Tytuł oryginału: Revival
Trochę minęło od czasu kiedy czytałam Stephena Kinga w typowo horrorowym wydaniu. Zdecydowanie wolę jego trochę nostalgiczne opowieści z lekkim dreszczykiem w tle. ,,Przebudzenie" początkowo wpisuje się w ten klimat. Mamy tutaj leniwie rozwijającą się opowieść byłego rockmana. Jednak cały czas przebija się nie do końca wypowiedziane: coś musi się stać. Opowieść rozłożona jest na lata (zaczyna się w spokojnych latach sześćdziesiątych, by zakończyć się mocno współcześnie), przechodzi przez wszystkie etapy i zakręty.
Kilkuletni Jamie Morton spotyka pastora Jacobsa pewnego letniego dnia. Nie wie, że ta znajomość zaważy bardzo mocno na jego życiu. Pastor jest młody, ma uroczą żonę i synka. Wszystko zmienia się jednak w dniu gdy tragicznie giną. Duchowny traci wiarę, pełen żalu i bólu wypowiada swoje ostatnie Straszne Kazanie i opuszcza maleńką mieścinę. Jamie i Jacobs w trakcie swojego życia, jeszcze wielokrotnie się spotkają. A finał będzie przerażający.
Coraz bardziej podoba mi się ,,późny King". Coraz bardziej lubię tego faceta, który zamiast straszyć i zniesmaczać więcej miejsca poświęca OPOWIEŚCI. Fakt, przebija się z niej dojrzały mężczyzna w jesieni życia tęskniący za najlepszymi latami ale przynajmniej mi to nie przeszkadza. Lubię tę mroczną i pesymistyczną atmosferę, która mimo wszystko nie jest przytłaczająca. Historia płynie w swoim tempie a my razem z nią. Dopiero przed finałem przyspiesza i zaskakuje. Czy mocno? To pozostawiam indywidualnej ocenie.
Mnie bardzo przypadła do gustu ta książka. King trzyma według mnie poziom.
OdpowiedzUsuń