czwartek, 30 marca 2023

,,Noc ognia" Éric-Emmanuel Schmitt

Tytuł oryginału: La nuit de feu

 Dawno nie czytałam nic Erica-Emmanuela Schmitta, dlatego gdy ostatnio byłam w bibliotece i na półce ze zwrotami zobaczyłam ,,Noc ognia" postanowiłam wziąć ją ze sobą, szczególnie że rozmiar był bardzo zachęcający.

Schmitt przyzwyczaił czytelnika do opowieści z morałem. Czasem lepszych, czasem gorszych. Są takie, które zapadły w pamięć ale ma w swoim dorobku takie, które są tylko pustym moralizowaniem i słowotokiem. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić gdzie dokładnie można umieścić ,,Noc ognia". Autor odwołuje się do swoich własnych przeżyć i doświadczeń by snuć rozważania o wierze i jej poszukiwaniu albo bardziej odkrywaniu.

Dla bohatera, którym jest autor, przełomem była wycieczka na pustynię. Zorganizowana wędrówka miała być atrakcją, nowym doświadczenia, zastrzykiem adrenaliny. Stała się czymś innym. Stała się okazją do odkrycia siebie i odkrycia Boga. Na jedną noc Eric przypadkowo odłączył się od grupy i przewodnika. Sam, zmarznięty, bez wody przeżywa coś co zmienia jego życie. Agnostyk, ateista, nie wierzący i nie poszukujący nagle doświadcza czegoś co sprawia, że chce poszukiwać i doświadczać Boga w życiu.

,,Człowiek szuka Boga. Byłby wstrząśnięty, gdyby to Bóg szukał człowieka, gdyby Bóg mnie ścigał..."

Cała króciutka opowieść to jeden traktat filozoficzny o wierze, Bogu i człowieku. Ścierają się różne postawy i próbują dotrzeć do wnętrza by znaleźć jedną uniwersalną prawdę. Ale taka nie istnieje. Mogą tylko rozmawiać, dyskutować, wymieniać się poglądami i jedni drugich podglądać. Trzeba zmienić swoją życiową perspektywę by móc się odnaleźć, czasem nawet trzeba się zgubić. Autor w posłowiu przyznaje, że nie ma na celu nikogo nawracać, chce tylko pokazać co u niego zaowocowało przemianą i nawróceniem i może spowodować refleksję.

,,Nocy ognia" nie da się łatwo ubrać w słowa. Jest raczej impulsem do własnych przemyśleń niż opowieścią samą w sobie. Jest wskazówką. Jest sugestią. Jest zaproszeniem. Ale może stać się także trochę dramatyczną anegdotą do opowiadania przy ognisku. Mamy wybór i do tego wyboru zachęca sam Autor. 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 121,7 cm - 1,6 cm = 120,1 cm.    

wtorek, 28 marca 2023

,,Powiedz pszczołom, że odszedłem" Diana Gabaldon

Tytuł oryginału: Go tell the bees that I am gone

 Na pewno każdy zna to zjawisko gdy po długiej nieobecności wraca w miejsce, które lubi lub do ludzi, którzy są mu bliscy. Z pewnością po pierwszej ekscytacji, następuje moment gdy siadamy na ławce z boku i obserwujemy co się zmieniło. Może powoli próbujemy się wpasować w rzeczywistość, która powstała gdy nas nie było. Jest to proces powolny, trochę nużący ale pełen zaskoczeń i satysfakcji. Małe zdarzenia, niewielkie zmiany, nowe zwyczaje. Wszystko próbujemy wyłapać i przyswoić. I dokładnie tak samo jest z dziewiątym tomem serii ,,Outlander".

Właściwie pierwsza część książki (tak jedna trzecia) to odnajdywanie się w nowej rzeczywistości, tak czytelnika jak i samych bohaterów. Jamie i Claire po dramatycznych wydarzeniach poprzedniego tomu zostawiają wojnę na razie za sobą i wracają do Ridge by odbudować spalony dom. Także Bree i Roger decydują się na powrót do przeszłości, bo tam czują się bezpieczniej. Teraz wszyscy na nowo próbują odbudować swój świat i swoją codzienność. Jednak wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych jeszcze się nie skończyła. Nie weszła nawet w swoją decydującą fazę. Panuje względny spokój ale jak można się spodziewać jest to zupełnie złudne wrażenie.

W tym tomie brakuje spektakularnych wydarzeń. Sporo miejsca zajmuje osiemnastowieczna codzienność. Bohaterowie się przegrupowali, zajęli swoje miejsca i próbują się dostosować. Jednak zagrożenie cały czas jest realne i wyczuwalne. I nie ważne czy chodzi o Jamiego i Claire, Bree i Rogera, lorda Johna i Williama, Fergusa i Marsali czy Ian wraz z Rachel. Każda z postaci znajdzie się w innym miejscu i pokaże inne oblicze wojny oraz jej zagrożeń. Dodatkowo gdzieś w cieniu czai się zagrożenie, które przybyło z przyszłości i wreszcie wyjawiło swój cel.

,,Powiedz pszczołom, że odszedłem" jest dużo spokojniejsze ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Dzieje się dużo. Pojawia się sporo nowych, interesujących postaci. Dokonują się zmiany w życiu bohaterów, jednocześnie cały czas czuć wyczekiwanie na to co dopiero ma nastąpić. Ten tom sprawia wrażenie podbudowy pod wielki finał, który ma nastąpić wraz z dziesiątym tomem. To uspokojenie, odpoczynek i przygotowanie przed tym co nieuchronnie musi się wydarzyć. Na odpowiedź na najważniejsze pytania jeszcze trzeba poczekać. Teraz natomiast mieliśmy możliwość spędzenia trochę czasu z postaciami, które stały się bliskie i tak bardzo realne. No cóż, pozostaje czekać, żeby przekonać się w jakie jeszcze intrygi wpląta Diana Gabaldon rozrastający się w zastraszającym tempie klan Fraserów. 


p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 127,4 cm - 5,7 cm = 121,7 cm.    

niedziela, 26 marca 2023

,,Córka rabina" Agnieszka Lis

 

Ostrzegam, na początku będzie narzekanie. Może ja już starsza jestem, może nie rozumiem tego co się dzieje, ale zupełnie niezrozumiała jest dla mnie moda nadawania tytułów według jakiegoś dziwnego szablonu. Wszędzie widzę książki typu ,,dziewczyna kogoś tam, siostra kogoś tam, córka kogoś tam. Wszystkie w pewien sposób sugerują akcję i temat a potem, w trakcie lektury, okazuje się, że jedno z drugim nie za wiele mają wspólnego.

Dokładnie tak jest w przypadku ,,Córki Rabina". Wiedząc, że akcja rozgrywa się na początku II wojny światowej, mając taki tytuł i sugerując się opisem okładkowym raczej mamy wyrobione zdanie czego możemy się spodziewać. Tylko, że właściwie to nie o tym. Tytułowa córka rabina pojawia się w epizodzie, który jakoś specjalnie nawet nie wpływa na główną akcję. Gdyby się uprzeć, spokojnie można by go pominąć. Właściwa akcja powieści to ostatnie momenty wolności i początek wojny widziany oczami katolickiego księdza. Ksiądz Kazimierz jest autorytetem dla swojej radomskiej parafii. Pomaga, doradza, wskazuje rozwiązania ale równocześnie czuje się osamotniony bo nie ma wśród parafian równorzędnego partnera do rozmowy, z którym mógłby się dzielić przemyśleniami na temat dramatycznie zmieniającego się świata. Dopiero gdy w trakcie wędrówek po mieście trafia do dzielnicy żydowskiej, do domu rabina, odkrywa człowieka, z którym może szczerze porozmawiać i z którym może podzielić się swoimi myślami. Przypadkowe spotkanie, przypadkowa rozmowa stają się zarzewiem przyjaźni rozwijającej się w świecie, który zmierza do zagłady.

,,Córka rabina" to bardzo prosta opowieść o przyjaźni i świecie, który zaczyna znikać. Autorka ograniczyła fabułę do samego początku wojny. Wojna dopiero się rozpoczęła, wkroczyli Niemcy ale jeszcze nie są tak morderczy i źli. Dwie strony uczą się siebie wzajemnie. Jest okupacja ale taka delikatna, jeszcze nie dramatyczna. To taki moment, kiedy świat się zatrzymał i nie wie co dalej. Jeszcze na dobre nie ruszyły tryby fabryki śmierci. I właśnie o tej wojnie w wersji light opowiada powieść. Ksiądz Kazimierz próbuje przenieść swoje umiejętności do nowej rzeczywistości. Pomaga jak umie, jest wsparciem, oczami i uszami. Bywa i obserwuje wszystkie strony Polaków, Żydów i Niemców. Lawiruje pomiędzy nimi próbując czynić dobro i pokazywać, że Bóg nadal gdzieś tam jest. Akcja urywa się w momencie zamknięcia getta w Radomiu, milknie wtedy i już nie pokazuje prawdziwego oblicza II wojny światowej.

Chyba najbardziej poruszająca w tej powieści jest przyjaźń i zupełnie intuicyjna, naturalna tolerancja. Próbuje pokazać, że dobro może istnieć ponad podziałami. Wszyscy mamy wiele wspólnego, nieważne po której ze stron się urodziliśmy. Jednak dwie osoby to zdecydowanie za mało by mógł zapanować pokój. I mimo, że to przesłanie mocno na mnie wpłynęło to jednak oczekiwałam więcej. Mam poczucie nie wykorzystania tematu. Autorka ledwie dotknęła tematyki, tworząc bardziej baśń lub przypowieść, na kanwie autentycznych wydarzeń. Złagodziła wydźwięk II wojny światowej i idealnie wpisała się w cały zalew opowieści o wojnie, które w sumie z wojną nie wiele mają wspólnego. 


p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 129,6 cm - 2,2 cm = 127,4 cm.    

czwartek, 23 marca 2023

,,Zemsta" Jo Nesbø

 

Tytuł oryginału: Rotteøya og andre fortellinger

Jo Nesbo w zupełnie nowym wydaniu. Przyznam, że jak dla mnie była to zaskakująca odsłona jego twórczości. Nie czytałam wcześniejszego tomu opowiadań więc ,,Zemsta" mnie bardzo mocno zaskoczyła. Nesbo dla mnie to Harry Hole i mroczny świat policjantów i kryminalistów. Zbrodnia, morderstwa, zło ale mocno osadzone w codzienności i znanych realiach. W ,,Zemście" nadal jest mocno i mrocznie ale autor ucieka od schematów i buduje swoją własną rzeczywistość by pokazać, że jednak istnieją rzeczy uniwersalne: emocje, zachowania, uczucia, postawy. A jedną z najmocniejszych jest właśnie zemsta.

Pomijając pierwsze opowiadanie, wszystkie pozostałe rozgrywają się w alternatywnej rzeczywistości. Wymazywanie pamięci, podróże w czasie, nowe porządek świata, upadki państw i globalne pandemie. Wszystko to zmieniło oblicze świata. Pojawiły się nowe zawody, nowe możliwości ale to wcale nie znaczy, że jest lepiej lub bezpieczniej. Nowa rzeczywistość tworzy nowe zagrożenia i jednocześnie uwypukla i wyciąga na światło dzienne najbardziej pierwotne instynkty. Co można zrobić by ochronić ukochaną żonę? Albo kobietę, w której zakochało się do szaleństwa od pierwszego wejrzenia? Dlaczego ktoś decyduje się być płatnym zabójcą? Do czego jest zdolny zdesperowany ojciec, który właśnie widzi ciało córki? Albo taki, który zdaje sobie sprawę, że jego potomek nie jest taki jaki powinien być? W ludziach drzemią siły, o których nie zdajemy sobie sprawę i które wyrwą się na wolność gdy pojawią się sprzyjające okoliczności.

,,Zemsta" to zbiór opowiadań, który próbuje sięgnąć do jądra człowieczeństwa. Jo Nesbo w charakterystyczny dla siebie sposób: mroczny, jednoznaczny i brutalny, pokazuje świat (światy) gdzie już nic nie działa, gdzie istnieje jedna droga - droga zemsty. Pociąga ona za sobą znaczące konsekwencje, zmienia ludzi i wpływa na psychikę ale równocześnie jest czymś najbardziej pierwotnym i najbardziej uniwersalnym. Nie ważne jak zmieni się świat, nie ważne co się stanie - to jedno pozostanie niezmienne. Przyznam, że Nesbo jest dobitny w wersji opowiadaniowej.  Nie rozdrabnia się na niepotrzebne szczegóły, szybko przechodzi do sedna i obnaża prawdę. Nie spodziewałam się go w takim wydaniu ale bardzo przypadł mi do gustu i wiem co ma do nadrobienia. Polecam!

wtorek, 21 marca 2023

,,Przełęcz Riverbend" Denise Hunter

Tytuł oryginału: Riverbend Gap

 Dotychczas zaledwie dwa razy sięgałam po książki Denise Hunter. Sama jestem zaskoczona, że tak mało, bo te powieści są dla mnie synonimem spokojnego, mądrego opowiadania o tym co istotne i ważne. Są dla mnie balsamem, ciepłym kocem otulającym gdy na około wszystko szaleje. I może dlatego, nie chcę zbyt często po nie sięgać bo chcę to uczucie zachować na specjalne momenty i cieszyć się nim dłużej.

Powieść rozpoczyna się w dramatycznych okolicznościach. Kate jedzie w odwiedziny do rodziny chłopaka, jednak jej auto wpada w poślizg i zawisa nad przepaścią. Na szczęście dosyć szybko na ratunek przybywa miejscowy zastępca szeryfa, Cooper. Sprowadza pomoc i dotrzymuje jej towarzystwa, nie pozwalając by dopadło ją przerażenie i panika. Między bohaterami zaczyna rodzić się nić porozumienia ale szybko muszą ją zerwać bo Kate okazuje się dziewczyną ... brata Coopera. Jednak nie da się uniknąć wspólnych spotkań szczególnie gdy mieszka się w małym miasteczku.

,,Przełęcz Riverbend" chociaż  z pozoru jest romansem to okazuje się dużo bogatsza w treść. To poruszająca opowieść o wybaczeniu, uczeniu się samego siebie, zrozumieniu oraz otwarciu na potrzeby drugiego człowieka. Kate przeprowadza się do Riverbend nie tylko ze względu na pracę i chłopaka. Chce także odszukać biologiczną matkę, która dawno temu porzuciła ją i brata. Dziewczyna ma przed sobą cały ogrom emocji  i uczuć, które musi uporządkować i nauczyć się z nimi żyć. Jej życie naznaczone jest wieloma stratami co jest jej blokadą i nie pozwala jest podejmować odważnych decyzji. Życie Coopera też nie jest usłane różami. Wychowany w kochającej rodzinie, uważany jest za lekkoducha, który co rusz zmienia dziewczyny. Nikt nie zdaje sobie jednak sprawy, że za jego zachowanie czai się strach i niepewność. Teraz, gdy postanawia, że sprawi, że otoczenie zmieni o nim zdania zaczynają się dziać wokół niego dziwne rzeczy.

,,Przełęcz Riverbend" spokojnie można pochłonąć w jeden-dwa wieczory. To opowieść pełna ciepła, zrozumienia i mądrości. Autorka nie moralizuje, nie ocenia, nie poucza. Zamiast tego daje wsparcie, tak samo jak swoim bohaterom. Przesyła mnóstwo nadziei. Nie sprzedaje utartych banałów ale pokazuje, że nawet jeśli życie się skomplikuje to można sobie poradzić. Potrzebna jest tylko wiara i chęć oraz odrobina wsparcia życzliwych ludzi, na których trzeba się otworzyć i czasem po prostu poprosić o pomoc. To też urocza opowieść o miłości, która zaskakuje i z którą nawet jak się walczy to nie ma się najmniejszych szans. Polecam!

sobota, 18 marca 2023

,,Portret zabójcy" Heather Graham

Tytuł oryginału: Picture Me Dead

 Ta książka uświadomiła mi, że lubię dokładnie ten typ literatury i w ciągu ostatnich kilku lat zdecydowanie za rzadko po nie sięgam. Mimo, że tytuł sugeruje kryminał lub thriller, tak naprawdę trudno tam zakwalifikować ,,Portret zabójcy". To raczej romans z elementami thrilleru psychologicznego i policyjnego. W podobnych specjalizują się Nora Roberts czy Sandra Brown. Kiedyś chłonęłam takie książki jak gąbka a dzisiaj jakoś nie po drodze mi z nimi. Fakt, to gatunek specyficzny i w nadmiarze zaczyna irytować ale odskocznia i ,,guilty pleasure" jest idealny.

Młoda studentka Akademii Policyjne w trakcie wyjazdu na krótki urlop jest świadkiem wypadku. Na środku drogi leży ciało młodego, nagiego człowieka. Nikt nie wie jak się tam znalazł i dlaczego zdesperowany wybiegł na drogę. Dziewczynie tragiczny obraz nie daje spokoju. Po powrocie stara się na własną rękę jak najwięcej dowiedzieć o zajściu. Gdy odkrywa, że ofiarą był jej szkolny przyjaciel, jej determinacja wzrasta. Za wszelką cenę pragnie dowiedzieć się co dokładnie się stało. Wykorzystuje fakt, że jej sąsiadem staje się doświadczony policjant. Próbuje go przekonać, żeby zajął się sprawą. Jednak on jest zaangażowany w sprawę niewyjaśnionej serii zabójstw powiązanych z pewną organizacją pseudoreligijną. Po latach zabójca powraca i zaczyna ponownie wykorzystywać ten sam schemat. Tylko, że główny podejrzany siedzi w więzieniu.. Sprawy Ashley i Jacka zaczynają się przeplatać i są dla obojga coraz większym zagrożeniem.

,,Portret zabójcy" to bardzo sprawnie napisana powieść. Nie ma tutaj marnowania czasu na niepotrzebne wątki. Są poszlaki i błędne tropy ale to wszystko tak naprawdę tło dla uczuć, które rodzą się pomiędzy bohaterami. Ona - młodziutka, impulsywna i zdeterminowana studentka a dla przeciwwagi on- doświadczony, zgorzkniały i cyniczny. Oczywiście zaiskrzy od pierwszych chwil a potem rozwój wydarzeń tylko mocniej pcha ich do siebie. W między czasie muszą rozwiązać sprawę i dbać o swoje bezpieczeństwo. Bo komuś bardzo zdeterminowanemu zależy na tym by prawda nie wyszła na jaw. Fabuła jest tak skonstruowana, że co rusz podrzuca kolejnego podejrzanego i wkrótce po tym go eliminuje. Bohaterów nie ma zbyt wielu więc ten kto dotrwa do końca jest tym złym.  Nie jest to może zbyt odkrywcze ale zapewnia napięcie do samego końca i nawet lekko może zaskoczyć.

,,Portret zabójcy" to sprawnie skonstruowana ,,guilty pleasure". Zagadka, romans i niebezpieczeństwo. Nie szukajcie głębi, po prostu cieszcie się czystą rozrywką i schematami w starym stylu.

czwartek, 16 marca 2023

,,Geniotyp. Odkryj geniusz, który jest w tobie" Tony Estruch

Tytuł oryginału: Geniotipo. Descubre al genio que hay en ti

 Nie jestem fanką poradników ani tzw. ,,szkoleń miękkich". Często są one zbitkiem oczywistych oczywistości i absurdalnych pomysłów, które w sekundzie powinny poprawić jakość naszego życia. Jednak praca oraz jej środowisko czasem na mnie wymusza udział w takich właśnie szkoleniach. Dlatego w zalewie pseudonaukowego bełkotu doceniam, te książki i szkolenia, które rzeczywiście mogą coś wnieść. Nie muszą być bardzo odkrywcze, nie muszą obiecywać, że moje życie radykalnie się zmieni a ja zostanę milionerką lub nagle książę na białym koniu padnie u moich stów. Wystarczy, że delikatnie (delikatnie, powtarzam) wyciągną mnie poza moją strefę komfortu albo chociaż pozwolą mi w inny sposób spojrzeć na to co dobrze znam.

Dokładnie taką książką jest ,,Geniotyp. Odkryj geniusz, który jest w tobie." Autor zbiera i segreguje zachowania i postawy osobiste i dokonuje ich podziału. Nie szuka elementów niezwykłych, raczej koncentruje się na zachowaniach i postawach naturalnych. Co to znaczy? Posłużę się przykładem samej siebie. Od zawsze byłam typem, który lubił powtarzalne prace: lepienie pierogów ?(nie ma sprawy, zrobię zapas na miesiąc), krojenie sałatki? prasowanie? sprawdzanie i opisywanie miliona dokumentów? Spokojnie wszystko to można mi dać do zrobienia. Nie wymyślę lekarstwa na raka, nie zaśpiewam czy zatańczę, nie narysują nawet prostej kreski ale spokojnie podzielę pracę i zaplanuje strategię działania. Natomiast moja przyjaciółka to typ, który szybko nawiązuje interakcje międzyludzkie, jest kreatywna, ma milion pomysłów na sekundkę i paradoksalnie najszybciej się męczy jak ma siedzieć pół godziny przy biurku. Teraz można by się zastanowić, która z nas jest ,,geniuszem"? Tony Estruch daje jednoznaczną odpowiedź - każda z nas! Tylko w różnych obszarach.

Jego książka nie zmusza do zmiany życia, nie obiecuje gwiazdki z nieba. Raczej zmusza do trochę innego spojrzenia na samego siebie. Pomaga zidentyfikować i oswoić się ze swoimi mocnymi i słabymi stronami oraz dopasować to tego jaki jest nasz indywidualny charakter. Często podążamy za innymi,  na przekór samym sobie. Chcemy być kreatywni, aktywnie działający, dynamiczni i wydaje nam się że pragniemy ciągłych zmian  bo inni tacy są. Bo to głupio przyznać, że nam jednak odpowiada spokój i rutyna. Estruch głównie koncentruje się na aspektach zawodowych bo to one są jednym z najważniejszych pól, gdzie postępujemy przeciw własnemu ,,ja". Udziela wskazówek jak dostosować swoje możliwości do ścieżki zawodowej i jak najlepiej to wykorzystać. Cóż, uczciwie mówi, że są takie geniotypy, które milionów nie przyniosą. Jednak mogą zapewnić personalne zadowolenie i życie w zgodzie z sobą.

,,Geniotyp" to może nie praca odkrywcza ale w pewien sposób zaskakująca. Porządkuje to co wiemy od zawsze, nadaje temu kształt i nie wartościuje ludzi. Nie mówi, że jeden geniotyp jest ważniejszy id drugiego. Wszystkie są ważne, wszystkie się dopełniają i dopiero zebrane w całość pozwalają sprawnie funkcjonować społeczeństwu. Ta książka raczej pomaga uświadomić sobie nasze mocne strony i je jak najlepiej wykorzystać. Nie trzeba być pilotem odrzutowca żeby być ,,geniuszem", można być księgową, kierowcą czy rolnikiem. Trzeba to robić na swój sposób, z własną dynamiką i własnymi emocjami. Wszyscy jesteśmy geniuszami i to jest najpiękniejsze przesłanie tej książki! Musimy się tylko dowiedzieć (lub sobie uświadomić) w jakim obszarze. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Bez Fikcji!   


p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 11,9 cm - 1,4 cm = 129,6 cm.    

 

niedziela, 12 marca 2023

,,Decyzja" Charlotte Link

Tytuł oryginału: Die Entscheidung

 Charlotte Link chyba specjalnie przedstawiać nie trzeba. Niemiecka pisarka specjalizująca się w powieściach z pogranicza thrillera, powieści psychologicznej i obyczajowej. Zazwyczaj osią powieści jest postać kobieca, stająca na rozdrożu życia i przypadkowo wplątana w dziwny ciąg zdarzeń. W ,,Decyzji" zaskakujące jest, że to postać męska jest główną postacią i to w jego przypadku powielany jest ten charakterystyczny dla Link motyw.

Simon utknął w życiu. Mniej więcej czterdziestolatek, po rozwodzie, w bliżej nie sprecyzowanej relacji. Miał w planach spędzić święta Bożego Narodzenia z dziećmi w domu swojego ojca na francuskim wybrzeżu. W ostatniej chwili zostaje jednak wystawiony do wiatru. Zrezygnowany, zniechęcony, w depresyjnym nastroju pod wpływem impulsu pomaga młodej Francuzce, Nathalie. Nie wie jeszcze, że coś co było spontanicznym porywem chwili stanie się najbardziej niebezpieczną rzeczą w jego życiu, zagrażającą życiu jego oraz jego bliskich. Nathalie bowiem jest ścigana przez ludzi, którzy nie zawahają się przed niczym. A trop całej afery sięga stolicy Bułgarii, Sofii.

Ciężko mi właściwie ocenić ,,Decyzję" bo Charlotte Link sprawną pisarką jest. Sprawną, umiejętną i doświadczoną i właściwie z niczego umie stworzyć historię, którą się dobrze czyta i która intryguje. Od początku mamy świadomość, że jest kilka różnych odnóg tej samej historii ale trzeba czekać bardzo długo zanim się połączą w jedną, spójną całość i dadzą odpowiedzi. Po drodze do finału są zwroty akcji, niebezpieczeństwo i w pewne psychiczne dojrzewanie postaci. Dramatyczne okoliczności wyciągają z bohaterów ich mocne i słabe strony oraz uświadamiają im co rzeczywiście powinno stać na pierwszym miejscu w ich życiu. Dodatkowym plusem jest poruszenie mocnego wątku społecznego jakim jest handel i wykorzystywanie młodych kobiet. Autorka próbuje nakreślić ogólny rys tego problemu przywołując historie dwóch bułgarskich rodzin, które mimowolnie staną się ofiarami tego procederu.

I to jest jedno to mocniejsze oblicze książki, które niestety jest osłabiane przez wiele absurdalnych zagrań autorki. Wiem, wiem licencja poetica. Powieść to nie życie, wiele można, zasady trochę trzeba ponaginać aby pasowały do toku fabuły ale wszystko w granicach rozsądku. Mam wrażenie, że Niemiec to zawsze prawdę mówi i policja innych krajów musi wierzyć mu bez zastrzeżeń. Może to jakieś niemiecki przeświadczenie ale brzmi absurdalnie i bardzo zniekształca wątki. Właściwie Simon bez żadnego wysiłku ze swojej strony płynie przez wydarzenia, z łatwością eskortowany i zabezpieczony przez francuską policję. Jest też w powieści dużo schematyzmu i wykorzystywania ogranych motywów. Nie jest to złe o ile daje jakiś efekt a tutaj jest raczej pójściem na skróty i najprostszym wybrnięciem z zawiłości akcji.

Czytałam lepsze powieści Charlotte Link. ,,Decyzja" jest bardzo przeciętna, bardzo schematyczna. Jej wyróżnikiem może być mocny wątek poboczny, który nie został jednak w pełni wykorzystany. Można przeczytać, bo czyta się ekspresowo ale fajerwerków nie ma co oczekiwać. 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 135,5 cm - 2,5 cm = 131,0 cm.    

środa, 8 marca 2023

,,Gdy umarli mówią" Claas Buschmann

 

Tytuł oryginału: Wenn die Toten sprechen

Jednym z moich ,,guilty pleasure" są seriale kryminalne, szczególnie te nie tylko śledczy, policjanci, detektywi odwalają całą robotę ale przede wszystkim za nimi stoi cały zespół analityków, lekarzy, ekspertów. Masz zbrodnię? Masz ciało? Raz, dwa, trzy - popatrzą na ciało, zrobią hokus-pokus i od razu wiadomo kogo policjanci muszą znaleźć i ująć. Proste prawda? Niestety życie tak nie wygląda. To nie odcinek serialu i po 40 minutach nie ma gotowego rozwiązania. Jednak to wcale nie znaczy, że prawdziwe życie i prawdziwa praca rzeczywistych patologów jest mniej interesująca.

Claas Buschmann to lekarz patolog pracujący w Berlinie. W bardzo krótkiej publikacji odsłonił rąbka i pokazuje z czym musi się mierzyć na co dzień. Przywołał zaledwie kilka przypadków, tych które najbardziej zapadły mu w pamięć lub mogły stać się wzorcem dla podobnych zachowań. Wszędzie tam gdzie jest śmierć, zabójstwo czy tragedia nie może być spokojnej i wyważonej opowieści. Buschmann jednak o każdym z przypadków opowiada z ogromnym szacunkiem i zawodową powagą. Nie próbuje szokować, emanować niepotrzebną dramaturgią czy grać na emocjach. Chce pokazać pewne mechanizmy, przybliżyć pracę patologa i z zrobić to z ogromnym wyczuciem. Nie da się jednak uciec o tła i emocji.  Za wieloma z przytoczonych historii stoją te najbardziej intensywne: zazdrość, szał, nienawiść, rozpacz, samotność ale także paradoksalnie miłość.

,,Gdy umarli mówią" to ciekawe, poruszające i dające do myślenia spojrzenie na człowieka a właściwie jego ciało. To jak wiele można z niego wyczytać, dowiedzieć się nie znając właściwie osoby. Nie można poznać myśli i poglądów ale można sporo powiedzieć o trybie życia, środowisku, otoczeniu a przede wszystkim o śmierci. Właściwie ciało niczego nie zamaskuje, niczego nie ukryje. Wszystko jest podane tylko trzeba wiedzy, precyzji i uwagi by to właściwie odczytać. Pewnie nie jednego zaskoczy także spojrzenie na pracę patologa i to jak ogromnym szacunkiem obdarza on ludzkie zwłoki. W prawdzie musi je pokroić, otworzyć i zbadać ale robi to z największą starannością i uwagą.

Warto sięgnąć po ,,Gdy umarli mówią" bo to nie tylko pasjonująca książka o śmierci ale także (a może przede wszystkim) o życiu. Zmienia trochę perspektywę i uświadamia co jest ważne. Polecam!

sobota, 4 marca 2023

,,Relacje o zdarzeniach prawdziwych, chociaż nieprawdopodobnych" Andrzej Sarwa


Chyba powinnam założyć kategorię ,,nietypowe książki, które znalazłam na Legimi". Absolutnie ta musi tam trafić. ,,Relacje o zdarzeniach prawdziwych, chociaż nieprawdopodobnych" to lektura króciutka, może na godzinę. Kilka relacji, opowiadań czy historyjek, które autor przytacza. Są to najczęściej zasłyszane ciekawostki, zebrane w jedną całość i opublikowane. Łączy je element niezwykłości: dziwne dźwięki, nieoczekiwane zjawy, nagle pojawiające się ślady czy zaskakujące spotkania. Klimat tych opowiadań przypomina dzieciństwo. Czasy gdy razem ze znajomymi straszyliśmy się historiami, które oczywiście miały być ,,prawdziwe", bo przecież osoba, która nam je opowiadała przysięgała i nigdy by nie skłamała.

Autor przytacza właśnie kilka takich opowieści. Nie wyjaśnia ich, nie tłumaczy. Są króciutkie i z pewnością mogą być urozmaiceniem. Przywołują klimat przeszłości i chyba to jest ich największy plus. Jednak forma i sama ich treść raczej sprawiają, że jedynie z przymrużeniem oka można wszystko potraktować. Przyznam, że najlepiej mi się to czytało jak czekałam w kolejce, bo to trochę jak historyjki z ,,Chwili dla Ciebie".