Julia mimo swojego młodego wieku ma za sobą trudną przeszłość i bolesne rozstanie. Nie poddaje się jednak i postanawia zacząć nowe życie w Warszawie. Znajduje pracę kawiarni oraz wynajmuje mieszkanie. Wkrótce w mieszkaniu dołącza do niej druga lokatorka, tajemnicza Vanessa. Dziewczyna sprawia wrażenie wycofanej i nieufnej, dlatego zaskakujące będzie dla Julii gdy pewnego wieczoru postanowi jest wyjawić swoją traumatyczną przeszłość. Wkrótce jednak zostaje zamordowana w swoim łóżku. Już samo to jest dla Julii szokiem, jednak gdy znajdzie w piwnicy pamiętnik Vanessy, postanowi działać by dowiedzieć się co znaczy zdanie umieszczone na końcu notatnika i wyprzedzić mordercę, który teraz może dopaść samą Julię.
,,Pamiętnik lokatorki" to moje pierwsze spotkanie z Marcelem Mossem. Widziałam mnóstwo zachwytów i pozytywnych opinii o innych jego książkach, dlatego podeszłam z dużą otwartością. I zostałam dosyć mocno zaskoczona. Już sam początek jest sporą bombą, po czym akcja się tonuje i dostajemy lekko zagmatwaną historię romantyczno-obyczajową z przeszłości Julii. Przyznam, że dziewczyna miała rozmach i weszła w dorosłość z przytupem. Gdy wydaje się, że uporządkowała swoje życie pojawia się w jej życiu kilka osób, siejących tam zamęt. Jednak dopiero morderstwo Vanessy wyzwala prawdziwe szaleństwo w życiu dziewczyny. Od tego momentu akcja zaczyna też przebiegać dwutorowo bo równocześnie obserwujemy przeszłość Vanessy i teraźniejszość Julii. A czego tam nie ma? Są romanse, jest mafia, są niekontrolowane uczucia jak pragnienie zemsty, nienawiść, namiętność, zazdrość. Wszystko się miesza i kotłuje w ilościach niewyobrażalnych, powodując, że akcja skręca w zupełnie nieoczekiwanych kierunkach.
Przyznam, że gdy czytałam ,,Pamiętnik lokatorki" w pewnym momencie pojawiła się myśl - jakie to głupie! Bo Moss nie bierze jeńców i nikogo nie oszczędza. Tu fabuła wcale nie musi być logiczna i płynnie przechodząca od punktu A do B. Tu wszystko jest podkręcone na maksa i zapewnia to totalne szaleństwo i prawdziwą jazdę bez trzymanki. Tak, miałam myśl że to jakaś głupota ale równocześnie nie mogłam się oderwać bo chciałam sprawdzić co on jeszcze da radę tutaj wepchnąć i czy jeszcze da się coś z tego wycisnąć. A da się! Do samego końca nie wiadomo o co chodzi a sam finał to spore zaskoczenie.
Nie wiem czy szybko wrócę do powieści Mossa ale z zapisuję sobie go bo jak będę miała ochotę na czyste szaleństwo i całe pokłady absurdu okraszone zagadką kryminalną będę sięgać.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Filia!
p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 102,5 cm - 2,5 cm = 100,0 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz