niedziela, 17 października 2021

,,Dzień bez teleranka" Anna Mieszczanek


13 grudnia 1981. Chyba tej daty nikomu nie trzeba tłumaczyć. Wprowadzenia stanu wojennego. Ale co dokładnie to oznacza? Chyba w natłoku różnych rocznic i wydarzeń my, pokolenie urodzone już później, gubimy prawdziwy sens i znaczenie. Bo stan wojenny nie miał aż tak dramatycznego przebiegu jak np. Powstanie Warszawskie. Stan wojenny to był rozciągnięty w czasie proces, rozłożony na cały kraj, składał się z wielu mniejszych i większych wydarzeń. Na życiu jednych odbijał się mocniej, z innymi obszedł się trochę łagodniej.

Anna Mieszczanek próbuje przybliżyć cały ten okres właśnie z perspektywy jednostek. Opowiada o normalnych ludziach, na których odbiły się decyzje polityczne. Pokazuje ciąg represji, działań nakierowanych na grupy społeczne i konkretne osoby. Pokazuje ograniczenia, sankcje, obostrzenia. Trochę jest w tym porównania do zeszłorocznej wiosny, gdy nagle Polska i cały świat stanął w obliczu pandemii. Tylko, że ,,pandemia roku 1981" była wywołana decyzjami politycznymi, mającymi na celu zablokowanie działań związkowych, ograniczenie wolności jednostek i zapewnienia ciągłości reżimu politycznego.

Polska z kart reportażu Mieszczanek jest pełna strachu, niepewności, nie do końca wyrażonego zagrożenia, podzielona. Autorka dokładnie prześledziła najważniejsze wydarzenia i skupiła się na ludziach, którzy w nich brali udział. Jak oni to obierali, jak się zachowywali. Podtytuł sugeruje opowieść o codzienności i trochę tak jest ale ta codzienność jest dziwna, niepokojąca, zmuszająca do niestandardowego myślenia i podejmowania niecodziennych zachowań. Poprzez to tworzy się kalendarium z jego najważniejszymi punktami - pacyfikacją kopalni Wujek, internowaniami, zwolnieniami z pracy, roszadami politycznymi, szerzącą się propagandą, niezwykłą mobilizacją ludzi a kończące się zabójstwem księdza Popiełuszki.

,,Dzień bez teleranka" to książka, która daje do myślenia i zmienia obraz. Trochę rozmyło się nasze wyobrażenie o stanie wojennym a ta książka znowu skupia uwagę. Pokazuje całość. Nie tylko od oficjalnych punktów rozpoczęcia i zakończenia ale rozszerza perspektywę. Szuka przyczyn i skutków. Mocno zagłębia się do wnętrza i uwypukla oddziaływanie. Pozwala zrozumieć i odczuć, to co wtedy przechodzili Polacy, szczególnie, że bohaterowie reportażu to osoby, na różnych stanowiskach, w różnych sytuacjach życiowych i zawodowych.

Chyba jedynym minusem jest dla mnie styl w jakim reportaż został napisany. W zamiarze ma być lekko i gawędziarsko a jest chaotycznie i wybija z rytmu. Może taka forma lepiej by się sprawdziła w podkaście lub jako narracja dla materiału filmowego, natomiast w przypadku książki jest męcząca i łatwo można zgubić wątek oraz pogubić się wśród bohaterów. Mimo, to polecam. ,,Dzień bez teleranka" to ogrom wiedzy, faktów i doskonale przybliża ten straszny czas. 
 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MUZA!
 
 
 
p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 32,1 cm - 3,2 cm = 28,9  cm.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz