Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Złamałam się i gdy tylko pojawił się ,,Plagiat" musiałam po to sięgnąć. No musiałam dowiedzieć się jak zakończy się sprawa, która tak namieszała w ,,Debiucie". No i wyjaśnienie się pojawia po całej serii dziwnych zdarzeń, podejrzanych akcji i lawirowania gdzieś pomiędzy. Bo oficjalnie Nina nie prowadzi tej właśnie sprawy. Jednak odsunięcie formalne nic nie znaczy dla Aresa i dla niej bo już po uszy w to uwikłani, będą za wszelką cenę dążyć by dowiedzieć się co dokładnie wydarzyło się przed 80 laty i dlaczego ktoś zagraża Ninie.
Już mówiłam, że seria Świst to rozrywka. I to mocno szalona. Sama akcja jest dosyć słaba i rozwiązuje się zdecydowanie za prosto. Takie szast prast i po krzyku. Dużo bardziej bawiłam się obserwując bohaterów i relacje pomiędzy nimi i nie mam tu tylko na myśli związku pomiędzy Niną i Aresem ale także ich relacji z postaciami drugoplanowymi (Marek to mój absolutny ulubieniec). Było pikantnie, ironicznie, trochę absurdalnie,czasem rozczulająco romantycznie a czasem przeraźliwie śmiesznie. Tak, przez chwilę głowiłam się jak potoczy się wątek kryminalny ale został on tak spłycony, że w sumie robił tylko za tło dla rozkmin uczuciowych.
Jeśli ktoś szuka mocnego kryminału - to omijać szerokim łukiem, zdecydowanie to nie ta bajka. Może i gdzieś akcja ociera się o mroczne zakamarki świata ale wszystko jest w wersji soft i więcej się mówi niż z tego coś wynika. Takie thrillerowe disco polo, czyli cudna rozrywka na leniwy weekend. Bardziej ,,Plagiat" pasuje mi do romansu z wątkiem kryminalnych. I jako taki sprawdza się idealnie. Polubiłam bohaterów, polubiłam ich popaprany sposób myślenia i cięte riposty, dobrze obserwuje się ich w działaniu, więc gdyby okazało się, że to coś więcej niż trylogia to może wrócę.
niedziela, 1 czerwca 2025
,,Plagiat" Paulina Świst
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz