Roberta Makłowicza chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Kucharz, gawędziarz, podróżnik, znawca historii Austro-Węgier, smakosz, hedonista, wielbiciel Bałkanów, osobowość telewizyjna i internetowa. Cokolwiek by o nim nie powiedzieć to zawsze będzie za mało. Jego programy cieszą się taką popularnością a on taką sympatią prawie wszystkich, że inni celebryci mogą tylko zazdrościć. Z pewnością ogromną rolę odgrywa w tym styl w jakim Makłowicz dzieli się swoją wiedzą i pasją. Sprawia wrażenie człowieka trochę nie pasującego do współczesności ale jednocześnie idealnie z nią zintegrowanego. Jego opowieści nawet o najbardziej prozaicznych czynnościach to mistrzostwo w kategorii opowiadania anegdot. Ma ono w sobie barokową formę, klasyczny styl oraz sarmacką rubaszność. Taki zestaw powinien razić ale chyba Makłowicz jest jedynym któremu to idealnie wychodzi.
,,Cafe Museum" to zbiór anegdot z życia prywatnego i zawodowego Roberta Makłowicza. Przeplatają się w nich te elementy, które nieodłącznie się z nim łączą jedzenie i picie oraz podróże. Chyba nikt tak jak on nie potrafi za pomocą słów przekazać smak wina, zapach potraw, ich aromat, konsystencję, kolor i smak. Po mistrzowsku opowiada o kolejnych kulinarnych uniesieniach prowadząc czytelnika od knajpy do restauracji, od gospody do prywatnej kuchni. To on najlepiej wyciąga i prezentuje lokalne, mało znane specjały, zachwyca się pozorną prostotą ale i wielbi wyrafinowane smaki. Dla niego jedzenie i picie jest sztuką, wysoką kulturą, maestrią i właśnie w taki sposób o tym opowiada. Jednocześnie wplata ogrom wiedzy historycznej o cesarstwie Austro-Węgierskim, o Bałkanach. Z jego opowieści wyłania się też kontrast pomiędzy trochę siermiężnym okresem polskich lat 90-tych a tym czego poszukiwał i do czego dążył Makłowicz poprzez swoje podróże .
,,Cafe Museum" po zbiór anegdot napisanych w dokładnie w tym samym stylu jaki znamy z programów. Ten sam styl wypowiedzi, rozbudowane metafory, barokowe porównania, rozmach i przesada. Jak dla mnie świetnie się tego słucha, trochę gorzej czyta ale i tak w głowie miałam cały czas głos pana Roberta i miałam wrażenie, że to on sam opowiada o swoich przygodach. Chyba nieosiągalne w przypadku żadnego, innego autora. To zbiór anegdot lekkich, łatwych i przyjemnych. Pokazuje zupełnie inny, bogatszy, bardziej intensywny świat smaków i aromatów. Rozbudzający tęsknotę za czymś nieuchwytnym ale przy odrobinie wysiłku znajdującym się w zasięgu ręki. To opowieści przepełnione pasją ale także takie zwyczajne, znane każdemu z rodzinnych spotkań. To tutaj miesza się w jedno jedzenie, podróże i historia i staje się czymś co pochłonie każdego. Polecam!
Uwielbiam Pana Makłowicza właśnie za jego styl życia. Z przyjemnością zapoznam się z książką. Nawet nie wiedziałam, że taka została wydana. Pozdrawiam serdecznie Ania
OdpowiedzUsuń