Moje pierwsze i chyba nieustannie towarzyszące uczucie w trakcie lektury to nuda. Książka próbuje być stylizowana na klasyczny kryminał, z jego zamkniętymi ramami jednak nie ma tam absolutnie żadnego elementu, który by skupiał uwagę czytelnika. Wszystko jest takie bezbarwne, pozbawione emocji. Nawet dokonana zbrodnia i dramat jaki wywołała nic nie zmieniają. Akcja pozbawiona jest trochę sensu a na koniec właściwie rozwiązuje się poza planem, i nie wiele zmienia. Tragizm i dramaturgia jaka powinna być tego efektem zostaje całkowicie rozmyte. Wręcz można by to skwitować bezrefleksyjnym wzruszeniem ramion.
Zazwyczaj lubię zwyczajnych bohaterów, którzy zostają wplątani w coś
niecodziennego. Taką dokładnie tutaj mamy sytuację. Powinno to być
katalizatorem i siłą napędową akcji. Sprawiać, że napięcie wzrasta a z
nim ciekawość. Cóż, tutaj nic takiego nie ma. W momencie zarysowania
dramatu jaki rozegrał się na podlaskiej wsi z prawdopodobieństwem 99 %
podejrzewałam co się stało bo bardziej czytelnie nie dało się tego
zasugerować. Potem nastąpiło bezsensowne brnięcie w innym kierunku,
chyba tylko po to by zapełniać kolejne strony. Dotrwałam do końca tylko
by potwierdzić swoje przypuszczenia.
Powieść miała potencjał, który zupełnie nie został wykorzystany a przy okazji przytłoczony banałem i bezsensem. Moje pierwsze spotkanie z autorką i jej serią skutecznie mnie zniechęciło i raczej nie sięgną po inne jej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz