wtorek, 14 grudnia 2021

,,Śladami Steinbecka" Geert Mak

 

Tytuł oryginału: Reizen zonder John: op zoek naar Amerika

Parę lat temu czytałam i zachwycałam się ,,Podróżami z Charleyem" - zapiskom Johna Steinbecka z jego wielkiej wyprawy po Stanach Zjednoczonych A.D. 1960. Wtedy uderzyło mnie spojrzenie na kraj i ludzi - ich problemy, poglądy, sytuację społeczną. Wydawało mi się, że jest to opowieść żywa i uniwersalna. Jak widać, nadal żywa bo po ponad półwieczu nadal fascynuje i rozbudza wyobraźnię. Pięćdziesiąt lat później, w 2010 roku, holenderski pisarz i dziennikarz Geert Mak wsiada w wynajęty samochód i rusza śladami amerykańskiego noblisty w poszukiwaniu Ameryki - zarówno tej z opisów Steinbecka, jak i tej współczesnej i historycznej.

Chyba pierwszym szokiem jest fakt, że opowieść Steinbecka nie jest reportażem ani relacją z drogi, za jaką chciałaby uchodzić. Bo chociaż podróż rzeczywiście miała miejsce to jej zapis w takim samym stopniu jest fikcją literacką jak prawdą. Steibeck miesza ze sobą dwa światy tak aby mógł z nich powstać jeden, atrakcyjny dla czytelnika. Sam był już starszym, schorowanym człowiekiem, który za wszelką cenę próbuje uciec przed czasem i rzeczywistością. Próbuje się schować za wykreowaną fikcją i uchodzić za kogoś lepszego, posiadającego więcej sił, wigoru, nadal zachować młodość. Dlatego misternie tuszuje w ,,Podróżach ..." swoją słabość, bezsilność i bezczelnie wykorzystuje w tym celu narzędzie jakim jest fikcja literacka.

Geert Mak idzie śladami Steibecka, odkrywa jego machloje i manipulacje ale ma równocześnie dla niego dużo wyrozumiałości i sentymentu. Bo dla niego wielka wyprawa Steinbecka jest zaledwie wstępem do spojrzenia na współczesną Amerykę i Amerykanów. Obiera dokładnie ten sam kierunek co autor ,,Gron gniewu" ale sięga głębiej. Konfrontuje rzeczywistość, współczesność z historią i stereotypami. Jego opowieść to wnikliwe studium sięgające zdecydowanie głębiej niż to co widać gołym okiem. Mak nie tylko opisuje miejsca i ludzi, on z patrzy na Amerykanów wnikliwym okiem Europejczyka i próbuje dotrzeć do źródeł. Mówi dużo o polityce, społeczeństwie, religijności, podziałach społecznych, rolach poszczególnych grup, rozłożeniu ciężarów w debatach publicznych, wojnach, katastrofach, ekonomii i ekologii. Jego wędrówka miała miejsce w okresie dosyć specyficznym bo tuż po kryzysie roku 2008. Stany wtedy były dosyć mocno doświadczone. Oberwało się gospodarce i ekonomii i dopiero zaczęli podnosić. To moment walki o ObamaCare. Z pewnością zupełnie inna rzeczywistość w stosunku do tego dzieje się obecnie.

Geert Mak rozkłada wiele problemów Stanów na czynniki pierwsze i pozwala je lepiej zrozumieć. Jest przystępny i zrozumiały. Jego opowieść to właściwie gawęda o wielkim pisarzu a także kraju z które pochodził. O historii ale i teraźniejszości. O zmianach jakie zaszły i o tym co pozostało niezmienne. To opowieść, która daje do myślenia i otwiera oczy. Polecam!

środa, 8 grudnia 2021

,,Czuły narrator" Olga Tokarczuk

 

Olga Tokarczuk wywołuje skrajne poglądy. Albo docenia się jej kunszt literacki, umiejętność kreowania historii, albo się jej nie cierpi - za poglądy, radykalizm w wyrażaniu zdania, za opowieści, które nie do każdego trafiają. Cóż, ilu ludzi tyle opinii i z pewnością żadna nie jest jedyną obiektywną. Jedno jednak przyznać, że obok pisarki nie sposób przejść obojętnie a gdy już (często inne słowo nie pasuje) przebrnie się, przez jej książki to raczej nie będzie to bezrefleksyjne. I nie ważne czy będziemy piać zachwytu, czy stwierdzimy, że na te bzdury to szkoda papieru. To też jej niezwykła umiejętność i pewna cecha wpisana w hasło jakim już stała się Olga Tokarczuk.

Dlatego z lekką obawą i niepewnością sięgnęłam po zbiór esejów ,,Czuły narrator". Ich nadrzędnym tematem jest literatura, proces czytania i tworzenia powieści ale także świadomość pisarza i czytelnika. To także pewna autoanaliza Tokarczuk jako pisarki, kreatorki światów czy też swoistego medium za pomocą, którego fikcyjne postacie dochodzą do głosu, nabierają kształtów i zaczynają istnieć w świadomości. Temat potężny, ciekawy i bardzo zagmatwany. Również jego ujęcie nie jest jednoznaczne.

Olga Tokarczuk jest (albo chce za taką uchodzić) erudytką, pasjonatką czytania, pasjonatką słowa i operuje słowem bardzo elitarnym, słowem skierowanym do nielicznych. I chyba to jest największa wada tego tomiku. Bo są eseje, które dokładnie odsłaniają, wypowiadają to co zna każdy czytelnik. Tokarczuk mówi o pierwszych zachwytach nad powieściami, o niezwykłej więzi jaka jest pomiędzy czytelnikiem a książką. Czytając czasem miałam wrażenie, że formułuje odpowiedź na pytanie ,,dlaczego tyle czytam? co jest takiego w książkach?" i w końcu ubiera w słowa to co każdy z nas zna. Opowiada o światach jakie kryją się między kartami i jakie mają one znaczenie. Jednak jej rozprawa, która zaczyna się tak entuzjastycznie nabiera finalnie pesymistycznego wydźwięku. Świat powieści upada, traci na znaczeniu, fikcja nie jest już rzeczą, po którą się sięga. To zupełnie nowy świat, w którym powieść - prawdziwa powieść - straciła na znaczeniu.

Nie każdy esej zapada w pamięć, nie z każdym się zgodzimy, ba nie każdy zrozumiemy. Ale te które mówią o samym procesie czytania są piękne, poruszające i powinny być czytane. Bo otwierają zamknięty świat namiętnych czytelników, wpuszczają za kurtynę, tych co nie znają tej magii i pokazują jak wiele można tam znaleźć, zyskać, odkryć. Choćby dla tych dwóch warto sięgnąć i przeczytać.

niedziela, 5 grudnia 2021

,,Arka" John Lynch

                                                          

Tytuł oryginału: The Ark

Podobno nie ma nic nudniejszego niż finanse. Coś o tym wiem, bo od kilkunastu lat dzielnie przedzieram się przez tabelki w excelu i szukam dlaczegoś coś co powinno być nie jest. A gdy do finansów jeszcze dodać prawo, małą krakowską firmę i międzynarodowy fundusz inwestycyjny? Hmm... brzmi intrygującą. W końcu John Grisham od wielu lat udowadnia, że sala sądowa to idealne miejsce, gdzie może rozgrywać się trzymający w napięciu thriller, więc może inny John, John Lynch, pokaże, że diabeł tkwi w szczegółach ale pomiędzy dokumentami finansowymi i aktami w polskich sądach.

Głównym bohaterem ,,Arki" jest młody amerykański businessman polskiego pochodzenia, który od kilku lat z powodzeniem próbuje prowadzić małą firmę zajmującą się modą. Aby móc wejść na większe, międzynarodowe rynki zdecydował się pozyskać inwestora, którym jest tytułowa ,,Arka" - międzynarodowy fundusz inwestycyjny. Mężczyzna nie wie, że dał się wciągnąć w szemrane interesy a jego partner nie jest tym za kogo chciałby uchodzić. ,,Arka" dla jej założyciela miała być źródłem łatwych pieniędzy. Nieumiejętnie zarządzana szybko zaczęła jednak tonąć a jedynym jej ratunkiem ma być wrogie przejęcie polskiej firmy by załatać własne dziury i zabezpieczyć przede wszystkim swoje interesy. Z dnia na dzień zacznie się walka by nie dać się zniszczyć przez nieuczciwy fundusz i utrzymać się na powierzchni.

O dziwo, mimo, że ,,Arka" to debiut czyta się to zadziwiająco przyjemnie i lekko. Wydawać by się mogło, że natłok specjalistycznych informacji z różnych dziedzin jak prawo, ekonomia, gospodarka, moda może przytłoczyć i zabić akcję, jednak autor wychodzi z tego obronną ręką. Tworzy wiarygodną, solidnie osadzoną w polskich realiach opowieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Chyba to zasługa faktu, że Lynch - obcokrajowiec, trochę z zewnątrz obserwuje nasze absurdy prawne i rzeczywistościowe. Ładnie je tłumaczy i na ich podstawie buduje fabułę. Fabułę zaskakującą, obfitującą w dramatyczne zwroty akcji i trzymającą w niepewności do ostatnich stron. Oczywiście, dużo jest odniesień do ekonomii, zarządzania bo w tym obszarze obracają się bohaterowie i tam musi rozegrać się decydująca walka o władzę. Jednak jest to wytłumaczone bardzo przejrzyście i w żaden sposób nie zakłóca dramaturgii.

Przyznam, że trochę dziwnie patrzyło się na Polskę i Kraków oczami obcokrajowca. Świat, który znam i który jest oczywisty nagle zyskuje dodatkowe ,,tłumaczenie". Początkowo mnie denerwowało ale potem zaczęłam inaczej patrzeć na wiele spraw i zdałam sobie sprawę jak wiele rzeczy nie jest oczywistych, szczególnie dla osób pochodzących z innych krajów.

,,Arka" to bardzo przyjemna lektura, wciągająca, zaskakująca i pokazująca nowy, raczej traktowany jako nudny, obszar. Wnosi świeżość do świata thrillerów mieszając polsko-amerykańskie realia i odsłaniające kulisy świata wielkich finansów i jeszcze większych przekrętów. Polecam!

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Ringier Axel Springer Polska!

 

  p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  6,1  cm - 3,2 cm = 2,9  cm.     

sobota, 4 grudnia 2021

,,Polowanie na wiedżmy" Kristen J. Sollee

Tytuł oryginału: Witch Hunt: A Traveler’s Guide to the Power and Persecution of the Witch

Wiedźma to słowo, które raczej ma negatywne skojarzenie. Jako pierwsza nasuwa się stara, złośliwa, zgarbiona starucha, z całą pewnością parająca się jakąś odmianą magii, zielarstwa i raczej nie działająca na korzyść ludzkości.  Stereotyp ten jest mocno zakorzeniony i nieodłącznie związany z historią zarówno ludzkości, społeczeństw, religii czy polityki. Śladem wiedźm wyrusza autorka, Kristen Sollee. Jednak ona znacznie rozszerza to pojęcie. Dla niej wiedźmą jest każda kobieta wykraczająca poza narzucone przez społeczeństwo role i ograniczenia. To kobieta silna, zdecydowana, interesująca się wiedzą, samoświadoma, odważna w głoszeniu poglądów, nie pasująca do świata, w którym przyszło jej żyć. Gdy tak spojrzymy na wiedźmę zobaczymy ich zaskakująco wiele a wiele wywarło trwały ślad.

Autorka przemierza Europę i Stany Zjednoczone właśnie w poszukiwaniu wyjątkowych kobiet. Zaczyna od Włoch - idzie śladami zielarek, jasnowidzących, uzdrowicielek, które okrzyknięto wiedźmami przez wzgląd na wykonywane zajęcia. Ale także inne kraje nie są od nich wolne. Kobiety wyzwolone, nie pasujące zawsze były prześladowane, gnębione a w najtragiczniejszym okresie także skazywane na śmierć. Od Włoch, przez Francję, Niemcy, wyspy Brytyjskie po Stany. Wszędzie oznaki inteligencji, samodzielności traktowano jako konszachty z ciemnymi siłami i przeprowadzano procesy nad czarownicami. Przywołane są tutaj te najgłośniejsze, które zapisały się na trwałe jak Salem, proces Joanny d'Arc, procesy z okolic góry Brocken.

,,Polowanie na wiedźmy" to mocna opowieść z pogranicza feminizmu i ezoteryki. Autorka sama deklaruje się jako wiedźma i często wtrąca odniesienia do magii. Jest to wątek, na który spokojnie można przymknąć oko jeśli nie wierzy się w te obszary. Natomiast dużo poważniejsze i bardziej uwypuklone jest spojrzenie na wieki historii kobiet. Wieki prześladowań, poniżenia, cierpienia wszystkich tych, które nie pasowały do przyjętego krajobrazu. Za biedne by się bronić, za inteligentne by pozwolić im spokojnie żyć. Pozbawione możliwości samodecydowania. Skazane na życie w obawie, że najbardziej absurdalna plotka może pozbawić je wszystkiego włącznie z życiem. To obraz tragedii i cierpień, skumulowany i zaprezentowany jako jedna całość. Przerażające i poruszające.

 p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  8,2 cm - 2,1 cm = 6,1  cm.