Woking, niewielka miejscowość trochę oddalona od Londynu. To tutaj właśnie zostają znalezione brutalnie okaleczone zwłoki polskiej turystki. Sprawa od początku się komplikuje. Nic nie jest takie jak powinno być a ślady wręcz sobie zaprzeczają. Jedynym, który ma jakieś szanse dociec prawdy jest inspektor David Redfern. Jego matka była Polką więc zna język polski i próbuje przeniknąć skomplikowaną historię Polaków, którzy zostali w Anglii po II wojnie światowej, bo tropy prowadzą do tajemnic, które miały być pogrzebane ponad 70 lat temu.
,,Maski pośmiertne" to interesujący debiut i elektryzujący początek (przynajmniej taką mam nadzieję) dłuższej serii. Autorka wybiera niecodzienne tło dla zagadki kryminalnej. Z jednej strony mamy to co charakterystyczne dla kryminałów skandynawskich czy brytyjskich: małe miasteczko, nieufną, trochę wycofaną społeczność i policjantów podejrzliwie spoglądających na nowego członka zespołu. Mroczne, deszczowe, zamglone tło potęguje nastrój niepewności i zagrożenia. Gdy jeszcze do tego dodać typowo polskie skomplikowane relacje historyczno-polityczne otrzymujemy wciągający, duszny thriller, pełen niedopowiedzeń i poszlak gubiący się w natłoku śladów, pozornie bez znaczenia.
Ale thriller i zagadka kryminalna to tylko jedna strona medalu. Drugą, równie wciągającą, są wojenne i powojenne koleje losu Polaków, których historyczna zawierucha rzuciła do Anglii. Autorka pokazuje trudy i problemy z jakimi się mierzyli, rozbudzając ciekawość i przez to zachęcając do samodzielnych poszukiwań. Jest to z pewnością jedna z tych kart najnowszej historii Polski, o której niewiele wiadomo i która jest pomijana.
,,Maski pośmiertne" to kryminał, obok którego ciężko przejść obojętnie. Mroczny, skomplikowany ale przez to bardziej wciągający. Polecam a sama czekam na kolejną odsłonę bo zakończenia zdecydowanie nie można zostawić w ten sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz