Olga Tokarczuk wywołuje skrajne poglądy. Albo docenia się jej kunszt literacki, umiejętność kreowania historii, albo się jej nie cierpi - za poglądy, radykalizm w wyrażaniu zdania, za opowieści, które nie do każdego trafiają. Cóż, ilu ludzi tyle opinii i z pewnością żadna nie jest jedyną obiektywną. Jedno jednak przyznać, że obok pisarki nie sposób przejść obojętnie a gdy już (często inne słowo nie pasuje) przebrnie się, przez jej książki to raczej nie będzie to bezrefleksyjne. I nie ważne czy będziemy piać zachwytu, czy stwierdzimy, że na te bzdury to szkoda papieru. To też jej niezwykła umiejętność i pewna cecha wpisana w hasło jakim już stała się Olga Tokarczuk.
Dlatego z lekką obawą i niepewnością sięgnęłam po zbiór esejów ,,Czuły narrator". Ich nadrzędnym tematem jest literatura, proces czytania i tworzenia powieści ale także świadomość pisarza i czytelnika. To także pewna autoanaliza Tokarczuk jako pisarki, kreatorki światów czy też swoistego medium za pomocą, którego fikcyjne postacie dochodzą do głosu, nabierają kształtów i zaczynają istnieć w świadomości. Temat potężny, ciekawy i bardzo zagmatwany. Również jego ujęcie nie jest jednoznaczne.
Olga Tokarczuk jest (albo chce za taką uchodzić) erudytką, pasjonatką czytania, pasjonatką słowa i operuje słowem bardzo elitarnym, słowem skierowanym do nielicznych. I chyba to jest największa wada tego tomiku. Bo są eseje, które dokładnie odsłaniają, wypowiadają to co zna każdy czytelnik. Tokarczuk mówi o pierwszych zachwytach nad powieściami, o niezwykłej więzi jaka jest pomiędzy czytelnikiem a książką. Czytając czasem miałam wrażenie, że formułuje odpowiedź na pytanie ,,dlaczego tyle czytam? co jest takiego w książkach?" i w końcu ubiera w słowa to co każdy z nas zna. Opowiada o światach jakie kryją się między kartami i jakie mają one znaczenie. Jednak jej rozprawa, która zaczyna się tak entuzjastycznie nabiera finalnie pesymistycznego wydźwięku. Świat powieści upada, traci na znaczeniu, fikcja nie jest już rzeczą, po którą się sięga. To zupełnie nowy świat, w którym powieść - prawdziwa powieść - straciła na znaczeniu.
Nie każdy esej zapada w pamięć, nie z każdym się zgodzimy, ba nie każdy zrozumiemy. Ale te które mówią o samym procesie czytania są piękne, poruszające i powinny być czytane. Bo otwierają zamknięty świat namiętnych czytelników, wpuszczają za kurtynę, tych co nie znają tej magii i pokazują jak wiele można tam znaleźć, zyskać, odkryć. Choćby dla tych dwóch warto sięgnąć i przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz