Tytuł oryginału: The Skull Throne
Na długo, bo na ponad dwa lata, odłożyłam cykl demoniczny i nie byłam w stanie do niego wrócić. Dopiero premiera ,,Otchłani" zmotywowała mnie aby wrócić do ,,Tronu z czaszek", był to jednak bardzo trudny i mozolny powrót. Dosyć długo zmagałam się z mnogością imion, tytułów oraz wątków zanim połapałam się we wszystkich zależnościach. Także sposób prowadzenia fabuły nie ułatwia lektury.
Wracamy do świata nękanego przez demony nocy, dla akurat w tym tomie to zagrożenie schodzi bardzo mocno w tło. Ważniejsze i bardziej niebezpieczne są relacje międzyludzkie: drobne oraz większe wojenki, niezapomniane urazy, skrywane pragnienia zemsty, żądza władzy, duma i upór. Wszystko to dyktuje sposób postępowania teraz gdy na świecie nie ma już ani jednego Wybawiciela. Zarówno w Krasji jak i na thesańskim dworze nikt nie myśli o tym co stanowiła fundament działania zarówno Arlena jak i Jardira, zamiast tego coraz wyraźniejsze stają się podziały i dążenie do realizacji prywatnych celów. Jak dalej ma przebiegać wojna z demonami, która wchodzi w swoją decydującą fazę gdy struktura świata chwieje się w posadach?
Zdecydowana większość tomu to nurzanie się w polityce i pozornie nieistotnej sieci zależności, w których trudno się połapać. Powoli oraz niemrawo wszystko posuwa się do przodu po to by na koniec zaserwować prawdziwą bombę, która dosłownie rozwala wszystko. Finał zmienia spojrzenie na wszystko i zachęca do sięgnięcia po kolejną część. Finał nie sprawił jednak, że zmieniłam zdanie o całości, która jest nużąca i sprawia wrażenie pisanej tylko po to by jak najbardziej odwlec odpowiedzi na pytania, na które wszyscy czekają. Sama jestem ciekawa, bardzo ciekawa i chyba tylko dlatego zmęczyłam tę część.
Wracamy do świata nękanego przez demony nocy, dla akurat w tym tomie to zagrożenie schodzi bardzo mocno w tło. Ważniejsze i bardziej niebezpieczne są relacje międzyludzkie: drobne oraz większe wojenki, niezapomniane urazy, skrywane pragnienia zemsty, żądza władzy, duma i upór. Wszystko to dyktuje sposób postępowania teraz gdy na świecie nie ma już ani jednego Wybawiciela. Zarówno w Krasji jak i na thesańskim dworze nikt nie myśli o tym co stanowiła fundament działania zarówno Arlena jak i Jardira, zamiast tego coraz wyraźniejsze stają się podziały i dążenie do realizacji prywatnych celów. Jak dalej ma przebiegać wojna z demonami, która wchodzi w swoją decydującą fazę gdy struktura świata chwieje się w posadach?
Zdecydowana większość tomu to nurzanie się w polityce i pozornie nieistotnej sieci zależności, w których trudno się połapać. Powoli oraz niemrawo wszystko posuwa się do przodu po to by na koniec zaserwować prawdziwą bombę, która dosłownie rozwala wszystko. Finał zmienia spojrzenie na wszystko i zachęca do sięgnięcia po kolejną część. Finał nie sprawił jednak, że zmieniłam zdanie o całości, która jest nużąca i sprawia wrażenie pisanej tylko po to by jak najbardziej odwlec odpowiedzi na pytania, na które wszyscy czekają. Sama jestem ciekawa, bardzo ciekawa i chyba tylko dlatego zmęczyłam tę część.
p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 136,8 cm - 3,5 cm = 133,3 cm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz