czwartek, 31 marca 2022

,,Mąż i żona" Wilkie Collins

 

Tytuł oryginału: Man and wife

Im częściej sięgam po książki wpisane w kanon literatury światowej, tym częściej przekonuję się, że mimo upływu lat, a nawet setek lat tkwi w nich coś niezwykłego a sama historia niewiele traci na swojej aktualności.

,,Mąż i żona" to jedna z powieści popularnego XIX-wiecznego angielskiego pisarza Wilkiego Collinsa. Ta opowieść ma w sobie coś z farsy, trochę kryminału i thrillera ale przede wszystkim jest to celna krytyka angielskiego społeczeństwa i prawa jakie obowiązuje na Wyspach Brytyjskich.

Dwie młode kobiety, Anne i Blanche, mają wkrótce wyjść za mąż. Związek Blanche to oaza szczęścia. Zupełnie inaczej jest w przypadku Anne. Wplątała się w romans z mężczyzną, dla którego była tylko przelotnym flirtem. Teraz gdy jest w ciąży (fascynujące jest w jaki sposób autor mówi o jej stanie, właściwie nie mówią o nim) zdobywa przyrzeczenie małżeństwa, które wpląta ją w cały splot zbiegów okoliczności, które w znaczący sposób zaważą nie tylko na jej życiu ale także na kolejach losu kilku innych osób.

Dla Wilkie Collinsa punktem wyjścia było niejednoznaczne prawo małżeńskie funkcjonujące na Wyspach Brytyjskich. W zależności od miejsca pobytu samo nazwanie kogoś swoim mężem lub żoną mogło być równoznaczne z zawarciem związku. I paradoksalnie w innym miejscu nawet podpisanie deklaracji w obecności świadków nie równało się ślubowi, jeśli inne dodatkowe warunki nie zostały spełnione. I właśnie z tego czerpie autor budując fabułę przypominającą trochę farsę. Dwie pary nie wiedzą czy wzięły ślub czy nie. Krążą koło siebie i próbują rozwikłać supeł, który powstał w wyniku niejednoznacznej interpretacji prawa oraz skomplikowanych okoliczności jakie zaistniały. I chociaż to jest główny i przyznam bardzo ciekawy wątek, to równie ciekawe są wnioski jakie z niego wynikają.

Collins po mistrzowsku wyśmiewa skomplikowane, głupie prawa, które niszczą życie ludzi. Ale także dużo miejsca poświęca sytuacji kobiet, które najczęściej są ofiarami takiego stanu rzeczy. To one ponoszą ciężar odpowiedzialności, przede wszystkim dlatego, że nie są w stanie się bronić ani zawalczyć o swoje. Podporządkowane mężczyzną, żyją uzależnione od ich woli i łaski.  Autor tak zbudował postaci kobiece, że właściwie każda jest reprezentantką innej sytuacji i zupełnie innej zależności. Właściwie, tylko jedna ma nadzieję, że szczęście i swobodę, tylko dlatego, że wybrała właściwego partnera. Pozostałe są skazane na życie w okowach męskiej woli i reguł społecznych, które zostały im narzucone. Collins także, w tle świetnie wyszydza bezmyślność, głupi pęd ku bezmyślnej rozrywce i aktywność fizyczną, która nie idzie w parze w rozwojem osobistym. Jest świetnym obserwatorem, bezlitosnym krytykiem i zdecydowanie zbyt wiele jego spostrzeżeń można przenieść z XIX wieku w czasy nam współczesne.

,,Mąż i żona" to powieść, po którą warto sięgnąć. To nie tylko opowieść kryminalna, która trzyma w napięciu do ostatnich stron. To przede wszystkim celna opowieść o ludziach, czasach i zwyczajach. Bardzo uniwersalna w swej wymowie. Przyjemny styl pisania, sprawia, że lektura się nie dłuży. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  116,5 cm - 3,5  cm =  113,0 cm.     

sobota, 26 marca 2022

,,Ogród kobiet" Carla Montero

Tytuł oryginału: El jardín de las mujeres Verelli

 Carla Montero to jedna z moich ulubionych pisarek. Właściwie nie umiem powiedzieć, dlaczego. Jej opowieści mają w sobie pewien urok, czar sprawiający, że gdy przeczyta się jedną je książkę, chce się sięgać po kolejne. I chociaż opis na okładce wcale nie sugeruje niczego wyjątkowego, ot, kolejna powieść o podróży i poszukiwaniu korzeni, to jednak warto sięgnąć i zachwycić się.

Gianna, jest odnoszącą sukcesy trzydziestopięciolatką. Zawodowe osiągnięcia, romans z przystojnym aktorem i mała rodzina, w której wchodzą brat i babcia, zupełnie wypełniają jej świat. Wszystko zmienia się po śmierci babci i gdy z hukiem rozpada się jej związek. Zrozpaczona, znajduje pamiętnik prababki i wyrusza w podróż do Włoch by poznać przeszłość swojej rodziny oraz odkryć własną drogę ku przyszłości.

,,Ogród kobiet" to opowieść rozgrywająca się na dwóch planach. Pierwsza - pozornie banalna i stereotypowa rozgrywa się współcześnie w Barcelonie i małej wiosce w pobliżu San Remo. Druga - porywająca, przepełniona magią, miłością i poświęceniem zaczyna się na początku XX wieku w maleńkiej wiosce Castelupo i ciągnie się przez okres I wojny światowej aż do lat 20-tych XX wieku. W obu historiach pierwsze skrzypce grają kobiety. To ich decyzje tworzą świat, to one i ich siła mają moc przezwyciężyć najtrudniejsze przeciwności losu. Nieoczekiwanie, dla Gianny jej prababka Anice staje się przewodniczką i podporą. Powoli okrywane kolejne rodzinne sekrety sprawią, że kobieta nie tylko znajdzie swoje miejsce na świecie, zrozumie co naprawdę jest ważne ale także odkryje miłość i ogromną moc kobiecej przyjaźni.

Ale ,,Ogród kobiet" to nie tylko bardzo kobieca w wymowie powieść. To także opowieść przesycona smakami, zapachami, aromatami. Wszystko to jest cały czas obecne i buduje niezwykły klimat. Kuchnia, jedzenie, gotowanie nieustannie jest na drugim planie i nadaje opowieści bardziej intensywnego, bardziej zmysłowego klimatu. Nie każdy umie opowiadać o kulinariach, Carli Montero się udało. Nie przytłacza, nie nudzi ale pobudza, zachwyca, ubogaca opowieść. Tutaj nie są tylko zwykłą, codzienną czynnością. Stają się rytuałem, zaklęciem. Kuchnia staje się magicznym miejscem i elementem na drodze do uzdrowienia.

Cudownie czytało mi się powieść. Tak, jest banalna i przewidywalna. Tak, napisano już milion podobnych. Jednak ta ma w sobie tyle uroku, tyle pozytywnej energii, niesie uspokojenie i sprawia, że chociaż na chwilę znowu zaczyna myśleć się pozytywnie. A to w obecnych czasach najważniejsze i może właśnie dlatego warto sięgnąć. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  119,4 cm - 2,9  cm =  116,5 cm.    

wtorek, 22 marca 2022

,,Światło na krańcach świata" Jose Luis González Macías

 

Tytuł oryginału: Breve atlas de los faros del fin del mundo

Chyba najbardziej niezwykła latarnia morska o jakiej słyszałam znajduje się w ... Szwajcarii. Paradoks, prawda? Ale jednak tak jest. Na przełęczy Oberalp stoi 14-metrowa replika latarni, znajdującej się w Holandii, tam gdzie Ren uchodzi do morza. To taka klamra spinająca dwa końce Renu. I chociaż o tej latarni nie wspomina się w książce to chyba może być przykładem, że w latarniach morskich drzemie jakaś siła i magia, że nawet kraje bez dostępu do morza, pragną własną posiadać, nawet w ramach ciekawostki i atrakcji turystycznej.

,,Światło na krańcach świata" to zestawienie już prawdziwych, poważnych latarni morskich, które przez wiele lat zapewniały bezpieczeństwo podróżującym. Autor wybrał zaledwie 34 z różnych zakątków świata aby tylko nakreślić jak fascynujące, niesamowite, czasem tragiczne czy bardzo dramatyczne historie się z nimi wiążą. W krótkich notkach, kreśli zaledwie szkice. Ale są to szkice bardzo wymowne. Dużo mówiące o sile ludzi decydujących się na pracę latarnika, o ich poświęceniu, zdecydowaniu ale także o samotności i rozpaczy. Chyba żaden zawód, tak jak latarnik, nie mówi wiele o kondycji ludzkiej, i chyba on najbardziej wyciąga na wierzch słabości, wątpliwości ale także pokazuje prawdziwe wewnętrzne mocarstwo. Chociaż pierwsze co się nasuwa, to myśl, że jest to praca przeznaczona tylko dla mężczyzn bo także były kobiety, które odnajdywały się w jej wykonywaniu a nawet, po latach, doczekały się nazwania latarni swoim imieniem.

Ten malutki atlas zaledwie rozbudza ciekawość. Daje przedsmak tego, co wiąże się z wielowiekową pracą w latarni morskiej. To przyczynek aby samemu zacząć szukać i dowiadywać się coraz więcej i poznawać inne, zaklęte w budowlach nad brzegiem morza, historie. Jest w nich zaklęte piękno  i niezwykła dramaturgia, która powoli odchodzi  w przeszłość wraz ze wzrostem automatyzacji latarni morskich. Dlatego trzeba się spieszyć i poznawać te uciekające historie. Polecam!

poniedziałek, 21 marca 2022

,,Stare kości" Douglas Preston, Lincoln Child

 Tytuł oryginału: Old Bones
 
Wyprawa Donnera to jedno z tragiczniejszych i bardziej tajemniczych wydarzeń w historii Ameryki. Grupa podróżników, pod koniec XIX wieku, przemierza góry Sierra Nevada i gubi orientację. Nadchodzi zima, zagubieni wędrowcy aby przeżyć popadają w kanibalizm. Archeolożka Nora Kelly staje przed nieoczekiwanym, zawodowym wyzwaniem. Na stanąć na czele grupy, która ma za zadanie odnaleźć Zaginiony Obóz, niezbadany dotychczas odłam grupy Donnera. Pikanterii poszukiwaniom dodaje plotka, że gdzieś tam powinno być ukryte warte ponad 20 milionów złoto. Równocześnie, w kilku miejscach na świecie zostają zbezczeszczone groby kilku potomków, jednego z uczestników Wyprawy Donnera. Ktoś ma ukryty cel aby interesować się dokładnie tymi badaniami. Początkująca agentka FBI Corrie Swanson zajmująca się kradzieżą szczątków, nieświadomie zacznie kroczyć drogą, na której jak bumerang będzie powracać pytanie: Co dokładnie wydarzyła się w XIX wieku w górach Sierra Nevada?


Fanom thrillerów chyba nie trzeba przestawiać duetu Preston&Child. Sama, w przeszłości, nie raz sięgałam po ich książki. To niezła mieszanina prawdy historycznej, solidnej wiedzy naukowej i szalonej fikcji literackiej. Robią to tak umiejętnie, że łatwo pogubić się w tym co jest prawdą a co zmyśleniem. I dokładnie tak jest, także w przypadku ,,Starych kości". Autorzy sięgnęli po mocne podstawy - Wyprawa Donnera, która jednoznacznie kojarzy się z kanibalizmem, złem, obłędem, szaleństwem - jest idealnym punktem wyjścia dla mocnej, intrygującej fabuły, która rozbudzi ciekawość, rozpali emocje i sprawie, że ciężko będzie odłożyć książkę, chociaż na minutę. I dokładnie tak jest. Jest szybko, mocno, tajemniczo a wszystko to obudowane solidną wiedzą o współczesnych dokonaniach naukowych. Preston i Child snują opowieść, która nie się nie wydarzyła ale mogłaby. Zderzają dwa  światy - archeologię z kryminalistyką i dają czytelnikowi zagadkę, której rozwiązanie tak naprawdę jest dopiero wstępem. I chyba to jest w tym wszystkim najlepsze, bo ,,Stare kości" to pierwszy tom nowej serii , więc jeśli tak się zaczyna, to chyba po kolejnych tomach można spodziewać się tylko więcej.

,,Stare kości" to, pomimo solidnych historyczno-naukowych podwalin, przede wszystkim czysta rozrywka. Tak, emocjonująca, intrygująca, zaskakująca. Wszyscy ci, który lubili takie seriale jak ,,Bones", ,,CSI", zaczytują się w książkach Rowlinsa, koniecznie muszą sięgnąć i na pewno będę usatysfakcjonowani. Dostaną tu doskonale znane motywy i chwyty. Pewnym odświeżeniem mogą być bohaterki. Dwie silne kobiety. Jedna z ustabilizowaną karierą, pewna swojej wartości kontra nowicjuszka, próbująca przekonać innych do siebie. Ich zderzenie może być katastrofą dla sprawy, która prowadzą ale może też okazać się sukcesem. Dwa zupełnie różne spojrzenia na to samo ale dzięki temu całościowy obraz sprawy nabiera zupełnie nowego kolorytu, jest ciekawszy, bardziej intrygujący i nabiera zupełnie nowego wydźwięku. Jest dobrze, a ja jestem na tyle zaciekawiona, jaka będzie następna sprawa, że czekam na kolejne tomy z serii. Polecam!

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Agora!

 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  121,6 cm - 2,2  cm =  119,4 cm.   

środa, 16 marca 2022

,,Czas huraganów" Fernanda Melchor

Tytuł oryginału: Temporada de huracanes

 Już od początku ta powieść mnie zaskoczyła. Spodziewałam się horroru, thrilleru może trochę kryminału. Dostałam przejmującą, porażającą opowieść, przede wszystkim o ludziach i prawdziwych dramatach.

Mała meksykańska wioska, La Matosa. Pewnego dnia w kanale zostają znalezione rozkładające się zwłoki Wiedźmy, zdziwaczałej, wyrzuconej poza nawias społeczeństwa, kobiety. I tutaj, gdzie normalnie w każdej innej powieści zaczęłoby się policyjne śledztwo, zaczyna się opowieść. Każdy rozdział to osobne spojrzenie na tą samą sprawę. Nowy element uzupełniający układankę. Idzie zgodnie z regułami sztuki - od ogółu do szczegółu. Najpierw poznajemy zarys by potem coraz głębiej wnikać i poznawać kolejne przerażające szczegóły i zrozumieć co musiało się wydarzyć, że finalnie zabito Wiedźmę.

Chyba pierwsze co się nasuwa to poczucie gniewu i beznadziei. Te dwie emocje wręcz pulsują, biją z każdej strony. Bezsilność miesza się z brutalną przemocą, biedą i poczuciem przegranego życia. To tylko potęguje gniew, że nie można nic zrobić aby zmienić swój los. Każdy ruch tylko zacieśnia pętlę, pogłębia, już i tak tragiczną sytuację. Jest źle i może być tylko gorzej. To nie jest świat jaki chce się oglądać. Jest brudny, zepsuty, przegniły od wewnątrz, jątrzy się złem, okrucieństwem. Seks to tutaj narzędzie, zapłata, forma upokorzenia czy przemocy, nie ma nic wspólnego z miłością czy chociaż przyjemnością. Autorka doskonale oddaje wszystkie emocje, uwypukla, wręcz wylewa na czytelnika. Język jej opowieści kipi, jest mroczny, emocjonalny, przesycony środowiskiem o którym opowiada. Doskonale opisuje bohaterów, którzy nurzają się po uszy w szlamie degeneracji i nawet nie szukają dróg ucieczki. Są otępiali, skoncentrowani na przeżyciu, pozbawieniu wszelki uczuć w stosunku do innych, wręcz odczłowieczeniu i sprowadzeni do podstawowych instynktów.

,,Czas huraganów" poraża. Doskonale prezentuje świat, gdzie nie ma już nadziei a jest tylko gniew i szaleństwo a człowiek został odarty z człowieczeństwa. Jest to proza mroczna, lepka, intensywna ale w nie da się od niej oderwać bo ma w sobie coś hipnotyzującego. Mówi o najgorszej stronie ludzkości, o złu na które nie ma wytłumaczenia, o ogromie cierpienia ale mimo to wciąga i zachwyca bogactwem detali i niuansów. To świat będący całkowitym przeciwieństwem tego co znany i w co wierzymy. Tu nie ma równości społecznej, równości płci, edukacji, pracy. Jest ciągła walka i zupełne wywrócenie wartości. To co niemoralne staje się nagle akceptowalne, to co złe - jest codziennością.

Chyba największą ulgę czuje się gdy wreszcie dociera się do ostatniej strony i ma się świadomość, że można odłożyć książkę na półkę. Chociaż ta opowieść nie da szybko o sobie zapomnieć. Na pewno przez jakiś czas będzie chodzić po głowie i wywoływać przemyślenia. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  123,6 cm - 2,0  cm =  121,6 cm.  

poniedziałek, 14 marca 2022

,,Najdłuższa podróż" Nicholas Sparks

 

Tytuł oryginału: The longest ride

Wiecie, ze Sparksem mam utarty schemat działania tzn. najpierw pół książki wkurzam się na styl, na banał, na wytarte frazesy i wieczne operowanie tymi samymi motywami ale potem gdzieś koło połowy jest przełom, historia zaczyna nabierać emocji, staje się bliższa, i nagle siedzę pod kocem i pociągam nosem i wzdycham. I tak jest w większości przypadków - sprawdzony bezpieczny plan i idealny relaks. Jednak z ,,Najdłuższą podróżą" było zupełnie inaczej.

Ta powieść składa się z dwóch równoległych historii rozgrywających się na dwóch planach czasowych: od lat trzydziestych do współczesności poznajemy historię romansu Iry i Ruth oraz współczesną Sophie i Luke'a. Dwie pary dzieli właściwie wszystko. Inne są ich koleje losu, inne doświadczenia, inne zawody i inna sytuacja społeczna. Właściwie jedynym co ich łączy to, to że w pewnym momencie życia poznali miłość swojego życia i starali się dbać o drugą połówkę najlepiej jak umieli. Obie pary miały momenty, kiedy musiały podjąć trudne decyzję i poświęcić coś dla ukochanej/ukochanego.

Dużo lepsza i bardziej poruszająca jest historia Iry. To ona zapada w pamięć i bardziej porusza. Wprawdzie nie ma w niej nic nadzwyczajnego, myślę, że wiele par z długoletnim stażem mogłyby opowiedzieć podobną, ale właśnie w tym tkwi jej siła. Miłość i małżeństwo nie muszą być spektakularne, pełne dramatycznych zwrotów akcji, żeby być piękne. Urok całości tkwi w uczuciach i emocjach, które przekazywane są w codziennych gestach i zwyczajnej codzienności. Bardziej ciągnęło mnie właśnie by dowiedzieć się jak najwięcej o tej właśnie parze niż ich współczesnych odpowiednikach. Sophia i Luke dopiero wkraczają na wspólną ścieżkę, odkrywają się, podejmują pierwsze wspólne decyzje na ,,najdłuższej drodze" zwanej życiem.

Jak powiedziałam na wstępie, mam utarty schemat postępowania. Jednak tym razem było na odwrót. Opowieść zaczyna się od Iry i to jego historia mnie od pierwszych stron oczarowała, że czytałam jak najszybciej by dowiedzieć się co dalej. Po drodze poznawałam też Sophie i Luke'a i było na zmianę romantycznie, dramatycznie z wszystkimi możliwymi, typowo sparksowymi zabiegami. I może przymknęłabym oko na to wszystko gdyby nie zakończenie, które jest ... kiczowate. Serio, tak zepsuć tak przyzwoitą opowieść? To już wolę jak kogoś uśmierca. Moja mina na koniec wyrażała zdegustowanie i zniesmaczenie. Ja ma ogromny dystans i wcale nie oczekuję cudów i fajerwerków ale zachowajmy pewien standard. To już wolę jak się wzruszam i wychodzi ze mnie cała najwrażliwsza, głęboko skrywana natura, niż gdy ma po finale jestem zniechęcona. Polecam najlepiej doczytać do przedostatniego rozdziału i zostawić sobie nadzieję i pozytywne emocje.

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  126,5 cm - 2,9  cm =  123,6 cm. 

sobota, 12 marca 2022

,,Zdrada" Paulo Coelho

Tytuł oryginału:  Adultério

Właściwie cieszę się, że mam tyle lat ile mam i moda na czytanie Paulo Coelho dawno temu minęła. Kiedyś pewnym wyznacznikiem oczytania było sięganie po jego prozę. ,,Alchemik", ,,Pielgrzym", ,,Weronika postanawia umrzeć" każdy to czytał i każdy się zachwycał. Tylko czy naprawdę była to proza aż tak wybitna? Dziś nazwisko Paulo Coelho kojarzy nam się raczej z literackim kiczem, ubraniem w podniosłe frazy banałów z jakimi każdy styka się na co dzień. Dlatego trochę z ciekawości sięgnęłam po ,,Zdradę" aby przekonać się jak dzisiaj podchodzę do prozy brazylijskiego pisarza.

