poniedziałek, 31 marca 2025

,,Brudna forsa" Ryszard Ćwirlej


 Ta akcja miała być napadem stulecia. Perfekcyjnie zaplanowana i przygotowana, już prawie wszystko wydawało się, że pójdzie niczym po sznurku, gdy jeden telefon zmienia całość. Wszystko się zmienia. Ginie jeden z ochroniarzy konwojujących transport pieniędzy, drugi walczy o życie w szpitalu a trzeci prawdopodobnie został porwany razem z niebagatelną kwotą 10 milionów złotych. Od razu na miejscu zbrodni pojawiają się policjanci a między nimi młoda, ambitna sierżant Aneta Nowak. Dziewczyna nie idzie po linii najmniejszego oporu, a zamiast tego drąży i odkrywa, że przyjęta linia wydarzeń nie jest zgodna z prawdą. Baa... nawet osoba, która podejrzewają o zbrodnię nie żyje od roku. Kto więc dokonał zuchwałego skoku i dlaczego? Policjanci nie są jedynymi, którzy próbują namierzyć zaginione pieniądze. W cieniu są ludzie, których rozwiązanie sprawy (nawet nie oficjalne) bardzo żywo interesuje.

,,Brudna forsa" to kolejny tom serii kryminalnej Ryszarda Ćwirleja i, co ze wstydem przyznaję, moje pierwsze z nim spotkanie. I teraz jestem rozczarowana, że tak długo mi zajęło aby sięgnąć po jego książki. Bo jest to rasowy kryminał z prawdziwą policyjną robotą. Akcja umieszczona w 2014 roku umiejscawia całość zawieszoną gdzieś pomiędzy. To już nie czasy klasycznego przepytywania i policyjnego dłubania ale też jeszcze nie nowoczesność. Trochę też to widać bo bohaterach, którzy są kontrastowi sami do siebie. Aneta Nowak jest dynamiczna, aktywna, ma pomysł, chęć i prze do przodu. Obok niej są i stare solidne wygi ale i lawiranci, którzy próbowali się wywinąć jak najmniejszym wysiłkiem. Dodatkowo wokół nich orbitują starzy milicjanci i esbecy próbujący ugrać coś na swoją korzyść.

I właściwie cała powieść oparta jest na tych podziałach i  układach pomiędzy wszystkimi postaciami. Bo sama zagadka kryminalna jest dość prosta bo od początku wiemy co się stało i kto za tym stoi  - albo nam się tak wydaje. Jednak o emocjach i napięciu decyduje coś więcej. Od początku czuć, że za całą sprawą stoi coś większego. Czuć odwołania do przeszłości i ta przeszłość w końcu wraca.

,,Brudna forsa" to wciągający kryminał, mocno zanurzony w polskim post-PRLowskim piekiełku, do którego z pełną parą wchodzi nowoczesność. Jest zaskakująco, jest emocjonująco, są zwroty akcji ale i momenty do śmiechu. To powieść, która wbija w fotel. Więc do czytania odmaszerować!

 

 Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MUZA!

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 130,4 cm - 2,6 cm = 127,8 cm.    

 

niedziela, 23 marca 2025

,,Pomyśl dwa razy" Harlan Coben

Tytuł oryginału: Think Twice

 Aż musiałam to sprawdzić bo nie chciało mi się wierzyć. Ale to prawda. Ostatni raz z duetem Myron Bolitar i Win Lockwood widziałam się dziesięć lat (tak, 10 lat temu w 2015). Coś nieprawdopodobnego, bo otworzyłam ,,Pomyśl dwa razy" i poczułam się jak u siebie. Znowu ten sam klimat, znowu ci sami bohaterowie  i kolejna zagadka  kryminalna, która dosyć mocno dotyka życia prywatnego Myrona.

Gdy agenci federalni pukają do drzwi biura Myrona i chcą wiedzieć gdzie jest Greg Downing, ten jest co najmniej zdziwiony. Dawny klient i odwieczny rywal Myrona nie żyje od kilku lat i z pewnością nie mógł dokonać morderstwa. Jednak to jego DNA zostało tam znalezione. Bolitar nie jest człowiekiem, który zostawi to samo sobie i pozwoli działać FBI. Zaczyna prywatne śledztwo ale pierwsze co musi ustalić to czy Greg naprawdę nie żyje. A może tylko sfingował swoją śmierć?

,,Pomyśl dwa razy" to powrót do dobrze znanego świata. Chyba największym szokiem było uświadomienie sobie, że bohaterowie to już nie zadziorni, pyskaci, nieprzewidywalni i zdolni do wszystkiego trzydziestolatkowie, w przygodach których zaczytywałam się w liceum ale panowie już w średnim wieku, w których nadal jest wiele szaleństwa ale i istnieją wokół nich ograniczenia i oni też popełniają błędy. Myron i Win to nadal dwa przeciwstawne bieguny, które doskonale się uzupełniają i najlepiej im wychodzi gdy Myron jest z przodu a Win czai się gdzieś w cieniu. Tutaj też doskonale widać jaka zmiana na przestrzeni lat zaszła w bohaterach. Dla Myrona najważniejsi nadal są ludzie i dla bliskich zrobi wszystko a krąg jego bliski jest szeroki. Chęć ich chronienia wraz z nieodpartym pragnieniem by dotrzeć do prawdy uruchomi machinę, która zapewni wiele zawirowań i parę razy zbliży czytelnika do mini zawału. Jednak trzeba pamiętać, że nadal Win jest obok i dla niego liczy się tylko jedna osoba.

,,Pomyśl dwa razy" to rewelacyjna rozrywka. Dokładnie taka jakiej oczekiwałam. Ironiczny i cyniczny humor (fakt, trochę w stylu wujków, którym wydaje się, że nadal są młodzi), pełna zaskoczeń i nieoczekiwanych zwrotów akcja, niebezpieczeństwo oraz prawie widoczny podział na dobrych i złych. Trochę mi to narobiło smaka by odświeżyć serię więc mam nadzieję, że znajdę na to czas. 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 133,2 cm - 2,8 cm = 130,4 cm.    

piątek, 21 marca 2025

,,Później się tym zajmę" Justyna Titova


 Rzadko, nawet sama przed sobą, to przyznaję ale prokrastynacja to moje drugie imię. Tak, mam z tym problem, mimo, że pozornie jestem ogarniętą i zorganizowaną osobą, na której można polegać. I tak generalnie jest. Jednak mimo bardzo często zdarza mi się, że ... długo się zbieram zanim się za coś zabiorę (tak to ładnie nazwijmy). Czy utrudnia mi to życie? Czasem tak. Zazwyczaj kończy się tym, że w ostatniej chwili i w panice coś ogarniam i nie ważne czy jest to sprzątanie mieszkania czy projekt w pracy. Po każdym takim zdarzeniu, solennie obiecuje sobie, że to ostatni raz i następnym razem będzie lepiej. Taaaa....

Po tym przydługim wstępie chyba oczywistym jest dlaczego sięgnęłam po poradnik ,,Zajmę się tym później". I jakie jest pierwsze wrażenie? Przede wszystkim mnie trochę uspokoił i pocieszył. Nie jest ze mną tak źle. I to, że coś odkładam na później to wcale nie oznacza, że jestem leniwa czy źle zorganizowana. Za prokrastynacją może stać wiele powodów i bardzo fajnie są one tutaj rozpisane. Autorka daje proste, przystępne wyjaśnienia przyczyn, pomaga zidentyfikować obszary od których może zależeć prokrastynacja oraz podsuwa wskazówki jak sobie radzić i od czego w ogóle zacząć walkę z odkładaniem. Sama mam wiele swoich własnych sposobów na zorganizowane życie ale dodatkowe zawsze są w cenie.

,,Zajmę się tym później" to ciekawy poradnik, napisany w bardzo przystępnej formie, który może pomóc, szczególnie na początku. Pokazuje problem w szerszej perspektywie. Daje wskazówki ale i też uświadamia, że gdy problem jest bardziej zaawansowany nie wystarczy dobra wola bo potrzebna jest pomoc specjalistów: terapeutów, psychologów, psychiatrów. Prokrastynacja to nie ładna, mądra nazwa usprawiedliwiająca lenistwo, to coś znacznie bardziej skomplikowanego i mogącego być sygnałem o znacznie poważniejszej chorobie. Ta książka to nie tylko łatwo wyjaśniona teoria podparta przykładami, to też zestaw ćwiczeń oraz ankiet, które mogą być pierwszym krokiem w celu uświadomienia sobie co właściwie się z nami dzieje. Polecam!

poniedziałek, 17 marca 2025

,,Zasada numer pięć" J.Wilder


 Tytuł oryginału: Rule Number Five

Sydney ma zasady i wie czego chce. Chce skończyć studia i dostać się na wymarzony staż. I chociaż nie planuje wieść życia zakonnicy to w jej życiu nie ma miejsca na długofalowe związki, zakochiwanie się i przede wszystkim na hokeistów. A Jax jest dokładnie tym czego w jej życiu ma nie być. Przystojny, inteligentny i uparty. Ma tylko jedno poważne ale. Jest gwiazdą uczelnianej drużyny hokejowej.

,,Zasada numer pięć" to sympatyczny choć przewidywalny romans rozgrywający się w środowisku akademickim z hokejem w tle. Początek był zdecydowanie lepszy. Więcej się działo. Był humor, zadziorność i energia. Wyraźnie można było odczuć strzelające istry pomiędzy bohaterami i czekało się co będzie dalej i kiedy Sydney złamie swoje zasady (bo przecież to oczywiste od początku, że złamie). Potem zrobiło się już schematycznie i przewidywalnie a końcówka to jedna wielka nuda i absurd. Ja wiem, ze trzeba było wprowadzić jakiś kryzys ale serio? Serio? Dobrze, że całość ratuje trochę finał.

Jak na romanso-erotyk ,,Zasada numer pięć" wypada przyzwoicie. Ma kilka całkiem niezłych momentów, pełnych pasji, emocji i energii ale są też chwile gdy popada w schemat i banał. Jednak można się przy tym dobrze bawić i zrelaksować. A jeśli szuka ktoś romansu sportowego to od razu uprzedzam, że sportu tu jak na lekarstwo.

sobota, 15 marca 2025

,,Karaibska tajemnica" Agatha Christie

Tytuł oryginału: A Caribbean Mystery

 Panna Marple została wysłana przez swojego siostrzeńca na wakacje, na jedną  z karaibskich wysp. Wygodny hotel, cudowna pogoda nie są jednak tym co mogłoby jej zaimponować. Znacznie ciekawsza jest galeria postaci, którą ją otacza, szczególnie po tym jak jeden z gości zostaje znaleziony martwym. Panna Marple od początku wie, że coś jest nie tak. Starszy pan był strasznym nudziarzem, który opowiadał cały czas te same historie. Ostatnią chciał zilustrować zdjęciem mordercy, jednak nie zdążył jej pokazać. Po jego śmierci zdjęcie znika i to utwierdza staruszkę w przekonaniu, że morderca jest blisko. Policja nie za bardzo garnie się do roboty, więc nie pozostaje nic innego niż przeprowadzić prywatne śledztwo.

,,Karaibska tajemnica" trochę mnie rozczarowała. Właściwie już na samym początku byłam pewna, że wiem jak się potoczy akcja i co znajdziemy w finale. Cóż, dużo się nie pomyliłam chociaż królowa kryminału robiła wszystko by zaciemnić obraz i tak skomplikować akcję by ukryć prawdę. Parę razy nawet dałam się nabrać. Ale finalnie ta powieść jest dosyć prosta i przewidywalna. Jednak nawet to nie obiera kunsztu literackiego Agathcie Christie. Karaibska sceneria jest tak samo dobrą scenerią do popełnienia morderstwa jak każda inna. Egzotyczny klimat ale ludzkie charaktery dokładnie te same. Za pozorami, kryją się mniejsze i większe tajemnice a panna Marple - genialna znawczyni charakterów - czyta z nich jak z książki i dokładnie w punkt odkrywa, co dokładnie się wydarzyło.

Z pewnością nie jest to ta historia kryminalna, która zapadnie w pamięć, ani nie będzie nad nią nikt łamał głowy. Jest idealnie wakacyjna, nie tylko poprzez scenerię ale i sam temat (jakkolwiek to brzmi). Cudnie obserwuje się rezolutną starszą panią, która dopiero w obliczu zbrodni okazuje się być w swoim żywiole. Polecam!

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 134,7 cm - 1,5 cm = 133,2 cm.    

 

piątek, 14 marca 2025

,,Pamiętam tylko ogień" Anna Musiałowicz


 ,,Pamiętam tylko ogień" to jedna z tych historii, o których ciężko coś powiedzieć, bo każde słowo za dużo odkrywa tajemnicę i niszczy efekt zaskoczenia. A ta książka jest zaskoczeniem od pierwszej strony. Pozornie banalna opowieść rodzinna. Ciotka-ekscentryczka i jej siostrzenica. Obie istniejące gdzieś na marginesie wielkiej rodziny. Pewnego dnia ciotka odkrywa, że zniknęła ze wszystkich rodzinnych zdjęć. Zadanie okrycia co się wydarzyło, spadnie na siostrzenicę, zwaną Malutką. Kobieta będzie musiała zmierzyć się z przeszłością oraz samą sobą.

Początkowo styl pisarstwa autorki wydawał mi się przesadzony. Za dużo silenia się na poetyckość w opisie zupełnie prozaicznych spraw. A to był zaledwie wstęp, który wprowadzał w świat realizmu magicznego, który okazał się najlepszym sposobem by opisać całe gamy uczuć jakie przewalają się przez bohaterkę. Bo zagadka oraz każde kolejne wydarzenie, ma tylko jeden cel, odkryć prawdę o sobie samej; zrozumieć, to co wyparło; pogodzić się z przeszłością i przygotować na przyszłość. Cała powieść składa się w emocji i uczuć, które zbyt długo się kumulowały i w końcu nadszedł czas gdy musiały wybuchnąć. To też opowieść o magii codzienności, magii inności, która jest cały czas obecna, chociaż skutecznie ignorowana.

,,Pamiętam tylko ogień" wymyka się jakiejkolwiek klasyfikacji. To zarówno powieść rodzinna, jaki i baśń z elementami grozy. Przesycona trochę onirycznym, magicznym klimatem snuje pozornie zwykłą, banalną opowieść, która dopiero w finale odkrywa swoje prawdziwe znaczenie. To powieść, którą czyta się emocjami, mimo, że początek może być zniechęcający. 


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu PulpBooks!

wtorek, 11 marca 2025

,,Pokolenie przyjaciół" Saul Austerlitz

 

Tytuł oryginał: Generation Friends: An Inside Look at the Show That Defined a Television Era

Mieć więcej niż 30 lat i nie znać ,,Przyjaciół"? Chyba niemożliwe. Można ich uwielbiać, można nienawidzić, można ignorować ale nie da się nie wiedzieć czym jest ten serial. A jest to z pewnością serial-fenomen. Minęło ponad 20 lat od momentu gdy został wyemitowany ostatni odcinek a gadżety z logo Friends nadal są wszędzie obecne a kolejne pokolenia poznają przygody szóstki dwudziestolatków z Nowego Jorku, których głównym zajęciem było przesiadywanie na pomarańczowej kanapie w Central Perk. Tylko dlaczego właśnie wokół tego serialu obrosła taka otoczka? Co w nim jest takiego niezwykłego, że nadal przyciąga nowych widzów, a starzy obudzeniu w środku nocy będą potrafili zacytować kultowe teksty? ,,Pokolenie przyjaciół" próbuje zbadać ten fenomen i odpowiedzieć na te pytania.

Początek książki jest ciężki i nawet ja miałam problem, żeby przez niego przebrnąć. Autor serwuje nam kolejny raz przytacza historię jak to trójka scenarzystów spotkała się i wpadła na pomysł serialu oraz dodatkowo prezentuje szerokie tło dotyczące sytuacji w telewizji na początku lat 90tych. Temat może interesujący dla niektórych osób ale dla zdecydowanej większości ciężko strawny, szczególnie przy takim natężeniu nazwisk i danych. Zdecydowanie prostszą i przystępniej napisaną genezę można znaleźć na pierwszej lepszej stronie poświęconej ,,Friendsom".

Potem gdy zaczyna się już prawdziwa opowieść o serialu i jego kulisach robi się ciekawiej. Zdecydowanym plusem jest, że to nie aktorzy są w centrum tej opowieści ale osoby znajdujące się normalnie na zapleczu. To opowieść o scenarzystach, o rodzeniu się pomysłów, o burzach mózgu i tym czego w telewizji normalny widz nigdy nie widział. To też szczegółowa analiza kilku najbardziej znaczących wątków i wyjaśnienie dlaczego były przełomowe. To próba pokazania jak zmieniła się telewizja i świat oraz gdzie w tym było miejsce dla ,,Przyjaciół".

Czytelnicy-fani serialu nie znajdą tutaj zbyt wiele ciekawostek, których by wcześniej by nie znali ale jest kilka naprawdę interesujących wątków. Szczególnie, że zostały poddane analizie z niecodziennej perspektywy. Książka może nie jest odkrywcza ale stanowi podsumowanie pewnego pokolenia oraz próbuje wyjaśnić, jak to się stało, że właśnie ,,Friendsy" są dla niego strefą komfortu, do której wraca się w chwilach kryzysu. Mimo, że serial zestarzał się pod wieloma względami, przymyka się oko na jego niedociągnięcia i ogląda kolejny raz. Autor nie daje jasnej odpowiedzi ale wskazuje kilka istotnych obszarów. Ta książka, jak i sam serial, ma swoje wady ale bazuje na nostalgii i z pewnością jest czymś co warto choćby we fragmentach przeczytać.