poniedziałek, 6 września 2021

,,Wiele hałasu o ciebie" Samantha Young

Tytuł oryginału: Much Ado About You

Dotychczas czytałam dwie inne powieści Samanthy Young i idealnie trafiły w mój gust wakacyjno-urlopowy. A że właśnie zaczynam urlop i książki Young stały się taką urlopową tradycją to sięgnęłam w ciemno i cóż... trochę czegoś innego się spodziewałam.

Evie to trzydziestokilkuletnia asystentka redaktora w pewnym czasopiśmie w Chicago. Gdy prawie równocześnie po raz kolejny zostaje pominięta przy awansie oraz rozpada się relacja, z którą wiązała nadzieje, rzuca wszystko i decyduje się wyjechać do Anglii by tam przez miesiąc prowadzić maleńką, lokalną księgarnię. Trafia do Anglii z silnym postanowieniem, że przede wszystkim zero facetów. Traf jednak chce, że już pierwszego dnia ratuje psa pewnego bardzo przystojnego farmera.

Tak książka może i nie byłaby aż tak zła gdyby nie była aż tak bardzo stereotypowa i zbudowana na standardowych schematach. Sfrustrowana trzydziestolatka z wielkiego miasta rzuca wszystko i jedzie na wieś - odhaczone; wszyscy od razu ją kochają i włączają w życie społeczności - odhaczone; turbo przystojny, jedyny wolny facet oczywiście od strzała się w niej zakochuje - odhaczone; nasza bohaterka miesza się w życie wszystkich naokoło bez pardonu - odhaczone; finałowy foch i ucieczka - odhaczone i absolutna wisienka na torcie - czy mamy scenę z mokrym, spoconym farmerem, obmywającym się na zewnątrz - a jakże, że szczegółami wiemy gdzie ta kropla poleciała.

Nie mam nic złego w schematach i sięganiu po utarte wątki ale, kurcze, tutaj to jest taka kumulacja pozbawiona zupełnie świeżości i lekkości. Wręcz czuje się jak autorka po kolei odhacza kolejne punkty z listy sprawdzając czy na pewno wszystko uwzględniła. Nie bójcie się - o niczym nie zapomniała oprócz chemii między bohaterami. I może u innego autora przymknęłabym oko ale tu jestem rozczarowana i znudzona. Czytadło na jedno popołudnie i do zapomnienia. Nawet odniesienia do Szekspira go nie ratują (zresztą to też bardzo oklepany wątek).

,,Podróż na sto stóp" Richard C. Morais

Tytuł oryginału:  The Hundred-Foot Journey

  ,,Wibrująca kolorami, zapachami i smakami" - dokładnie to możemy przeczytać na okładce gdy tylko sięgniemy po książce. I coś rzeczywiście w tym jest. Historia młodego Hindusa, Hassana, który z przedmieść Mumbaju trafił do Francji i tam stanął przed ogromną szansą zostania francuskim szefem kuchni to tak naprawdę historia jedzenia, historia zaplecza restauracji, historia restauratorów stale napędzanych pragnieniem zdobycia trzeciej gwiazdki Michelina - symbolu dostania się na prawdziwy kulinarny panteon.

,,Podróż na sto stóp" ma w sobie szczyptę każdej z kultur jakie opisuje - jest aromatyczna, kolorowa, przepełniona dynamiką i niespożytą energią, jak kuchnia indyjska także wysublimowana, elitarna, dystyngowana niczym kuchnia francuska. Zderzenie tych dwóch światów, tych zupełnie sprzecznych wizji musi wywołać chaos doskonale widać to w okolicach połowy książki. To właśnie, tak mniej więcej do 200 strony, ta powieść jest najlepsza - energetyczna, żywiołowa, porywająca, pełna kontrastów i zachwycająca. Potem znacznie przygasa staje się nużąca, przepełniona zniechęceniem, stabilizacją bo wkroczeniu na ścieżkę, która musi doprowadzić prosto do sukcesu. Cała fabuła zostaje obdarta z finezji i energii, która była jej siłą na początku. Cóż.. dopada ją brutalna rzeczywistość.

,,Podróż na sto stóp" jest powieścią nierówną ale posiadającą niekwestionowany klimat. Dużo w niej jedzenia, zachwytu nad jedzeniem i miłości do sztuki kulinarnej. Nie jestem smakoszem, wstyd się przyznać, ale bardzo małą uwagę przykładam do jedzenia jako sztuki, i ciężko było mi się odnaleźć i właściwie docenić to co autor chciał przekazać. Jednak nawet taki ignorant jak ja widzi świat gdzie jedzenie staje się czymś więcej niż tylko koniecznym pożywieniem. Gotowanie to prawdziwa sztuka, misterium, celebracja życia i zachwyt nad smakiem, zapachem.

,p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 47,1 cm - 2,3 cm = 44,8  cm. 

 

sobota, 4 września 2021

,,Felicia zaginęła" Jørn Lier Horst

Tytuł oryginału: Felicia Forsvant

Bardzo skaczę po serii kryminalnej z komisarzem Williamem Wistingiem. Poprzednio czytałam bieżące tomy i trochę dziwnie było wrócić do początków historii a przecież ,,Felicia zaginęła" to właściwie początek, bo drugi tom.

Punktem wyjścia jest znalezienie szkieletu w trakcie prac przy budowie drogi. Dosyć szybko śledczy powiążą szczątki ze sprawą zaginięcia młodej kobiety sprzed dwudziestu pięciu lat. Ta zagadka będzie musiała jednak ustąpić miejsca aktualnemu przestępstwu. Wisting zaczyna wyścig z czasem, ma zaledwie kilka dni zanim stara zbrodnia się przedawni a instynkt podpowiada mu, że istnieje związek z tym co dzieje się współcześnie.

W serii o Williamie Wistingu cenię przede wszystkim skrupulatność i autentyzm. Horst, sam były komisarz policji, dba o to aby jego opowieści były mocno ugruntowane w prawdziwych realiach. Dlatego wszyscy bohaterowie, wszystkie zdarzenia są bardzo prawdziwe i prawdopodobne. Tak samo jest i tutaj. Horst nie żongluje faktami, raczej opiera się na metodycznym zbieraniu dowodów, łączeniu porozrzucanych śladów i drążeniu, bo wie, że gdzieś, w tym chaosie, jest ukryta prawda, którą ktoś za wszelką cenę chce ukryć. Komisarz Wisting obserwuje, pyta, rozmawia i dzięki temu ma szanse znaleźć rozwiązane zagadki. Jak zawsze polecam bo to prawdziwy, rasowy kryminał, od którego ciężko się oderwać.

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 49,8 cm - 2,7 cm = 47,1  cm. 

 

wtorek, 31 sierpnia 2021

,,Idź, postaw wartownika" Harper Lee

Tytuł oryginału: Go Set a Watchman

,,Idź, postaw wartownika" to, jakby to patetycznie nie zabrzmiało, powieść rozbijająca ideały. I nie robi tego nikt inny jak sama Harper Lee, która te ideały stworzyła. ,,Zabić drozda" czytałam dziesięć lat temu ale do dziś pamiętam emocje jakie mi wtedy towarzyszyły. Atticus Finch - ostatni sprawiedliwy, obrońca uciśnionych, głos prawdy, symbol odwagi i prawości. Taki był i takim widziała go wtedy kilkuletnia Skaut. Czas jednak mija, dziecko dorasta, wzrok nabiera ostrości. I nie wszystko jest takie jak chciałoby się to pamiętać a ludzie nie są bez wad.

,,Idź, postaw wartownika" to z jednej strony bardzo nostalgiczna powieść przywołująca dobre jak i trudne wspomnienia i zmuszająca dorosłą Skaut do konfrontacji z nimi. Jeszcze raz może przeżyć dzieciństwo i spróbować na nowo je ocenić. Ale to także bolesny, jednak konieczny krok w procesie dorastania kiedy uświadamia sobie, że jej wzór do naśladowania, ideał, na którym chciała zawsze się wzorować Atticus, nie jest jednak tak nieskazitelny jak chciała by go widzieć. Jest nadal sprawiedliwy, podążający za literą prawa i ceniących ludzi ale jest też odbiciem poglądów starego świata. Między nim i Skaut, która jest przyszłością i nowoczesnością musi dojść do konfrontacji. Te dwa przeciwne głosy muszą się zmierzyć by można było ruszyć naprzód.

Po genialnym i jednoznacznym ,,Zabić drozda" drugą powieść Harper Lee można interpretować bardzo dowolnie. Nie daje ona prostych i jasnych odpowiedzi, raczej stawia pytania i podważa to, co tak jasno nakreśliła w poprzedniej. Burzy stworzony przez siebie obraz, zostawiając jednak miejsce w którym mogą znaleźć się nowe racje. Nadal jest mocno antyrasistowska w wymowie ale tym razem czuć ten moment zawahania, moment gdy dopuszcza do głosu przeciwną stronę i zostawia czytelnika z przestrzenią na jego wnioski. Pewnie nie takiej kontynuacji ,,Zabić drozda" oczekiwaliśmy ale ta jest bliższa, mniej idealna, mniej heroiczna, bardziej ludzka.  

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 52,3 cm - 2,5 cm = 49,8  cm. 

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

,,Cyrk polski" Dawid Krawczyk

 

Sezon 2019/2020 był zdecydowanie jednym najgorętszych w ciągu ostatnich lat w polskiej polityce. W przeciągu dwunastu miesięcy miały miejsce trzy duże, znaczące kampanie polityczne: do parlamentu europejskiego, Sejmu i Senatu i kończąca, rozgrywająca się w cieniu pandemii, prezydencka. Wszystkie miały ogromne znaczenie dla partii rządzącej i opozycji oraz bardzo dużo powiedziały o nastrojach jakie panują wśród Polaków.

Zaczęło się niewinnie od kampanii do Parlamentu UE. Wtedy jeszcze można było obserwować typowe przepychanki na linii PiS - opozycja. Jedni obiecywali dużo, drudzy straszyli. Nic niezwykłego i chyba to był przykład standardowej nudnej, kampanii, której jednak PiS nie wygrał taką przewagą jakiej oczekiwał. Kampania parlamentarna, to już trochę inny obraz, bardziej agresywny ale to nic w porównaniu do czego doszło w starciu Duda-Trzaskowski. Wzajemne oskarżenia, ataki na mniejszości i budowania poparcia na nienawiści pomiędzy Polakami.

Dawid Krawczyk podróżował z różnymi sztabami w trakcie tych trzech kampanii po Polsce. Rozmawiał z ludźmi przychodzącymi na wiece. Obserwował kandydatów i sztaby. No i za dużo z tego nie wyniósł. Jego reportaż ma potencjał, który częściowo zostaje zmarnowany. Sucha relacja zagłusza emocje. Kampanie z jego relacji są typowe, nudne i pozbawione iskry. A chyba od dawna zdajemy sobie sprawę, że polityka jest pełna absurdów. Tutaj jest ich jednak mało w porównaniu nawet to typowego posiedzenia. Brakuje tego wszystkiego co pamiętamy z doniesień medialnych a co pozwala jednoznacznie powiedzieć, że rozgrywał się ,,cyrk". Trzeba oddać Krawczykowi, że stara się być bezstronny i wszystkich pokazywać obiektywnie. Jest chociaż przez chwilę z każdą partią, każdym ważniejszym kandydatem na prezydenta. Rozmawia ze zwolennikami i przeciwnikami ale nie są to rozmowy wiele wnoszące i pokazujące co dokładnie decyduje o wyborze. Raczej pokazuje to co z czego zdajemy sobie sprawę, że mało znamy się realnie na władzy a o wygranej decyduje szum jakiego narobi się w kampanii.

,,Cyrk polski" jest poprawnym reportażem, obiektywnym i momentami nudnym. Wydaje mi się, że został trochę przytłoczony ogromem tematu i obawą, żeby nie ,,przegiąć". Kto choć trochę orientuje się w polskiej polityce to wie, że politycy sami bardzo dobrze dbają o to by miano ,,cyrk polski" nie znikało i naprawdę nie trzeba było tego aż tak łagodzić. Może za jakiś czas gdy emocje opadną, zmienią się nastroje i wszystkie te kampanie odejdą w zapomnienie inaczej będzie się odbierać książkę. Póki co mocno przeciętna.

czwartek, 26 sierpnia 2021

,,Tomek na Alasce" Alfred Szklarski, Maciej J. Dudziak


 Zamknij oczy i wyobraź sobie, że znowu to ostatnie dni wakacji przed rokiem szkolnym 2000/2001. Masz dwanaście lat, za chwilę wsiądziesz na rower i pojedziesz do biblioteki żeby oddać ,,Tomka u źródeł Amazonki" i pożyczyć kolejny tom by dowiedzieć się jak skończy się przygoda w Ameryce Południowej. Masz dwanaście lat i seria z Tomkiem jest furtką, przez którą poznajesz świat. Zwiedzasz, eksplorujesz, poznajesz. Bo ,,Tomki" to wszystko. Przygoda, awantura i nauka w jednym. Czujesz wiatr we włosach jak pędzisz na rowerze do biblioteki, pamiętasz te ciepłe promienie słońca, czujesz tą beztroskę wakacji?

Tak, ,,Tomki" to jedne z moich najlepszych czytelniczych wspomnień. Zaczytywałam się nimi jako kilkunastolatka. Z wypiekami na twarzy sięgałam po kolejne tomy i pochłaniałam je na raz. Jeszcze w zeszłym roku, w trakcie pierwszego lockdownu, kłóciłam się z przyjacielem, które tomy były najlepsze :) I chyba logicznym jest, że gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo MUZA wydaje kolejny tom, napisany wprawdzie przez innego autora niż Alfred Szklarski ale na podstawie jego notatek, to absolutnie musiałam go mieć. Koniecznie! Wyłączyłam mój krytycyzm, ignorowałam absurdy, uproszczenia i po prostu byłam znowu małą Basią zaczytaną, zakochaną w Tomku.

Akcja powieści toczy się ok. 1912 roku. Tomek dostaje propozycję wzięcia udziału w wyprawie badawczej na Alaskę. Bez wahania podejmuje się zadania a towarzyszyć mają mu żona Sally i kapitan Nowicki. Po dotarciu na Alaskę okazuje że cel misji uległ zmianie. To już nie wyprawa badawcza ale misja ratunkowa.

Patrząc na ,,Tomka" z perspektywy trzydziestolatki widzimy jak ta opowieść się zestarzała. Może nie jest tak pasjonująca, tak skomplikowana czy zapewniająca tyle emocji co inne współczesne serie. Ale ma swój klimat. To jak spotkanie z przyjaciółmi po latach. Mimo, że upłynęło wiele czasu, zmieniliśmy się, to odnajdujemy skrawki tego co kiedyś sprawiało radość. Maciej Dudziak całkiem zgrabnie odtworzył styl Szklarskiego i dał bohaterom dalsze życie a nas upewnił w tym, że jest im dobrze. Dał odczuć czym jest prawdziwa przygoda. Chyba największą wadą jest brak Wilmowskiego seniora i Smugi. Bo poza tym ,,Tomek na Alasce" to dla mnie sentymentalny powrót do dzieciństwa 

 

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 54,0 cm - 1,7 cm = 52,3  cm. 

 

środa, 25 sierpnia 2021

,,Harda" Elżbieta Cherezińska


Co to była za historia!! W tym momencie, uwierzcie, pluję sobie w brodę, że ,,Harda" leżała 5 lat na moim stosie wstydu i nie przeczytałam jej wcześniej. Ale przeczytałam ją teraz, chociaż przeczytałam to złe słowo. Ja ją pochłonęłam.

Świętosława to młodsza siostra Bolesława Chrobrego i córka Mieszka I. Od dziecka, wraz z bratem, obserwowała działania i uczyła się polityki. Wydana za mąż za szwedzkiego króla Erika nie jest posłuszną marionetką w rękach możnych. Sama zaczyna decydować o swoim losie i odpowiednio pociągać za nitki by osiągnąć własne cele. Wie, że dążenie do władzy nie obędzie się bez poświęceń. Ona kocha i pragnie tylko jednego mężczyznę ale jego właśnie musi poświęcić.

,,Harda" to pasjonująca, pełnokrwista opowieść o Świętosławie czyli skandynawskiej królowej Sigridzie. Historycy spierają się czy rzeczywiście była piastowską księżniczką. Ale czy to prawda historyczna czy fikcja literacka nie ma znaczenia bo Cherezińska stworzyła przekonująca opowieść, która wręcz tętni emocjami i namiętnościami. Żądza władzy, pożądanie, pragnienie bogactwa i ścierające się ze sobą światy: świeżego chrześcijaństwa i odchodzących ale wciąż walecznych starych bogów. Wszystko to kłębi się i kotłuje w powieści. Intryga goni intrygę wespół z misterną i delikatną sztuką manipulowania innymi. To opowieść żyjąca własnym życie, nieprzewidywalna, mocna, trochę wyrachowana by za chwilę wybuchnąć powstrzymywanymi namiętnościami. Powieść, która się czyta bez odłożenie. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2021 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 57,6 cm - 3,6 cm = 54,0  cm.