Na
wstępie ustalmy sobie jedno - Nicholas Sparks to grafoman i pisze
tandetne melodramaty. Pierwsza miłość - muszą być dramaty i śmierć,
dojrzała miłość - muszą być dramaty i śmierć. Jakby po prostu nie można
było się zakochać, stworzyć sobie kilka problemów, pokonać je, a potem
żyć długo i szczęśliwie. Niestety, w większości książek Sparksa to tak
nie działa. U niego musi być dramatycznie, tragicznie i łzy muszą lecieć
strumieniami. Tyle tytułem wstępu.
Miałam nadzieję, że ,,Ostatnia piosenka" będzie inna i w końcu
przełamiemy jakieś schematy. W końcu bohaterowie dużo młodsi (dobra w
,,Jesiennej miłości" mamy podobnych ale tam inna historia). Początek
zapowiadał lekką opowieść o nastoletniej, letniej miłości. Ona -
zbuntowana nastolatka, obrażona na cały świat a przede wszystkim na
ojca, który kilka lat wcześniej zostawił rodzinę. On - typowy
amerykański ,,golden boy". Ideał, przystojny, wysportowany, dobrze
wychowany, zdolny, troskliwy, inteligentny. Czy muszę dodawać, że także
bogaty? Tak, dokładnie macie tutaj główną parę. Ona w trakcie lata jak
za jakimś magicznym dotykiem odobrazi się na ojca. On okaże się skrywa
mroczny sekret, który wcale nie jest taki mroczny. Będzie dramatycznie,
wzruszająco a na koniec typowo jak u Sparksa pociągałam nosem i
zastanawiałam się jakim cudem temu ,,tandetnemu grafomanowi" udało się
mnie wzruszyć.
,,Ostatnia piosenka" nie jest powieścią wybitną, nie jest nawet
powieścią dobrą. Jest schematyczna i dokładnie wpisująca się nurt, tak
charakterystyczny dla Sparksa. Jest ewidentnym guilty pleasure, które
czytam raz do roku i zawsze najpierw mam poczucie, że banał, głupotka,
powierzchowność a potem mnie to wciąga i siedzę okręcona kocem i
wzdycham i pociągam nosem. Takie coroczne katharsis. Bo Sparks mimo
wszystko jest dobry w tym co robi. Nie szokuje, nie zaskakuje ale bazuje
na wypracowanych schematach i doskonale wie gdzie nacisnąć żeby zrobiło
się łzawo i melodramatycznie. Więc jeśli tak jak ja, raz do roku
potrzebujecie książkowego katharsis to czytajcie. Ale ostrzegam częściej
może stać się niestrawne.
p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 139,0 cm - 2,9 cm = 136,1 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz