niedziela, 26 marca 2023

,,Córka rabina" Agnieszka Lis

 

Ostrzegam, na początku będzie narzekanie. Może ja już starsza jestem, może nie rozumiem tego co się dzieje, ale zupełnie niezrozumiała jest dla mnie moda nadawania tytułów według jakiegoś dziwnego szablonu. Wszędzie widzę książki typu ,,dziewczyna kogoś tam, siostra kogoś tam, córka kogoś tam. Wszystkie w pewien sposób sugerują akcję i temat a potem, w trakcie lektury, okazuje się, że jedno z drugim nie za wiele mają wspólnego.

Dokładnie tak jest w przypadku ,,Córki Rabina". Wiedząc, że akcja rozgrywa się na początku II wojny światowej, mając taki tytuł i sugerując się opisem okładkowym raczej mamy wyrobione zdanie czego możemy się spodziewać. Tylko, że właściwie to nie o tym. Tytułowa córka rabina pojawia się w epizodzie, który jakoś specjalnie nawet nie wpływa na główną akcję. Gdyby się uprzeć, spokojnie można by go pominąć. Właściwa akcja powieści to ostatnie momenty wolności i początek wojny widziany oczami katolickiego księdza. Ksiądz Kazimierz jest autorytetem dla swojej radomskiej parafii. Pomaga, doradza, wskazuje rozwiązania ale równocześnie czuje się osamotniony bo nie ma wśród parafian równorzędnego partnera do rozmowy, z którym mógłby się dzielić przemyśleniami na temat dramatycznie zmieniającego się świata. Dopiero gdy w trakcie wędrówek po mieście trafia do dzielnicy żydowskiej, do domu rabina, odkrywa człowieka, z którym może szczerze porozmawiać i z którym może podzielić się swoimi myślami. Przypadkowe spotkanie, przypadkowa rozmowa stają się zarzewiem przyjaźni rozwijającej się w świecie, który zmierza do zagłady.

,,Córka rabina" to bardzo prosta opowieść o przyjaźni i świecie, który zaczyna znikać. Autorka ograniczyła fabułę do samego początku wojny. Wojna dopiero się rozpoczęła, wkroczyli Niemcy ale jeszcze nie są tak morderczy i źli. Dwie strony uczą się siebie wzajemnie. Jest okupacja ale taka delikatna, jeszcze nie dramatyczna. To taki moment, kiedy świat się zatrzymał i nie wie co dalej. Jeszcze na dobre nie ruszyły tryby fabryki śmierci. I właśnie o tej wojnie w wersji light opowiada powieść. Ksiądz Kazimierz próbuje przenieść swoje umiejętności do nowej rzeczywistości. Pomaga jak umie, jest wsparciem, oczami i uszami. Bywa i obserwuje wszystkie strony Polaków, Żydów i Niemców. Lawiruje pomiędzy nimi próbując czynić dobro i pokazywać, że Bóg nadal gdzieś tam jest. Akcja urywa się w momencie zamknięcia getta w Radomiu, milknie wtedy i już nie pokazuje prawdziwego oblicza II wojny światowej.

Chyba najbardziej poruszająca w tej powieści jest przyjaźń i zupełnie intuicyjna, naturalna tolerancja. Próbuje pokazać, że dobro może istnieć ponad podziałami. Wszyscy mamy wiele wspólnego, nieważne po której ze stron się urodziliśmy. Jednak dwie osoby to zdecydowanie za mało by mógł zapanować pokój. I mimo, że to przesłanie mocno na mnie wpłynęło to jednak oczekiwałam więcej. Mam poczucie nie wykorzystania tematu. Autorka ledwie dotknęła tematyki, tworząc bardziej baśń lub przypowieść, na kanwie autentycznych wydarzeń. Złagodziła wydźwięk II wojny światowej i idealnie wpisała się w cały zalew opowieści o wojnie, które w sumie z wojną nie wiele mają wspólnego. 


p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 129,6 cm - 2,2 cm = 127,4 cm.    

1 komentarz:

  1. Dla mnie to brzmi zachęcająco. Nie lubię książek o II wojnie światowej pisanych tak jak Amerykanie kręcą swoje filmy, wyolbrzymiając swoje znaczenie i z jednej postaci robiąc jakiegoś bożka, superbohatera, bez którego świat by się zawalił. Ale to spojrzenie na wojnę mogłoby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń