Tak jak kiedyś w przypadku książki o la santa muerte, tak teraz jestem rozczarowana. Nauczona wcześniejszym przykładem, nie spodziewałam się wiele. Chciałam tylko poznać ogólny zarys i dowiedzieć się czegoś o zjawisku zwanym ,,rosyjska czarna magia". I bardzo ogólny kontekst w początkowych rozdziałach dostałam. Autorka kreśli i wyjaśnia najważniejsze pojęcia, bardzo, bardzo skrótowo opowiada o historii i panteonie bóstw. Jednak to dosyć szybko zostaje wyczerpane i następne do czego przechodzi jest część ,,magiczna". I to jest dokładnie to co jest mi bardzo odległe światopoglądowo i co mnie zdecydowanie odrzuca.
Jestem osobą tolerancyjną i nie mam problemu z poznawanie innych wierzeń czy kultur. Jednak lubię patrzeć na to z boku. A tutaj czytelnik jest wciągany w coś co jest najdelikatniej mówiąc kłopotliwe. Czuć, że autorka wierzy w to co pisze i próbuje sprzedać swoją popkulturową wersję czarnej magii pomieszanej z demonologią i kultem mroku/zła/szatana (nie wiem jak to ująć) czytelnikowi. Dlatego dostajemy cały miks dziwnych zaklęć, klątw, rytuałów które nawet z punktu widzenia prawa są niewłaściwe i zahaczają o bezczeszczenie świątyń lub cmentarzy. Już nie wspomnę o podejściu do zwierząt.
Jestem totalnie, całkowicie na nie. Oprócz bardzo sekciarskiego wydźwięku, jest źle napisana książka, z której można zaledwie kilka ciekawych informacji wyciągnąć. Bardzo szybko staje się dziwnym tworem, który niby ma uczyć czarnej magii. Nie polecam, a nawet odradzam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz