środa, 28 stycznia 2015

,,Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży" Philip Pullman

Podstawową cechą baśni powinno być to, że powinny żyć. Powinny być opowiadane i przekazywane kolejnym pokoleniom, tak aby następne dzieci uczyły się poprzez nie rozróżniać dobro od zła, piękno od brzydoty, poznawały czym jest pracowitość, dzielność, sprawiedliwość czy mądrość. Zasadniczo baśnie może opowiadać każdy, lecz nie każdy potrafi robić to prawidłowo.

Swoją wersję najpopularniejszych baśni, tych zebranych przez braci Grimm, zaprezentował Philip Pullman. Wydanie dodatkowo zostało zaopatrzone o podtytuł ,,Bez cenzury". Przyznaję, że to on skłonił mnie do sięgnięcia. Oczekiwałam pierwotnych wersji baśni, bez wszystkich złagodzeń jakie narosły wokół nich przez lata. Niestety, bardzo się rozczarowałam.  Pullman stworzył wersję, która tak na prawdę nie wiem do kogo jest adresowana. Na pewno nie dla najmłodszych bo baśnie zostały okradzione z magicznej otoczki. Zostały potraktowane bardzo rzeczowo, w wielu przypadkach znikło wszystko to co stanowiło o ich wyjątkowości i cudowności. Czytałam tak jak należy czyli do poduszki i po skończeniu wielu, np. Żabiego króla, Królewny Śnieżki, zastanawiałam się: ,,Ej, to już? Przecież tutaj nic nie ma! Jak można było to lubić". Zabrakło uroku, powodującego, że nawet po latach wraca się do nich.

Zbiór Pullmana można przeczytać ale nie jest to książka, która będzie żyła. Jego baśnie są jednorazowe. A nawet notki umieszczone na końcu każdej baśni nie podwyższają wartości książki. Dla osób naprawdę zainteresowanych zarówno teorią literatury jak i historią jest tak zdecydowanie za mało informacji.

p.s. WYZWANIE 2015 - Więcej niż 215 stron

niedziela, 18 stycznia 2015

,,Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie" Federico Moccia

Pewnie jak każdy z nas, mam ulubione filmy do których powracam gdy jestem zmęczona i chcę zapomnieć o pracy, zmartwieniach, całej rzeczywistości, która mnie otacza. Zazwyczaj są to trochę naiwne opowieści, które oczywiście muszą kończyć się happy endem. I właśnie jednym z nich jest film ,,Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie". Słodziutka, naiwna opowieść o miłości z dwudziestoletnią różnicą wieku.

Informacja, że jest ekranizacja powieści Frederico Moccia sprawiła, że koniecznie chciałam ją przeczytać. Niestety, bardzo się rozczarowałam. Cóż, powieść jest jak dla mnie przekombinowana. Autor chyba za bardzo chciał popisać się ... ciężko mi to nazwać .. pseudoerudycją, umiejętnością filozofowania, że stworzył książkę, jak dla mnie, totalnie nie do przyjęcia. Upchnięte są tam wątki, przemyślenia, motywy pasujące do głównego wątku tak samo jak wół do karety. Znałam doskonale główny wątek ale i tak ciężko mi było zorientować się o co w tym wszystkim chodzi.

Bardzo rzadko mi się zdarza, żeby powiedzieć, że film jest lepszy ale w tym przypadku niestety tak jest. Na szczęście, przy jego realizacji wyrzucono wszystko co zbędne zostawiając tylko opowieść o Alexie i Niki. W prawdzie, żadne to arcydzieło ale miło się ogląda.

P.s. Trailer

p.s. 2: WYZWANIE 2015 - Zaczęłam kiedyś czytać, a nie skończyłam (pierwsze podejście lipiec 2013)

sobota, 17 stycznia 2015

,,Amsterdam" Ian McEwan

Na pogrzebie Molly spotyka się czterech mężczyzn. Jeden jest jej mężem, pozostali w różnych okresach byli jej kochankami ale nie stracili nigdy z nią kontaktu. Po pozornym płaszczykiem elegancji  dobrego wychowania każdy z nich skrywa urazę, pogardę oraz palącą nienawiść w stosunku do pozostałych. Po pogrzebie wydawałoby się, że drogi bohaterów powinny się rozejść bo zostali pozbawieni punktu wspólnego. Nic takiego jednak nie następuje, ich losy nadal się krzyżują a pod pozorem moralności i działania dla dobra społeczeństwa dochodzą do głosu skrywane uczucia.

I tym razem nie rozczarowałam się McEwanem. Od pierwszych stron mamy poczucie, że coś musi się stać. Sytuacja nie może pozostać w stanie zawieszenia. Z każdą kolejną stroną napięcie narasta aby doprowadzić do wielkiego finału właśnie w tytułowym Amsterdamie. Dodatkowo w tle poruszane są ważne tematy: wolności prasy oraz jej prawa do ingerencji w życie osób publicznych w imię dobra społeczeństwa, eutanazji czy roli świadka zdarzenia.

p.s. WYZWANIE 2015 - W tytule jest nazwa miasta

czwartek, 15 stycznia 2015

,,Najpiękniejszy kraj" Åke Edwardson

Od początku nic nie jest takie jak, wydawałaby się, powinno być. Jest mały, osiedlowy sklepik a w nim trzech zabitych. Tylko nic nie zginęło. Dodatkowo na drugim końcu miasta, w swoim mieszkaniu zostaje znaleziona martwa żona jednego z zabitych. Komisarz Winter wraz z współpracownikami zaczyna śledztwo. Nie należy ono jednak do łatwych. Zarówno ofiary jak i podejrzani są imigrantami przebywającymi w Szwecji nie zawsze legalnie. Policjanci stoją przed trudnym zadaniem przebicia się przez mury nieufności oraz milczenia. Zadanie komplikuje pozorny brak motywu oraz logicznego związku pomiędzy zmarłymi.

,,Najpiękniejszy kraj" to moje pierwsze spotkanie z komisarzem Winterem, a jest to ósmy tom serii. Trochę początkowo utrudniało mi to lekturę. Oprócz, głównego wątku kryminalnego, sporo miejsca poświęcone jest relacją prywatnym śledczych. Zanim się w tym  zorientowałam minęło trochę czasu. Ale na szczęście nie wpływa to na śledztwo więc spokojnie można to omijać.  Co do samego śledztwa, początkowo posuwa się ono bardzo powoli. Praktycznie nie ma żadnego punktu zaczepienia, policjanci błądzą po omacku  próbując znaleźć choćby najmniejszy ślad. Pod koniec akcja znacznie przyspiesza i trochę zaskakuje zakończenie.

Skandynawskie kryminały podbijają polski rynek, po kilka nawet sięgnęłam. Ten akurat na ich tle wypada trochę blado. Czytało się całkiem nieźle ale brakło jakiegoś ,,błysku" powodującego, że myśli się i oddycha wraz ze śledczymi. Fabuła w kilku miejscach sprawia wrażenie lekko niespójnej - nie zawsze do końca wiadomo skąd coś wynikło (może to tylko moje wrażenie bo nie czytałam wcześniejszych tomów). Do autobusu lub do czytania w kolejce do lekarza będzie jednak idealna :)

p.s. WYZWANIE 2015 - 52 książki w 2015

poniedziałek, 12 stycznia 2015

,,Jedwabnik" Robert Galbraith

Trzeba przyznać, że pomysł J.K.Rowling aby powołać do życia Roberta Galbraitha był strzałem w dziesiątkę. Za jednym zamachem otworzyła dla siebie nową furtkę powieściopisarską oraz częściowo odcięła się od popularności jaką przyniosła jej seria o Harrym Potterze. Pokazała, że drzemią w niej o wiele większe możliwości i że jej talent oraz pomysłowość nie został wyczerpany na serię o małym czarodzieju.

W Cormoranie Strike nie ma nic co upodabniałoby go do wcześniejszych bohaterów Rowling. Jest ciężko doświadczonym przez życie, trzydziestosześcioletnim weteranem wojennym, trochę antypatycznym, aspołecznym ale obdarzonym ogromną przenikliwością. Razem z asystentką Robin próbuje prowadzić agencję detektywistyczną. Ich najnowsze zlecenie to odnalezienie pisarza. Dosyć szybko okazuje się, że został on zamordowany a zlecenie zmienia się w poszukiwanie mordercy. Podejrzanych jest oczywiście kilku, a nowe tropy, podejrzenia, wątki, czy domniemane motywy tylko się mnożą.

Jestem całkiem pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mnie wciągnie. Bardzo szybko się ją czytało i chyba co kilka stron zmieniałam swoje przekonania co do tego kto w finale okaże się prawdziwym mordercą. Fakt, nie jest to kryminał, który by mnie tak pochłoną, że z kartką i długopisem rozrysowywałabym wzajemne zależności między podejrzanymi (tak, kiedyś, dawno temu, tak robiłam aby sama dojść do rozwiązania) ale spędziłam z nią kilkanaście przyjemnych godzin. Na pewno będę wypatrywać kolejnych tomów cyklu.


p.s. WYZWANIE 2015 - Autor pod pseudonimem

sobota, 10 stycznia 2015

,,W teatrze uczuć" Lisa Kleypas

Lisę Kleypas polubiłam gdy trafiłam na serię o rodzinie Hathaway. Pokazała, że potrafi pisać zabawne romanse historyczne pełne wyjątkowych postaci z którymi ciężko później się rozstać. Nie inaczej jest w przypadku ,, W teatrze uczuć". Główni bohaterowie to najpopularniejszy londyński aktor Logan Stone oraz młodziutka Maddy. Ona ucieka od narzuconego przez rodziców małżeństwa, on - trzymana na dystans ludzi i ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje jest jakiekolwiek uczucie. Zetknięcie się takich indywidualności nie może nastąpić bezwypadkowo.

Jak w typowym romansie, nie wszystko może iść łatwo. Nasi bohaterowie mają zadziorne charaktery, w tle panoszą się postaci, które koniecznie muszą wściubić jeszcze swoje trzy grosze, są i tajemnice oraz bolesne wspomnienia. Ogólnie jest sporo śmiechu, wzruszeń po to aby skończyć się, jakże by inaczej, upragnionym happy endem.

W bibliotece trafiłam akurat na wydanie z wielkimi literami. Jest to inicjatywa wydawnictwa Prószyński i S-ka mająca na celu ułatwienie czytania osobom słabo widzącym lub starszym. Jako typowy krótkowidz przyznaję, że druk jest na tyle duży, że spokojnie mogłam czytać bez okularów czy też soczewek. Powoduje to, że format wzrasta ale nie jest on na tyle wielki żeby nie można było zabrać jej do torebki.

p.s. WYZWANIE 2015 - 52 książki w 2015

piątek, 9 stycznia 2015

,,Fotografomania. Obrazki autobiograficzne" Wojciech Mann

Kto z nas nie zna pana Wojciecha Manna? To chyba jedna z najbardziej charakterystycznych postaci radia i telewizji. Dziennikarz,  satyryk, konfenansjer. Jego komentarze wypowiadane śmiertelnie poważnym tonem nieodmiennie bawią, równocześnie, co bardzo rzadkie obecnie, nie obrażając nikogo. Dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po jego książkę.  Już tytuł jest znaczący i pokazujący specyficzne poczucie humoru pana Wojtka. Jak sam pisze, można interpretować go dowolnie: ,,Fotografo – mania” , ,, Foto – grafomania” lub wg mnie najwłaściwsze ,, Foto – grafo – mania”.

Książeczka (bo to zaledwie trochę ponad 100 stron) jest opowieścią o Wojciechu Mannie i o epoce już minionej. Autor z dużym dystansem do siebie i świata opowiada o swoich środkach transportu, ubiorze (albo jeśli ktoś woli o swoim design'ie) oraz trochę o pracy i podróżach. Wszystko kończy alternatywna, nigdy nie publikowana biografia Wojciecha Manna. Swoją mocno ironiczno-humorystyczną historię ilustruje zdjęciami. Raczej nie można powiedzieć, że są to jakieś wyjątkowe zdjęcia. Chyba każdy z nas podobne znajdzie w swoim albumie. ,,Słodkie" fotki z wczesnego dzieciństwa, zdjęcia z wycieczek i podróży, z występów szkolnych, przypadkowo zrobione ze znajomymi... W sumie to są te ciekawsze, bo któż nie lubi oglądać jak zmieniali się znajomi a szczególnie pośmiać się z wyglądu i mód minionych. Tutaj jest nam to umiejętnie dawkowane (zobaczyć pana Wojtka z długimi, kręconymi włosami - po prostu szok!!!).

Cała książka jest bardzo pięknie napisana. Celebryci zazwyczaj nie przepuszczają okazji, żeby w swoich książkach kogoś obsmarować a siebie wybielić oraz zaserwować całe mnóstwo szokujących szczegółów. Tutaj tego nie spotkamy. Jest to nieprawdopodobnie zabawna opowiastka ułożona z fotografii. Wojciech Mann dużo opowiada anegdot ale nie ujawnia żadnych osobistych szczegółów.

