Lubię serię podróżniczą wydawnictwa Wielka Litera ,,Podróż nieoczywista" bo otwiera drzwi do zupełnie nowego spojrzenia na wiele miejsc. Najczęściej jest to obraz bardzo subiektywny, indywidualny, wręcz intymny. Patrzymy na znane miejsca z perspektywy innej osoby, współodczuwając wszystko to co zdecydowało, że dana lokacja jest właśnie TĄ. Jest to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, jednak w przypadku ,,Lizbona. Miasto, które przytula" czegoś zabrakło, żebym mogła z całą mocą powiedzieć, że tak rozumiem ten zachwyt.
Nie byłam nigdy w Lizbonie więc podziwiałam ją tylko poprzez fenomenalne zamieszczone w książce zdjęcia. To one są intymnym portretem miasta. Raczej nie znajdziemy tam monumentów czy popularnych atrakcji turystycznych, jest zamiast tego miasto samo w sobie. Cudowne detale i wizerunki miejsc oraz ludzi hipnotyzują. Są tym, dlaczego przede wszystkim warto sięgnąć po tę książkę. Sama treść to krótkie felietony i rozmowy - autorek pomiędzy sobą oraz z różnymi gośćmi m.in Polakami mieszkającymi w Portugalii. Można dowiedzieć się sporo o historii miasta oraz o jego zupełnie nieoczywistej stronie. Lizbona doskonale podkreślana charakter mieszkańców i w naturalny sposób jest ich odbiciem. To miasto małych knajpek, otwartych ludzi zmagające się z popularnością turystyczną, na którą nie jest przygotowane. To opowieść o życiu w zupełnie innej dynamice niż to co znamy z Polski. Brak pośpiechu, brak presji. Każdy z rozmówców prezentuje swoją wizję Lizbony jako miejsca, które stało się tym właściwym do (nawet czasowego) zamieszkania.
Obraz Lizbony jaki wyłania się z rozdziałów ma w sobie to coś, jednak wiele też brakuje. Autorki chciały wyjść poza ramy przewodnika i stworzyć bardziej intelektualny-kulturalny obraz Lizbony. W wielu miejscach znajdziemy mnóstwo odniesień do literatury, sztuki, kultury. Opowieść nabiera innego wymiary ale gdzieś gubi się istota. Nie czułam tych emocji, tego personalnego spojrzenia, którego oczekiwałam po kolejnej książce z serii. Lizbona jaka pojawia się na kartach książki jest piękna ale nie skierowana do mnie. I w pewien sposób jest clue - każdy z rozmówców podkreślał, że to miasto trzeba odkryć po swojemu, na własną rękę, a nie podążać śladami innych czy za przewodnikiem. Może w nieoczywisty sposób ta książka mówi, że muszę sama się tam udać i odkryć swoją Lizbonę bo ta na kartach książki z pewnością moją nie jest. Zachęcam!
p.s. WYZWANIE 2024 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 109,3 cm - 2,4 cm = 106,9 cm.
Myślę, że takie książki są dobrym uzupełnieniem po lekturze klasycznego przewodnika.
OdpowiedzUsuń