Młoda złodziejka, Angela Wood, zupełnie nie spodziewała się tego co
znajdzie w torbie, skradzionej jednemu z bywalców baru. Zamiast gotówki,
kart kredytowych czy elektroniki trafia na notes, właściwie dziennik.
Dziennik, w którym opisane są przerażające zbrodnie. Spanikowana
przekazuje anonimowo go policji. Tak trafia na biurko Roberta Huntera.
Ten, od razu, orientuje się, że ma do czynienia z seryjnym zabójcą,
który przez kilka lat działał zupełnie niezauważony w Los Angeles. Teraz
jednak wszystko się zmienia. Morderca chce odzyskać swój dziennik a
jego kolejnym celem będzie właśnie Angela.
Powieści Chrisa Cartera to właściwie odcinki popularnych seriali
sensacyjnych jak CSI, Hawaii Five-O, NCIS, tylko w wersji drukowanej.
Dokładnie te same zabiegi, tak samo granie na czas i żonglowanie
emocjami i zagadkami aby jak najdłużej utrzymać czytelnika w niepewności
a w finale maksymalnie zaskoczyć. Jeśli jeszcze do tego dodamy całe
mnóstwo brutalności, okrucieństwa wszelkiego rodzaju i bezwzględności w
stosunku do postaci to właściwie mamy standardową powieść spod pióra
Cartera. I normalnie nie narzekam. Tego szukam, to znajduje. Tutaj
jednak czegoś brakło. Wydaje się, że powieść jest właściwie duplikatem
wcześniejszych. Wręcz powtarza w dokładniej kolejności te same
zachowania co poprzednio. Tak samo wróg numer 1, brakuje mu tego
pierwiastka zła i motywacji, które normalnie odnajdujemy u przeciwników
Huntera. A i sam Hunter jakiś taki przygaszony, wycofany i mało
spostrzegawczy. Całość ratuje Angela Wood - wnosi trochę świeżości,
zadziorności i nowej energii do dobrze już znanej i niestety
przewidywalnej serii.
Czy jestem rozczarowana? Trochę tak ale mam świadomość, że w długich seriach nie wszystkie tomy są sobie równe. A ten dodatkowo był pisany w trudnym dla autora okresie, po śmierci jego partnerki, więc chyba zrozumiałe jest, że nie wszystko mogło pójść tak jakby się chciało. Mam nadzieję jednak, że to chwilowe spowolnieni tempa i w kolejnej części wróci elektryzujący, trzymający w napięciu thriller, który będzie wywoływał ciary na plecach i zmuszał do niecierpliwego przewracania stron.
Chcę poznać twórczość Cartera, ale najlepiej zacznę od pierwszej części serii :)
OdpowiedzUsuńJa tę powtarzalność u Cartera wyczułam już w trzecim tomie, na którym się zatrzymałam. Chciałabym wrócić do przygód Huntera, bo mimo tej powtarzalności te zagadki kryminalne wciągają, ale nie mogę dorwać w bibliotece tej kolejnej części :)
OdpowiedzUsuń