sobota, 31 sierpnia 2019

,,Władca Mroku" Elizabeth Hoyt

Tytuł oryginału: Lord of Darkness

Trochę upłynęło czasu od mojej ostatniej wizyty w mrocznej części XVIII-wiecznego Londynu, znanej jako Maiden Lane, gdzie porządku strzeże zamaskowany Duch z St.Giles. Fabularnie czeka nas przeskok o dwa lata w stosunku do tego czym zakończył się poprzedni tom, więc z tego powodu czuję się jak najbardziej usprawiedliwiona, że tak długo ociągałam się by przeczytać ,,Władcę Mroku".

Bohaterami piątej części są Megs i Godric. Ją poznaliśmy w czwartej części jako młodziutką, radosną pannę zakochaną po uszy w Rogerze. Ukochany ginie tragicznie, zamordowany według plotki przez Ducha z St.Giles, a ona odkrywa, że jest w ciąży. Brat aby zatuszować skandal angażuje pospieszny ślub z Godriciem St.Johnem, arystokratą, który odsunął się od świata po śmierci ukochanej żony. Miną dwa lata małżeństwa na odległość gdy małżonkowie znowu się spotkają. Ona chce pomścić ukochanego i zabić Ducha a on .. no cóż.. jest jednym z Duchów.

Chyba największym plusem powieści, który utrzymuje i o dziwo, jest w stanie pociągnąć całą fabułę, jest kontrast pomiędzy bohaterami.  Ona - młoda, radosna, pełna życia, stawiająca sobie cele i uparcie do nich dążąca a na przeciw niej on - zamknięty w sobie, wycofany, tkwiący uparcie w przeszłości, szukający bardziej śmierci niż życia. Ich spotkanie jest jak zderzenie rozpędzonej kuli z murem. Wiadomo, że coś musi się rozpaść i zmienić. I tak właśnie jest. Megs dzięki swojej energii wpływa i zmienia Godrica, ich relacje o początku przepełnione są emocjami, wręcz czuć kipiące między nimi napięcie i można tylko z niecierpliwością czekać aż znajdzie ono ujście. Czuje się przeskakujące iskry w rozmowach, spotkaniach i chociaż spodziewałam się więcej dramaturgii w momencie wyjawienia tajemnicy Ducha z St.Giles to nie jest tym rozczarowana.

Megs i Godric są z pewnością jedną z lepiej sportretowanych par jakie poznałam na kartach romansów historycznych. Z ogromną przyjemnością śledziłam ich losy i razem z nimi się śmiałam i wzruszałam, pokonywałam przeszkody oraz mogłam obserwować narodziny ich uczucia. Wręcz idealna opowieść by dobrze zacząć weekend.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

,,Długi taniec za kurtyną" Grzegorz Szymanik, Julia Wizowska


Armii Radzieckiej nie ma już w Polsce od ponad ćwierćwiecza. Długo? Na pewno szmat czasu ale jeśli pomyśli się, że stacjonowała ona w naszych granicach pół wieku, to wszystko nabiera nowej perspektywy. Pół wieku, które tysiące radzieckich żołnierzy spędziło najpierw jako okupant po wkroczeniu 17 września 1939 roku, potem jako nie do końca przyjaźnie widziany sojusznik. Taki długi okres czasu oraz ogrom siły ludzkiej musi pozostawić po sobie niezatarty ślad czy to w fizycznej rzeczywistości czy też w mentalności i psychice ludzi. To, że materiał na podstawie, którego można snuć opowieści i przywoływać wiele wydawałoby się niezapomnianych, niezatartych (zarówno w negatywnym jak i pozytywnym sensie) historii.

Autorzy wyciągnęli kilka historii, trochę obrazów i złożyli je w jedną całość, która ma stanowić jakiś wycinek z tego co działo się od 1939 aż do wycofania wojsk w 1991 roku. Ich historie to migawki, porwane urywki, mówiące o wszystkim i tak naprawdę o niczym. Jest trochę o grupie artystycznej, o gwałtach, o wypadkach powodowanych przez wojsko, o życiu w jednostce, kradzieżach, handlu.. Jest i o tym co dzieje się z zabudową, szczególnie z obiektami w Bornem Sulimowie. Dużo tego, dużo tematów ale wszystkie są powierzchowne, zaledwie nakreślone, trudno przez nie zobaczyć całokształt jakim powinno być stacjonowanie wojsk.

Fakt, może autorzy chcieli zachować obiektywizm: pokazywać, nie oceniać; uczyć, nie pouczać; zachować od zapomnienia ale ja czuje niedosyt. Lubię gdy w reportażu wiele, pozornie odległych wizji zaczyna się splatać by mógł się na koniec wyłonić konkretny kształt. Tutaj tego nie ma, chaos pozostał chaosem a ja nadal mam poczucie, że nic o tym okresie nie wiem. Rozumiem, że temat trudny bo wiele materiałów zaginęło lub zostało zniszczone, a pamięć ludzka ulotna i teraz każdy zupełnie inaczej ocenia to co się wtedy działo. Chyba można było to opowiedzieć tak aby przybliżyć jak najwięcej faktów a równocześnie nie zabijając opowieści.

czwartek, 22 sierpnia 2019

,,Nóż" Jo Nesbø

Tytuł oryginału: Kniv

Lubię takie zwroty akcji.. Lubię gdy sytuacja, która była uporządkowana, ugłaskana, taka pozornie idealna wali się i wywraca. Fakt, lubię to w książkach i serialach bo wtedy wiem, że będzie się dziać i z pewnością nuda nie grozi. Tak właśnie jest w dwunastym tomie z serii o Harry'm Holu.

Harry nie jest już przykładnym mężem i ojcem oraz wykładowcą w szkole policyjnej. Znowu pije, Rakel wyrzuciła go z domu a jego obecne życie to mrok i białe plamy. A gdy pewnego dnia budzi się w zakrwawionym ubraniu zaczyna docierać do niego, że coś się stało i to coś takiego, co wywróci na drugą stronę cały świat.

,,Nóż" nie jest może wybitnie oryginalny. Sporo błędnych tropów, fałszywych podejrzanych, którzy po kolei są eliminowani by na koniec zupełnie z niczego odsłonić prawdziwego sprawcę, który się duuużym zaskoczeniem. I chociaż fabuła trąci trochę schematami, może i jest naciągana, może trochę wydumana by podkreślić to jakim superhero jest Harry Hole ale chyba w tym tkwi siła tej serii. Wracamy do zapijaczonego, pogmatwanego Harry'ego, do jego pochrzanionego świata, gdzie nie wszystko jest białe czy czarne, by czekać na ten błysk talentu. I dokładnie jest tutaj nagłe zwroty akcji, mrok, pijacki bełkot i na koniec błysk by potem odejść jak na prawdziwego macho przystało w cień. 

p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 68,5 cm - 2,8 cm = 65,7 cm.

piątek, 16 sierpnia 2019

,,Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu" Iwona Kienzler


Skandale, skandaliki, romanse, zdrady i towarzyszące im nieodmiennie plotki. Chociaż wydaje się czasami, że to współczesne gwiazdy, gwiazdki czy sezonowi celebryci wymyśli szokowanie ogółu swoim zachowaniu i kolejnymi związkami to nie ma nic bardziej mylnego. Miłość, romans a czasem i związany z nim skandal jest stałą. Był zawsze, jest i pewnie raczej nie zniknie, a współczesna obecność wszędobylskich mediów społecznościowych tylko szybciej i bardziej dokładnie pokazuje to co zawsze istniało czego doskonałym przykładem jest książka Iwony Kielzner.

Autorka bierze pod lupę siedem historii ludzi, którzy byli na świeczniku oraz skupiali uwagę opinii publicznej w XX-leciu międzywojennym i po II wojnie światowej. Wszystkich bohaterów wiąże to, że wywodzili się z arystokracji oraz ich kolejne związki oraz miłości budziły emocje u innych. I nie ważne czy było to małżeństwo z osobą spoza własnej grupy społecznej (mezalians), szokujący romans, kolejny związek, burzliwe małżeństwo - ważne, że arystokraci lub ich małżonkowie nie oglądali się na innych angażując się w kolejne związki. Jako przykłady Kienzler przywołuje Augusta Zamoyskiego, Michała hrabiego Tyszkiewicza i Hankę Ordonównę, Krzysztofa Radziwiłła i Annę Lilpop (jako, że lubię ,,Stulecie Winnych" to z przyjemnością dowiedziałam się czegoś więcej o postaciach, które tam zostały sportretowane w tle), księcia Michała Radziwiłła, Juliusza Osterwę i Matyldę Sapieżankę, Stanisława Albrechta Radziwiłła i jego żonę Lee Radziwill oraz na koniec Alfreda Antoniego Potockiego.

Wszyscy przywołani bohaterowie i ich zachowanie z perspektywy XXI wieku nie wydają się już tak szokujący czy kontrowersyjny. Można patrzyć na nich z pewnym pobłażaniem, jednak chociaż dawne skandale przykrył trochę kurz to jednak na miarę swoich czasów były to postacie barwne, nietuzinkowe, wyróżniające się z tłumu i nic nie robiące sobie z opinii publicznej. Wręcz prototypy współczesnych celebrytów, kierujący się własnymi uczuciami a nie tym co inni powiedzą. I chociaż każda opowieść jest inna, w jednych wyraźnie widać prawdziwe uczucia, w innych tylko szał zmysłów, to wszystkie z pewnością są godne poznania, szczególnie, że autorka ma świetny, gawędziarki styl opowiadania i chociaż mocno odwołuje się do źródeł to robi to z lekkością i humorem. Książka nie nudzi a zaciekawia mnogością faktów, anegdot, sprawiając, że miniony wiek nabiera kolorów i rumieńców a postacie, które obrosły trochę patyną czasów nabierają życia i stają się ludźmi z krwi i kości.

Przyjemnie spędziłam czas z książką Iwony Kienzler i z pewnością jeszcze wrócę do jej książek bu dowiedzieć się więcej o innych osobowościach z kart historii.

p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 70,7 cm - 2,2 cm = 68,5 cm.

czwartek, 15 sierpnia 2019

,,Klaudiusz i Messalina" Robert Graves

 Tytuł oryginału: Claudius the God

Akcja ,,Klaudiusza i Messaliny" rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, gdzie zakończyła się pierwsza część ,,Ja, Klaudiusz". Uważany za głupka, zakałę rodziny Klaudiusz zostaje obwołany przez armię cezarem i ten, który dotychczas był obserwatorem zdarzeń pozostającym w cieniu, teraz wysuwa się na pierwszy plan i to on dzierży w rękach władzę. Jego pragnieniem jest zapewnić Rzymowi to co zniszczyły rządy jego poprzedników - chce być dobrym, sprawiedliwym i pozostawiającym po sobie wiele korzystnych zmian, władcą. W swej naiwności nie widzi tego co dzieje się za jego plecami. Widzi swoje zasługi a nie to, że ponownie stał się marionetką w rękach ludzi bardziej przebiegłych i bezwzględnych, wśród których prym wiedzie jego żona Messalina. Zaślepiony gładkimi słówkami Klaudiusz, żyje w szczęśliwej bańce wyobrażeń jakie stworzył wokół swojej osoby, nie widząc że Rzym pod jego rządami jest dokładnie takim samy siedliskiem zdrad, morderstw i spisków.

,,Klaudiusz i Messalina" dopełnia obrazu rządów dynastii wywodzącej jest od Cezara Augusta. Graves nadal pozostał przy pierwszoosobowej narracji prowadzonej przez samego Klaudiusza, która w tym przypadku doskonale uwypukla naiwność, łatwowierność i pewną głupotę bohatera, który zbytnio ufa swoim najbliższym, nie widząc tego do czego są zdolni. W pierwszej części jako oddalony obserwator zdarzeń Klaudiusz był bardziej przenikliwy, sprytny, wręcz przebiegły. Teraz gdy powinien aktywnie działać wykazuje zadziwiającą bierność i zupełne oderwanie od świata, który w jego przeświadczeniu nagle się zmienił. To, że na pierwszy plan wysuwają się reformy, zmiany, historie innych osób jest tłem, na którym bardzo wyraźnie widać to co wcześniej skrywało się w cieniu czyli kolejne zbrodnie i dewiacje.

Powieść Gravesa to nie tylko misternie skonstruowana, mocno oparta na źródłach historycznych opowieść o chylącym się ku upadkowi Imperium Rzymskim ale także opowieść o starzejącym się człowieku, którego przycisnęła odpowiedzialność i władza, które przyszły zupełnie nieoczekiwanie. Graves z ogromnym talentem i lekkością porusza ważne tematy budując uniwersalny obraz przegniłego świata i ludzkiej słabości. Jest to z pewnością powieść, wobec której ciężko przejść obojętnie. Polecam!

środa, 14 sierpnia 2019

,,Smak marzeń" Sherryl Woods

Tytuł oryginału: The Inn at Eagle Piont

Lubię serial Chesapeake Shores, który można znaleźć na Netflixie. I chociaż nie jest to żadne wybitne dzieło, to lubię w nim tę spokojną, małomiasteczkową rutynę oraz opowieść o zwykłych ludziach i zwykłych problemach.

,,Smak marzeń" jest pierwszym tomem opowieści o rodzinie O'Brien. Jego fabuła dosyć mocno pokrywa się z tym co można było zobaczyć w pierwszym sezonie serialu. To tutaj właśnie zostają przedstawieni najważniejsi bohaterowie. O'Brienowie nie są taką do końca zwyczajną rodziną. Piętnaście lat wcześniej przeżyli własny dramat, gdy rodzice postanowili się rozwieść a matka zaczęła nowe życie w Nowym Jorku. Opieką młodsze rodzeństwo otoczyła siedemnastoletnia wtedy Abby. Teraz, dorosła już kobieta na prośbę najmłodszej siostry wraca do miasteczka by pomóc jej w rozwiązaniu problemów. Nie zdaje sobie sprawy, że oprócz własnych, rodzinnych problemów czeka tam na nią także dawny ukochany, którego porzuciła przed laty by móc spełniać się zawodowo w Nowym Jorku.

Chociaż wiedziałam jak potoczą się losy Abby i Trace to z przyjemnością, na nowo obserwowałam jak próbują znaleźć właściwą drogę ku szczęściu. Przyznam, że tutaj, w książce bardziej ich polubiłam, wydali mi się mniej idealni i cukierkowi niż w serialu. W powieści Sherryl Woods także nie ma co się spodziewać pogłębionej psychologii postaci czy gwałtownych emocji targających bohaterów ale lepiej widać ich wątpliwości, chwile zwątpienia czy wręcz przeciwnie radość i pojawiające się emocje.

Opowieść bardzo skoncentrowana jest na Abby i Tracie, tak że pozostałych bohaterów, którzy stanowią rodzinę prawie nie widać. Chyba tylko energiczna, dynamiczna Jess wprowadza mnóstwo zamieszania i napędza akcję. Wątek, który będzie się przewijał dalej przez kolejne części czyli poprawa relacji pomiędzy matką, Meghan a resztą rodziny jest zaledwie zarysowany, pokazując, że to dopiero początek długiej i trudnej drogi.

Tak jak serial jest moim guilty pleasure tak samo książka. Przyjemna, optymistyczna, pozwalająca się zrelaksować i nie wymagająca zbyt wielkiego wysiłku. Idealna na czas gdy czeka się na urlop :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

,,Przeminą smutne dni" Edyta Świętek


,,Przeminą smutne dni" zamyka cykl nowohucki Edyty Świętek. Zaczyna się rok 1995, Polska się zmienia, czasy stają się coraz bardziej niepewne. Tak samo jak niepewne są losy bohaterów. Wiolka po odejściu z zespołu discopolowego i porzuceniu przez narzeczonego próbuje pogodzić się z sytuacją życiową i przygotować do roli samotnej matki. Zakochany w niej Tomasz Lorkowski skacze z dachu, co radykalnie zmienia całe jego życie. Marek, brat Wioli, trwa w szczęśliwym związku z Renatą ale równocześnie coraz bardziej popada w nałóg narkotykowy. Gosia wikła się w dziwną relację z starszym sąsiadem babki oraz coraz bardziej chudnie czego nikt zdaje się nie zauważać. Jedynie Adrian żyje spokojnie i jest jedynym, który tylko pośrednio obrywa od fal zmian jakie następują.

Ten tom nie oszczędzi bohaterów. Los jest dla nich bezwzględny i trudne, bolesne rzeczy muszą nastąpić aby niektórzy mogli przejrzeć na oczy, zobaczyć prawdę, dostrzec to co jest obok oraz nauczyć się życia. Nestorka rodu, Julia Pawłowska powtarza, że mimo wszystko warto jest mieć nadzieję na jutro. I chyba to jest najlepsze przesłanie tej książki. Złe, tragiczne wydarzenia mogą spaść na każdego, pojawić się w każdej rodzinie, ważne jednak by umieć się podnieść i iść nadal do przodu.

Po raz kolejny Edyta Świętek udowadnia, że umie opowiadać o zwykłych ludziach na tle autentycznych wydarzeń historycznych. Tutaj świetnie czuć klimat lat dziewięćdziesiątych, zmieniającego się społeczeństwa, tło stanowią autentyczne miejsca i wydarzenia ale nie przytłaczają one biegu opowieści, wręcz przeciwnie, dopełniają ją i stanowią jej integralną część.

Mimo, że ostatni tom jest bardziej gorzki niż słodki trudno jest mi się żegnać z bohaterami. Dzięki tej serii inaczej patrzę na Nową Hutę, miejsce które przed ponad rokiem stało się moim nowym domem. Już nie widzę tylko blokowisk ale zaczynam dostrzegać historię i klimat tej dzielnicy, co chyba można uznać za sukces tej serii. Polecam gorąco!

czwartek, 8 sierpnia 2019

,,Życie w średniowiecznej wsi" Joseph Gies, Frances Gies

 Tytuł oryginału: Life in a Medieval Village

 Po zamku naturalną koleją rzeczy przyszła pora na wieś. To ona była naturalnym otoczeniem dworu, tam mieszkali ci, którzy pracowali dla pana. Czym się wyróżniali? Co ich opisywało? Jak właściwie wyglądała i funkcjonowała średniowieczna wieś?

Zasiadłam do lektury ,,Życia w średniowiecznej wsi" z ogromnym entuzjazmem. Nikogo chyba po raz setny nie muszę przekonywać, że lubię i pochłaniam wszelkiego rodzaju książki historyczne, a szczególnie te napisane przez sprawdzonych autorów, a małżeństwo Gies to takich już zaliczam. Tym razem za modelowy przykład średniowiecznej wsi wybrali angielską wioskę Elton. Na jej temat zachowało się mnóstwo źródeł historycznych na podstawie, których można wiele powiedzieć o mieszkańcach wsi i tym czym się zajmowali.

Książka podzielona jest na dziesięć rozdziałów, z których dwa pierwsze są bardzo ogólne i wprowadzające w temat. Kolejne analizują dosyć dokładnie następujące zagadnienia: pana, chłopów, ich życie, zagadnienia związane z małżeństwem i rodziną, pracę, rolę parafii, zagadnienia związana z wymierzaniem sprawiedliwości aż do ostatniego rozdziału, który próbuje nakreślić granicę istnienia stereotypowej średniowiecznej wsi.

O ile lektura ,,Życia w średniowiecznym zamku" mnie pochłonęła i dostarczyła mi wielu nowych, ciekawych informacji to ,,Wieś" mnie zmęczyła. Nie ma tu za wiele nowych, świeżych czy skupiających uwagę wiadomości, jest sporo powielania dobrze znanych faktów, pomieszane z cytowaniem zachowanych rejestrów księgowych czy karnych. W moim odczuciu prezentowane dane są suche i nudne, brakuje w tym wszystkim życia jakie mimo biedniejszych i trudniejszych warunków tętniło na wsi. Dużo miejsca poświęca się ekonomi, finansom, na margines spychając kulturę, folklor, mentalność - czyli to co najbardziej fascynujące. Domyślam się, że taka struktura książki wynikła z dostępności materiału do badań. Trudno oczekiwać zapisków kulturalnych, jeśli weźmie się pod uwagę, że średniowieczna wieś była niepiśmienna.

Ciężko mi się czytało tym razem pracę małżeństwa Gies, chociaż oni robili co mogli by swoją narracją uatrakcyjnić taką ilość suchych, statystycznych danych. Z pewnością oczekiwałam czegoś bardziej wciągającego. Mimo to jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych średniowieczem.

p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 73,7 cm - 3,0 cm = 70,7 cm.

wtorek, 6 sierpnia 2019

,,Kochanka księcia" Geneva Lee

 Tytuł oryginału: Command Me

Chwilowo nie mam totalnie weny na czytanie czegokolwiek co wymaga ode mnie choć trochę myślenia. Cóż, najlepszym się zdarza :) Dlatego czytam coś co nie wymaga za dużo myślenia i wybór padł na ,,Kochankę księcia". Chyba największym plusem tej książki jest to, że jest stosunkowo krótka i napisana prostym językiem. Bo fabuła to pół na pół sceny erotyczne przeplatane dramami (nie mylić z dramatami).

Fakt nie spodziewałam się wiele i literatura erotyczna to raczej nie moja działka, jeśli już to wolę romanse, ale umiem dostrzec pozytywy w takiej prozie a tutaj niestety nie ma ich za wiele. Bohaterowie są jacyś męczący - oboje nastawienie bardzo na siebie, oprócz tego, że rzucają się na siebie za każdym razem gdy się widzą to nie ma między nimi żadnej chemii czy odczuwalnego napięcia. Także ich sekrety z przeszłości są jakieś mało przekonywujące i w sumie do końca nie wiem po co wprowadzane bo jakoś za wiele nie zmieniają. W ogóle nie czuć tła czyli otoczenie dworu królewskiego - równie dobrze mogłaby to być snobistyczna rodzina, klan, społeczność. Ani tam potęgi, ani zdecydowania, ani królewskości.

,,Kochanka księcia" to, jak ktoś już wcześniej zauważył, kolejny Grey tylko w otoczce baśniowego brytyjskiego dworu. Lekka, naiwna, głupiutka historyjka, którą pochłonie się szybko ale która mnie do siebie nie przekonała. Może jeśli ktoś lubi dużo scen łóżkowych? Cóż, ja jestem nudna - wolę humor, dobrą historię i istry skaczące między bohaterami.

niedziela, 4 sierpnia 2019

,,Krucyfiks" Chris Carter

 Tytuł oryginału: The Crucifix Killer

Chrisa Cartera i jego bohaterów Roberta Huntera i Carlosa Garcia znam i lubię choć swoją przygodę z nimi prowadzę absolutnie nie po kolei. W końcu jednak przyszedł ten moment, że postanowiłam zmierzyć się z ich pierwszą sprawą, tą od której wszystko się zaczęło i która rozpoczęła tę szaloną podróż.

W chacie zostaje znalezione ciało brutalnie okaleczonej kobiety. Przed śmiercią została torturowana. Sprawca nie zostawił po sobie żadnych śladów oprócz swoistego podpisu na jej karku - podwójnego krzyża. Przydzielonemu do sprawy detektywowi Robertowi Hunterowi od razu nasuwa się skojarzenie ze starą sprawą, tylko że tam sprawca został ujęty i stracony. Szybko okazuje się, że ,,Krucyfiks" bo tak nazwały go media powrócił i znów zabija. Hunter wraz z nowym partnerem Garcia rozpoczynają wyścig z czasem by ująć bezwzględnego i przebiegłego mordercę.

Już w rozpoczęciu cyklu widać to co potem stanie się znakiem charakterystycznym dla Cartera: szybkie tempo akcji, nieoczekiwane zwroty akcji, makabrę pomieszaną z brutalnością oraz wyciągnięte na światło dzienne całe zło jakie kryje się pod powierzchnią świata. Autor tak prowadzi fabułę, że początkowo ma się wrażenie, że wszyscy - śledczy oraz ofiary są tylko marionetkami w rękach przebiegłego zbrodniarza, który za nic ma istniejące reguły i wszystko dostosowuje do siebie, w najbardziej brutalny i okrutny sposób niszcząc życie. Długo nie da się przewidzieć biegu zdarzeń, co potęguje tylko napięcie i nie pozwala się oderwać od lektury. Wręcz do ostatnich stron sprawa zdaje się nie mieć rozwiązanie a potem jeden szczegół, jedno zdanie i wszystko staje się jasne.

Dla mnie dodatkowym atutem było zobaczenie początków współpracy Huntera i Garcia. Znam ich jako zgrany duet ale tutaj mogłam poznać szczegóły ich życia, które będą ich kształtować i definiować na kolejne części serii. Dowiedziałem się sporo, przede wszystkim o samym Hunterze, z czego wynika jego chroniczna bezsenność i to dlaczego działa w  taki a nie inny sposób. Z pewnością potrzebował przeciwwagi a Carlos Garcia jest jego idealnym dopasowaniem.

p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 75,8 cm - 2,1 cm = 73,7 cm.