sobota, 2 grudnia 2023

,,Biały towar" Mariusz Wollny

Kraków, przełomu wieków XIX i XX to miejsce niezwykłe. To właśnie tutaj przeszłość miesza się z podmuchami przyszłości. Duch tradycjonalizmu walczy z nowymi ideami. To miejsce, gdzie w restauracjach, melinach, knajpach można znaleźć Przybyszewskiego, Wyspiańskiego, Żeleńskiego. To miejsce gdzie zaułki i ciemne ulice przemierza brat Albert czy Rafał Kalinowski. To miejsce  gdzie dzieją się rzeczy niezwykłe ale i te dużo bardziej niebezpieczne. To właśnie tam po szesnastoletniej nieobecności wraca Olgierd Korsak. Wraca na wezwanie przyjaciela z lat młodzieńczych Tadeusza Żeleńskiego (tak, tego Tadeusza Żeleńskiego) aby pomóc rozwikłać sprawę zaginięcia kolejnego z paczki przyjaciół, Edwarda Mohra. Korsak, wielbiciel Sherlocka Holmesa i metody dedukcji metodycznie podchodzi do zadania. Przemierza miasto i jego zaułki aby odkryć, że w Krakowie pojawił się niebezpieczny przeciwnik, którego macki sięgają daleko poza granice miasta a działalność może stanowić zagrożenie dla wielu osób, szczególnie, że zdaje się żywić personalną urazę dla Korsaka i jego przyjaciół.

Na wstępnie wyjaśnijmy sobie, że ,,Biały towar" nie jest kryminałem w typowym tego słowa znaczeniu. Zagadka kryminalna choć istotna dla fabuły, nie jest tutaj najważniejsza i w pewien sposób sama naturalnie się rozwiązuje. Natomiast zdecydowanie ,,Biały towar" to fascynująca powieść historyczna, dopieszczona w szczegóły, detaliczna i kronikarsko oddająca klimat Krakowa w 1900 roku. To powieść zabierająca czytelnika w wędrówkę po zakamarkach, ciemnych uliczkach, Republice Dziadowskiej, zaułkach Kazimierza. To podróż w czasie i misterne odtworzenie ducha tego okresu. Karty powieści zapełniają wielkie nazwiska tamtego okresu i wydarzenia jakimi żył wtedy Kraków. To powieść, która bardzo mocno oparta jest na faktach. Tak mocno, że gdy czytałam kończące powieść słowo od autora to zaskoczona byłam tym, które postacie okazały się być fikcją literacką a które żyły na prawdę.

,,Biały towar" nie rozpala emocji, nie gra na zmysłach, nawet nie angażuje jakoś mocno intelektu ale zdecydowanie jest wart zwrócenia na niego uwagi. To cudowna, klimatyczna opowieść o Krakowie, którego już nie ma. O jego barwnych mieszkańcach, zmianach jakie zaczęły zachodzić, o miejscach, które zniknęły. To też w pewien sposób, hołd oddany klasyczniej opowieści detektywistycznej spod pióra Arthura Conan Doyle'a. I mimo, że to nie zagadka kryminalna przykuwa uwagę, to i tak trudno się oderwać. Jak na tak potężną objętościowo książkę, pochłonęłam ją bardzo szybko, nie mogąc się oderwać. Z ogromną ciekawością poznawałam na nowo miasto, które wydawało mi się, że już doskonale znam. Mariusz Wollny jednak pokazuje jego zupełnie nowe oblicze i odsłania niebezpieczeństwo, które czaiło się za bramami kazimierzowskich kamienic. Jeśli tylko ktoś chce się zagubić w labiryncie uliczek Krakowa epoki fin de siecle, stanąć oko w oko z ulicznikami oraz królem Kazimierza to nie pozostaje mu nic innego niż sięgnąć po tę książkę. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 11,9 cm - 5,4 cm = 6,5 cm.    

 

1 komentarz: