Jeśli czytaliście już coś na temat Islandii i pierwsze co Wam się nasuwa to gejzery, robienie swetrów na drutach i miłość do Eurowizji to odłóżcie tę książkę na z powrotem na półkę. Nie znajdziecie tutaj Islandii z folderu turystycznego, reklamowanej jako ostatnie dziewicze miejsce w Europie. Jest surowe piękno ale trochę w tle. Na pierwszym planie wysuwa się trochę inny obraz, bardziej realny, namacalny, trudniejszy do zaakceptowania i mniej idealny.
Z opowieściami Piotra Mikołajczaka zetknęłam się niedawno czytając jego reportaż o zarobkowym pobycie w Norwegii. Gdy dostałam propozycję przeczytania wznowienia relacji z Islandii wiedziałam, że to będzie COŚ. I takie jest. Razem z Bereniką Lenard snują opowieść o Islandii, takiej jaka jest z dala od turystycznych szlaków. O Islandii pięknej, trudnej, surowej, bezlitośnie sprawdzającej ludzi. Wyspie przepełnionej samotnością, spokojem, opuszczonej. Pierwotny plan autorów zakłada, że odnajdę opuszczone domy, budynki, miejsca i spróbują opisać je w opowiadaniach. Jednak okazuje się, że historia tych miejsc jest zdecydowanie ciekawsza i dużo mówi o wyspie i jej mieszkańcach.
To właśnie z perspektywy opuszczonych miejsc widać najlepiej jak ogromne zmiany zaszły na Islandii. Kraj, który był symbolem surowego życia, któremu podołać mogą tylko najsilniejsi, w XX wieku przeszedł ogromną drogę. Odzyskał niepodległość, był bazą dla obcych wojsk, zmieniał się pod wpływem ,,przygód śledziowych". Na początku XXI wieku dotknął go kryzys finansowy oraz dosięgła klątwa ,,wymarzonej urlopowej destynacji". Dużo jak na jedną, małą wyspę. I właśnie o tym opowiadają Mikołajczak i Lenard. Pokazują prawdziwe historie - czasem trudne, bolesne, okraszone samotnością, zmaganiami z losem i warunkami środowiskowymi w jakich przyszło im żyć ale zawsze pełne jedynego w swoim rodzaju zachwytu.
Wyprawa przez Islandię za sprawą ,,Szeptów kamieni" to przeżycie inne niż dotychczasowe. To zaglądnięcie w szczelinę i odkrycie zupełnie inny świat. To możliwość dotarcia do starej przetwórni rybnej zamienionej na hotel, zerknięcia do świata polskich imigrantów zarobkowych, poznania historii wraków amerykańskich samolotów ale przede wszystkim to niezwykła możliwość zrozumienia trochę lepiej Islandczyków i docenienia piękna ich świata, który jak wszystkie inne, stał się ofiarą masowej turystyki.
,,Szepty kamieni" to bardzo osobiste spojrzenie na Islandię przeplatana obiektywnymi opowieściami, wnikające bardzo głęboko w istotę kraju. Jest tak jak ta wyspa piękne i niebezpieczne, surowe i zachwycające, zależne od nieokiełznanej przyrody ale pełne ludzkiej serdeczności i otwartości. Po skończonej lekturze trudno się dziwić autorem, że po krótkim pobycie w Polsce zdecydowali się na powrót. W takiej Islandii zrozumiałe jest, że się zakochali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz