Mówi się, że najlepiej widać upływ czasu po dzieciach. Dopiero były raczkującymi brzdącami a teraz już są prawie dorosłymi. Tak samo jest z upływem czasu w rodzinie Szymczaków i Pawłowskich. Karol dopiero co był pędrakiem wychowywanym przez wszystkich a teraz sam wchodzi w dorosłość i musi na własnej skórze przekonać się jaka jest szara, peerelowska rzeczywistość. To na nim, jako najstarszym przedstawicielu nowego pokolenia, w głównej mierze koncentruje się ten tom. Chłopak w krótkim czasie wystawi na poważną próbę przyjaźń z dziecięcych lat, los z niego okrutnie zakpi gdy pierwszy raz się zakocha, będzie musiał zmierzyć się z sekretami, przed którymi próbowali chronić go rodzice i reszta rodziny.
Nie obejdzie się bez małych i większych dramatów także u pozostałych przedstawicieli rodziny. Będą jak zawsze sukcesy, radości, łzy, bolesne pożegnania ale i zapanuje względny spokój. Po raz kolejny autorka umiejętnie przeplata wydarzenia historyczne z fikcją literacką. Teraz sporo miejsca poświęca studentom i ich walce z władzą. To właśnie młodzi, gorącokrwiści zapaleńcy będą próbować zmienić świat. Na kartach książki przywołane są trudne wspomnienia: starcie studentów z robotnikami w 1968 roku, wydarzenia 1970, które doprowadziły do obalenia Gomułki ale także wiele pozornie błahych ale charakterystycznych dla tego okresu zdarzeń. Gdzieś pośród tego zła i brutalności, głupoty oraz złośliwości zawsze znalazło się miejsce na miłość, radość, rodzinę.
,,Szarość miejskich mgieł" to przedostatnie spotkanie z Szymczakami. Przyzwyczaiłam się na tyle do stylu pisarstwa Edyty Świętek, że wiele wydarzeń bardzo łatwo ze sporym wyprzedzeniem byłam w stanie przewidzieć. To jednak w żaden sposób nie odebrało mi przyjemności z lektury. Autorka po raz kolejny udowadnia, że umie opowiadać o Nowej Hucie. Pokazuje jej kolejne oblicze, tym razem z lat siedemdziesiątych. Z ogromną wrażliwością i subtelnością mówi o tej dzielnicy, pokazuje jej piękne strony tak, że nie mogę się doczekać wiosny by ruszyć na spacer w poszukiwaniu miejsc bliskich bohaterom ale też nie omija spraw trudnych i bolesnych. Umiejętnie je równoważy tworząc wciągającą opowieść.
Nie obejdzie się bez małych i większych dramatów także u pozostałych przedstawicieli rodziny. Będą jak zawsze sukcesy, radości, łzy, bolesne pożegnania ale i zapanuje względny spokój. Po raz kolejny autorka umiejętnie przeplata wydarzenia historyczne z fikcją literacką. Teraz sporo miejsca poświęca studentom i ich walce z władzą. To właśnie młodzi, gorącokrwiści zapaleńcy będą próbować zmienić świat. Na kartach książki przywołane są trudne wspomnienia: starcie studentów z robotnikami w 1968 roku, wydarzenia 1970, które doprowadziły do obalenia Gomułki ale także wiele pozornie błahych ale charakterystycznych dla tego okresu zdarzeń. Gdzieś pośród tego zła i brutalności, głupoty oraz złośliwości zawsze znalazło się miejsce na miłość, radość, rodzinę.
,,Szarość miejskich mgieł" to przedostatnie spotkanie z Szymczakami. Przyzwyczaiłam się na tyle do stylu pisarstwa Edyty Świętek, że wiele wydarzeń bardzo łatwo ze sporym wyprzedzeniem byłam w stanie przewidzieć. To jednak w żaden sposób nie odebrało mi przyjemności z lektury. Autorka po raz kolejny udowadnia, że umie opowiadać o Nowej Hucie. Pokazuje jej kolejne oblicze, tym razem z lat siedemdziesiątych. Z ogromną wrażliwością i subtelnością mówi o tej dzielnicy, pokazuje jej piękne strony tak, że nie mogę się doczekać wiosny by ruszyć na spacer w poszukiwaniu miejsc bliskich bohaterom ale też nie omija spraw trudnych i bolesnych. Umiejętnie je równoważy tworząc wciągającą opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz