piątek, 30 grudnia 2016

,,Absurdy i kurioza przedwojennej Polski" Remiugiusz Piotrowski


Przyzwyczailiśmy się do myślenia o okresie PRL-u jako o epoce absurdu. Czasem z przymrużeniem oka lub raczej politowaniem patrzymy na współczesność. A jak jest z okresem Międzywojnia? Patrzymy na nie przez pryzmat marszałka Piłsudskiego, gwałtownego rozwoju gospodarczego, niesamowitych artystów zapominając o tym, że wtedy też działy się rzeczy mniej lub bardziej dziwne.

Remigiusz Piotrowski przekopał się przez zachowane materiały prasowe i wybrał wszystko to co niezwykłe, kuriozalne lub absurdalne. Powstała z tego lekka, zabawna i wciągająca opowieść. Obejmuje przekrój przez niemal każdy aspekt codziennego życia. Bo i jest tam trochę o jedzeniu, piciu, polityce, sporcie, handlu, reklamie. Są i ,,istotne" porady życiowe (przy wyborze kandydata na męża mam kierować się kształtem jego głowy i ...brzucha :) ) jak i ciekawostki statystyczne. Wszystko to napisane ciekawie i pozbawione niepotrzebnego moralizowania czy nudnych historycznych przynudzań.

,,Absurdy i kurioza przedwojennej Polski" to pozycja obowiązkowa dla każdego zainteresowanego tym okresem historii. Dużo umiejętnie dobranych faktów tak aby pokazać to co było ,,najlepsze". Nie ośmiesza, nie robi czarnego PR-u ale podkreśla odmienność i specyfikę. Forma książki pozwala na dawkowanie sobie przyjemności bo można czytać ją na raty. Jedynym, choć niewielkim minusem, przynajmniej dla mnie, jest mała liczba fotografii. W wielu miejscach brakowało mi trochę odpowiedniego materiału, który ilustrowałby prezentowane fakty.

Spędziłam z tą książką kilka fantastycznych wieczorów. Bawiłam się fantastycznie, czytając do czego zdolni byli nasi dziadkowie, dlatego polecam ją wszystkim.

wtorek, 27 grudnia 2016

,,Warleggan" Winston Graham

Tytuł oryginału: Warleggan

Życie niestety nie chce się układać tak jak sobie to zaplanujemy. Nie inaczej też jest w życiu Poldarków. Czwarty tom serii jest tego najlepszym przykładem. Na kornwalijskim wybrzeżu zapanowała złowróżbna cisza. Wszystko zdaje się oczekiwać ta nieuniknione tragedie i dramaty. Mimo, że początkowo nie wiemy w co tym razem uderzy podmuch wichrów losu: czy będzie to wątła stabilność finansowa, ryzykowna działalność górnicza, delikatna nić małżeńska lub kruche czyjeś życie? , cały czas czujemy, że nie uda się zapobiec najgorszemu.

Winston Graham nie oszczędza bohaterów. Stawia ich w obliczu najcięższych dramatów i zmusza do kroków, które rujnują i niszczą wszystko dokoła. Dużo tym razem będą musieli przeżyć aby zrozumieć co jest najważniejsze i na czym powinni się koncentrować. Wyraźnie widać powolny i trudny proces dojrzewania postaci. Z każdym kolejnym tomem Demelza i Ross stają się bardziej żywi. Tak prowadzone są ich losy aby coraz bardziej wnikać w ich duszę i dostrzegać w nich to co najlepsze ale i to co najgorsze. Ross to już nie ideał, ani nie dzielny heros walczący z przeciwnościami. Nagle, przez jeden czyn, stał się człowiekiem z krwi i kości, słabym, chwiejnym, który podporządkował się emocjom i głupim zapędom. Ale i w Demelzie objawiły się pokłady zazdrości, złości, mściwości. Pokazała na co ją stać oraz, że to ona a nie Elizabeth jest godną i równą Rossowi partnerką.

,,Warleggan" nie ustępuje poziomem poprzednim tomom, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej wciąga w kornwalijską rzeczywistość. Jak zawsze, jest to nie tylko świetna opowieść społeczno-obyczajowa ale i doskonała powieść historyczna. Tym razem dosyć mocno skupiona na Wielkiej Historii. Razem z bohaterami, z niepokojem patrzymy na Francję ogarniętą rewolucją. Te fragmenty, nadal są bardzo żywe i aktualne, szczególnie obecnie chyba możemy zrozumieć takie doniesienia i przenieść je na nasz współczesny grunt.

Tych, którzy dali się porwać historii Rossa Poldarka i jego rodziny nie muszę przekonywać do sięgnięcia. A resztę zachęcam do rozpoczęcia i kontynuowania przygody. Polecam gorąco!

piątek, 23 grudnia 2016

,,Znalezione nie kradzione" Stephen King

Tytuł oryginału: Finders Keepers

Jestem zagorzałym czytelnikiem, czytam wszystko jak leci. Niektórych pisarzy cenię bardziej i sięgam po nich częściej, są i tacy, których obiecałam sobie omijać szerokim łukiem. Nie trafiłam jednak jeszcze na książkę, która przewartościowałaby całe moje życie. Nie znalazłam bohatera, z którym mogłabym się całkowicie utożsamiać. Albo dla niego zabić. Co innego Morris Bellamy.

Jako nastolatek, w latach 70-tych, przeczytał trylogię o Uciekinierze, Jimmy'm Goldzie. Powieść ta była głosem jego pokolenia. Tak ściśle się z nią utożsamiał, że gdy dotarł do ostatniego tomu gdzie rebeliant zostaje wtłoczony w ramy szarego życia postanowił napaść i zabić autora za zrujnowanie życia fikcyjnemu bohaterowi. Przy okazji kradnie też notesy z niepublikowanym dalszym ciągiem, nie przeczyta ich jednak bo wkrótce trafi na ponad 30 lat do więzienia.

King to mistrz stopniowego budowania grozy. Nawet w banalnej opowieści o maniakalnym fanatyku literatury da się odczuć jego styl. Coś co z założenia miało być kryminałem, przekracza narzucone ramy i staje się hybrydą różnych gatunków. Trochę tu powieści obyczajowej, trochę thrillera, ociupina powieści sensacyjnej pojawia się i nuta horroru. To co zaczyna się leniwie i sennie nagle nabiera rumieńców. Z każdą kolejną stroną napięcie rośnie. King nie bawi się w zgadywanie, od początku wiemy kto jest dobry a kto zły. Ba, nawet zakończenie można zgadnąć ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że ta opowieść wciąga, pochłania, zajmuje czas i uparcie popycha aby jak najszybciej ją skończyć i poznać wszystkie jej sekrety.

,,Znalezione nie kradzione" to ta odsłona Stephena Kinga, którą lubię najbardziej. Podoba mi się jak bierze na warsztat pozornie błahe zdarzenie, jak w tym przypadku fascynację literaturą, i buduje świetną opowieść.

środa, 21 grudnia 2016

,,Strefa interesów" Martin Amis

Tytuł oryginału: The Zone of Interest

O tym co wydarzyło się w trakcie II wojny światowej można mówić i pisać bez końca. O ludziach, działaniach wojennych, zdarzeniach, miejscach. Można opowiadać o wzniosłych uczuciach, pierwotnych instynktach, o aktach heroizmu ale i bestialstwa. Ale w tej przestrzeni miejscem najbardziej odczłowieczonym pozostają obozy koncentracyjne.

Martin Amis umiejscowił tam banalną historię miłosną - jeden z hitlerowskich oficerów zakochuje się w żonie komendanta obozu i robi wszystko żeby się do niej zbliżyć. Budzi to zazdrość Dolla, który opętany szaleństwem pragnie zemsty.

Nawet najbardziej dokładne streszczenie fabuły nie oddaje prawdziwej treści książki. Całość tworzą trzy przeplatające się narracje: Gola Thomsena, komendanta Dolla oraz członka Sonderkommando Szmula. Z połączenia tych trzech, zupełnie różnych punktów widzenia wyłania się przerażający, pozbawiony jakichkolwiek ludzkich uczuć i wartości świat - świat krematoriów. Ludzkie życie nie ma tam najmniejszego znaczenia. Kolejne śmierci są statystykami wykonanych zadań. Niczym w fabryce mówią o zaangażowaniu i pracowitości. Każdy musi wyrzec się własnych ideałów jeśli pragnie przeżyć trochę dłużej lub tylko zdobyć trochę większą porcję żywieniową.

,,Strefa interesów" to trudna w odbiorze powieść. Nie tylko w warstwie fabularnej, która zmusza do odświeżenia wiedzy o tym co działo się w obozach koncentracyjnych ale przede wszystkim w warstwie psychologiczno-moralnej. Zmusza do zderzenia się z przerażającymi faktami i odkrywania na nowo ciemnych kart historii. Mistrzowsko kreśli obraz nieludzkiego, pozbawionego dobrych stron i pozytywnych bohaterów świata. Pozwala odczuć narastające w Rzeszy szaleństwo i dążenie do ,,Ostatecznego rozwiązania". Nie próbuje odpowiedzieć na pytanie ,,Dlaczego?" bo na to nie ma odpowiedzi. Zachęcam!

poniedziałek, 19 grudnia 2016

,,Ognisty krzyż" Diana Gabaldon

Tytuł oryginału: The Fiery Cross

Pierwsze wrażenie... ogromna ulga. Udało mi się dotrzeć do ostatniej strony. Niewątpliwy talent Diany Gabaldon do budowania bardzo szczegółowej fabuły osiągnął tutaj swój punkt kulminacyjny. Gdyby ktoś się uparł i zdecydował na napisanie planu wydarzeń całej 1244-stronnicowej powieści, raczej nie wyszedłby za 10 punktów. Cały czas (niestety!) czuć, że powieści brakuje jednego głównego wątku, który stanowiłby o sile napędowej akcji. Zamiast tego mamy rozdrobnienie na miliardy szczególików, z których większość kręci się albo wokół dzieci albo chorób. Oczywiście, wszystko dokładnie zaprezentowane - momentami zastanawiałam się czy przypadkiem nie czytam zamiast piątego tomu powieści historyczno-przygodowej, podręcznika do biologii. Straszne!

Całość chyba najbardziej ratują bohaterowie, szczególnie Jamie i Roger. Ten pierwszy wyrasta na prawdziwego przywódcę małej społeczności Fraser's Ridge. Silny, zdecydowany, lojalny, opiekuńczy - widać determinację by chronić najbliższych ale i by cały czas pozostać wiernym swoim zasadą. Autorka kreuje z niego ideał mężczyzny ale nie odrywa go od rzeczywistości. Często pozwala nam zerknąć za żelazną fasadę, i wtedy widzimy trochę zmęczonego, czasem niepewnego pięćdziesięciolatka. Zupełnie inny jest Roger, który dopiero uczy się jak przeżyć w XVIII wieku. Jego główną umiejętnością jest śpiew, który nie na wiele się zda gdy przyjdzie chronić najbliższych. Roger będzie musiał nauczyć się wiele i jeszcze więcej odkryć w sobie. Chyba najciekawszym jest obserwowanie procesu jego dojrzewania z zakochanego podróżnika w czasie do kochającej głowy rodziny.

,,Ognisty krzyż" to wyzwanie dla każdego fana serii. Gabaldon zrobiła wszystko aby wystawić czytelnika na ciężką próbę. Dostarczyła nam takiej wiedzy o osiemnastowiecznej Ameryce, że spokojnie możemy sobie ją wyobrazić i poczuć jak żyło się kolonistą. Zginął jednak w tym duch przygody i pasji, gdzieś zawieruszyła się tajemnica i chęć przezwyciężania przeszkód. Została tylko szara rzeczywistość i babranie się w pleśni. Na pewno sięgnę po kolejny tom ale mam nadzieję, że tam już będzie lepiej.

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 0,9 cm - 7,4 cm =  -6,5 cm       

niedziela, 18 grudnia 2016

,,Gdy wiarołomca powraca" Sabrina Jeffries

Tytuł oryginału: When the Rogue Returns

Isa i Victor bardzo krótko mogli cieszyć się małżeńskim szczęściem. Wkrótce intryga bliskich dziewczyny doprowadza do ich rozstania. Spotykają się ponownie dziesięć lat później. Ona jest uznaną ale bardzo tajemniczą rzemieślniczką, specjalizującą się w imitacjach klejnotów. On - książęcym detektywem, badającym sprawę na zlecenie pewnej baronowej. Spotkanie po latach nie będzie łatwe, najpierw muszą wyjaśnić sobie wiele spraw i ponownie nauczyć się ufać sobie nawzajem.

Sabrina Jeffries to dla mnie jeszcze całkiem nieznane nazwisko. Szybko jednak przekonałam się, że warto je zapisać i do niego powracać. Z dużą łatwością buduje ciekawą i pełną akcji oraz romantycznych wzruszeń fabułę. Pomysł na bohaterów przypomina trochę serię Lisę Kleypas o detektywach z Bow Street ale na szczęście na tym podobieństwo się kończy. W idealnych proporcjach wymieszane są wątki sensacyjne i romansowe, delikatnie nakreślone historyczne podkreśla obraz postaci i nadaje im realności. A i każda czytelniczka, która lubi trochę adrenaliny będzie usatysfakcjonowana.

,,Gdy wiarołomca powraca" to całkiem udany romans historyczny. Przyjemnie spędza się z nim czas, idealny żeby odpocząć i się zrelaksować przy filiżance herbaty. Dodatkowy plus to fakt, że to drugi tom czterotomowej serii, mamy więc pewność, że jeszcze będziemy mogli spotkać bohaterów.

piątek, 16 grudnia 2016

,,Zaliczyć czwórkę" Janet Evanovich

 Tytuł oryginału: Four to Score

W przypadku kogoś takiego jak Stephanie Plum nie istnieje pojęcie ,,łatwej sprawy". Nasza ulubiona łowczyni nagród działa jak magnez na wszystkie skomplikowane i szalone sprawy. Nie inaczej jest i tym razem. Prościutkie zadanie doprowadzenie przed oblicze sądu Maxine Nowicki, która ,,pożyczyła" samochód swojego chłopaka nagle zmienia się w misję pełną znikających ludzi, bomb, podpaleń, trupów i odciętych palców. A miało być tak pięknie... Oczywiście Stephanii musi mieć problemy też z samochodem, włosami i ...facetem. W chaosie, który wokół niej panuje robi jednak to co mimo wszystko jej wychodzi czyli ściga niestawiających się podsądnych i dobrze jej to wychodzi.

,,Zaliczyć czwórkę" jak na razie nie odbiega poziomem od poprzednich tomów. Ferajna zwariowanych bohaterów powiększa się o transwestytę Sally'ego więc można być pewnym, że komicznych scen i całej gamy pomyłek nie zabraknie. Dodatkowo Evanovich zaserwowała nam niespodziewany progres na linii Plum-Morelli. Każdy kto kibicuje temu zestawieniu będzie zadowolony.

Jeśli szukacie lekkiej ale mega zabawnej, świetnie napisanej powieści sensacyjnej to chyba Wasz wybór nie może być inny - ,,Zaliczyć czwórkę" rządzi. Polecam!

wtorek, 13 grudnia 2016

,,Ritterowie" Patrycja Pelica


,,Ritterowie" to powieść, która nie do każdego trafi, nie do każdego przemówi. Musi trafić na odpowiedni czas i nastrój aby móc zostać właściwie odczytana i odebrana.

Historia mazurskiego rodu wywodzącego się od pastora Martina płynie niespiesznie. Narracja jest pełna liryzmu i melancholii podkreślając specyfikę tego dziwnego regionu zamieszkałego zarówno przez Niemców jak i Polaków. W świecie, który koncentruje się na jednej maleńkiej wiosce zagubionej gdzieś na Mazurach obserwujemy kolejne następowanie po sobie pokoleń, nad którymi czuwa spokojne i dobre oko pastora. To ona musi znieść najwięcej - śmierci, odejścia, zawieruchy Wielkiej Historii. Trwa niezmiennie na swojej plebanii będąc opoką i ostoją. Dopiero gdy go zabraknie i nastaną obcy, sami będą musieli odkryć niezmienne prawdy o życiu i zrozumieć co jest najważniejsze.

,,Ritterowie" to nostalgia i trudna świadomość przeszłości. Uświadamia, że nie da się uciec przed tym co było. Bo przeszłe zdarzenia kształtują współczesność i przyszłość, wyznaczają kolejne zdarzenia. To także opowieść o wyobcowaniu, brutalnej pogardzie i poszukiwaniu własnej tożsamości. Dla mnie ta powieść stała się niezwykła, metafizyczną podróżą przez Mazury w czasie i przestrzeni, pełną duchów, tych którzy odeszli. Wędrówką po świecie już nieistniejącym. Zachęcam do lektury!

p.s. WYZWANIE 2016 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 4,1 cm - 3,2 cm =  0,9 cm        

poniedziałek, 12 grudnia 2016

,,Mężczyźni bez kobiet" Haruki Murakami

 Tytuł oryginału: Onna no Inai Otokotachi
                              (女のいない男たち)

Samotność to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie... tak kiedyś śpiewał Rysiek Riedel. Haruki Murakami też doskonale zdaje sobie z tego sprawę i pisze o tym opowiadania. Jego bohaterami są mężczyźni, którzy na własnej skórze przekonują się co znaczy żyć bez kobiet, bez drugiej połowy, z którą można rozumieć się bez słów. Są samotni pośród ludzi, wyobcowani i pozbawieni ciepła. Ta męska samotność jest bolesna i przerażająca, pokazuje jak kruche są mury skrywające cierpienie i ból. A gdy ta tama pęknie nie pozostaje już nic co mogłoby trzymać ich przy życiu i być siłą napędową.

Murakami tak prosto mówi o trudnych sprawach. Rysuje jasne i bardzo uniwersalne obrazy czytelne dla każdego. Jego zwyczajność wkradają się przemilczane problemy i sprawy, o których nie chcemy myśleć i pamiętać.

,,Mężczyźni bez kobiet" jako zbiór opowiadań jest bardzo różnorodny. Każdą z historii inaczej się odbiera i inaczej można interpretować. Różnie padają w nich akcenty, dzięki czemu łatwo można dopasować je do własnych doświadczeń i przemyśleń. To zbiór, po który można sięgać wielokrotnie i za zawsze odnaleźć coś innego. Bo tematy takie jak samotność, poczucie niezrozumienia i pustki, wyobcowanie i brak nadziei niestety nigdy nie chcą odejść w zapomnienie. Polecam!

niedziela, 11 grudnia 2016

,,Świt, który nie nadejdzie" Remigiusz Mróz


Jest lepiej, a przynajmniej w porównaniu z poprzednią czytaną przeze mnie książką Remigiusz Mroza. ,,W cieniu prawa" zapowiadała się dobrze ale na zapowiedziach i oczekiwaniach się skończyło. Tym razem też autor wziął na warsztat przeszłość - Dwudziestolecie Międzywojenne i na tym tle zbudował opowieść o byłym bokserze, który przypadkowo trafia do warszawskiego przestępczego półświatka.

,,Świt, który nie nadejdzie" to zgrabnie napisana opowieść. Jednak i w niej pojawia się kilka zgrzytów. Historia Ernesta Wilmańskiego przypomina mi trochę opowieść o pudełkach, którą mój fizyk z liceum serwował każdemu kolejnemu rocznikowi. O co chodzi? W trakcie lektury nie opuszczało mnie poczucie, że w którymkolwiek momencie bym przerwała i odłożyła książkę będzie dobrze. Fabuła sprawia wrażenie trochę na siłę dopisywanej i rozbudowywanej. Nie wiem czy to było celowe działanie czy przypadkiem tak wyszło ale efektem jest poczucie nudy.

Pomysł na bohaterów był całkiem udany - policjantka i ,,dobry" gangster. Dwa różne światy i dwa różne spojrzenia. Taki zestaw w założeniu powinien gwarantować fajerwerki i dużo akcji. I nawet sporo się dzieje, akcja pełna jest niespodziewanych zwrotów ale tracą na tym postaci. W szale wydarzeń gubi się ich charakter i zaczynają sprawiać wrażenie sztucznych, wyidealizowanych lalek, które cało wychodzą z najgorszych opresji.

Czytanie początkowo szło mi bardzo opornie ale w pewnym momencie dałam się wciągnąć. Chyba to czar mojego ulubionego Dwudziestolecia tak zadziałał. Mrozowi udało się uchwycić specyfikę tego okresu, rzetelnie zbudować tło i wpleść w to całkiem niezłą historię sensacyjną. Nie udało mu się w prawdzie uniknąć potknięć ale nie narzekam (bardziej niż zazwyczaj:) ). Przyzwoita lektura, którą można pochłonąć w jeden weekend.

piątek, 2 grudnia 2016

,,Skradziony czas" Anita Shreve

Tytuł oryginału: Resistance

Dotychczas czytałam tylko jedną książkę Anity Shreve ,,Wyznanie". Wtedy zaskoczył mnie mocny psychologiczny i obyczajowy wydźwięk powieści. Przyznaję, że czegoś podobnego spodziewałam się i tym razem, szczególnie, że autorka przeniosła fabułę do czasów II wojny światowej.

,,Skradziony czas" koncentruje się na maleńkim skrawku okupowanej Belgii, gdzie rozbija się amerykański bombowiec. Jeden z rannych żołnierzy trafia do domu Claire i Henri'ego. Tam ukrywany jest przed Niemcami. Splot wydarzeń sprawia, że Henri zostawia żonę a sam musi uciekać przed okupantem. Wtedy między młodą Belgijką a Amerykaninem rozwija się romans od początku pozbawiony przyszłości.

Powieść ma bardzo mocno skoncentrowaną formę. Zaledwie jeden główny wątek - rodzące się uczucie między Claire i Tedem. Wyraźnie za to rysuje się tło - czasy niemieckiej okupacji, działalność ruchu oporu, represje ale przede wszystkim trudne codzienne życie. Autorka dała posmakować wszystkiego dzięki zaledwie jednemu wojennemu epizodowi. Buduje bardzo subiektywny i personalny obraz okupacji. 

Daleko tej powieści do innych książek, których akcja toczy się w czasie II wojny światowej. Za mało się danych historycznych, realiów wojennych czy opowieści o ludziach. Brakło też pogłębienia psychologicznego, które zainteresowało by fabułą. Dosyć przewidywalny przebieg akcji lekko rozczarowuje. Do końca nie doczekałam się na coś co mogłoby wyróżnić z tłumu podobnych akurat ten tytuł.