Indonezja wydaje się być miejscem z innego świata. Dla współczesnego Europejczyka przyzwyczajonego do swojego spokojnego, ustabilizowanego życia - to otchłań chaosu, różnorodności, pewnego prymitywizmu i ... naturalności. To świat, który z jednej strony szybko chce dogonić Zachód, uparcie walczy o miano Azjatyckiego Tygrysa Biznesu ale równocześnie sprawia wrażenie, że czas tu się zatrzymał i wszystko jest takie jak pokolenia temu.
Autorzy w ,,Archipelagu znikających wysp" zabierają nas w podróż po tym fascynującym kraju, złożonym z 17 tysięcy wysp. Jest bardzo inna publikacja aniżeli te które wcześniej czytałam. Nie koncentruje się tylko na subiektywnych odczuciach, nie mówi tylko o ludziach i miejscach ale porusza też wiele aspektów ekologicznych, biznesowych czy gospodarczych. Świetnie uchwycone jest wiele problemów z jakimi boryka się to państwo, przy okazji uwypuklając specyfikę poszczególnych kultur. Bo Indonezja to tygiel w którym mieszają się różne kultury, języki i religie. Zaprezentowane są jej wielkie aglomeracje, kultowe kurorty ale i zapomniane wysepki oraz plemiona.
Pokazane wszystko co piękne, ważne i trudne ale oddające ducha kraju.
Książka to bardziej starannie wydany album, bogato ilustrowany zdjęciami niż typowa relacja podróżnicza. Sam tekst nie jest też gawędą podróżnika ale czymś pomiędzy esejem, rozprawą naukową a szczegółowym opisem. Daje to świetny efekt - nie nudzi a porywa i zaciekawia budzą w czytelniku pragnienie by samemu udać się do Indonezji by na własne oczy zobaczyć ten świat zanim ulegnie nieubłaganemu ,,postępowi"
p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 108,4 cm - 1,5 cm =106,9 cm
Szkoda, że to nie książka podróżnicza. Do albumów nie zaglądam tak często.
OdpowiedzUsuń