Tytuł oryginału: Urban Legends Uncovered
Zacznę nietypowo, od historii, którą usłyszałam na pierwszym roku studiów (dosyć dawno temu). Akcja rozgrywa się w Krakowie, w pewnym znanym klubie - nazwę jednak sobie daruję. Koleżanka koleżanki postanowiła wybrać się na studencką imprezę ze znajomymi. Przy barze wpadł jej w oko chłopak. Od słowa do słowa, spodobali się sobie, dobrze im się gadało. Wtedy on zaproponował, żeby poszła z nim do jego mieszkania. Dziewczyna wykręciła się ale obiecała, że jeszcze się spotkają. Następnego dnia rano wstała w okropną, bolesną wysypką na całym ciele. Pospiesznie udała się do lekarza. Ten niestety, pierwszy raz miał z czymś takim do czynienia, kazał jej więc wykonać cały szereg badań. Wynik okazał się przerażający. Takie uczulenie może powodować tylko tzw. ,,trupi jad". Dziewczyna była wstrząśnięta. Wtedy sobie przypomniała poznanego wieczór wcześniej chłopaka. Zdarzeniem zainteresowała się policja, która po wkroczeniu do jego mieszkania znalazła zwłoki kilku innych zamordowanych młodych kobiet. Nasza bohaterka miała być następną...
Znam jeszcze kilka innych legend, uwielbiam je słuchać,szczególnie gdy ktoś opowiada. Okres studiów był dobrym ku temu czasem. Akademik, uczelnia to ogromny tygiel, w którym mieszali się ludzie z każdej strony Polski a każdy znał jakąś niesamowitą opowieść.
,,Legendy miejskie" to zbiór właśnie takich niesamowitych historii. Czasem strasznych i przerażających, czasem śmiesznych, czasem ujawniających pierwotne lęki i obawy, czasem demaskujących naiwność oraz łatwowierność czy wręcz głupotę. Legendy miejskie funkcjonują w społeczeństwie od zarania dziejów, na pewno każdy zna kilka i może nawet nie zdaje sobie sprawy, że coś co zdarzyło się ,,koledze kolegi" jest fikcją. Tomik ten oprócz prezentowania tych opowieści, także je demaskuje. Ujawnia ich źródło i udowadnia, że tak na prawdę strach ma wielkie oczy.
Świetna pozycja, zapewnia doskonałą rozrywkę i anegdoty, które kiedyś samemu będzie można opowiadać jako ,,prawdziwe".
p.s. WYZWANIE 2015 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 60,6 cm - 2,2 cm = 58,4 cm
Ciekawy zbiorek jak widzę. Rozejrzę się za nim w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuń