poniedziałek, 28 września 2020

,,Sprawdź, czy ktoś za Tobą nie stoi" Ina Nacht


 Lubię sięgać po nowych polskich autorów a szczególnie wtedy gdy akcja powieści toczy się w nieoczywistym miejscu. Przecież nie tylko Warszawa czy któreś z czołowych polskich miast może stać się areną niesamowitych, emocjonujących zdarzeń. Także Kotlina Kłodzka może skrywać swoje tajemnice i sprawić, że spojrzymy na ten region zupełnie inaczej.

I właśnie tam akcję swojego thrillera umiejscowiła Ina Nacht. ,,Sprawdź, czy ktoś za Tobą nie stoi" to thriller, który bardzo wiele obiecywał w pierwszej części. Powoli ale w bardzo niepokojący sposób budowana akcja sugeruje wiele. Ociera się o bolesne rodzinne tajemnice, zagadkowe wierzenia, zmowę milczenia, tak charakterystyczną dla małych, odciętych miejscowości, do których nagle wprowadza się ktoś obcy. Tak właśnie jest tutaj. Kaja i Sonia to para lesbijek. Już to jest czynnikiem, który sugeruje, że bohaterkom powinno być trudno przełamać lody i wejść do małej wiejskiej społeczności. Rozumiem zabieg autorki, że nie chciała tego mocno akcentować ale z pewnością mocniejsze uwypuklenie tego detalu dużo bardziej skomplikowałoby akcję i sprawiło, że całość byłaby bardziej wielowarstwowa, mocniejsza i bardziej wyrazista. Bo trochę wyrazistości brakło. Zaczyna się świetnie, od znalezienia tajemniczych kości w ogrodzie, pojawia się mroczny klimat zagrożenia, jest niebezpiecznie, trochę horrorowo, czuć nieuchwytny podmuch niewypowiedzianego, nieuchwytnego zagrożenia. I nagle to wszystko zostaje jak nożem ucięte. Zagadka szybko znajduje swoje wyjaśnienie, w sumie bez pomocy kogokolwiek. Całe świetnie budowane poczucie zagrożenia rozmywa się jak poranna mgła i zostajemy z trochę głupim wrażeniem: ,,To już?". I chociaż wiem, że nie do każdego rozwiązania trzeba iść na około, nie wszystko musi zajmować dużo czasu to jednak jest mi szkoda zmarnowanego potencjału i żałuję, że tak szybko to się skończyło.

Jedynym plusem jest pewnie skomplikowana relacja jaka powstała w tle pomiędzy policjantami Kariną i Aleksem. Sugeruje to świetną podwalinę pod mocną, bardzo głęboko wnikającą w psychikę oraz niejednoznaczną historię. Mam nadzieję, że ten wątek, jeśli zostanie dalej pociągnięty, pokaże zupełnie inne oblicze serii.

Czuję niedosyt po zakończonej lekturze ale widzę potencjał. Mam nadzieję, że to falstart i im dalej tym będzie lepiej. Jestem ciekawa co będzie dalej i z pewnością jeszcze wrócę by sprawdzić czy moje przeczucia są słuszne.

niedziela, 27 września 2020

,,What The F." Benjamin K. Bergen

 

Tytuł oryginału: What the F. What Swearing Reveals About Our Language, Our Brains, and Ourselves


Wszyscy wiedzą, że prawie nie przeklinam. Zawsze zwracam uwagę, gdy ktoś ze znajomych przeciągnie o jedną ,,ku#$%" za daleko. Ale nawet mi, osobie unikającej przekleństw zdarzają się momenty. Ostatni, w trakcie pracy z domu w początkowej fazie lockdownu. Kolega z pracy, gdy już nie wytrzymałam i wszystko co złe wysypało się ze mnie online, podsumował, że słysząc kogoś, kto nie przeklina, jak przeklina to można się poczuć jakby psychopata gonił go z siekierą. Jest moc prawda? Bo taka jest prawda, nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy to wulgaryzmy mają ogromny wpływ na nasze życie, nasze emocje, zachowanie i odbieranie świata.

Benjamin K. Bergen próbuje to wszystko spójnie podsumować i stworzyć jedno wielkie kompendium wiedzy o wulgaryzmach. Zaczyna od podstaw czyli szuka źródła postrzegania pewnych słów za właściwe. Analizuje wszystko: pochodzenie słowa, jego budowę, ilość sylab, głosek. Chce w ten sposób zbudować jednolite podwaliny pod bardzo dokładną i wnikliwą analizę wulgaryzmów. Potem idzie dalej. Próbuje odkryć jak ,,brzydkie słowa" wpływają na oddech, wydzielanie potu, jak się zachowujemy gdy przeklinamy, bada czy nasz mózg posiada jakiś system blokujący wypowiadanie pewnych słów. Sięga głęboko bo spróbował nawet zidentyfikować, który obszar mózgu jest odpowiedzialny za przekleństwa. Szuka także tego kiedy i jak uczymy się przeklinać by na koniec zbadać wpływ wulgaryzmów na nasze życie i zachowanie. Stawia finalnie odważną hipotezę, że tak naprawdę wulgaryzmy to nic złego - mogą być pewnego rodzaju buforem bezpieczeństwa, pozwalającym ludziom prawie bezboleśnie odreagować. Jest tylko jedno ale. Tym ,,ale" jest fakt by nie mylić wulgaryzmów z obelgami. Obelgi i ubliżanie to coś z czym trzeba walczyć i na co nie można pozwalać.

Przyznam, że rzadko którą książkę naukową z zakresu językoznawstwa czytało mi się tak dobrze. Ilość analiz, statystyk i odniesień do innych badań może przytłaczać ale wszystko jest tylko środkiem do celu pokazującego jak skomplikowanym i niejednoznacznym zjawiskiem są przekleństwa. Chociaż próbuje się je wyrugować z codzienności, schować pod dywan lub udawać, że nie istnieją, one cały czas są i bardzo mocno oddziałują. I jeśli mamy je nadal używać róbmy to z pełną świadomością. Kiedy trafi mi się kryzys znowu będę bezkarnie sypać bluzgami i może ktoś inny wtedy będzie przerażony :)

sobota, 26 września 2020

,,Alienista" Caleb Carr

 

Tytuł oryginału: The Alienist


Mroczny Nowy Jork końcówki XIX wieku. Powoli zaczyna się już czuć nadchodzące zmiany światopoglądowe, naukowe, techniczne i cywilizacyjne ale stare, utarte zwyczaje nadal są bardzo silne, także w strukturach policyjno-śledczych. Zmiany wkraczają tam bardzo opornie, zamiast tego mocno trzymają się skostniałe zasady i poglądy. Rzeczywistość, w której dochodzi do brutalnych morderstw dzieci trudniących się pracą prostytutek wymusza jednak zmiany. Na scenę wchodzi zupełnie nowy typ śledczego - alienista doktor Laszlo Kreizler, którego przyszły prezydent Theodore'e Roosevelt powołuje by sięgnął po zupełnie nowe metody i odkrył zło czające się w mroku. Pomagać mu mają młoda ambitna sekretarka policyjna i trochę znudzony dziennikarz.

,,Alienista" to powieść nieoczywista. Z jednej strony świetny, mroczny, duszny i przytłaczający ilością zła kryminał. Cały czas ma się poczucie czegoś nieuchwytnego, wymykającego się ocenie ale wszechobecnego zła. Śledczy stosują bardzo nowoczesne metody dedukcji, badania psychologicznego i behawioralnego by stworzyć najpierw profil a na jego podstawie podążyć śladami grasującej bestii. Nie tylko morderca im zagraża, równie niebezpieczni są ci, którym prowadzone śledztwo utrudnia interesy oraz ci, którzy nie pochwalają i nie akceptują stosowanych metod. Śledczy cały czas lawirują tak aby unikać niebezpieczeństw ale przy ich działaniach jest to szalenie trudne a w pewnym momencie staje się wręcz niemożliwe.

Ale ,,Alienista" to nie tylko thriller to także fascynująca opowieść o mieście i czasie, który już minął. Caleb Carr ciekawie, bardzo plastycznie, chociaż w mrocznych barwach maluje obraz Nowego Jorku w czasie gdy zachodzą w nim gwałtowne zmiany. Czuć ducha zmian, postępu. Jedni zdobywają pozycje, drudzy tracą na znaczeniu. Zaczyna się szaleńczy pęd, który obecnie jednoznacznie kojarzy się z tym miastem.

Spokojnie mogę polecić ,,Alienistę" to powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Miłośnik zagadek, dreszczy emocji, niepewności oraz niebezpieczeństw będzie usatysfakcjonowany aż do ostatniej strony bo w żadnym momencie akcja nic nie traci. Jest mrocznie, tajemniczo i niebezpiecznie aż do samego końca. Również te osoby, które lubią klimat retro i opowieść o miastach, ludziach i miejscach odnajdą coś dla siebie. ,,Alienista" to powieść, którą świetnie się czyta i nawet nie zauważa kiedy dociera się do finału. 

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 88,4 cm - 3,5 cm = 84,9 cm.

 

,,Tajemnica broszki z opalu" Fergus Hume

Tytuł oryginału: The Opal Serpent 


Współczesne kryminały i thrillery przyzwyczaiły nas trochę do makabry, mnóstwa krwi, dramatycznych wydarzeń i szaleńczych zwrotów akcji. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie a coraz bardziej niesamowite zdobycze techniki pozwalają z najmniejszego okruszka pyłu wycisnąć dane sprawcy. Jesteśmy zdumieni, zaskoczeni i w sumie tego oczekujemy. Chcemy poznać sprawcę, odkryć jego motywy i liczyć, że za zbrodnię będzie kara. I to jest element, który od powstania gatunku jakim jest kryminał się nie zmienił.

,,Tajemnica broszki z opalu" to kryminał powstały na początku XX wieku. Prezentuje zupełnie inne spojrzenie, od tego do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Zaczyna się typowo - Aaron Norman, księgarz z Londynu, zostaje znaleziony martwy a jego usta zapieczętowane są broszką, którą chwilę wcześniej chciał odkupić od adoratora swojej córki. Od tego momentu zaczyna się śledztwo, które głęboko wniknie w przeszłość handlarza i odsłoni zupełnie zaskakujące fakty.

Zdecydowanym plusem powieści jest nastrój i powolne budowanie napięcia, poczucie tajemnicy i zaskoczenie. Wszystko rozgrywa się w nieśpiesznym tempie ale jest odpowiednio wyważone. Nie ma niepotrzebnych dłużyzn jednak każdy element jest na swoim miejscu, dzięki czemu do samego końca rozwiązanie pozostaje tajemnicą i pewnym zaskoczeniem. Napięcie stopniowo narasta, wydarzenia zmieniają się a każdy kolejny element, tylko rozjaśnia i nadaje sensu wydarzeniom. Autor nie sili się na niedorzeczne i skomplikowane wyjaśnienia ale i tak jego opowieść na w sobie wiele zagadek, które stopniowo znajdują swoje rozwiązanie. Zachwyca tez język, prosty, rzeczowy ale w jakiś sposób nastrojowy i sprawiający, że całość idealnie się czyta i nie chce odkładać.

Z pewnością będę wracać do Fergusa Hume'a bo zachwycił mnie i zaintrygował. Nie spodziewałam się, że na początku XX wieku, przed Agathą Christie można było tworzyć takie wciągające i hipnotyzujące perełki. Polecam!

poniedziałek, 21 września 2020

,,Polowanie na zło" Chris Carter

Tytuł oruginału: Hunting Evil
 

Z więzienia ucieka jeden z więźniów. I może nie byłoby w tym nic specjalnie sensacyjnego gdyby tym więźniem nie był Lucien Folden. Psychopata, geniusz, ogarnięty mania ,,badania" zbrodni i jej praktykowania. Za cel postawił sobie wypróbować każdy możliwy sposób zabijania i okaleczania ludzi. Jest mistrzem kamuflażu i z łatwością może zmienić się w kogo tylko zechce. Wydaje się, że ponowne schwytanie Foldena jest prawie niemożliwe. Może zrobić to tylko jedna osoba, ta na której Folden chce się zemścić, były przyjaciel a obecnie jeden z najlepszych śledczych w Los Angeles, Robert Hunter. Tylko czy Hunter da radę pokonać osobiste zahamowania by uprzedzić zbrodniarza? Przekonamy się bo jedno z najtrudniejszych i najbardziej osobistych śledztw właśnie się zaczęło.

,, Polowanie na zło" to chyba moje piąte spotkanie z duetem Hunter-Garcia. Żadne z poprzednich śledztw jakie prowadzili nie było łatwe, za każdym razem trafiają na coraz większego psychopatę, któremu coraz bardziej wyrafinowane sposoby dręczenia ludzi sprawiają jeszcze większą frajdę. Większość spraw jednak tylko lekko zahacza o życie osobiste bohaterów. Tym razem jest inaczej. Śledztwo to nie tylko wyścig z czasem aby ochronić ludzi, tym razem to także dla Huntera walka z samym sobą gdy działania bardzo głęboko wchodzą w jego życie osobiste. Musi wyprzedzić działania byłego przyjaciela a także chronić innych. Każda porażkę tym razem odbiera bardzo osobiście i stara się zebrać coraz większą determinację by nie dać się pokonać złu.

Jak to jest typowe w powieściach Cartera czeka nas szalony rollercoaster emocji. Niepewność, poczucie zagrozenia, do ostatnich chwil nie wiadomo co się wydarzy i na którą stronę przeważy się szala. Jedno jest jednak pewne będzie krwawo, brutalnie, masakrycznie, szaleńczo, dramatycznie i gdy dotrzemy do końca z ulgą zamkniemy książkę, mają świadomość, że to tylko fikcja literacka.

,,Pszczelarz z Aleppo" Christy Lefreti

Tytuł oryginału: The Beekeeper of Aleppo

Przez pandemię koronawirusa temat uchodźców zszedł na odległy plan. Już nas nie elektryzuje, nie wywołuje sprzecznych emocji, nie zastanawiamy się nad nim. On dla nas już nie istnieje. Ale uchodźcy nadal są obecni. Nadal przybywają. I może największą fala minęła bo wojna w Syrii jest już w zupełnie innej fazie ale trzeba pamiętać i spróbować zrozumieć jak tragicznym było to wydarzeniem.

Powieść ,,Pszczelarz z Aleppo" to fikcja literacka, zbudowana na kanwie prawdziwych wydarzeń i realnych ludzkich losów. Nuri i Afra zostają zmuszeni przez wojnę do opuszczenia swojego zwyczajnego życia w Aleppo i wyruszenia w dramatyczną tułaczkę ku bezpiecznemu miejscu. Przeżyli śmierć syna, zetknęli się z brutalnością, bestialstwem, dotknął ich stres pourazowy, który w przypadku każdego z nich objawiał się inaczej. Ale mimo wszystko wierzą, że gdzieś może być dobrze. Bezskrzydła pszczoła staje się symbolem nadziei i wiary w nowe życie.

I chociaż ,, Pszczelarz z Aleppo" to opowieść dosyć łagodna w swej wymowie. Nie prezentuje najbardziej dramatycznych wydarzeń z jakimi mogli zetknąc się uchodźcy to i tak jest przejmująca i mocna oddziałująca na emocje. Pokazuje strach, zagubienie, nieustanne poczucie zagrozenia i niepewność jutra. Pokazuje jak zachowują się ludzie, którzy z dnia na dzień zostają pozbawieni wszystkiego. I chociaż Nuri i Afra są w pewien sposób uprzywilejowani bo mają pieniądze i cel ale i tak ich historia porusza i pokazuje że uchodźcy to nie terroryści ale po prostu skrzywdzeni ludzie, pozbawieni swojej normalności.

niedziela, 6 września 2020

,,Książę Nocy" Elizabeth Hoyt


Tytuł oryginału: Duke of Midnight

 Po raz szósty zagłębiam się z zaułki Maiden Lane by zobaczyć wszystko to co się tam kryje. Po raz szósty mam okazję spotkać się z Duchem, tym razem tym trzecim, najbardziej zdeterminowanym i ukierunkowanym na konkretny cel. Nie tylko chce on zwalczyć zło kryjące się w cieniu, zlikwidować nielegalne destylarnie dżinu, on ma też jeden ważny i bardzo osobisty cel - chce pomścić śmierć rodziców. Pod maską Ducha kryje się bowiem Maximus, książę Wakefield, surowy, obowiązkowy, trzeźwo podchodzący do rzeczywistości. Jego cele ulegną nieoczekiwanie zmianie gdy na jego drodze stanie dama do towarzystwa kobiety, którą wybrał na przyszłą żonę. I chociaż dzieli ich wszystko: status, majątek, pochodzenie, historia rodzinna - jedno jest pewne, z uczuciem, które się pojawiło nie da się walczyć.

,,Książę Nocy" odsłania zupełnie nowe i zaskakujące oblicze Maximusa, starszego brata znanej już lady Hero i Phoebe. Przestaje on być surowym, zasadniczym gburem a staje się człowiekiem z krwi i kości, który nagle zostaje postawiony pod murem i zmuszony do zastanowienia się co dokładnie jest dla niego ważne. Czy ma się poświęcić w imię zasad i wybrać za żonę pustą i głupiutką Penelope, posiadającą jednak odpowiednie pochodzenie i status społeczny czy jednak iść za głosem serca ku Artemis. Artemis, która jest skomplikowana, nieobliczalna, twardo walcząca o swoje, posiada szalonego brata i jest tylko ubogą krewną na utrzymaniu. Już w momencie gdy dochodzi między nimi do pierwszej wymiany zdań, wydaje się, że sprawa jest przesądzona ale oni oboje uparcie obstają przy swoich decyzjach. Dzięki temu mamy pasjonującą opowieść, od której nie sposób się oderwać.

,,Książę nocy" to wciągający romans historyczny. Chociaż wiadomo jak się skończy, nie można odmówić bohaterom energii, pasji, namiętności. Targają nimi sprzeczne emocje i muszą podejmować niełatwe decyzje. Elizabeth Hoyt nie opowiada o grzecznych, idealnych postaciach i dzięki temu wiem, że jej powieści to pewniak, z którym świetnie spędzę czas.

 

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 91,3 cm - 2,9 cm = 88,4 cm.

wtorek, 1 września 2020

,,Dawno, dawno temu ... we śnie" Liz Braswell

 Tytuł oryginału: Once Upon a Dream


Chyba zawsze w każdym dorosłym tkwi jakaś cząstka dziecka i raz na jakiś czas powracamy do ulubionych opowieści z dzieciństwa. Nagle okazuje się, że mężczyźni są dzielnymi bohaterami, a kobiety skrywają w sobie księżniczkę. Co jednak gdyby ta baśń, która zachwycała nas w dzieciństwie nie potoczyła się dobrze? Co stałoby się gdyby książę pocałował Śpiącą Królewnę i zamiast ją obudzić sam zapadł w sen? A dobro wcale tak szybko i bezboleśnie nie triumfowało?

,,Dawno, dawno temu ... we śnie" to swobodna wariacja odnosząca się do disneyowskiej wersji tej dobrze znanej baśni. Powieść zaczyna się tam gdzie kończy się film. Książę zabija smoka, całuje Aurorę ale zamiast żyli długo i szczęśliwie, sam zapada w sen. I to w sennych majakach rozgrywa się cała akcja. Uwięziona w sennej krainie Aurora musi znaleźć sposób by wyrwać się spod władania Diaboliny i uratować królestwo. Nie jest to jednak takie proste. Dziewczyna musi odkryć granicę dzielącą prawdę od kłamstwa, zrozumieć własną przeszłość oraz pogodzić się z tym co się stało. Musi znaleźć sojuszników w nierównej walce i nie dać się porwać złudzeniom.

,,Dawno, dawno temu ... we śnie" to mroczna baśń, która wywraca do góry nogami klasyczną opowieść. I chociaż naiwna i stereotypowa, skrywa w sobie dużo ukrytych, zawoalowanych przesłań. Odnosi się do haseł emancypacji kobiet, feminizmu, pokazuje w pewien sposób proces dorastania dziewcząt. Jest w jakimś sensie przesłaniem, że działanie trzeba brać samej we własne ręce a nie czekać na księcia. Obdziera z romantycznej otoczki baśniowe motywy zakochania się od pierwszego wejrzenia, pokazując, że może to być tylko pusta wydmuszka, która aby mogła stać się prawdą musi zostać wypełniona także przez inne wartości.

I mimo całej nadinterpretacji, to jednak powieść to jednak trochę inna baśń - trochę zwariowana, trochę niepokojąca, mroczna, niebezpieczna ale jak to baśń sprawiająca, że cały czas wierzymy w szczęśliwe zakończenie, może trochę poobijane i inne, ale jednak szczęśliwe. 

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 93,5 cm - 2,2 cm = 91,3 cm.