Marcin Wroński w trzecim tomie opowieści (jakoś nie pasuje mi tutaj określenie ,,przygód") o komisarzu Maciejewskim serwuje nam zagadkę kryminalną rozpisaną na lata. Wszystko zaczyna się z pozoru banalnie, zabójstwem dziewczyny we wrześniu 1938. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszcza, że sprawa ta będzie się ciągnąć przez okres całej wojny. Co roku w podobnych okolicznościach będzie ginąć kolejna młoda kobieta. Jedynie wytrwałość i ,,ośli" upór Maciejewskiego sprawi, że zbrodnia nie zniknie w wojennej zawierusze a zabójca musi liczyć z faktem, że nie pozostanie bezkarny.
Lubię kryminały Wrońskiego za ich specyficzny klimat. We wcześniejszych dało wyczuć nostalgiczną nutę tęsknoty, za wielokulturowym, mrocznym Lublinem z jego kawiarniami, bramami. Miastem pełnym tajniaków, szpicli nad którym jednak czuwa policja z Maciejewskim na czele. Tutaj na początku także powraca dobrze znana atmosfera. Szybko jednak wszystko ulega zmianie. Wybucha wojna, wkraczają Niemcy. Śledztwo, układy, znajomości, utarty rytm znika. Gdzieś cały czas czai się zagrożenie. Nawet pozornie bezpieczna posada nie pozwala uniknąć ryzyka. W powietrzu wisi nie do końca wypowiedziane zagrożenie. Każdy ze znanych nam doskonale bohaterów będzie musiał dopasować się do panujących reguł. Nie można stać w miejscu bo rzeczywistość wszystko zmieniła.
Z ogromnym zafascynowaniem śledziłam jak zgrabnie a zarazem dobitnie Wrońskiemu udało się przedstawić na tle rozciągniętego i skomplikowanego śledztwa zbudować obraz podbitego miasta. Stworzył nie tylko kryminał ale i niezłą powieść społeczno-historyczną. Trochę mroczną, duszną jednak niezwykle wciągającą.
p.s. WYZWANIE 2015 - W tytule jest imię
Bardzo lubię Wrońskiego i ten kryminał. Tak dawkuje napięcie, przeplata je z historią. To pasjonująca i pouczająca lektura.
OdpowiedzUsuń