wtorek, 3 grudnia 2024

,,Uciekająca narzeczona" Denise Hunter

 

Tytuł oryginału: The Goodbye Bride

Lucy budzi się na podłodze w łazience w przypadkowej knajpce. Jest w sukni ślubnej a przecież ślub z ukochanym Zakiem ma odbyć się za miesiąc. Dziewczyna jest zdezorientowana i zagubiona, nie wie czemu znajduje się w mieście oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca jej zamieszkania. Wie tylko, że kocha Zaka i tylko on może jej pomóc. Więc będzie w szoku gdy dowie się, że rzuciła ukochanego siedem miesięcy temu a obecnie miała wyjść za kogoś innego. Tylko, że ona nie umie przypomnieć sobie ostatnich miesięcy a wszystko co dzieje się wokół niej jest jej obce. Jedyną spokojną przystanią jest Zac i Summer Harbor. Jest tylko jeden problem, on jej nie wierzy a powrót do stanu sprzed miesięcy nie jest możliwy.

,,Uciekająca narzeczona" to drugi tom serii o trzech braciach mieszkających w malowniczym miasteczku Summer Harbor. Dawno temu czytałam pierwszą część, więc gdy na półce w bibliotece wypatrzyłam tę, wiedziałam, że chcę wrócić do tego cyklu i się nie rozczarowałam. Denise Hunter kolejny raz serwuje nam ciepłą, mądrą opowieść w duchu romansu chrześcijańskiego o dwojgu zagubionych, rozdartych ludzi. Amnezja jaka dopada Lucy nie jest jej największym problemem. Dużo bardziej ciążą jej przeżycia i doświadczenia ciągnące się za nią od lat, z którymi nie umie się dzielić i nie umie z nimi walczyć. Z ogromną ciekawością obserwujemy jak dziewczyna uparcie walczy o to by Zac ponownie jej zaufał ale równocześnie próbuje ona zrozumieć samą siebie i odtworzyć brakujące siedem miesięcy. Co sprawiło, że z dnia na dzień opuściła ukochanego?

,,Uciekająca narzeczona" wnosi dużo ciepła. To dobra, pozytywna opowieść. Może i momentami naiwna ale pełna uroku. Z  zainteresowaniem i sympatią śledzi się perypetie pary głównych bohaterów, którzy próbują naprawić to co wydawało się już, że przepadło. To też opowieść o walce z własnym strachem, poczuciem odrzucenia i zagubieniem. Kolejny raz Denise Hunter udowadnia, że da się napisać mądrą powieść romantyczną bez popadania w banał czy moralizowania. Jest zwyczajnie, pozytywnie i kojąco, wręcz idealna opowieść na szare listopadowe wieczory.Polecam!

1 komentarz: