Tytuł oryginału: The Mapmaker’s Children
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTsKn-57DGCD5Z-uQfl_vVDtpOrIQnDEBVy2GIS-6ehUesB4ZvqViYJ94QXb26di06SOwPFPO4ZtMZ2_sqx6jLo-vu_ez0cbRqvGT_RARN9M5otb7s-DiHEe6sPnzNk3F0GL0fwWMjP8w/s320/444450-352x500.jpg)
,,Dzieci kartografa" to moje drugie spotkanie z Sarah McCoy. Tutaj także, podobnie jak w ,,Córce piekarza" autorka umiejętnie przeplata przeszłość z teraźniejszością, by stworzyć zapadającą w pamięć historię.
Eden, to trzydziestokilkuletnia, współcześnie żyjąca Amerykanka. W maleńkim miasteczku w Wirginii Zachodniej próbuje na nowo poskładać swoje życie i zaakceptować świadomość, że prawdopodobnie nigdy nie zostanie matką. Życie Sarah przebiega w burzliwym okresie tuż przed wybuchem wojny secesyjnej. Jej bliscy silnie zaangażowani są w idee abolicjonizmu oraz działalność Kolei Podziemnej. Dziewczyna także wykorzystuje swój talent malarski aby kreślić pełne symboli mapy pomocne uciekinierom.
W ,,Dzieciach kartografa" brak jest dramatycznych zwrotów akcji. Fabuła przebiega spokojnie ale jest to spokój pozorny. Każda z bohaterek musi zmierzyć się z bolesną prawdą i odnaleźć własną drogę ku przyszłości. Podkreślone jest znaczenie małych kroków oraz powolnej rekonwalescencji.
Jak poprzednio, tutaj też widać drobiazgowość i dbałość o realizm w kształtowaniu tła historycznego. Na podstawie mało znanych faktów z okresu wojny secesyjnej zbudowana jest ciekawa opowieść.
Pomimo wielu plusów, ,,Dzieci kartografa" nie dorównują poprzedniej powieści McCoy. Brakło dynamiki oraz zdarzeń, które byłyby motorem napędowym. Fabuła jest dużo bardziej statyczna i przewidywalna. Przyjemna ale nie zapadnie na długo w pamięć.
p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 35,6 cm - 2,9 cm = 32,7 cm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz