmacją opowieści w najczystszej postaci. Chyba na ich przykładzie, najlepiej wytłumaczyć komuś o co właściwie chodzi w czytaniu. Dobra książka, dobra powieść ma cię pochłonąć, przenieść w inny świat, zainteresować, wzbudzić całą gamę różnorodnych emocji a na koniec sprawić, że nie chce się wracać do rzeczywistości. Ostatnia strona powinna przyjść zdecydowanie zbyt szybko i zupełnie z zaskoczenia. Miałam tak, paradoksalnie, z bardzo niewieloma książkami ale z większością, właśnie Zafona.

Niestety Carlosa Ruiza Zafona nie ma już z nami. Nie zaskoczy, nie zaczaruje, nie zachwyci. Nie pozostawił dziesiątek powieści - zaledwie osiem. Ale nawet odchodząc zadbał o to by powiedzieć ostatnie słowo. Już po jego śmierci został wydany zbiór opowiadań. Króciutki -  zaledwie trochę ponad 200 stron. Ale stanowi pewne zamknięcie. Jeszcze raz przenosimy się w świat, który otworzył dla nas ,,Cień wiatru". Czujemy tą wyjątkową atmosferę, przenika nas jedyny i nie podrabialny klimat barcelońskich uliczek i zakamarków. Jest tak jak zawsze - mroczno, tajemniczo, magicznie, niebezpiecznie. Czujemy wzajemnie przenikające się dobro ze złem. Także w krótkiej formie widać i czuć mistrzostwo w operowaniu słowem, nastrojem, emocjami.

Właściwie pochłonęłam te opowiadania. Plan był żeby je sobie dawkować, żeby były odskocznią od innych lektur. Nie dałam rady. Siadłam i przepadłam. Skończyłam i czułam ogromny niedosyt. Dlaczego ich jest tak mało? Dlaczego są takie króciutkie? Co dalej z bohaterami? Wszystko jest niczym obserwowanie przechodniów na ulicy. Widzimy ich tylko przez sekundę - dwie i wiemy, że nie poznamy ich historii. Zobaczymy jakiś wycinek ich życia zanim odpłyną. Dokładnie tak samo jest tutaj. Niektóre opowiadania odnoszą się do postaci znanych z ,,Cienia wiatru" lub pozostałych książek, inne to zaledwie migawka z czasów rządów generała Franco czy nawet sięgające w znacznie dalszą przeszłość.

Jest mi smutno ale wiem, że będę wracać do ,,Miasta z mgły", bo pomiędzy kartkami nadal żyje klimat i magia Zafona. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  106,5 cm - 1,6  cm =  104,9 cm.     

 

niedziela, 10 kwietnia 2022

,,Maryla z Zielonego Wzgórza" Sarah McCoy

Tytuł oryginału: Marilla of Green Gables

 ,,Ania z Zielonego Wzgórza" to chyba jedna z najbardziej kultowych powieści. Miliony dziewcząt i kobiet wychowały się obserwując sympatycznego rudzielca i razem z nią wkraczając w dorosłość. Ania inspiruje, zachwyca, bawi. Jest żywiołem, który odmienia życie wielu osób, szczególnie rodzeństwa Cuthbertów, Maryli i Mateusza, w których domu zamieszkała i rozgoniła mroki samotności i szarej codzienności. I chociaż dla większości czytelników Maryla i Mateusz to starsi, wycofani, trochę zgorzkniali ludzi, którzy zdają się zupełnie nie pamiętać o tym czym była młodość i radość, to jednak tak nie jest. Pojawienie się Ani topi lód i wyzwala zapomniane pokłady szczęścia. Ale jak wyglądało ich życie, a przede wszystkim życie Maryli, zanim pojawiła się Ania? Sarah McCoy próbuje odpowiedzieć na to pytanie przenosząc czytelnika do Avonlea, na długo zanim zawitała tam Ania Shirley.

Marylę Cuthbert poznajemy jako trzynastoletnią dziewczynkę. Mieszka z rodzicami i bratem na obrzeżach Avonlea. Wychowywana w duchu surowych protestanckich zasad, zaczyna poznawać czym jest przyjaźń, radość, młodość. Obserwujemy początki przyjaźni z Małgorzatą, wtedy jeszcze White. Dwie dziewczynki są jak ogień i woda ale to tylko umacnia ich przyjaźń. Gdzieś z boku zaczyna pojawiać się także Jan Blythe, młodzieniec, który sprawi, że w młodziutkiej Maryli narodzą się zupełnie nowe uczucia i emocje. Szczęśliwe dorastanie zostanie brutalnie przerwane pewnej majowej nocy a wszystkie pragnienia i marzenia młodziutkiej dziewczyny ulegną radykalnym przewartościowaniom.

Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie czerpałam przyjemności z powrotu do Avonlea. Jednak jest to zupełnie inne miasteczko. Zamieszkałe przez inne osoby ale w jakiś sposób bliskie i znajome. Początkowo autorka dosyć mocno wzoruje się na pierwowzorze, do którego się odwołuje. Dzieciństwo Maryli i Małgorzaty to kopia tego co znamy z relacji Ania-Diana. Dziewczeńskie tajemnice, sekrety, pierwsze zauroczenia - wszystko co składa się na dorastanie. Jest uroczo, radości i nostalgicznie. Potem coraz mocniej dochodzi do głosu styl samej McCoy. Powracają tematy, które poruszała w ,,Dzieciach kartografa" - tutaj także pojawia się temat Kolei Podziemnej, echa zapowiadające wojnę secesyjną czy też zarys ogólnej sytuacji polityczno-gospodarczej, czyli tematy, które nie istnieją w prozie L.M.Montgomery. ,,Ania.." to afirmacja dorastania, ,,Maryla .." jest dużo mocniej zakorzeniona w konkretnych faktach i wydarzeniach. Chcąc, nie chcąc bohaterowie muszą opowiedzieć, po którejś ze stron. Nie mogą tutaj żyć wewnątrz swojej własnej bańki.

,,Maryla z Zielonego Wzgórza" może być niezłym prequelem cyklu, może być także czytana w zupełnym oderwaniu od prozy L.M.Montgomery. Mówi dużo o Kanadzie w połowie XIX wieku, o jej nastrojach, problemach. Kraj przestaje być sielską oazą, jaką znamy z cyklu o Ani a staje się konkretem, targanym problemami, w którym żyją ludzie z krwi i kości. Jeśli czytamy w powiązaniu z oryginalną serią to mamy okazję na nowo spojrzeć na postaci, które dotychczas stały w tle. Nabierają one wyrazu, stają się bliższe, bardziej zwyczajne i dostrzegamy, że za każdym starszym także staje jego młodzieńcza wersja z tymi samymi problemami, wątpliwościami. Popełniająca dokładnie te same błędy. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  109,8 cm - 3,3  cm =  106,5 cm.     

 

wtorek, 5 kwietnia 2022

,,Polska demonologia ludowa" Leonard J. Pełka


 ,,Polska demonologia ludowa" to kolejna, przeczytana przeze mnie, pozycja z genialnej serii wydawnictwa Replika, przybliżającą polską kulturę ludową oraz dawne wierzenia. Dosyć podobna w zakresie poruszanego tematu do ,,Pożegnania z diabłem i czarownicą..", mimo wszystko odsłania nowe oblicze kultury ludycznej i przybliża współczesnemu czytelnikowi wierzenia, które kiedyś były codziennością.

Na wstępie wypada wspomnieć, że praca została zebrana i przygotowana przez wybitnego badacza, profesa Leonarda Pełkę. Już to może być gwarancją, że książka, po którą sięgamy nie jest zbiorem przypadkowych danych ale dziełem wieńczącym wieloletnie badania. I doskonale naukowy charakter pracy widać w całości. Każdy rozdział poprzedzony jest wyjaśnieniem naukowych, podpartym własnymi lub cudzymi badaniami, widać odniesienie do konkretnych metod badawczych oraz tego jak analizowano i zbierano dane.

Potem następuje druga, chyba zdecydowanie ciekawsza część czyli prezentacja fascynującego świata słowiańskich duchów, demonów, mar i widziadeł, które towarzyszyły ludziom na każdym kroku. Pełka próbuje je usystematyzować, skatalogować i wpisać w szczegółowe ramy tak aby łatwiej je było rozróżniać. I tak są demony odpowiedzialne za zjawiska atmosferyczne, zamieszkujące lasy, pola, jeziora i góry, są duchy domowe  zarówno pomagające jak i przeszkadzające, są widziadła odpowiedzialne za zdrowie i samopoczucie oraz ogromny świat różnorakich diabłów. To tylko kilka z wielu kategorii jakie wyodrębnił Pełka. Oprócz typowo naukowych charakterystyk znajdziemy tak przebogaty zbiór mitów, podań, historii przekazywanych z ust do ust przez pokolenia. Dzięki temu świat słowiańskich duchów i demonów znów używa, staje się bardziej namacalny i rzeczywisty.

Chyba jedynym minusem jest niewielkie przekłamanie jakie znajdziemy już na okładce. ,,Wierzenia dawnych Słowian" -  przyznajcie, że pierwsze co nasuwa się na myśl to czasy przedchrześcijańskie i próba dotarcia do tych najdawniejszych i najbardziej pierwotnych wierzeń. Cóż, nic takiego nie ma miejsca. Autor swoją uwagę koncentruje na czasach zdecydowanie bliższych i raczej na kulturze, która wykazywała pewien synkretyzm będąc mieszaniną lęku, niewiedzy, nadmiernej wyobraźni z bardzo naiwnie pojmowaną wiarą chrześcijańską. Doskonale to widać w wielu przywołanych opowieściach czy obrzędach. Nie jest to wielki minus, bo praca mimo wszystko wciąga i rozbudza ciekawość, raczej lekkie rozczarowanie bo spodziewałam się czegoś innego. Mimo, to każdemu zainteresowanemu tematem polskiej kultury ludycznej gorąco polecam! 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  113,0 cm - 3,2  cm =  109,8 cm.