niedziela, 29 listopada 2020

,,Nieproszony gość" Charlotte Link


Tytuł oryginału: Der Fremde Gast

Powieści kryminalno-psychologiczne Charlotte Link to specyficzny rodzaj opowieści, nie dający się z niczym pomylić. Autorka uwielbia na pierwszy plan wysuwać kobiety, których historia (delikatnie mówiąc) jest skomplikowana. Przywiązane do mężczyzn, w którymś momencie muszą określić co dalej a wtedy zaczyna się dziać coś innego - mrocznego, niebezpiecznego, przerażającego. Dokładnie ten sam schemat znajdziemy także w powieści ,,Nieproszony gość".

Rebecca Brandt to trochę ponad czterdziestoletnia kobieta, której życie rozpadło się po śmierci męża. Nie widząc sensu dalszego życia jest zdecydowana popełnić samobójstwo. Los stawia na jej drodze jednak parę młodych ludzi Ingę i Mariusa. Nie wie jeszcze, że to przypadkowe spotkanie ma dużo głębsze znaczenie. I wiąże się z tajemniczym morderstwem starszej pary, które zostało popełnione w Monachium.

Charlotte Link lubi grzebać w psychice kobiet, które zapomniały już o swoich ambicjach lub życie im się zawaliło. Tworzy takie postacie, które na pierwszy rzut oka odstraszają. Zapłakane, bezradne, trochę za bardzo poddające się innym. Dokładnie takie są wszystkie postacie przewijające się przez ,,Nieproszonego gościa". Wyraźnie widać, że wszystkim brakuje tego przysłowiowego ,,kopniaka w tyłek" i on nadchodzi. Bardzo dramatyczny, niebezpieczny, straszny i zabójczy. W zupełnie nieoczekiwanym momencie i od strony, z której nikt by się tego nie spodziewał. Bo gdy już ułożymy sobie jakoś fabułę w głowie, wydaje się, że wszystkie puzzle trafiły na swoje miejsce, gdy przebrniemy przez wszystkie załamania i kryzysy to nagle cała fabuła wywraca się do góry nogami. Nic nie jest takie jak było a dzięki temu zaskoczenie jeszcze większe. I chyba nie tylko dla bohaterek ale także dla czytelnika.

,,Nieproszony gość" nie jest może szczególnie porywającym thrillerem, ma sporo męczących dłużyzn, dużo tam smutku, rezygnacji i biernego płynięcia przez życie ale finał jest całkiem zaskakujący i zmienia zupełnie obraz całości. Widać jak dokładnie każdy element pasuje do całości, jak pozornie mało znaczące epizody nabierają znaczenia a odkryta tajemnica może stać się momentem przełomowym. 

 

 p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 63,8 cm - 3,2  cm = 60,6 cm.

wtorek, 24 listopada 2020

,,Zła wola" Jørn Lier Horst

Tytuł oryginału: Illvilje

Coś za co szczególnie cenię sobie kryminały Horsta to, to że mocno osadzone są w rzeczywistości. To nie jest jakaś abstrakcja, odległa rzeczywistość, miasto gdzie nigdy nie zamieszkamy, środowisko, do którego nigdy nie wejdziemy. Wszystko to co dzieje się w jego powieściach jest bliskie, jest zwyczajne - zaczynając od postaci, po zdarzenia, procedury, zachowania - a przez to tak bliskie i w ten sposób najbardziej przerażające.

,,Zła wola" to najnowsza odsłona działań prowadzonych przez komisarza Williama Wistinga. Tym razem w trakcie prowadzonej wizji lokalnej ucieka groźny zabójca. Wszystko wskazuje, że musiał mu pomóc ktoś z zewnątrz. Zaczyna się szeroko zakrojona akcja mająca na celu pochwycenie mordercy i zidentyfikowanie nieuchwytnego Tego Drugiego. Równocześnie w tle toczy się śledztwo przeciw samemu Wistingowi, który jest głównym podejrzanym o niedopełnienie zadań, przez co uciekł zbrodniarz.

,,Zła wola" to nie tylko świetnie rozpisany kryminał, trzymający w napięciu od pierwszych stron. To także swoiste rozmyślanie nad naturą zła i tym kiedy może zostać przekroczona ta niewidzialna granica, oddzielająca to co dozwolone od tego co niedopuszczalne. Gdzieś pomiędzy kolejnymi zaskakującymi zwrotami akcji cały czas przewija się zaskakujące założenie, że zło tkwi w człowieku i a on się mu poddaje. Przyznam, że ten sposób prowadzenie narracji niczego nie zaciemnia w fabule. Wręcz nadaje jej drugie dno, to wszystko co rozgrywa się na pierwszym planie staje się mroczniejsze, bardziej przerażające i zdecydowanie bardziej realne. To już przestaje być fikcją literacką, w jakiś sposób oddziałuje na czytelnika. Chyba tylko Horst potrafi tak wiele wyciągnąć z prostej sprawy i nadaje zupełnie nowy wymiar kryminałowi. Dlatego po raz kolejny wracam do tej serii i wrócę jeszcze na pewno w przyszłości.

czwartek, 19 listopada 2020

,,Wyhoduj sobie wolność" Maria Hawranek, Szymon Opryszek

 
Przyznam otwarcie, że Urugwaj jest tym krajem Ameryki Południowej, z którym nie mam żadnych skojarzeń. Argentyna, Chile, Brazylia, Boliwia, Peru, Wenezuela, Kolumbia, Meksyk, o każdym z wymienionych mogę coś powiedzieć, chciałabym tam się znaleźć, chciałabym je przemierzyć. Urugwaj wciśnięty pomiędzy Argentynę i Brazylię wydaje się być przytłoczony przez bardziej znanych sąsiadów a przez to istniejący trochę w ich cieniu. A to bardzo błędne myślenie. Urugwaj to państwo zaskakujące, inne w kontekście całej Ameryki Południowej i dzięki temu jeszcze bardziej fascynujące.

Urugwaj to państwo fascynujące, pełne kontrastów i zaskakujące. Jako jedyne państwo w Ameryce Południowej zdecydowało się przyjąć uchodźców z Syrii, pomimo tego, że samo mierzy się z ogromem własnych problemów. Jest państwem oficjalnie głoszącym swoją świeckość, gdy cały kontynent raczej kojarzony jest z mocnym przywiązaniem do wiary chrześcijańskiej. Miał prezydenta, który 90% swojej pensji oddawał na cele charytatywne. Urugwaj nie uląkł się gdy potężny koncern nikotynowy wytoczył mu proces. Wręcz przeciwnie - odważnie stanął do sądowej walki o to by dać mieszkańcom prawo do życia bez nikotyny. Równocześnie, jako jedno z pierwszych państw na świecie zalegalizował marihuanę. Tak, to kraj paradoksów i zaskoczeń. Kraj, który chce się odkrywać i dowiadywać się o nim coraz więcej.

,,Wyhoduj sobie wolność" to zbiór wciągających reportaży. Każdy jest inny, każdy poświęcony innemu tematowi ale wszystkie łączy przebijający się temat wolności: ekonomicznej, politycznej, religijnej, światopoglądowej. Czasem jest jej więcej, czasem jest skierowana w zupełnie błędną stronę ale Urugwajczycy mają w pewien sposób jej poczucie i z niej korzystają. Chociaż niektóre z poruszanych zagadnień jest trudne, bolesne to jednak przebija z nich nadzieja, optymizm i jakiś spokój. Bo taki właśnie jest Urugwaj - spokojny w swym chaosie, może przez to mniej tam charakterystycznej latynoskiej ekspresyjności i egzotyki ale z pewnością nie jest mnie fascynujący i godny zachwytu. Polecam! 

 p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 66,2 cm - 2,4  cm = 63,8 cm.

,,Epoka hipokryzji" Kamil Janicki


,,Epokę hipokryzji" dostałam w 2015 gdy zmieniałam pracę. Paradoksalnie przeczytałam ją w końcu teraz gdy znowu jestem w trakcie zmian pracy. Taka życiowa klamra ale nie o to mi chodzi gdy przywołuję datę 2015. Ważne jest coś zupełnie innego. Rok później, w 2016 były pierwsze marsze kobiet przeciwko projektowi zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, preludium do tego co działo/dzieje się w naszych miastach w październiku i listopadzie 2020. Można się z tym zgadzać lub nie, można być za zaostrzeniem ustawy, można być przeciw ale najpierw trzeba przeczytać książkę Janickiego i uświadomić sobie jedną rzecz. Kurczę, mamy 2020 rok - wydaje nam się, że tematy związane z seksem i erotyką są czymś normalnym, że jesteśmy tacy postępowi, tacy nowocześni. Wiecie co, guzik prawda. Dokładnie to samo działo się sto lat temu. Dokładnie tak samo wyglądała rzeczywistość gdy rodziła się II Rzeczpospolita. Hipokryzja mieszała się z postępowymi hasłami.

Można tę książkę różnie oceniać, można się zachwycać, można oburzać, że bazuje na chwytliwym temacie i serwuje mnóstwo banałów ale mnie najbardziej uderzyło jak bardzo aktualna jest to książka. Dlatego podkreślałam ten rok 2015. Nie można zarzucić jej, że manipuluje faktami żeby dopasować się do nastrojów społecznych. Nie, ona pokazuje, że nadal mentalnie tkwimy w XX-leciu. Jak pozbyć się problemu aborcji - zakazać. Oficjalnie nie ma więc po problemie. Tak samo było w XX-leciu np. z gwałtem i zbrodniami seksualnymi - po prostu prawo ich zakazało, problem rozwiązany. Jest problem z prostytucją - zakazujemy. Prawa kobiet - a co to w ogóle? Edukacja seksualna, szok, planowano ją wprowadzić do szkół już w 1904 ale coś nie pykło i tak zostało do dziś. A najbardziej szokujące były dla mnie hasła jakimi się posługiwano. Wtedy wrogiem numer jeden był Żyd. To on zagrażał polskiej,katolickiej rodzinie bo gorszył sprzedając prezerwatywy, obrazki erotyczne. Ale wystarczy zmienić Żyda na geja i mamy dokładnie to samo. DOKŁADNIE!!! Znowu mamy wroga, można zwalić winę, wszyscy szczęśliwi. Tylko czy naprawdę o to chodzi? Czy naprawdę kwestie związane z seksualnością będą bagatelizowane, trywializowane, wyśmiewane, zamiatane pod dywan w imię hipokryzji i fałszywej moralnością. Trzeba sobie uświadomić jedno to nie XXI wiek wymyślił zdradę, seks, homoseksualizm, erotykę, masturbację, pornografię, prostytucję. To istniało zawsze. A od co najmniej 100 lat polska retoryka się nie zmieniła. Trwamy dokładnie w tym samym punkcie i to jest straszne. I właśnie dlatego trzeba sięgnąć po książkę Janickiego. Warto, chociaż z pewnością obudzi się w Was gniew, zażenowanie i wkurzenie, że nadal niczego się nie nauczyliśmy jako naród.

 p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 69,9 cm - 3,7  cm = 66,2 cm.

niedziela, 15 listopada 2020

,,Wypowiedz jej imię" James Dawson

 
Tytuł oryginału: Say Her Name
 
Wieczór hallowenowy, grupka nastolatków w prywatnej angielskiej szkole postanawia się zabawić i sprawdzić ile prawdy jest w jednej z najbardziej mrożących krew w żyłach legend - tej o Krwawej Mary. O północy przed lustrem trzy razy wypowiadają jej imię. Początkowy żart staje się wstępem do pięciodniowego wyścigu z czasem. Krwawa Mary po upływie tego czasu naprawdę po nich przyjdzie. Trójka nastolatków, Bobby, Naya i Caine, nie poddają się tak łatwo. Są zdeterminowani by poznać prawdziwą historię Mary i dzięki temu zapewnić sobie bezpieczeństwo. Zaczynają szukać, dociekać i zadawać pytania a to co odkryją będzie zaskakujące i nie takie jak wszyscy się spodziewają.

,,Wypowiedz jej imię" to typowy horror dla nastolatków. Bazuje na popularnej miejskiej legendzie, dając jej umiejscowienie w typowej angielskiej szkole z internatem i w całkiem niezły sposób rozwijając ją. Krwawa Mary z legendy jest nie tylko straszącym upiorem, żądnym krwi ale nabiera konkretne kształty i staje się realną postacią, która w wyniku traumatycznych zdarzeń próbuje skontaktować się z żywymi oraz wywołać w nich strach i przerażenie. I nawet jeśli ten wątek jest ciekawy to jednak jest dopasowany pod nastoletniego czytelnika. Strach ma raczej wielkie oczy niż realnie przeraża czy zaskakuje. Bohaterowie to też wścibskie dzieciaki, pchające się tak nie trzeba. O ile takie książki zapewniały rozrywkę w okresie nastoletnim to teraz gdy czytałam jako osoba dorosła raczej wywoływały uśmieszek.

Zdecydowanie nie jestem targetem dla takiej literatury. Przyznaje, że powieść jest lekka, momentami zaskakująca ale raczej nie wywoła większych emocji. Przeczytać i zapomnieć.

,,Siostra Cienia" Lucinda Riley

Tytuł oryginału:The Shadow Sister 
 
Bohaterką trzeciego tomu serii o ,,Siedmiu Siostrach" jest Star, najcichsza i żyjąca wiecznie w cieniu przebojowej CeCe. Śmierć ojca i otrzymany do niego list wraz z tajemniczą figurką pantery staną się dla dziewczyny katalizatorami, zmuszającymi ją do wyjścia z cienia i wyruszenia na poszukiwanie własnej wyjątkowej drogi. Historia jest przeszłości dziwnym trafem będzie zahaczać o Beatrix Potter, słynną angielską pisarkę dla dzieci oraz o ...króla. Gdzie dokładnie skrzyżują się ich drogi to trzeba samemu odkryć.

Lucinda Riley po raz kolejny tworzy opowieść, od której trudno się oderwać. Historia Star jest dokładnie taka jak sama bohaterka, z jednej strony nieśmiała, skrywająca się w cieniu innych ale równocześnie bogata wewnętrznie, rozkwitająca w spokoju i zachwycająca gdy przyjdzie jej kolej. Tak jak w poprzednich tomach tutaj też równorzędnie prowadzone są dwie opowieści. Ta druga, prowadzona w tle wzrusza i zachwyca. Flora MacNichol, jej bohaterka, jest silną, zdeterminowaną kobietą, zdolną do wielkich poświęceń w imię miłości do najbliższych ale również czekającą aż jej własne szczęście się odnajdzie. Ta historia pomaga wydobyć na wierzch naturalną siłę Star i pozwala jej zawalczyć o to kim chce być.

Ogromne znaczenie w powieściach Riley ma miłość. Nie jest ona jednak schematyczna i ckliwa. Pojawiają się jej różne odcienie, różne natężenia ale każda odmiana jest tym co bohatera ubogaca i sprawia, że nabiera sił i pewności siebie. I nie ważne czy pojawia się nagle czy rodzi się powoli w codzienności.

Z przyjemnością wracam do cyklu ,,Siedem sióst". Ta seria posiada wszystko co uwielbiam: pasjonującą, zaskakującą opowieść, mocno osadzoną w historii i pokazującą nowe oblicze znanych postaci, ale także mocne kobiece bohaterki, które decydują się odkrywać siebie i uczą się być dumne z tego kim są i co chcą robić w życiu. ,,Siostra cienia" koncentruje się wokół tematu rodziny, dając do zrozumienia, że można być feministką i cudowną matką rodziny oraz panią domu. To także jest powołanie i dar, pod warunkiem, że samej się dokonało tego wyboru.

poniedziałek, 9 listopada 2020

,,Muzeum Luster" Luis Montero Manglano

Tytuł oryginału:El museo de los espejos 
 
Pamiętacie Tirso i Narodowy Korpus Poszukiwaczy, który mieścił się w Piwnicy pod Narodowym Muzeum Archeologicznym w Madrycie? No właśnie, nie tylko to muzeum w Hiszpanii skrywa sekrety. Inne, mroczniejsze i bardziej przerażające sekrety skrywa prawdopodobnie najsłynniejsze hiszpańskie muzeum, Muzeum Prado. Chcecie posłuchać opowieści? To siadajcie wygodnie, bo Luis Montero Manglano zna te najlepsze.

W Muzeum Prado w związku z rocznicą jego powstania ma zostać przeprowadzony Międzynarodowy Konkurs Kopistyczny. Zgłasza się sześcioro malarzy, pragnących wykazać się umiejętnościami i zawalczyć o główną nagrodę. Jednak tuż przed rozpoczęciem konkursu dyrektor muzeum ginie w strasznych okolicznościach. Mężczyzna zostaje zabity we własnym domu a jego ciało zostaje w dziwny sposób zainscenizowane. Wkrótce dochodzi do kolejnych zbrodni i wszystkie mają swoje odbicie w obrazach jakie można znaleźć w muzeum. Policja jest bezradna i wydaje się, że jedynymi osobami, które dostrzegają w tym ciągu zbrodni sens jest młoda malarka, uczestniczka konkursu i chłopak, którego pasją jest odczytywanie symboli. Zaczyna się wyścig z czasem by pokonać niewidzialne zło, które zaczyna czuć się coraz pewniej.

,,Muzeum Luster" to nowa powieść Luisa Montero Manglano, autora trylogii ,,Poszukiwacze", która kilka lat temu skradła mi serce. Nie dziwi więc fakt, że gdy dowiedziałam się o nowej książce, po prostu MUSIAŁAM ją mieć. Nowa historia, nowe miejsce, nowi bohaterowie ale jedno pozostaje bez zmian przygoda i wyjątkowa umiejętność mieszania faktów historycznych z fikcją literacką. To sprawia, że  powieści Manglano czyta się jednym tchem. ,,Muzeum Luster" jest mroczniejsze i bardziej przerażające niż seria ,,Poszukiwacze". Tam czuło się nieśmiertelnego ducha Indiany Jonesa i wręcz chciało się samemu przeżywać razem z Tirsem kolejne przygody, tutaj niebezpieczeństwo wręcz dyszy przez kark i wywołuje dreszcze niepokoju. Autor tak konstruuje akcje, że z jednej strony dostarcza wielu szczegółów, ukrytych w symbolach bardzo drobiazgowo interpretowanych przez Guillermo ale z drugiej strony im więcej się wie tym bardziej obraz staje się ciemniejszy i bardziej mroczny. Muzeum Prado i przechowywane tam obrazy już nie są ucztą kulturalną i artystyczną, stają się zagrożeniem a przez to lustrem, w którym odbija się rzeczywistość - brutalna, zła, mroczna rzeczywistość. Jednak, żeby poznać wszystkie odpowiedzi trzeba w nią wniknąć, zanurzyć się i tylko wtedy możliwe jest jej pokonanie.

,,Muzeum Luster" mnie pochłonęło. Przyznam, że nie tylko wciągnęła mnie emocjonująca intryga kryminalna ale także całe tło - bogate, szczegółowe wejście w świat symboli. Opowieść o symbolach, ich interpretacji i wielowiekowym znaczeniu zajmuje wiele miejsca w powieści ale nie przytłacza. Jest naturalnym uzupełnieniem historii, wydobywa jej głębię i nadaje znaczenie pojawiającym się obrazom a także temu co dzieje się z bohaterami. Fascynuje, intryguje i sprawia, że chce się zobaczyć Muzeum Prado wraz z jego sekretami na własne oczy. ,,Muzeum Luster" to powieść, po którą koniecznie trzeba sięgnąć, listopadowe wieczory razem z nią staną się niezwykłe.

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Rebis!
 
 
p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 73,0 cm - 3,1  cm = 69,9 cm.
 

niedziela, 1 listopada 2020

,,Upiorne Święta" Antologia

 
Już wkrótce Święta Bożego Narodzenia. Już teraz, chociaż listopad dopiero się zaczął, w sklepach pojawiają się pierwsze ozdoby, pierwsi Mikołaje, za chwilkę najpierw nieśmiało potem coraz mocniej zabrzmią piosenki świąteczne, z nieśmiertelnym ,,Last Christmas" na czele. I chociaż wszystko to ma wprawiać ludzi w dobry, radosny, pozytywny nastrój to u mnie zawsze wywołuje ciarki zniechęcenia i przerażenia. Ale ja mam na myśli tylko szalejący konsumpcjonizm, sztuczność i przesyt bzdurami ,,które musisz mieć, żeby Święta się udały". Ale co by było, gdyby dreszcze przerażenia wywoływało coś innego? Co by było gdyby Boże Narodzenie wcale nie było tak radosnym, bezpiecznym i rodzinnym świętem jak chcemy by było? Właśnie na te pytania odpowiada antologia, która niedawno miała swoją premierę.

,,Upiorne święta" to zbiór dziesięciu opowiadań napisanych przez popularnych polskich pisarzy, wśród których wisienka na torcie jest kultowy angielski pisarz Graham Masterton. Akcja wszystkich opowiadań rozgrywa się w okołoświątecznej przestrzeni czasowej. I cóż można powiedzieć o całości? Z pewnością są to opowiadania tak zróżnicowane jak zróżnicowana jest tematyka poszczególnych autorów. Wszyscy tematycznie krążą wokół horrory, thrillera, mrocznego fantasy czy science fiction. Są opowiadania bardzo mroczne w swej wymowie, inne niosą smutne refleksje na temat nas samych i naszych relacji z ludźmi, znajdzie się i takie, które jest typowym zapychaczem czyli przeczytać i zapomnieć bo większych emocji nie wywołują. Są takie ocierające się o humor i trochę przewrotne - tutaj uśmiech w stronę Adama Przechrzty, którego dotychczas nie czytałam a który rewelacyjnie spisał się w krótkiej formie. Artur Urbanowicz nawet w opowiadaniu postawił na budowanie napięcia i zaskakujące makabryczne rozwiązanie. Zdecydowanie ciekawe i bardzo pesymistyczne spojrzenie na przyszłość ma Marek Zychla. Przyznam, że jego opowiadanie bardzo mnie zaintrygowało, ma w sobie coś z bardzo mrocznego postapo.

Nie chcę opisywać i streszczać każdego z opowiadań bo wiem, że w tym zbiorze każdego uderzy coś innego. Opowiadania są zróżnicowane ale wszystkie mają mroczny wydźwięk. Epatują przeróżnymi emocjami: lękiem, niepewnością, zaskoczeniem, strachem, poczuciem zagrożenia czy niepewnością jutra. Jedne są bardziej nastawione na rozrywkę, inne w tle przemycają ważne tematy i koncentrują się na mało popularnych problemach. Nie da się ich jednak czytać zupełnie obojętnie i jedno jest pewne: Boże Narodzenie nigdy już nie będzie takie samo.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Akurat!

 

 

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 75,5 cm - 2,5  cm = 73,0 cm.

 

,,Zbawiciel" Leszek Herman


Środek lata, Szczecin. Miasto w pełni sezonu urlopowego, turyści, wydarzenia kulturalne a w tle jak w każdym polskim mieście kolejne remonty i przebudowy. Nic nie wskazuje na to, że to lato ma być inne, aż do momenty gdy w trakcie prac remontowych zostają odkryte dziwne zabetonowane piwnice a wkrótce potem spokój miasta zakłóca zaskakujące zdarzenie, które początkowo zostaje potraktowane jako happening. Ale to dopiero początek. Tajemniczy terrorysta podpisujący się jako ,,Heiland der Welt" (Zbawiciel Świata) dopiero pokaże na co go stać a letni, wakacyjny Szczecin przestanie być aż tak atrakcyjnym miejscem do spędzenie leniwego urlopu.


Okazuje się, że ,,Zbawiciel" to już czwarty tom serii Sedinum. Przyjęłam to z zaskoczeniem bo dotychczas nie trafiłam na tę serię. Ale lepiej późno niż wcale. Bohaterami serii są dziennikarze Paulina i Piotr, którym pomaga architekt Igor. Cała trójka posiada wręcz nieprawdopodobny talent do znajdywania się w samym centrum zdarzeń oraz cechuje ich niestandardowe spojrzenie na rzeczywistość. Dzięki temu wydarzenia, które wokół nich się rozgrywają mają w sobie wiele przygody, tajemnicy i łączą się z trudną, zagadkową historią okolic Szczecina. Tak właśnie jest w przypadku sprawy Zbawiciela. Paulina i Piotr od początku patrzą na sprawę inaczej niż wszyscy dookoła. Dzięki swoim kontaktom i znajomościom zwracają uwagę na szczegóły, które są ignorowane lub marginalizowane. ,,Kopią" głębiej i próbują wiązać często dosyć zaskakujące wątki. Pakują się przez to w kłopoty ale czymże jest przygoda bez kłopotów.

,,Zbawiciel" trzyma w napięciu od pierwszych stron. Leszek Hermann buduje intrygującą, zaskakująca opowieść czerpiąc garściami z współczesnych realiów oraz faktów historycznych, dodaje to tego samograja intrygujących, żywiołowych, pełnych energii i wykraczających poza swoje granice bohaterów a dzięki temu powstaje idealna powieść sensacyjna. Bo czyż może coś lepiej się czytać, niż przepełniona zagadkami, niedopowiedzeniami książka zbudowana na mocnym fundamencie realnych historycznych tajemnic. Ale żeby nie było, że tylko główny wątek pcha fabułę do przodu. Z pewnością duże znaczenie mają też postacie drugoplanowe - przemyślane, popychające bohaterów do działania, czasem intrygujące czasem irytujące. Dzięki temu nie czuć nudy, nie ma niepotrzebnych dłużyzn w akcji bo naturalne przestoje wypełniane są delikatnym humorem.

Chyba jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić jest zakończenie. Pomimo, że wszystkie wątki bardzo logicznie i zgrabnie zostały zebrane w całość i zamknięte to brakuje mi takiego jednoznacznego postawienia kropki. W pewien sposób autor pozostawił interpretację zakończenia czytelnikowi. Nie podsumował powieści ale pozwolił się domyślić. Może nie jest do wielką wadą ale skoro wychowałam się na Scooby-Doo to czekałam na ten moment kiedy złoczyńca powie ,,Wszystko by się udało, gdyby nie te przebrzydłe dzieciaki". Nie znam maniery autora więc przyznam, że taki zabieg mnie zaintrygował i jestem ciekawa co będzie dalej. Ale na razie muszę jednak nadrobić pozostałe powieści bo Leszek Herman to zdecydowanie moje tegoroczne odkrycie. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MUZA!

 

 

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 79,1 cm - 3,6  cm = 75,5 cm.
 
 

,,No pasa nada! Nic się nie dzieje! Kobiece oblicze Meksyku" Beata Kowalik


No pasa nada! Nic się nie dzieje! A może raczej nic się nie zmienia! Wiem, że feminizm to pojęcie kontrowersyjne. W Europie narosło koło niego wiele mitów, stereotypów. Częściej kojarzy się z szaloną kobietą, nienawidzącą mężczyzn i głoszącą wyrwane z kontekstu obraźliwe hasła a niżeli z tym czym to właściwie jest, czyli walką o prawa kobiet. W Polsce mamy to szczęście, że dużo się w tej materii zmienia i od zawsze kobiety były otaczane szacunkiem. Nie wszędzie jednak tak jest. Są regiony świata gdzie pojęcie feminizmu jest totalnie nie znane a walka o prawa kobiet to prawie jak walka z wiatrakami. Takim właśnie miejscem jest nadal współczesny Meksyk. Państwo barwne, fascynujące, pięknie położone, posiadające bogatą kulturę ale także niesamowicie niebezpieczne.

Beata Kowalik spotkała się z kilkunastoma kobietami i podjęła próbę przybliżenia ich historii. Obraz jaki się wyłania jest zatrważający. Meksyk dla kobiety to przestrzeń pełna zagrożeń, niebezpieczeństw, świat, gdzie kobieta musi być podporządkowana mężczyźnie a bunt przeciw ustalonym od wieków prawom może równać się wyrokowi śmierci. Są jednak kobiety, które decydują się na zmianę. Decydują się na rozwód, porzucają rodzinne wsie, wypowiadają walkę koncernom, prowadzą własną działalność, pomagają i uświadamiają inne kobiety. Nie są bierne. Zmieniają to co od wieków jest ustalone i co wszyscy przyjmują jako konstans.

Dopiero spojrzenie na świat z takiej perspektywy uświadamia jak wielką szczęściarą jestem, że urodziłam się w Polsce, w rodzinie, która zapewniła mi wykształcenie i poczucie bezpieczeństwa i niczego nie narzucała pozwalając szukać własnej drogi. Niby coś oczywistego ale nadal nie dla wszystkich. Nadal są dziewczynki, które sprzedaje się za mąż i to prawie za bezcen. Nadal są kobiety, które nie posiadają nic, które mąż może gwałcić i bić. Nadal są dziewczyny, które nie umieją pisać ani czytać. Tak, obraz wyłaniający się z reportażu jest pesymistyczny i malowany w ciemnych barwach ale mimo wszystko wyłania się iskra nadziei, że to może się zmienić. Bo coś powoli się zmienia. I dlatego warto o tym mówić i wspierać te kobiety, które próbują walczyć o swoje prawa. Polecam!

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 81,3 cm - 2,2  cm = 79,1 cm.