wtorek, 30 sierpnia 2016

,,Łaskun" Katarzyna Puzyńska


Zachęcona przez bardzo dobre ,,Utopce" postanowiłam kontyuować swoją przygodę z policjantami z Lipowa. Ciekawość jak potoczą się ich dalsze, prywatne losy sprawiła, że zamiast sięgnąć po piewszy tom, wybrałam ,,Łaskuna".

,,Łaskun" to szósty tom serii, dosyć mocno powiązany z tomem piątym. To właśnie wydarzenia jakie się rozegrały w trakcie listopadowego śledztwa ustawiły życie policjantów. Tamta sprawa dosyć mocno odbiła się na relacjach między Danielem, Emilią, Klementyną, Weroniką czy prokuratorem Gawrońskim. Dopiero makabryczna zbrodnia i oskarżenie o nią Podgórskiego sprawi, że wszyscy, choć na różne sposoby zaczną dążyć do okrycia sprawcy.

Z ,,Łaskunem" wiązałam ogromne nadzieje na mocny i elektyzujący thriller. I zaczęło się nieźle. Brutalne i makabrycznie zainscenizowane morderstwo, ,,pozytywny" bohater, który nagle staje się głównym podejrzanym i musi walczyć o uniewinnienie, nieszablonowi bohaterowie w tle. Czy to może się nie udać? Hmmm... może wyjść z tej mieszanki nie do końca to co zamierzone. Niby wszystko jest dobrze zaplanowane i przeprowadzone, akcja jest pełna niespodzianek i nieprzewidywalna a zakończenie zaskakujące ale ...

No właśnie! Mam dużo wątpliwości. Przede wszystkim długość rozdziałów. Nic tak nie działa mi na nerwy i nie wybija mnie z rytmu jak króciutkie rozdzialiki, z których większość ucina akcję, zostawiając czytelnika z niedopowiedzeniem. Kilka cliffhangerów w trakcie całej powieści rozumiem. Ale co drugi rozdział?? To nie buduje napięcia ale irytuje. Przy okazji cała fabuła sprawia wrażenie poszatkowanej i niespójnej. Traci mocno na tym dynamika.

W ,,Utopcach" bohaterowie, w tym i Daniel Podgórski zrobili na mnie niezłe wrażenie. Tutaj jest gorzej. Policjanci są strasznie rozmemłani, ma się wrażenie,że gdyby nie cywile śledztwo w ogóle nie posuwało się do przodu. Jeden cały czas myśli o tym z kim sypia była żona, drugi robi za kierowcę, trzeci - totalnie nieporadny. Co to ma być? Tylko ręce załamywać.

Sam pomysł na główną intrygę całkiem niezły. Autorce udało się tak zamieszać, wprowadzić multum błędnych tropów i czasem sprzecznych zdarzeń, że nie ma szans wcześniej wpaść na trop sprawcy ani domyślić się zakończenia. Chciałabym wyjaśnić dlaczego takie rozwiązanie mnie nie przekonuje ale musiałabym streścić całą akcję i tym samym zepsuć całą zabawę więc sobie daruję. Powiem tylko, że można by to lepiej i bardziej wiarygodnie poprowadzić.

,,Łaskun" to lekki spadek formy ale mimo wszystko dobrze się czyta. Oprócz wątku kryminalnego jak zawsze można liczyć na bogate tło obyczajowe. Przyzwoita rozrywka na kilka wieczorów.

p.s. WYZWANIE  2016 - Ma więcej niż 500 stron

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

,,Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs


Tytuł oryginału: Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children

Życie Jacoba jest nudne i przeciętne. Jedyną rozrywką były niezwykłe opowieści dziadka o dzieciach zamieszkujących pewien dom zagubiony gdzieś na wyspach brytyjskich. Chłopak dorastając zaczął wątpić w ich prawdziwość i dopiero tajemnicza śmierć dziadka sprawia, że postanowi odkryć sekret zdjęć jaki po nim zostały. Na własnej skórze będzie musiał się przekonać, że w dawnych opowieściach do poduszki kryje się prawda a w mroku czają się potwory.

,,Osobliwy dom pani Peregnine" to typowy thriller skierowany do młodzieży. Ale ,,typowy" nie oznacza zły czy nieciekawy. Wręcz przeciwnie. Ransom Riggs umiejętnie wykorzystał schemat by stworzyć zapierającą dech w piersiach opowieść, która powoduje dreszcze emocji a momentami mrozi krew w żyłach. Odświeżył utarte reguły zapewniając niezapomnianą rozrywkę na kilka wieczorów. Ogromną zaletą jest mroczny, wręcz gotycki klimat pełen niedopowiedzeń i tajemnic oraz przepełniony magią i niezwykłością. Potęgują go umiejętnie dobrane fotografie. Zaskakujące jest to, że są one autentyczne i pochodzą z kolekcji autora i jego znajomych. Ten zabieg bardzo mocno wpływa na odbiór całości powieści. Sprawia, że to co nierealne staje się bliższe, można poczuć jak po skórze przebiegają ciarki. Ale bez obaw. Powieści daleko do horroru to bardziej opowieść o przygodzie, dorastaniu, odwadze i poświęceniu, przyjaźni oraz rodzącym się pierwszym uczuciu. Umiejętnie poprzeplatane są wszystkie te elementy, które mogą zainteresować nastolatka ale i sprawić, że dorosły czytelnik nie może się oderwać. Idealna na każdą porę.

p.s. WYZWANIE 2016 - Została sfilmowana

czwartek, 25 sierpnia 2016

,,Pusty cmentarz" Ramiro Pinilla

Tytuł oryginału: El cementerio vacío

Jeśli ktoś, tak jak ja, nie czytałał pierwszej części przygód detektywa-amatora Samuela Espartcie, może czuć się lekko zagubiony. Wkracza się bowiem w świat bardzo zamknięty i niechętny obcym. I nie ważne czy jest się tylko ciekawskim czytelnikiem czy zakochanym w pięknej dziewczynie ,,przywłoką". Szczęśliwie jednak początkowe zagubienie szybko mija a naszą uwagę zajmuje prawdziwe detektywistyczne śledztwo.

Zamkniętą baskijską osadą wstrząsa wiadomość o śmierci pięknej młodej dziewczyny. Znajdują ją martwą za kościołem w ramionach obcego ,,przywłoki", który zostaje okrzykniętym zabójcą i skazany na śmierć. Ta zbrodnia oświeża starą baskijską legendę o pustoszejących nadmorskich cmentarzach. Odtąd to wierzenia będą nadawać ton śledztwu, przywołując coś starszego, mroczniejszego i bardziej nierzeczywistego, budując nastrój grozy i tajemniczości.

,,Pusty cmentarz" to kryminał w konwencji najlepszych klasyków gatunku. Mroczny, trochę duszny, silnie bazujący na pierwotnych wierzeniach i lokalnym folklorze, prezentuje cały wachlarz podejrzanych pomiędzy którymi musi lawirować nasz detektyw. Nie brakuje też szczypty subtelnego humoru. Nie ma tutaj szybkich zwrotów akcji czy radykalnych zawirowań jest za to drobiazgowe, powolne śledztwo, które ma pozwolić uważnemu czytelnikowi na odgadnięcie prawdy. Mnie się to nie udało ale innych zachęcam do podjęcia wyzwania.

p.s. WYZWANIE 2016 - Kryminał

środa, 24 sierpnia 2016

,,Jesienne werble" Diana Gabaldon

Tytuł oryginału: Drums of Autumn

Przysięgam, że ta kobieta robi to specjalnie. Zakonczenie ,,Podróżniczki" zostawiło bohaterów w takim momencie, że chciało się jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom aby poznać ich dalsze losy. Liczyłam na kolejne szaleńcze przygody, nowe wyzwania, mnóstwo romantyzmu oraz drobiazgowo zbudowane tło historyczne. ,,Jesienne werble" w prawdzie posiadają wszystkie te elementy ale niestety nie do końca w takich proporacjach na jakie liczyłam.

Czwarty tom cyklu ,,Obca" to powieść monumentalna. Ale bardzo niejednolita. Pierwsze pięćset stron (500!!!) to drobiazgowy opis budowania nowego życia w Ameryce przez Claire i Jamie'go. Nie brakuje zawirowań i niezwykłych zdarzeń ale trochę gubią się w natłoku prozaicznych zdarzeń. Cieżko się to czyta, szczególnie gdy ma się świadomość, że spokojnie połowę można wyrzucić bez strat dla fabuły. Akcja nabiera tempa i rumieńców w drugiej połowie gdy na pierwszy plan wysuwają się Brianna i Roger. Nowa para jest pełna temperamentu, wybuchowa, zdecydowana i silna w swoich przekonaniach a że autorka nie oszczędza im trudnych życiowych doświadczeń nie można się z nimi nudzić. Po raz kolejny czyta się książkę niecierpliwie,z zapartym tchem, cały czas pragnąc więcej. Z nawiązką wyrównuje to rozczarowanie początkiem.

,,Jesienne werble" już definitywnie rozdzielają bohaterów ze Szkocją. Powieść nabiera przez to innego kolorytu, to już nie tyle powieść historyczna czy polityczna ale przede wszystkim obyczajowa, wręcz realistyczna, drobiazgowo kreśląca obraz życia osadników. Dużo miejsca poświęca się na opisy przyrody co paradoksalnie zarówno męczy jak i zachwyca.

Chyba jak każdy kto zaczął czytać serię ,,Obca", ja także daję sobą manipulować Dianie Gabaldon. Mimo, że narzekam na szczegółowość opisów to wiem, że sięgnę po kolejny tom bo już nie mogę się doczekać by poznać dalsze losy Fraserów.

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 41,5 cm - 5,9 cm = 35,6 cm 

wtorek, 23 sierpnia 2016

,,Letni domek" Marcia Willett

Tytuł oryginału: Summer house

Istnieją powieści, w przypadku których nie da się jednoznacznie powiedzieć co decyduje o ich sukcesie. Z pozoru błahe historie chwytają za serce i sprawiają, że trudno się od nich oderwać. Dokładnie tak jest z powieścią Marcii Willett ,,Letni domek".

Matt po śmierci matki znajduje szkatułkę wypełnioną zdjęciami na których jest on sam. Brakuje natomiast jego siostry. Tajemniczości fotografiom dodaje fakt, że mężczyzna nie umie sobie przypomnieć okoliczności w jakich zostały wykonane ani ubrań, które ma na sobie. Zaintrygowany postanawia poznać sekret zdjęć.

Mimo, że to zdarzenie otwiera powieść i wywołuję całą lawinę zdarzeń, nie stanowi ono o sile fabuły. Z dużo większym zainteresowaniem obserwuje się zwyczajne, spokojne życie pozostałych bohaterów. Każda z postaci jest inna i znajduje się w innym momencie życia ale łączy ich wiele. Dażą się wzajemnie uczuciami: przyjaźnią, szacunkiem, zaufaniem oraz oczywiście miłością. Każdy i każda stanie też w punkcie gdzie trzeba podjąć ważne decyzje. Jednak zawirowanie ich życia wydają się łatwe do przezwyciężenia, właśnie dzięki wsparciu jakie otrzymują od innych.

,,Letni domek" to urocza opowieść o zwyczajnych, czasem trochę zagubionych ludziach. Płynie z niej kilka uniwersalnych prawd oraz  pomaga z optymizmem spojrzeć na życie. To taki promyk słońca w pochmurny dzień.

p.s. WYZWANIE 2016 - Napisana przez kobietę

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

,,Haiti" Marcin Wroński


Na szczęście fabuła kolejnego tomu opowieści o komisarzu Maciejewskim wróciła tam gdzie jej miejsce, czyli do przedwojennego Lublina. Nie lubię i nie podoba mi się ten zimny, twardy i okradzony ,,nowy" porządek więc z ogromną ulgą przyjęłam zabieg Wrońskiego żeby rok 1951 potraktować jako pretekst do zaprezentowania szerokiej retrospekcji z lipca 1938 r. Łącznikiem staje się klacz Haiti, to w jej boksie pewnej upalnej niedzieli zostaną znalezione zmasakrowane zwłoki nieznanego mężczyzny, w potem w czasach stalinizmu jej opiekunem będzie Zyga.

Tym razem zagadka kryminalna nie jest specjalnie skompliwana. Bardzo szybko się wyjaśni co wcale nie psuje powieści. Najważniejszy w niej jest wyjątkowy klimat i nostalgiczny powrót do czasów ułańskiej fantazji i ułańskiego honoru. Dla naszych bohaterowie, zabrawionych w najciemniejszych uliczkach Lublina, zaznajomionych z prostytutkami i złodziejami będzie to nowe doświadczenie ale szybko podejmą subtelną grę, w której wszelkie chwyty są dozwolone.

,,Haiti" to już szósty tom serii ale czyta się go rewelacyjnie. Wolta chronologiczna sprawiła, że wrócili starzy znajomi oraz zmniejszyła się bolesna świadomość strat. Znowu towarzyszył retro-nastrój dzięki realistycznie nakreślonemu obrazowi miasta tętniącego życiem. Wroński przekonująco pokazuje ludzi, miejsca i środowiska dając nam zakosztować tego co bezpowrotnie odeszło. Nawet zbrodnia w takim wykonaniu nie jest tylko aktem agresji ale nabiera specyficznego wyrazu i odsłania prawdziwe oraz paradoksalnie ,,szlachetne" oblicze sprawcy.

Polecam, szczególnie tym, którzy byli już zmęczeni tą serią. ,,Haiti" tchnie w nią nowego ducha i zachęca do sięgnięcia po kolejne części.

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 43,6 cm - 2,3 cm = 41,5 cm 

środa, 17 sierpnia 2016

,,Lato koloru wiśni" Carina Bartsch

Tytuł oryginału: Kirschroter Sommer


Lato i wakacje to idealna pora na lekturę taką jak ,,Lato koloru wiśni".  I chociaż okres akademicki mam już za sobą przyjemnie spędziłam czas czytając o perypetiach głównych boaterów.

Dwudziestotrzyletnia Emely po długiej przerwie spotyka brata swojej przyjaciółki. Kiedyś była w nim zakochana, obecnie nie daży go sympatią. On - wydaje się - wręcz przeciwnie, wykorzystuje każdą możliwą okazję by jeszcze bardziej zbliżyć się do dziewczyny. Rónocześnie, zaczyna do niej pisać romantyczne maile tajemniczy Luca.

,,Lato koloru wiśni" to opowieść o poszukiwaniu miłości i swojego miejsca w życiu. Paradoksalnie przebija z niej smutek oraz widać wyraźnie nagie serca młodych ludzi. Z pozoru nowocześni, nie mający tematów tabu, wyluzowani i szaleni ale pod tą powłoką kryją się przerażone i słabe istoty, które nie chcą się przyznać, że marzą o romantycznym, prawdziwym uczuciu. I tacy też są główni boahterowie: Emely i Elyas - przerzucają się ciętymi ripostami, bawiąc wszystkich ale nie są w stanie wykonać pierwszego, odważnego i decydującego kroku.

Powieść mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się, że pod pozornie banalną opowieścią znajdę tak ciekawą historię. Przyjemnie i szybko się to czytało. Doskonale relaksowała.

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 47,6 cm - 4,0 cm = 43,6 cm 

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

,,Zagubiony autous" John Steinbeck


Tytuł oryginału: The wayward bus

W autobusie zmierzającym do San Juan zbiera się grupa przypadkowych pasażerów. Każda z tych postaci jest inna i w odmienny sposób patrzy na świat. Wyruszają w drogę w odmiennych celach nie spodziewając się, że prosta droga ich zdemaskuje, odkrywając to co skrywają w duszach i do czego nigdy się nie przyznają.

John Steibeck to nie tylko autor wielkich amerykańskich powieści jak ,,Grona gniewu" czy ,,Na wschód od Edenu" ale także twórca mniejszych utworów. Ale nie ważne w jakim gatunku się obraca zawsze widoczne jest u niego wybitne znawstwo ludzi i ich charakterów. Nikt, tak jak on, nie potrafi z pozornie błachej sytuacji wyciągnąć kwintesencję człowieczeństwa, obnażyć hipokryzję, obłudę, odmalować całą gamę skrywanych pragnień i wypartego pożądania. Konstruuje surowy, prosty świat, na którego tle wyraźnie widać prawdziwe stosunki międzyludzkie: jaskrawo świeci małostkowość, głupota, chciwość. Nieśmiało błyskają dziewczęce marzenia i naiwne spojrzenie na świat, po to jednak tylko by zostać brutalnie rozwiane.

Uwielbiam Steinbecka za to, że tak prosto i jasno mówi o tym co ważne oraz każe nam się zmierzyć z samymi sobą. Nie szuka górnolotnych metafor ale daje nam znajome obrazy i pozwala się w nich odnaleźć. Burzy mury obłudy ale pozostawia promyk dobra. Nie ważne jak mocno w konkretnej rzeczywistości zakorzenione są jego dzieła zawsze uderza ich ponadczasowość i uniwersalizm. I to jest w nich najlepsze. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 49,7 cm - 2,1 cm = 47,6 cm 

piątek, 12 sierpnia 2016

,,Góra Tajget" Anna Dziewit-Meller


Słyszysz płacz dziecka? Jeśli krzyczy przeraźliwie to słyszą je wszyscy wokół. A co w sytuacji gdy dziecko jest słabe, chore i tylko cicho klili? Czy zwrócisz uwagę na jego ból? Podejdziesz? A może miniesz i za rogiem ulicy zapomnisz, bo rachunki, obiad, szef... To tylko jedno dziecko, na pewno ma rodziców. A co w sytuacji gdyby takich dzieci było kilkadziesiąt? I były ukryte za murem? Co gdyby żyły dziesięć, dwadzieścia, siedemdziesiąt lat temu?

,,Góra Tajget" to powieść, do której nie powinno podejść się lekko. Pomimo niewielkich rozmiarów niesie w sobie ogromny ciężar. Zaczyna się banalnie. Młodemu małżeństwu rodzi się pierwsze dziecko. Pojawienie się córki stanie się punktem zwrotnym z życiu Sebastiana - dopiero wtedy zagości w nim strach. Zacznie się bać o życie dziecka. Każda mała rzecz będzie naznaczona lękiem przed śmiercią. Równocześnie pozna też historię budynku sąsiadującego z jego apteką - w czasie wojny prowadzone były tam eksperymenty na dzieciach. To jednak początek. Powoli wnikamy w przeszłość by poznawać kolejne przerażające i tragiczne wydarzenia i coraz mocniej uświadamiać sobie jak mało wiemy i jak mało chcemy wiedzieć.

Anna Dziewitt-Meller spokojnie odkrywa kolejne fakty. Ale ten spokój jest pozorny, sztuczny, podszyty dziesiątkami różnych emocji. Ten spokój skrywa nigdy nie wypowiedziany ból, cierpienie, lęk oraz.. wstyd. Wstyd bo zapomnieliśmy, bo odwróciliśmy się, bo nigdy ich nie opłakaliśmy. Nie da się zamknąć tej książki bezrefleksyjnie i odłożyć na półkę. Trzeba samemu zmierzyć się z tym, o czym dawno zapomniano. Polecam!

środa, 10 sierpnia 2016

,,Miłosne tajemnice" Julia Quinn

Tytuł oryginału: Romancing Mister Bridgerton

Penelope oficjalnie uznana została za starą pannę, nie posiadającą najmniejszych szans na za mąż pójście. Regularnie podpiera ściany i robi za tło dla młodszych i ładniejszych panien. Dziewczyna skrywa jednak kilka tajemnic, z których największą jest uczucie do brata przyjaciółki, Colina. Wyzwanie rzucone na jednym z wielu przyjęć sprawi, że zaczną razem współpracować w celu ujawnienia tożsamości plotkarki, która od prawie dekady zapewnia rozrywkę znudzonemu towarzystwu.

