wtorek, 15 sierpnia 2023

,,Operacja Seegrund" Volker Klüpfel, Michael Kobr

Tytuł oryginału: Seegrund

 Lubię sięgać po przypadkowe książki, po których zupełnie niczego się nie spodziewam. W przypadku ,,Operacji Seegrund"  przekonały mnie niemieckie tajemnice z czasów II wojny światowej. Dotychczas z niemieckimi kryminałami miałam mało do czynienia. Oczywiście czytałam kilka ale były to zaledwie epizody w moim czytelniczym życiu i trudno mi właściwie określić jakiś charakterystyczny dla nich rys. A nawet gdybym umiała wskazać jakąś wspólną cechę to ta powieść zręcznie się wymyka uogólnieniom.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Nieopodal jeziora Alat zostaje znalezione ciało nurka. Początkowo wydaje się, że człowiek jest martwy, szybko jednak okazuje się, że został tylko ciężko ranny. Śledztwo prowadzi komisarz Kluftinger, w którym kumulują się cechy statystycznego Niemca w średnim wieku. Jest on przekonany o swojej wyższości a równocześnie bardzo nieporadny w wielu sytuacjach co prowadzi do wielu pomyłek, nieporozumień i sytuacji rodem z komedii slapstickowej. I mimo pozornej nieporadności, dzielnie, krok po kroku razem ze współpracownikami brnie w kierunku rozwiązania zagadki nie tylko nurka ale i jeziora, które chowa w sobie skarb sięgający swoimi korzeniami czasów II wojny światowej.

,,Operacja Seegrund" ma jedną zasadniczą wadę. Jest zdecydowanie za długa. Przez co rozmywa się zagadka a w kółko wałkowany temat gapowatości i przywar osobowości komisarza Kluftinera zaczyna męczyć. Początkowo jest to może trochę śmieszne ale im dalej tym bardziej irytuje. Bo komisarz to zbiór przywar narodowych Bawarczyka, które są wyśmiane i wyolbrzymione. Co nie zmienia faktu, że to one prowadzą go do odkrycia prawdy, która chowała się w nurtach jeziora przez ponad sześćdziesiąt lat. Sama zagadka jest intrygująca. Odsłania pewien epizod z okresu II wojny światowej i pokazuje go z zupełnie innej perspektywy. Tym razem nie patrzymy z perspektywy aliantów ale samych Niemców. To oni rozprawiają się ze swoją historią i wykorzystują do tego czarny humor.

,,Operacja Seegrund" nie jest kryminałem złym ale też daleko jej do tych wybitnych czy chociaż zapadających w pamięć. Jest przeciętna, lekko rubaszna, okraszona swojskim humorem i bardzo poprawnie przeprowadzająca od zagadki do rozwiązania. Jej chyba największym atutem jest tło, piękna Bawaria i jej specyficzny klimat. Komisarz Kluftinger ze swoimi przywarami męczy ale pozwala pośmiać się z sąsiadów. Właściwie to bardzo prosta, nie wymagająca zbyt wiele rozrywka przemycająca w tle opowieść o tajemniczych nazistowskich działaniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz