Ostatnio ciągnie mnie w stronę takich książek. Normalnie nie jest gatunek, po który często sięgam. Za chwilę prawdopodobnie będę czytać coś innego więc teraz póki mogę spędzam wieczory z przygodówkami.
Akcja już od pierwszych stron wciąga. Towarzyszymy ekspedycji naukowej kierowanej przez piękną i mądrą (a jakże by inaczej) panią antropolog. Wsparciem jest dla niej pewny siebie grotołaz. Celem ich misji jest zbadanie systemu jaskiń znajdujących się pod powierzchnią Antarktydy, gdzie znaleziono ślady prehistorycznej cywilizacji. Po wyruszeniu okazuje się, że ,,podziemny labirynt" wcale nie jest taki wymarły jak się wydawało. Z każdej strony czyha na śmiałków niebezpieczeństwo, dodatkowo w ich szeregach czai się zdrajca.
Tempo akcji narzuca nam tempo czytania książki. Zdarzenia rozgrywają się szybko, tajemnica goni tajemnicę, po drodze trochę trupów, strzelanin i wymarłych potworów. Fakt, większa część książki jest tak nieprawdopodobna, że a dziw bierze, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł. Ale co tam! Świetnie się bawiłam a jak dla mnie to dobry argument by sięgnąć po inne książki Rollinsa.
Niektóre wątki w tej książce wydawały się mocno przesadzone (podziemni ludzie itp.), aczkolwiek przyznam że jako całość mi się podobała i nawet wystawiłabym jej ocenę 6,5 na 10.
OdpowiedzUsuń