Romans historyczny to gatunek literacki gdzie ciężko wymyślić coś nowego. Na wiele różnych sposobów spotykamy się z tymi samymi motywami i pomysłami, czasem w trochę lepszych a czasem trochę gorszych odsłonach. Tutaj powraca motyw osoby posiadającej i ujawniającej tajemnice innych - zabawa w zgadywanie, kto chowa się za maską zajmuje ważne miejsce w fabule i tworzy interesujące tło dla uświadomienia sobie swoich uczuć przez głównych bohaterów. Trochę im zajmie zanim stwierdzą, że są czymś więcej niż przyjaciółmi a potem już wydarzenia potoczą się błyskawicznie.

,,Miłosne tajemnice" to idealny przerywnik między innymi książkami. Lekka, łatwa i sympatyczna opowieść z mało skomplikowaną fabułą. Daleko jej do czołówki najlepszych romansów historycznych ale zapewnia chwilę relaksu.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

,,Rewizja" Remigiusz Mróz


,,Rewizja" to moje trzecie spotkanie z duetem Chyłka/Oryński. Po świetnej ,,Kasacji" i słabszym ,,Zaginięciu" nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Lekturę jednak rozpoczęłam pełna optymizmu bo temat powieści to prawdziwy samograj. Bo co mamy: brutalne podwójne zabójstwo w Warszawie, uprzedzenie rasowe i przede wszystkim Chyłkę i Zordona po przeciwnych stronach barykady a gdy jeszcze niespodziewanie pojawi się ,,stary" znajomy to wydawać by mogło, że dostaliśmy prawdziwą bombę pomiędzy okładkami. Niestety, siła napędowa tematu szybko się wyczerpała i została tylko poprawność. Mróz prawidłowo i rzeczowo przeprowadził czytelnika przez całą fabułę, wyjaśnił wszystkie zawiłości prawa, dał pasujące i logiczne wyjaśnienie ale brakło efektu. Chciałam się poczuć tak jak po zakończeniu ,,Kasacji", miałam nadzieję, że znowu opadnie mi szczęka bo wszystko co wydawało mi się, że wiem i rozumiem zostanie zdeptane i wyrzucone, a całość akcji ukaże się w zupełnie nowym świetle. Tym razem miałam poczucie pewnej sztuczności rozwiązania i nawet sensowne wyjaśnienie go nie zmyło.

Dodatkowo na minus w tej części zapracowali bohaterowie. Aż żal było obserwować staczającą się Chyłkę, której brakuje polotu i tego błysku prawniczego geniuszu, który wcześniej prezentowała. Dobrze, że strona przeciwna była jeszcze bardziej mdła i bezbarwna to coś tam udało jej się pokazać. Jeszcze gorszy jest Zordon - miota się jak chorągiewka na wietrze, nie wiedzieć po co i za czym. Jest rozmemłany, totalnie zagubiony a jeszcze próbuje strugać lepszego. Zabrakło pazura, który cechował zachowanie i język postaci. Trudno powiedzieć, że to jest złe. Bo nie jest, tak jak napisałam na początku jest tylko poprawne.

Może to wina szaleńczego tempa pracy nad powieścią, która powstała w zaledwie miesiąc. Szczerze przyznam, że nie chcę aby kolejne części powstawały w takim pędzie jak ma na tym cierpieć napięcie, klimat i fabuła. Remigiusz Mróz wydaje mi się autorem, który ma fajne, świeże pomysły na polską literaturę rozrywkową ale trochę je spłaca wariackim tempem pracy. Dlatego proszę, wolniej!!! Chcę drugiej ,,Kasacji" albo nawet czegoś mocniejszego, bo wiem, że Pana na to stać a nie tylko produkowania dobrych książek.

,,Serena" Ron Rash

Tytuł oryginału: Serena

,,Serena" Rona Rasha to jedna z tych powieści, od której każdy oczekuje czegoś innego i w rezultacie każdy spojrzy na nią inaczej. Tytuł wysuwa na pierwszy plan żonę głównego bohatera - Serenę Pemberton. Ta silna kobieta szybko odnajduje się w roli właścicielki zakładu przetwórstwa drzewnego. Podporządkowuje swojej woli zarówno ludzi jak i naturę. Jest zimna, bezwzględna, pewna siebie i bezlitośnie dążąca do wyznaczonego celu. Wydawać by się mogło, że wszystko jest w zasięgu jej możliwości. Wtedy jednak zdarza się tragedia, która pozbawia ją najcenniejszego - nigdy nie będzie mogła urodzić dziecka. To wydarzenie koncentruje wszystkie działania Sereny na zniszczeniu młodziutkiej Rachel, tej która dokonała to co jej odebrano - urodziła dziecko Pembertona.

Czytelnik od razu zauważy wyraźny kontrast w budowaniu postaci kobiecych. Bezwzględna Serena i delikatna Rachel, cechy jednej tylko podkreślają i uwypuklają wizerunek drugiej. Nawzajem determinują swoje działania w nigdy nie wypowiedzianej wojnie. Pomiędzy nimi znajduje się Pemberton - słaby, chwiejny i nie potrafiący zdecydowanie opowiedzieć się po żadnej ze stron.

,,Serena" to bardzo surowa powieść. Nie ma w niej ładnych epitetów, zamiast tego jest pierwotne piękno gór i dzikość życia jakie ludzie zmuszeni są tam prowadzić.Ten krajobraz wyraźnie wpływa na bohaterów. Pozbawia ich wielu ludzkich cech, pozostając tylko te najbardziej potrzebne do przeżycia i osiągnięcia swojego celu. Nie każdemu może to przypaść do gustu.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

,,Prawo panny Murphy" Rhys Bowen


Tytuł oryginału: Murphy's Law

Chwilowo nie mogę opuścić Nowego Jorku początku XX wieku. Wczoraj ze mną być ,,Nowy Jork zbuntowany" a dzisiaj ten sam widok towarzyszył mi w fabularnym wydaniu.

,,Prawo panny Murphy" to pierwszy tom cyklu o przygodach rezolutnej Irlandki , dwudziestotrzyletniej Molly. Dziewczyna musi nagle opuścić rodzinną wioskę, uciekając przed konsekwencjami po zabiciu dziedzica. Przypadek sprawia, że dostaje się na statek płynący do Stanów Zjednoczonych. Jej pobyt w nowym kraju, nie zacznie się różowo, na wyspie Ellis będzie świadkiem zabójstwa a po zejściu na ląd przyjdzie jej zmierzyć się z twardym losem emigranta.

Powieść Rhys Bowen to bardzo udany kryminał retro. Autorka z łatwością przenosi czytelnika do 1901 roku. Obserwujemy rozwijający się Nowy Jork oraz popełniane tam zbrodnie. Główna bohaterka ma niekwestionowany dar pakowania się w największe kłopoty ale i wpychania nosa tam gdzie nie powinna co powoduje, że prowadzi nas po różnych miejscach i możemy obserwować krańcowo odmienne środowiska. Sama intryga jest ciekawa i sprawnie poprowadzona. Uważny czytelnik szybko domyśli się rozwiązania ale w niczym nie powinno to przeszkadzać w cieszeniu się lekturą. Zamiast kto jest mordercą będzie zastanawiał się co jeszcze wymyśli Molly i jakie kłopoty z tego wynikną.

,,Prawo panny Murphy" to idealna lektura na leniwe letnie popołudnia. Świetnie odpręża, bawi i zapewnia delikatny dreszczyk napięcia. Nic tylko zaszyć się pod jakąś gruszą i czytać. Ja muszę tylko zdobyć kolejne tomy cyklu i na pewno tak zrobię.

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 51,8 cm - 2,1 cm = 49,7 cm