Myślę, że ,,Saturnina" można czytać i odkrywać na wielu poziomach. Pozornie prosta historia, w której zagoniona współczesność konfrontuje się z tragicznymi czasami II wojny światowej. Ale to także, a może przede wszystkim opowieść o ludziach. Trzy pokolenia Markiewiczów stają się lustrem, w którym odbijają się wszystkie obawy, lęki, błędy, czasem głupota i wstyd a czasem mądrość i spokój. I nie ważne czy patrzymy na wojenne dzieje Tadeusza, skomplikowane, nieudane małżeństwo Hanny czy samotność Saturnina. Każde z nich niesie w sobie te same problemy ale nie umie się nimi dzielić, nie umie o nich mówić przez co tylko potęguje ten cichy rodzinny dramat.
,,Saturnin" to powieść pięknie opowiedziana, z ogromną delikatnością i czułością w stosunku do wszystkich bohaterów. Narrator widzi ich błędy i porażki ale cały czas w nich wierzy, nie pastwi się nad nimi, z łagodnością pozwala trwać i zapadać się w milczenie oraz codzienną rutynę. Dzięki temu opowieść porusza, dotyka najskrytszych strun w duszy ale nie przytłacza. Ból skryty w tajemnicy wyzwala, przychodzi jako katharsis, jest uleczeniem a nie obciążeniem. Paradoksalnie daje nadzieję i wyzwala siłę nadającą życiu pęd. I chyba to jest najważniejsze przesłanie tej powieści. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz