poniedziałek, 11 września 2023

,,Testament" Remigiusz Mróz


 Pierwszym moim zaskoczeniem było kiedy czytałam poprzedni tom (i w ogóle ostatni raz sięgnęłam po Mroza). Chyłkę ostatnio czytałam w 2018 (!!) roku. Tak że tak!  Chyba ten drobny fakt najlepiej pokazuje, że gdzieś się rozminęło moje zainteresowanie serią. A wrażenie po skończeniu ,,Testamentu" tylko to podkreślają.

,,Testament" rozpoczyna się bardzo niepewnie dla bohaterów.  Zordon jest w więzieniu oskarżony o dokonanie eutanazji na matce a Chyłka dochodzi do siebie po utracie ciąży i niespodziewanie zostaje zmuszona do obrony znanego warszawskiego ginekologa. Nieoczekiwanie otrzymuje on znaczący spadek od jednej ze swoich pacjentek, którą, jak twierdzi, spotkał tylko raz. Sprawa od początku wydaje się być dziwna ale ginekolog twierdzi, że potrafi wyciągnąć Zordona z więzienia i doprowadzić do jego uniewinnienia. Jest to argument, który przekonuje Chyłkę, choć nie zdaje sobie sprawy, że zagłębia się w coś co sięga bardzo głęboko w przeszłość i zagraża wielu osobom.

Z jednej strony ,,Testament" to dobrze napisany thriller prawniczy. Mróz zręcznie manewruje przepisami, lukami w prawie i niuansami aby wywoływały odpowiedni efekt. Są zaskakujące zwroty akcji, szybkie nieoczekiwane rozwiązania i mnóstwo kluczenia i manewrowania po szarościach i zakamarkach prawa. Nie wiemy co wymyśli i z czego skorzysta o ile nie jesteśmy prawnikami ale jesteśmy pewni, że na pewno coś znajdzie i nie będzie to do końca jednoznaczne. Bo bohaterowie też tacy nie są. Nie ma tutaj podziału na dobrych i złych. Jest raczej udowadnianie, że wszystko da się naciągnąć i dopasować do własnych potrzeb. I w sumie się z tym nie kłócę bo taka jest konwencja serii i to z pewnością wywołuje ciekawość i emocje u czytelników.

Ale żeby nie było tak różowo to teraz dodam, że strasznie zmęczył mnie ten tom. Męczące jest bezsensowne przerzucanie się pseudo-ironicznymi tekstami, które nic nie wnoszą do akcji a tylko niepotrzebnie wydłużają. Męczące jest obserwowanie, że bohaterowie nadal tkwią w tym samym miejscu i właściwie ich charaktery nic się nie posunęły do przodu, mimo wszystkich doświadczeń jakie za nimi. Dodatkowo książka jest dosyć przewidywalna. Wątek eutanazji się już wyczerpał to go szybko zamknięto. I generalnie z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć w którym miejscu pojawi się zwrot akcji i gdzie akcja będzie się gmatwać a gdzie rozjaśniać. Mimo, że Mróz sięga po ciekawe wątki, które robią za tło (tym razem reprywatyzacja lat 90tych) to czegoś mi tu zabrakło albo zostało przygniecione przez schematyzm i wymuszoną błyskotliwość. Narzekam bo pamiętam z jakim napięciem czytałam ,,Kasację" i tego tu brakło. Mam wrażenie, że wszystko kręci się w kółku i cały czas mamy te same zabiegi, które po powtórzeniu któryś raz z kolei tylko męczą a nie porywają.

,,Testament" może nie jest zły ale też nie jest porywający. Można wrócić, sprawdzić co u bohaterów ale raczej nie ma co nastawiać się na wielkie napięcie czy zaskoczenie. Może to tylko spadek formy w środku serii? Nie wiem, kiedyś sprawdzę :)

1 komentarz:

  1. Przyniosłam w tym miesiącu pierwszy tom, więc wreszcie sprawdzę sobie tę serię.

    OdpowiedzUsuń