niedziela, 30 października 2022

,,Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać" Daniel Tammett

Tytuł oryginału: Every Word Is a Bird We Teach to Sing: Encounters with the Mysteries and Meanings of Language

 Język i mowa to coś co towarzyszy nam nieustannie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie ma chwili, gdy jesteśmy od nich oderwani. Bo nawet gdy nie mówimy to jednak się komunikujemy, czytamy nawet gdy nie siedzimy nad książką lub czasopismem - odczytujemy znaki, gesty, zachowania, mimikę twarzy. Wszystko to składa się na język. Tylko czy sobie to uświadamiamy? Czy zastanawiamy się co właściwie składa się na nasz własny, indywidualny język? Czy wiemy jakie znaczenia mają słowa? Ja i moim znajomi mamy czasem przebłyski :) Przypominam sobie nasze sensacyjne odkryci, że przecież platfus to z niemieckiego ,,platt fuss" czyli dosłownie płaska stopa. Nie ukrywam, że to banalne odkrycie kiedyś zrobiło nam dzień.

Są jednak ludzie, który zdecydowanie więcej czasu poświęcili na analizowanie języka i znacznie głębiej weszli w świat słów, znaczeń i niuansów językoznawczych. Ta książka to właściwie zbiór kilku reportaży, felietonów, rozważań o języku i ludziach. Patrzymy na zupełnie nowy aspekt tego to normalnie traktujemy jako oczywistość. Ale tak nie jest. Jest o australijskim poecie, który bardzo fantazyjnie podchodził do słów jako formy, którą dowolnie można kształtować, jest o głuchych i ich języku i tym jak bardzo niejednolity jest to język, o Angliku, który czuwa nad czystością języka francuskiego, o ludziach, dla których pierwszym językiem jest esperanto. Ale to nie wszystko. Każda historia skrywa wiele sekretów i otwiera na język. Pokazuje, że to co przyjmujemy jako oczywistość wcale takie nie jest. Język ewoluuje zmienia się i staje się barometrem społeczeństwa. Jedne języki umierają i dopiero upór i determinacja nielicznych mogą doprowadzić to ich zachowania i kontynuacji.

Języki były determinantem mówiącym o odrębności tych, którzy się nimi posługiwali. Teraz trwa proces globalizacji, ujednolicania, dążenia do tego by komunikacja była możliwa zawsze i wszędzie dlatego świadomość własnego języka nabiera większego znaczenia. Dopiero zerknięcie głębiej, próba dotarcia do wnętrza słowa, rozłożenie go na czynniki pierwsze może sprawić, że docenimy ich piękno i zapragniemy przechować do przyszłych pokoleń. Bo język, mowa, słowa to moc, potęga, o którą trzeba dbać i którą trzeba rozumieć. Polecam!

środa, 19 października 2022

,,Najlepsza jedenastka" Stephanie Plum


 Tytuł oryginału: Eleven on Top

 O jak mi tego szaleństwa brakowało! I aż nieprawdopodobne jest, że po przedni tom czytałam w 2019 roku. Trzy lata bez Stephani Plum - potem bierzesz książkę z półki i bum... przepadłeś. Ja przepadłam!

Stephanie Plum ma dość pracy jako łowca nagród. Po kolejnym upokarzającym pościgu za NS dziewczyna rzuca odznakę, kajdanki i postanawia ubiegać się o pracę w fabryce. Tylko, że to nadal jest Stephanie, tutaj nic nie idzie prosto, łatwo i bez wybuchów. Stary wróg wraca do miasta i postanawia wyrównać rachunki a przy okazji, każda kolejna praca jaką podejmie bohaterka będzie ... hmm.. nie dokładnie tym czego szuka. Dodatkowo instynkt łowcy nagród nie da się tak łatwo uśpić a jak jeszcze dodamy typowe rozterki sercowe ala Stephanie Plum to jedno jest pewne. Nie ma nudy.

Przecież ten tom to złoto i nie wiem czy to dlatego, że miałam długą przerwę czy dlatego, że autentycznie skrzy się od bezpretensjonalnego humoru. Babcia Mazurowa w najlepszej formie (jeśli nie popłaczecie się ze śmiechu przy kłótni Babci z Bellą, to proszę idźcie stąd i nic do mnie nie mówcie), Lula jako świeżo upieczony łowca - mistrzostwo. Oczywiście wylatywać w powietrze będą samochody, garaże i nawet pewne złośliwe staruszki. Oczywiście muszą być też Joe i Komandos bo przecież bez nich nie ma zabawy. Przygotujcie sobie dużo popcornu, ułóżcie się wygodnie na kanapie i uprzedźcie współlokatorów/rodzinę/małżonków/partnerów, że wszystko z wami dobrze gdy będziecie się chichrać jak fretki. Potwierdzam, inaczej się nie da :) 

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  20,8 m - 2,8 cm = 18,0 cm.     

wtorek, 18 października 2022

,,Baśń o wężowym sercu" Radek Rak


 Właściwie nie do końca wiem jak ująć w słowa wszystkie myśli i emocje, które kłębią się w głowie po skończonej lekturze. To nie jest powieść, która prowadzi nas od punktu a do punktu b, odhaczając po drodze wszystkie niezbędne zakręty, zawijasy i przystanki. To baśń - nie taka jak znamy z disneyowskiego uniwersum, raczej zakorzeniona w pierwotnych opowieściach braci Grimm. To baśń przepełniona mrokiem, złem, niebezpieczeństwem ale także pierwotną ludową sprawiedliwością i miłością. To baśń, w której to co realne splata się z tym co magiczne.

Zaczyna się spokojnie. Jest parobek służący u Żyda, który zakochuje się w pięknej dziewczynie. Ona jednak wybiera pana - okrutnego, złego, zdeprawowanego ale bogatego. Porzucony chłopak, który oddał swoje serce dziewczynie, rusza w świat na poszukiwanie nowego serca, które może odmienić świat. Jest ono skryte gdzieś w górach. To serce śpiącego od wieków Żmijowego Króla.

Ta baśń ma w sobie coś takiego, że od początku wiemy, że nie skończy się magicznym ,,i żyli długo i szczęśliwie". Zresztą autentyczne tło historyczne na to nie pozwala. Bo to alegoryczna opowieść o Jakubie Szeli, przywódcy chłopskiej rabacji w Galicji. Krwawe wydarzenia z połowy XIX wieku stają się jednak  tylko pretekstem do snucia dużo bardziej uniwersalnej opowieści o ludzkich pragnieniach i żądzach. To one determinują losy bohaterów i narzucają ton akcji. Zło przeplata się z dobrem. Właściwie nie można znaleźć między nimi jednoznacznej granicy. Cała powieść przepełniona jest ludowym folklorem, bajaniami i ludową magią. To wszystko ma przykryć szarą rzeczywistość - biedną, okrutną i bezwzględną dla słabych. Czuć pulsujący gniew, który rośnie ale nie ma sił by przebić się przez lata upokorzeń i tresury ze strony panów. Potrzeba impulsu z zewnątrz. Czegoś radykalnego co zerwie narzucone kajdany i porwie lud do krwawego rozrachunku. Baśniowe Żmijowe Serce staje się tym katalizatorem.

,,Baśń o Żmijowym Sercu" nie jest opowieścią łatwą i chyba nie miała taką być. Z jednej strony to mistyczna, baśniowa opowieść o odwiecznym starciu dobra ze złem, poszukiwaniu ukrytego skarbu i własnej drogi ale ubrana w ludową moralność i sprawiedliwość. Na świecie musi być równowaga. Dobro musi równać się złu. I dlatego z kart powieści wyłania się szerszy obraz, niezwykłe spojrzenie nie tylko na ludzkie pragnienia ale także na historię Polski. To pewien szorstki rozrachunek z latami pańszczyzny, wiekami wykorzystywania i znęcania się na chłopami, czasem zacofania i ciemnoty. To mroczna opowieść, która jest trochę odbija się wyrzutem sumienia ale równocześnie zachwyca precyzją warsztatu pisarskiego i bogactwem detali. Dlatego bardzo gorąco polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  23,5 m - 2,7 cm = 20,8 cm.     

 

poniedziałek, 17 października 2022

,,Sprawa 1569" Jørn Lier Horst

 

Tytuł oryginału: Sak 1569

Seria o Williamie Wistingu to chyba jedna z najlepszych rzeczy, na które trafiłam w ciągu ostatnich paru lat. Jedno jest zawsze pewne. Nieważne czy sprawa jest stara czy nowa, pozornie banalna czy już na wstępie sprawia trudności - to Wisting z jednakową precyzją, odpowiedzialnością i zaangażowaniem do niej podejdzie. I tak dokładnie jest w tym przypadku.

Wisting korzysta z zasłużonego urlopu, jednak gdy w skrzynce na listy znajduje tajemniczą kopertę z dziwnym kodem, który okazuje się oznaczeniem starej sprawy, budzi się w nim instynkt śledczy. Wkrótce pojawiają się kolejne wiadomości. Komuś bardzo zależy aby na tapecie znalazła się stara sprawa zabójstwa nastolatki. Po prawie dwudziestu latach zaczynają się pojawiać nowe tropy i wszystko wskazuje, że doszło do błędu i niewłaściwa osoba została skazana. Wisting łączy siły z sekcją ,,cold cases" i zaczyna działać. Próbuje uniknąć zastawionych pułapek, które mają zmanipulować jego ogląd. Jednak instynkt starego śledczego jest niezawodny.

,,Sprawa 1569" to dokładnie to za co uwielbiam całą serię i jej głównego bohatera. Dokładność, precyzja, spokojne i racjonalne badanie kolejnych tropów i staranie się unikać niepotrzebnych zagrożeń. Tym razem Wisting jest sam w swoich działaniach. On im przewodzi i on je przeprowadza. Rola pozostałych osób jest bardzo marginalna. W tym teatrze jednego bohatera jednak obserwujemy zwycięzcę, trochę utrudzonego, zmęczonego, przytłoczonego codziennością ale mimo wszystko uparcie dążącego do celu i próbującego udowodnić, że sprawiedliwość może zatriumfować a prawdy nie da się ukryć. Wisting jak zawsze działa solidnie i nie pozwala się zwieść pozorom. Dlatego nawet po najbardziej skomplikowanym śledztwie może spokojnie usiąść z poczuciem dobre wykonanego zadania. A my razem z nim. Polecam!

czwartek, 13 października 2022

,,Wiosna zaginionych" Anna Kańtoch

 


,,Wiosna zaginionych" to kryminał, który od pierwszych stron przykuwa uwagę. Tajemnicze zaginięcie i śmierć grupy studentów, z których tylko jeden ocalał i nigdy nie powiedział co dokładnie stało się wtedy, w 1963 w trakcie wyprawy w Tatry. I teraz nagle po ponad pół wieku siostra jednego z zaginionych, emerytowana policjantka, właśnie jego spotyka w lokalnym sklepiku. W jej głowie zaczyna się rodzić myśl, że to jest właśnie ta okazja, na którą czekała całe życie by rozwikłać rodzinną zagadkę i wreszcie dotrzeć do prawdy. Gdy już jest zdecydowana by siłą wydobyć prawdę okazuje się, że ktoś ją ubiegł. Jej cel nie żyje. A ona przez przypadek może być jedną z podejrzanych.

W tym momencie ciężko znaleźć mi w pamięci jakikolwiek inny polski kryminał, w którym akcja byłaby tak misternie rozłożona. Tutaj nie ma momentów nudy, nie ma niepotrzebnego gadania i rozwlekania fabuły. Wszystkie akcenty, detale są perfekcyjnie rozmieszczone i dopiero finał spina je w jedną całość nadając formę, która nagle staje się oczywista. Autorka od początku do końca kontroluje to co się dzieje i co chce ujawnić czytelnikowi. Podsuwa mnóstwo tropów, które ani raz nie są zbędne ale równocześnie nie wyjawiają zbyt wiele. Dowiadujemy się coraz więcej. Obraz nabiera szczegółów ale cały czas jest poczucie, że brakuje tego ostatniego, najważniejszego elementu, który wszystko uporządkuje i nada całości sens.

Całość wciąga i elektryzuje, kipi od nagromadzonych emocji, które w przypadku każdej z postaci, sprawiają, że zachowuje się inaczej. Zaglądamy pod poszewkę ich życia i widzimy bardzo dużo, przez co budzą się podejrzenia i wątpliwości. To jednak nie wyjaśnia wszystkiego. Zagadka z przed lat, która otwiera powieść nadal pozostaje zagadką. I trzeba będzie sięgnąć po kolejne tomy trylogii by dowiedzieć się co wydarzyło się w Tatrach w 1963. Ale jeśli tak mocno i dobitnie otwiera się cała trylogia to już zacieram łapki i pędzę po kolejne tomy. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  26,4 m - 2,9 cm = 23,5 cm.     

 

sobota, 8 października 2022

,,Klątwa" Shannon Drake

 

Tytuł oryginału: Wicked

Uczciwie przyznaje, że kiedyś dawno temu, zaczytywałam się w tego typu powieściach i chłonęłam je jak gąbka. Trochę podrosłam, gust się zmienił ale to nie zmienia faktu, że raz na jakiś czas lubię powrócić. Trochę to sentyment, trochę rozluźnienie co nie zmienia faktu, że te powieści traktuje z dużym przymrużeniem oka, chociaż czasem trafiam na perełki. Tutaj jednak zaznaczam, że ta do nich nie należy.

Koniec XIX wieku. Dwoje bohaterów wywodzących się z dwóch zupełnie innych światów. Ona - córka prostytutki, znalazła pracę w dziale tłumaczeń muzeum archeologicznego. On - angielski lord, który odciął się od świata po dramatycznych wydarzeniach w jakich zginęli jego rodzice. Wszyscy są przekonani, że był to nieszczęśliwy wypadek ale on jest przekonany, że było to celowe działanie. Brakuje mu tylko dowodów. Wszystko się zmienia gdy się spotykają. On wie, że wreszcie zyskał coś co umożliwi mu uporządkować przeszłość. I to ona jest kluczem do całej zagadki. Odrobina szantażu, trochę perswazji i wszystko jest możliwe. Nie wziął jednak pod uwagę, że pomiędzy nimi pojawi się coś jeszcze - chemia i przyciąganie, wokół którego nie można przejść obojętnie.

,,Klątwa" to właściwie romans historyczny niczym się nie wyróżniający. Znajdziemy tutaj wszystkie doskonale znane i często stosowane zabiegi. Początkowo jest nudno i chaotycznie a w miarę rozwoju akcja się stabilizuje, zagęszcza i robi się nawet ciekawie. Co nie zmienia fakty, że jest stereotypowo i przewidywalnie. Można przyjemnie spędzić popołudnie lub wieczór i czuć satysfakcję ale również gdy mamy coś innego do czytania, to bez żalu akurat ,,Klątwę" można ominąć.

środa, 5 października 2022

,,Sam w dolinie" Hanna Greń

 

W krótkich odstępach czasu w okolicach Bielska-Białej dochodzi do trzech zabójstw. Pierwsze - rolnika jest najbardziej tajemnicze i zaskakujące bo w żaden sposób nie można znaleźć żadnego punktu zaczepienia by rozpocząć prawdziwe śledztwo. Nie ma rodziny, sąsiedzi milczą jak zaklęci a morderca tylko nieznacznie ubiegł chorobę, która i tak nieubłaganie by uśmierciła mężczyznę. Jednak kolejne, byłej kochanki mężczyzny, zaczyna podsuwać śledczym pewne tropy. Co z tego gdy dochodzi do trzeciego zabójstwa, które jest wstrząsające i zupełnie rujnuje nagromadzone teorie. Kostek i spółka jednak nie ustają w wysiłkach. Drążą, szukają, łączą fakty i nieubłaganie zmierzają drogą do poznania prawdy.

Po raz trzeci spotykam się z policjantami z Bielska-Białej. Żadne z ich poprzednich śledztw nie należało do łatwych. Odbijało się na ich życiu prywatnym i dużo mieszało we wzajemnych relacjach. Tutaj też tak jest. Oprócz podążania za tajemniczym mordercą, policjanci muszą uporządkować swoje życie prywatne. Mala musi ustalić jak właściwie ma wyglądać jej związek z Sokołem a Kostek ogarnąć relacje na linii rodzice-przyrodni brat. Nie ma łatwo. Szczególnie gdy dodatkowo ich przełożony chce jak najszybszych wyników.

,,Sam w dolinie" ma lepsze i gorsze momenty. Zaczyna się nieźle. Jest tajemniczo i zagadkowo. Mało poszlak, dużo domysłów i niedomówień, potem atmosfera trochę się rozpływa przez zbytnie rozbudowanie wątków romansowo-obyczajowych z życia policjantów. Zaczyna się swoista telenowela a śledztwo zupełnie schodzi na dalszy plan. Musi minąć chwila aby znowu zaczęło się coś dziać i znowu wróciło zainteresowanie. Bo Hanna Greń miała pomysł na zaskakujący twist i nieźle go rozłożyła ale trochę nieproporcjonalnie rozłożyła wątki przez co pojawił się moment znużenia, przeładowania trochę bzdurnymi zachowaniami i rozważaniami policjantów, zupełnie wytrącając ze skupienia na śledztwie. Mimo to warto się trochę pomęczyć i po przewracać oczami bo finał zaskakuje i myślę, że nikogo nie rozczaruje.

niedziela, 2 października 2022

,,Wywiad z władzą" Oriana Fallaci

 

Tytuł oryginału: Intervista con il potere

Są książki, wypowiedzi, zdania, wywiady, które nawet po upływie wielu lat czy dziesięcioleci nie tracą w zupełności nic na znaczeniu. Ba, to właśnie po latach ich wydźwięk nabiera na sile. Staje się znaczący, dobitniejszy. W pewien sposób tak właśnie jest z wywiadami przeprowadzonymi w latach 70tych i 80tych przez słynną włoską dziennikarkę Orianę Fallaci. Wielu z jej rozmówców już nie żyje, jej samej od 16 lat nie ma. Są jednak jej słowa a w nich jej bezwzględna dociekliwość, której jedynym celem było obnażenie prawdy i pokazanie bezwzględnych mechanizmów jakimi  kieruje się każda władza.

Chyba w kontekście ostatnich wydarzeń szokujący będzie już pierwszy wywiad z Chomeinim. Duchowy przywódca, który zapoczątkował rewolucję religijną w Iranie. To właśnie on stworzył świat, z którego irańskie kobiety obecnie próbują się wyrwać. Szokujące są słowa z jakimi ponad czterdzieści lat temu przejmował władzę. Wydaje się, że świat na wszystko się uodpornił ale nadal poraża buta, religijny fanatyzm i pogarda dla innych z jaką kiedyś w imię Allaha przejmował władzę. Dzięki temu łatwiej zrozumieć i trudniej zaakceptować to co wydarzyło się w latach 70tych w Iranie. Zaszokowana jest sama Fallaci, przytłoczona absurdem i nieumiejąca się podporządkować normą jakie siłą zostały wtłoczone.

Pozostałe wywiady są różnego kalibru. Zdecydowanie najsłabszy ten z Lechem Wałęsą. Są i takie, które przerażająco dokładnie przewidują przyszłość i równie dobrze mogłyby dotyczyć obecnego układu sił na świecie i strachu, który on wywołuje. Gdy Fallaci przeprowadzała swoje wywiady trwała nadal Zimna Wojna. Świat był podzielony pomiędzy Wschodem i Zachodem. Dziś znowu tak jest i znowu żyjemy w czasach niepokoju. Jej rozmówcy rozumieli lub kształtowali to co działo się ponad czterdzieści lat temu i z zaledwie niewielkimi korektami można ich słowa odnieść do współczesności. Do doskonale pokazuje pewne, uniwersalne i nieustannie powtarzające się schematy, w które wpada ludzkość. Jest to przerażające ale i paradoksalnie napełniające optymizmem. Przeraża - bo nie wyciągamy wniosków, nie uczymy się ale wiecznie powtarzamy te same błędy i doprowadzamy do tych samych sytuacji. Optymistyczne - bo kiedyś umieliśmy sobie z nimi poradzić, znaleźliśmy rozwiązanie lub po prostu konflikty, kryzysy wypaliły się i zgasły, dając miejsce na rozwój.

Myślę, że w obecnych, niespokojnych czasach ,,Wywiad z władzą" powinien być lekturą obowiązkową. Otwiera oczy, wyjaśnia przyczyny, szokuje. I może niektóre rzeczy się zmieniły, niektóre problemy zostały zażegnane ale jądro nadal pozostało to samo. Problemy biorą się nadal z tego samego. Świat nieustannie się kręci i niestety, nieustannie wraca do tego samego punktu. Polecam bardzo gorąco!

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  29,5 m - 3,1 cm = 26,4 cm.