Przyznaję, że jest to niesamowity pomysł: napisać swoją historię i zilustrować ją. Cóż, pozostaje wygrzebać stare albumy i zacząć pisać swoją ,,Foto-grafo-manię". Polecam gorąco!!

p.s. WYZWANIE 2015 - 52 książki w 2015

niedziela, 4 stycznia 2015

Stosik czytelniczy III styczeń 2015

Witajcie po Świętach i Nowym Roku!

Mój stosik na ten miesiąc jest niewielki. Póki co próbuję nadgonić zaległości i staram się nie przynosić nowym książek. Choć rączki swędzą gdy jestem w bibliotece lub w okolicach księgarni.


Od góry:

- Romantyk Boży Stanisław Dziedzic BG Krowoderska Biblioteka Publiczna
- Teatr Ryb John Gimlette Krowoderska Biblioteka Publiczna oddział dla młodzieży
- W teatrze uczuć Lisa Kleypas  BG Krowoderska Biblioteka Publiczna
- Hiszpański smyczek  Krowoderska Biblioteka Publiczna oddział dla młodzieży

sobota, 3 stycznia 2015

,,Don Camillo i jego trzódka" Guareschi

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że jest to książka na którą nie ma miejsca obecnie. Bo i po co i gdzie? Nie jest to żaden krzykliwy bestseller, bulwersująca nowość, nie napisał jej kontrowersyjny pisarz, nie ma wampirów, demonów, seksu. Jest tylko jeden wiejski ksiądz i jego parafia, gdzieś na Nizinie Padeńskiej. Powie ktoś, że temat konfliktu proboszcza z wójtem jest oklepany. Mamy swoje ,,Ranczo" i to wystarczy, po co jeszcze książka i to napisana prawie 70 lat temu. Fakt, może i temat oklepany ale warto sięgnąć i zagłębić się w te króciutkie opowiadania.

Don Camillo nie jest stereotypowym duchownym, wybuchowy, uparty, czasem nadgorliwy w swych działaniach. Jednak jego wiara i troska o parafian są ogromne i potrafią przewyższyć wszelkie wady. Jego parafianie to też nie są spokojne owieczki - uparci, twardzi, nie dający sobie w kaszę dmuchać.

Wszystkie opowiadania napisane są z przymrużeniem oka, nie oznacza to jednak że są to śmieszne, lekkie anegdotki. Wiele porusza ważne, nawet współcześnie, problemy. Pozornie lekki ton sprawia, że jakoś bardziej docierają do świadomości i zmuszają do refleksji. Wartko sięgnąć, bo to przede wszystkim książka o ludziach dla ludzi.

p.s. WYZWANIE 2015 - 52 książki w 2015

czwartek, 1 stycznia 2015

,,Miasteczko Cold Spring Harbor" Richard Yates

Moje pierwsze spotkanie z Richardem Yatesem i przyznam, że mam dosyć mieszane uczucia po tej lekturze. Pozornie całkiem prosta historia pokazująca urywek z życia dwóch rodzin, które zostają spowinowacone małżeństwem. Evan, wnosi w to małżeństwo doświadczenia z pierwszego nieudanego związku oraz niezrealizowane marzenia o nauce w college'u, natomiast Rachel poza dziecinną naiwnością szaloną matkę (i wcale nie w tym pozytywnym znaczeniu) oraz szesnastoletniego brata. Wszyscy zamieszkują w jednym domu w tytułowym miasteczku Cold Spring Harbor.

Bardzo szybko czytało się tą książkę, nie jest ona jakoś bardzo rozbudowana fabularnie. Zdecydowanie bardziej koncentruje się na sferze psychologicznej prezentacji bohaterów. Zestawienie tak różnych charakterów powodowało, że czekałam na naprawdę mocny akcent w zestawieniu. Wydawało mi, że to wszystko nie może w żaden sposób dobrze się zakończyć. Dramatycznego zakończenia nie doczekałam się, za to jak w życiu, negatywne emocje znalazły swoje ujście na chwilę. A co będzie dalej? Autor daje nam pole do snucia własnych przypuszczeń.

p.s. WYZWANIE 2015 - Akcja nie dzieje się w Europie