Główną bohaterką jest trzydziestojednoletnia kobieta, która znalazła się na zakręcie życia. Pozornie ma cudowne życie - wspaniały mąż, cudowne dzieci, udana kariera zawodowa jako dziennikarka, mieszka w spokojnej i dostatniej Szwajcarii. Wydaje się, że nic nie brakuje jej do pełni szczęścia. Ona jednak czuje się wypalona i zniechęcona. I dokładnie w tym momencie na jej drodze staje szkolna miłość. Nuda plus pragnienie by wyrwać się z ustalonego porządku doprowadzają tych dwoje do odnowienia romansu. I o ile on traktuje skok w bok w kategoriach sportu, to ona zaczyna się coraz bardziej angażować.

Ja wiem, że depresja i wypalenie zawodowe to nie temat do żartów czy krytyki ale w stosunku do tej właśnie książki nie da się inaczej. Coelho stworzył portret szalonej, oderwanej od rzeczywistości kobiety. Tak, ma ona problemy psychiczne, może pierwsze stany depresyjne ale zamiast szukać pomocy pakuje się w absurdalny związek bez przyszłości. Jej działania przepełnione są manią, amokiem, gorączką. Robi wszystko by pędzić niczym rakieta ku destrukcji. Właściwie mam wrażenie, że wszyscy obserwują jej zachowanie i pozwalają jej tylko jeszcze bardziej zanurzać się w swojej obsesji okraszonej całym oceanem pseudofilozoficznych rozmyślań. I jeszcze jeśli mogłabym uznać, że ciekawe jest wniknięcie w umysł kobiety tak bardzo ogarniętej szaleństwem to cała otoczka jest mocno niestrawna. Wynoszenie irracjonalnych zachowań na wyżyny filozofii są słabo przyswajalne. A dodatkowo finał rozwiązuje się niczym za pstryknięciem palcami. Było - nie ma!

,,Zdrada" to był mój eksperyment po latach z Coelho i mówię ,,NIE". Mogę czytać o pokręconych, popapranych ludziach, ale proszę nie usprawiedliwiajmy ich, nie twórzmy pseudofilozoficznej osłonki. Do tego zdecydowanie brakuje mi cierpliwości. Raczej już nie wrócę do Paulo Coelho więc to raczej moje z nim pożegnanie.

wtorek, 8 marca 2022

,,Szatan w naszym domu" Lawrence Wright

 Tytuł oryginału: Remembering Satan

Na wstępie przyznam, że miałam momenty kiedy czułam się przytłoczona tym reportażem. Ogrom zła jest niewyobrażalny i chociaż wniosek finalny jest zaskakujący, to nie zmienia to faktu, że przedarcie się przez całą dokumentację, zapis wydarzeń jakie rozegrały się w 1988 w małym miasteczku w Stanach Zjednoczonych może wprawić w szok nie jednego.

W 1988 dwie córki oskarżyły Paula Ingrama, zastępcę szeryfa i raczej spokojnego przedstawiciela lokalnej społeczności,  o wykorzystywanie seksualne. To co początkowo wydawało się być rodzinnym dramatem nagle nabiera znacznie poważniejszego. Wykorzystywanie seksualne nieletnich (co samo w sobie jest niewyobrażalną zbrodnią) nagle, na podstawie coraz to rusz pojawiających się nowych wątków, staje się zbrodnią satanistyczną, w którą mają być zaangażowani czołowi przedstawiciele lokalnej społeczności. Zeznania kolejnych świadków wypełniają się nagle przywracanymi a wcześniej wypartymi wspomnieniami. W domu Ingramów przez kilka lat miało dochodzić do obrzędów satanistycznych, orgii seksualnych, przemocy czy nawet morderstw. Zeznania szokują, rozbudzają wyobraźnię postronnych ale czy naprawdę oddają to co się wydarzyło? Bo kluczowe pytanie brzmi co dokładnie działo się w domu Ingramów?

,,Szatan w naszym domu" nie jest lekturą łatwą. Jest przytłaczająca, szokująca i nieprawdopodobna. Czytelnikowi cały czas towarzyszy poczucie, jak, do cholery, takie rzeczy mogły rozgrywać się u progu XX wieku w zwyczajnym miasteczku? Czy rzeczywiście ludzie są zdolni do zapomnienia o okrucieństwach jakie popełnili? Czy wszystkie te wydarzenia naprawdę miały miejsce czy po prostu są manipulacją i uleganiem wpływom i sugestiom? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Autor sugeruje na podstawie zgromadzonego materiału i wiedzy psychologiczno-kryminalnej rozwiązanie ale czy jest ono odbiciem rzeczywistości? Pewne jest, że w rodzinie Ingramów rozegrał się dramat, który został rozdmuchany na skalę krajową a dodatkowo wpisał się w panikę, jaka zapanował w Stanach. Umocnienie ruchów religijnych, upadek komunizmu spowodował poszukiwanie nowego wroga i szukanie diabła na każdym kroku. Ogromną rolę w całym procesie odegrało także to co kryje i jak pracuje ludzki umysł. Wspomnienia, które można wyprzeć ze świadomości a potem za pomocą terapii do nich powrócić.

Nie da się na chłodno podejść do tego reportażu. Z jednej strony jest szokujący i przerażający, z drugiej fascynuje to jak skomplikowane i niejednoznaczne są ludzkie zeznania i wspomnienia. Ciekawi proces dochodzenia do rozwiązania (bo trudno tutaj mówić o prawdzie) i przeraża jak wiele osób zupełnie niepotrzebnie musiało stawić czoła rzeczom, na które nie byli gotowi. Ale z pewnością jest to reportaż wokół którego nie można przejść obojętnie. Warto przeczytać, zastanowić się i spróbować się z mierzyć z faktami, które przedstawia. Jest to szczególnie ważne, gdy panuje dezinformacja i łatwo wprowadzić całe kraje w stan paniki. A tutaj na lokalnym przykładzie widać jak funkcjonuje manipulacja, uleganie sugestiom, jak można łatwo wywołać panikę. Polecam!

poniedziałek, 7 marca 2022

,,Bella Poldark" Winston Graham

Tytuł oryginału: Bella Poldark

 Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, tak też jest ze serio o rodzinie Poldarków. Seria, którą zaczęłam czytać w 2016 roku osiągnęła finał. Przeczytałam ostatni tom i trochę smutno mi się z nimi rozstawać.

,,Bella Poldark" to idealne dokończenie historii, która rozgrywała się na przestrzeni trzydziestu lat. Wiele wątków znajduje tutaj swoje zamknięcie, niektóre rany zagoją się, inne zostaną na zawsze otwarte ale nie ważne jak bardzo są bolesne, życie płynie dalej. Jedne pokolenia się starzeją, inne zajmują ich miejsce. Ross i Demelza powoli odsuwają się na drugi plan, zostawiając miejsce dla innych. Ich historia, która przez tak wiele tomów fascynowała, rozbudzała emocje, porywała, dopełnia się. I nie, to wcale nie znaczy, że musimy ich pożegnać w ostatecznym sensie. Oni nadal będą, obserwując i wspierając swoje dzieci i wnuki, jednak w ich historii wszystkie zwroty akcji już się dokonały, wszelkie sekrety zostały ujawnione, dramaty się rozegrały. Teraz już może zapanować spokój.

Głównymi postaciami ,,Belli Poldark" są tak naprawdę trzy osoby: tytułowa Bella, najmłodsza córka Rossa i Demelzy, ekscentryczny Valentine Warleggan i Clowance Poldark. Każde z nich stanie na rozdrożu swojego życia i musi podjąć radykalną decyzję co dalej. Dodatkowo ich losy splączą się z tajemniczymi zabójstwami, do których zacznie dochodzić w Kornwalii.

Emocje, które towarzyszyły czytelnikom przez dwanaście tomów serii trochę osłabną. Doskonale znamy bohaterów, wiemy do czego są zdolni, w którym kierunku mogą potoczyć się ich losy. Jednak to wcale nie oznacza nudy. Nadal czuć każdą wątpliwość, każdy dylemat, każdy kryzys. Jednak ponad tym unosi się duch nostalgii, poczucie, że to już nieubłagany koniec i trzeba zamknąć pewne wątki. Nie da się prosto uciąć wieloletnich waśni, zagoić zranione serca czy naprawić winy. Ktoś musi ponieść ofiarę. Los jest nieubłagany. Dlatego pewnym jest, że opowieść będzie trzymać w napięciu do ostatniej strony, która paradoksalnie, przyniesie nadzieję. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  131,1 cm - 4,6  cm =  126,5 cm.