Saga kryminalna Camilli Laeckberg wyraźnie odznacza się na tle różnych cyklów poświęconych podobnej tematyce. Przede wszystkim jej bohaterowie są tak ... normalni. Nie są bardziej niż inni sterani życiem, zniechęceni, burkliwi. Są całkowicie przeciętni, tacy jak setki osób, które nas otaczają na co dzień. Wchodzą do świata bohaterów czujemy się jak u siebie w domu. Trudno tutaj o normalne zaciekawienie i napięcie jakie pojawia się przy czytaniu kryminałów. Bardziej pojawia się poczucie niesienia pomocy Patrickowi w rozwiązaniu zagadki tak aby jak najszybciej zrzucił z ramion ten ciężar i wrócił do domu do Eriki i Mai.
Nie inaczej jest tutaj. ,,Ofiara losu" zaczyna się od wypadku samochodowego, pozornie nieskomplikowanej sprawy. Ale pozory mylą. Pojawiają się pewne niejasności, coś nieuchwytnego co nie pozwala funkcjonariuszom z Fjaellbacki tak po prostu zamknąć śledztwo. Pracę policji znacznie utrudnia też ekipa telewizyjna kręcąca szwedzkie ,,Warsaw Shore" (!).
Sama sprawa nie jest zbytnio skomplikowana dla uważnego czytelnika. Szybko może wpaść na właściwy trop. Mimo, to zachęcam do spokojnej, leniwej lektury. Dobrze jest przebywać wśród dobrze znanych postaci, obserwować ich zmagania nie tylko ze śledztwem ale i własnymi problemami, cieszyć się z ich radości, wzdychać nad naiwnością szefa. Każdy kto choć raz sięgnął po powieść Camilli Laeckberg doskonale wie, że dla samego klimatu tam się wraca, co i ja mam zamiar jeszcze nie raz zrobić.
p.s. WYZWANIE 2015 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 98,7 cm - 3,9 cm = 94,8 cm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz