wtorek, 10 sierpnia 2021

,,Dziennik śmierci" Chris Carter

Tytuł oryginału: Written in Blood

Młoda złodziejka, Angela Wood, zupełnie nie spodziewała się tego co znajdzie w torbie, skradzionej jednemu z bywalców baru. Zamiast gotówki, kart kredytowych czy elektroniki trafia na notes, właściwie dziennik. Dziennik, w którym opisane są przerażające zbrodnie. Spanikowana przekazuje anonimowo go policji. Tak trafia na biurko Roberta Huntera. Ten, od razu, orientuje się, że ma do czynienia z seryjnym zabójcą, który przez kilka lat działał zupełnie niezauważony w Los Angeles. Teraz jednak wszystko się zmienia. Morderca chce odzyskać swój dziennik a jego kolejnym celem będzie właśnie Angela.

Powieści Chrisa Cartera to właściwie odcinki popularnych seriali sensacyjnych jak CSI, Hawaii Five-O, NCIS, tylko w wersji drukowanej. Dokładnie te same zabiegi, tak samo granie na czas i żonglowanie emocjami i zagadkami aby jak najdłużej utrzymać czytelnika w niepewności a w finale maksymalnie zaskoczyć. Jeśli jeszcze do tego dodamy całe mnóstwo brutalności, okrucieństwa wszelkiego rodzaju i bezwzględności w stosunku do postaci to właściwie mamy standardową powieść spod pióra Cartera. I normalnie nie narzekam. Tego szukam, to znajduje. Tutaj jednak czegoś brakło. Wydaje się, że powieść jest właściwie duplikatem wcześniejszych. Wręcz powtarza w dokładniej kolejności te same zachowania co poprzednio. Tak samo wróg numer 1, brakuje mu tego pierwiastka zła i motywacji, które normalnie odnajdujemy u przeciwników Huntera. A i sam Hunter jakiś taki przygaszony, wycofany i mało spostrzegawczy. Całość ratuje Angela Wood - wnosi trochę świeżości, zadziorności i nowej energii do dobrze już znanej i niestety przewidywalnej serii.

Czy jestem rozczarowana? Trochę tak ale mam świadomość, że w długich seriach nie wszystkie tomy są sobie równe. A ten dodatkowo był pisany w trudnym dla autora okresie, po śmierci jego partnerki, więc chyba zrozumiałe jest, że nie wszystko mogło pójść tak jakby się chciało. Mam nadzieję jednak, że to chwilowe spowolnieni tempa i w kolejnej części wróci elektryzujący, trzymający w napięciu thriller, który będzie wywoływał ciary na plecach i zmuszał do niecierpliwego przewracania stron.

2 komentarze:

  1. Chcę poznać twórczość Cartera, ale najlepiej zacznę od pierwszej części serii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tę powtarzalność u Cartera wyczułam już w trzecim tomie, na którym się zatrzymałam. Chciałabym wrócić do przygód Huntera, bo mimo tej powtarzalności te zagadki kryminalne wciągają, ale nie mogę dorwać w bibliotece tej kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń